wejście

wracał do akademika ze sklepu i po drodze zajadał się mandarynkami, bo nie mógł się doczekać, aż dotrze do pokoju. widok flirtujących darcy i marty'ego go zakłuł w serduszku (ze względu na dante, wiadomo, taka zdrada!), ale ponieważ nie miał wstydu, to podszedł do nich i wyciągnął rękę z obraną mandarynką.
- hej! chcecie? co robicie?

nie chciala zeby ja odprowadzal jak na uroczej randce wiec szanse, ze go zaprosi na seks byly duze. mozliwe, ze zrobily sie jeszcze wieksze jesli bedzie chciala uciec od benka. przysunela sie blizej martyego, ale zaraz ben wylecial z mandarynka. - nie dzieki, rozmawiamy - odsunela sie.

zje albo zjedzą mu wszystkie zanim wróci do pokoju xd ben nie miał wstydu, marty też nie miał wstydu bo na widok mandarynek uśmiechnął się szeroko - przydadzą się na potem, dzięki ziomek - włożył dwie do kieszeni kurtki. regeneracja cukrowa po seksie xd pewnie nie ogarnął nawet że to kuzyn flynna - rozmawiamy czy idziemy do ciebie? - zapytał bez wstydu bo na tym skończyła się rozmowa, a skoro sie przysunęła to uznał że jego szanse są jeszcze większe.

marty jaki chamek, ben często kręcił się na imprezach zielonych i uważał marty'ego za swojego dobrego kumpla.
nie chciał im oddawać wszystkich swoich mandarynek, a tylko podzielić się tą obraną, ale nie kłócił się, gdy marty wziął więcej. wiadomo, że dzielił się z kolegami! mandarynkami, nie kobietami. niestety to drugie było częstsze.
- jak wam idzie realizacja postanowień noworocznych? - wypalił znikąd, tylko po to, żeby ich zatrzymać. nie mógł pozwolić, żeby darcy poszła z marty'm.

marty mial za duzo kumpli zeby pamietac kazdego. biedny benek sie nie zalapal!
bylo jej troche glupio, ze marty byl taki bezposredni bo nie chciala zeby ben wiedzial co I z Kim robi. - idziemy - chciala sie pozegnac z benem, ale zadal kolejne pytanie. - jak na razie dobrze, ale rok dopiero sie zaczal - usmiechnela sie od niechcenia. wahala sie czy konczyc tym rozmowe I go zignorowac. - a ty? - nie chciala sie zachowywac chamsko. miala nadzieje, ze szybko odpowie I to bedzie tyle.

marty dużo osób poznawał i dużo jarał, to nie ogarniał xd
a mógł skorzystać z obranej mandarynki ech! już ciągnął darcy do środka, ale ben dalej zadawał pytania - jestem właśnie w procesie realizowania ich - pochwalił się. nie śpieszyło mu się to mógł odpowiadać xd jego postanowieniem było zapomnienie o peggy i to właśnie realizował - też jakieś realizujesz? niech zgadnę? chodzisz na siłownie? - był takim chuchrem że przydałoby mu się trochę mięśni zbudować. może wtedy kumple nie kradliby mu lasek.

- tak? to jakie macie postanowienia? - uśmiechał się do nich szeroko i myślał, że fajnie im rozmowa płynie. cieszył się, że darcy interesuje się jego życiem i zaśmiał się na komentarz o siłowni. - niee, to nie dla mnie - machnął ręką. kiedyś tam poszedł i ciężary prawie go przygniotły. - ja mam dużo postanowień i pomysłów, ale nie wszystko ode mnie zależy - opowiadał wesoło. pewnie miał postanowienie, żeby mieć dziewczynę na poważnie, ale one nie współpracowały.

zasmiala sie z odpowiedzi martyego. nie przeszkadzalo jej to, wrecz przeciwnie. wolala kiedy kolesie nie traktowali jej powaznie I nie musiala sie martwic o to, ze ktorys sie przywiaze. - nie chce mowic bo sie nie spelnia - wymyslila na szybko. - w takim razie mam nadzieje, ze bedziesz mial szczescie I wszystko sie ulozy - gdyby wiedziala na co liczy to by mu tego nie zyczyla xd

- to bardzo personalne pytanie - zamachał palcem przed jego nosem. nie miał zamiaru wprost zdradzać swoich postanowień i tego, że darcy była rozproszeniem od rudej. pewnie się domyślała, ale skoro jej to nie przeszkadzało to ciągnął wszystko dalej - w takim razie powodzenia w twoich postanowieniach - nawet mu dobrze życzył - a teraz my idziemy realizować swoje - zaśmiał się i zaciągnął w końcu darcy do jej pokoju, a benek został z mandarynkami xd

wmawiał sobie, że wspólnie się uczą hiszpańskiego, bo takie jest ich noworoczne postanowienie xd

była pijana i jakiś koleś dostawiał się do niej pod wejściem, oczekując, że go wpuści. próbowała go odepchnąć, ale była zbyt bezwładna, żeby to przynosiło skutek. koleś wkładał jej rękę pod sukienkę i mówił, że przecież daje każdemu, to jemu też powinna.

jej wyzwolenie i sława przyniosły niestety przykre konsekwencje. drew akurat wracał z treningu, który skończył się zbyt późno bo cisnął strasznie chłopaków z drużyny! był zmęczony i spocony bo nie chciał już brać prysznica na uczelni tylko wolał w pokoju. myślał na początku, że to jakaś całująca się parka, dużo takich było! nawet zbliżając się rozpoznał jas, ale wiedział że się puszcza więc uznał to za jeden z jej wybryków. mogła po prostu korzystać z jego świątecznego prezentu! zauważył też że typ wsuwa jej rękę pod sukienkę i dopiero zaświeciła mu się czerwona lampka kiedy zobaczył w jakim jest stanie, no i kiedy zauważył że się opierała. potrafił to odróżnić, jemu też pewnie ze dwa razy jakaś odmówiła xd przystanął i chwile bezczelnie ich obserwował, aż w końcu burknął do typa - nie rozumiesz co oznacza słowo 'nie'? - nawet on rozumiał!

koleś oczywiście był bezczelny i rzucał tekstami typu "ona tylko udaje niedostępną, a i tak tego chce".
- wcale nie - mamrotała nieznacznie, bo była już w kiepskim stanie. kto wie, czy chłopak nie wsypał jej czegoś do drinka, a ona resztkami świadomości się broniła. pochyliła się, żeby ściągnąć buta i chciała rzucić w nachalnego kolesia, ale zamiast tego trafiła obcasem w drew. na pewno się cieszył, że postanowił jej pomóc xd

musiała mieć strasznego pecha trafiając na takiego chłopka roztropka, który był jeszcze w stanie wsypać jej cos do drinka!
drew widział w jakim była stanie i jak się zachowywała. nie spodziewał się jednak rzucania butami i nie zdążył zrobić uniku więc dostał butem w ramię. westchnął poirytowany i chwycił buta. podszedł do nich i wcisnął do jasmine - idziemy - powiedział chłodno i stanowczo chwytając ją za ramię i chcą wyciągnąć z objęć typa. miał go w dupie i generalnie go olewał xd

jeśli dorzucał jej coś do drinka, to znaczyło, że jeszcze nie miała opinii takiej, która puszczała się z kazdym, tylko czasem trzeba było się wspomóc xd
koleś coś tam się jeszcze rzucał, że jasmine jest puszczalska i zostawia go dla innego typa, ale ona już dała się prowadzić drew, przynajmniej na tyle, na ile pozwalał jej chwiejny stan i to, że miała szpilkę na jednej stopie, a druga była bosa. nawet nie zwracała uwagi na to, że to właśnie drew ją ratuje (kolejny raz!), w tej chwili był znacznie lepszym towarzystwem niż tamten.
- chcę iść do siebie - mamrotała.

czyli plus dla jasmine xd
dobrze, że typ nie był bardzo agresywny i odpuścił widząc posturę drew. jeszcze coś mu odburknął i zagroził, żeby nie myślał że wygrał tą potyczkę. musiał też dbać o swoje ego oczywiście xd
tak, kolejny raz ja ratował i nawet wykazał się cierpliwością prowadząc ją do pokoju. cierpliwość jednak skończyła się w momencie, w który jasmine znowu prawie odbiła się od ściany więc drew chwycił ją i podniósł żeby zanieść niczym księżniczkę do pokoju, a jak dobrze wiemy księżniczką nie była.
pewnie możesz u niej zacząć xd