parkiet

- mojej! - włączyła mu się zazdrość. - to nie znaczy, że możesz sobie przyjeżdżać wielki pan z paryża i od razu roztaczać swój pieprzony chłopięcy urok naokoło i się tak ładnie uśmiechać! - obrażał go albo chwalił, nie wiadomo xd

zauwazyl jego czerwone oczy wiec uznal, ze nie ma sensu sie klocic I Anderson wyolbrzymia. - spokojnie, to tylko jeden taniec - myslal, ze ming mu przekazala, ze planowal poznac jej siostre. nie widzial w tym nic zlego.

dobrze, że anderson był przeciwko przemocy i nie zamierzał się z nim szarpać tu na środku.
- ja wiem, jak się kończy taki jeden taniec! to przez to, ze jesteś do mnie podobny! jesteś w jej typie! - mógł mieć tylko nadzieję, że będzie sobie wyobrażała, że jest z innym a. hurdem xd

moze dlatego nie przejal sie tak bardzo. byloby glupio gdyby sie zaczeli bic.
- na rozmowie? albo na drinku? - nie chcial podrywac jego bylej. byl poprostu towarzyski! chcial poznac wszystkie osoby.

ansel taki towarzyski, że anderson i marcus już myśleli, że ich ukochane na niego lecą xd będą mogli się zgadać przeciwko kuzynowi.
- znajdź sobie swoją dziewczynę! - nie podobało mu się to, że ansel sugerował jakieś drineczki i inne podejrzane akcje (rozmowa była podejrzana xd).

dopiero co wrocil I juz go atakowali xd
dobrze, ze przynajmniej dani mial po swojej stronie.
- nie chce ci krasc dziewczyny, tylko ja poznac - probowal wytlumaczyc. dla zjaranego andersona moglo to byc potwierdzenie, ze chcial ja przeleciec xd

będzie uciekał tak szybko jak przyjechał xd
udało mu się ugłaskać dani, gdy przyznał jej dzisiaj rację. inaczej miałby spinę ze wszystkimi z tej linii hurdów.
- po co ci ją poznawać? hm? hm? hm? - zaczął prężyć klatę i na niego nachodzić. chciał być groźny xd

uciekalby gdyby nie to, ze ma kryzys w zyciu I woli sie skupic na czyms innym xd
- wyluzuj - polozyl dlon na jego klacie jak sie prezyl. - nie wiedzialem, ze bedziesz to tak przezywal. nie musze jej poznawac - byl gotowy odpuscic. nie chcial sie klocic z kuzynem.

może się skupić na dramkach innych.
- wcale nie przeżywam, nie obchodzi mnie, co ruby robi i z kim - zmienił zdanie. - ale nie mogę uwierzyć, że mnie tak zdradziłeś! ja ci ufałem! - a nie, jednak znowu sobie przypomniał, że miał być obrażony.

tak.
- okej - nie byl pewny czy nadaza. bylo mu tak samo trudno go zrozumiec jak ming xd - czyli moge z nia rozmawiac? - tylko tyle chcial. - myslalem, ze nie bedziesz mial nic przeciwko - probowal sie bronic. mial nadzieje, ze jutro Anderson nie bedzie tego pamietal xd

był przytłoczony zdradą ansela i ruby.
- nie, nie, nie - kręcił głową aż w końcu przytulił się do ansela. - czemu ruby mnie rzuciłaaa - zawył. szkoda, że ruby go nie widziała. uświadomiłaby sobie, że ma uczucia i to nadmierne xd

- juz dobrze - poglaskal go po wlosach. odprowadzil go w spokojniejsze miejsce. do innego pokoju zeby sie przespal xd