toaleta

ona nigdy nie przywykła do udawania, ale tego wymagała od niej sytuacja więc tak postępowała. średni z nich przyjaciele xd
nie protestowała, to było trzy tysiące bardziej namiętne niż jakikolwiek seks z tedem. była totalnie nakręcona więc kiedy ją tam posadził to rozpięła kilka guzików jego koszuli. byla jednak tak napalona na niego że nie chciała długo czekać. podciągnęła swoją długą sukienkę tak żeby nie przeszkadzała i rozpięła pasek jego spodni nie przestając go nawet na chwilę całować!

nie udalo im sie xd
nie przeszkadzalo mu jak szybko wszystko sie dzialo. rowniez byl napalony przez wszystkie swoje fantazje i dystans jaki musieli utrzymywac. nie myslal o tym jak bardzo nieodpowiedni moment wybrali. wodzil dlonmi po jej ciele. rozchylil jej nogi i jak tylko odpiela mu spodnie zabral sie do roboty. caly czas ja napietnie calujac!

pewnie nawet się nie zabezpieczyli bo zawsze ted tego pilnował, będzie miała pregnancy scare xd byli zbyt napaleni żeby o tym myśleć! romy oparła głowę o lusterko przez co poczochrała swoje idealnie przygładzone włosy, ale teraz kierowała nią tylko dzika namiętność xd
pewnie trochę jęczała bo się podjarała i prawie nie usłyszała skrzypiących i otwierających się drzwi w momencie w którym już kończyli praktycznie. niestety zza drzwi wyłoniła się najmniej oczekiwana osoba czyli lizzie, która pewnie w tej sytuacji którą zastała szybko się wycofała i trzasnęła. na jej widok romy się zrobiła blada, choć wcześniej miała wypieki. odepchnęła nieoczekiwanie andy'ego i zaskoczyła z umywalki niedbale się poprawiając - lizzie! - wybiegła za dziewczyną z łazienki. andy został z penisem na wierzchu xd

przyszla sie ogarnac xd

wszedł bez pukania, bo drzwi były otwarte.
- oj, przepraszam! - wykrzyknął i zasłonił sobie oczy, kiedy zobaczył, ze ktoś jest w środku. chciał się wycofać, ale wpadł na framugę drzwi.

westchnela na jego widok. byl ostatnia osoba, ktora teraz chciala widziec. - mozesz otworzyc oczy, zaraz wychodze - odkrecila wode zeby przemyc twarz. miala nadzieje, ze troche wytrzezwieje, ale juz byla w takim stanie, ze bylo o to ciezko.

odsłonił oczy i zamrugał, patrząc na nią jak oczarowany.
- jesteś taka piękna - powiedział po prostu. tak dużo dzisiaj gadał i myślał o ruby, że nie było sensu udawać, że mu na niej nie zależy. tym bardziej w aktualnym stanie nietrzeźwości.

usmiechnela sie pod nosem bo milo bylo jej to slyszec po tym co przed chwila slyszala od jego kolezanki. - nie musisz nic mowic - miala do niego slabosc a to nie pomagalo jej trzymac sie od niego z daleka. jak go zobaczyla miala zamiar szybko uciec, ale nogi jej nie sluchaly.

on też się nigdzie nie wybierał.
- dlaczego nie pozwalasz mi jarać z koleżankami? - musiał się poskarżyć. dobrze, że jo już przedstawiła ruby swoją wersję i pokrywała się z tym, co mówił teraz anderson. - psst, i tak się zjarałem - poinformował ją teatralnym szeptem i zaśmiał się do siebie.

- bo nie wiedzialam, ze tylko z nia palisz. nie wygladalo tak - powiedziala na swoja obrone. glupio bylo jej sie przyznac, ze mogla sie mylic. albo co gorsze, ze nie powinna sie denerwowac nawet jesli by chcial robic z jo co innego. - widze - przyjrzala mu sie.

- a jak wyglądało? jakbym na nią czekał w łóżku? - zarechotał, ale po minie ruby zrozumiał, że trafił w sedno. - nie czekałem - poczuł, że musi się wytłumaczyć. - powinnaś ze mną zajarać. to relaksuje, ale też potęguje uczucia - wymyślił i zaczął macać się po marynarce, szukając kieszonki, w której schował blanta. ale nie mógł go zlokalizować, więc zaczął się rozbierać i ściągać marynarkę, ale się w niej zaplątał.

- dokladnie tak to wygladalo - nie bylo jej do smiechu. nie lubila tego uczucia zazdrosci. doprowadzalo ja do small xd - wiem - uspokoila go. - nie chce jarac - odmowila, ale zastanawiala sie czy moze powinna. co miala do stracenia? alkohol jej nie pomogl czuc sie lepiej. - co robisz? nie rozbieraj sie - powiedziala szybko. nie wiedziala jak zareaguje na jego cialo xd

- już nie jesteś zła? - musiał się upewnić. przed chwilą nieźle mu pojechała, więc teraz był niepewny co do tego, czego może się po niej spodziewać. - pomóż mi - zaplątał się w marynarce i potrząsał ręką, żeby uwolnić się z rękawa. nie robił sobie nic z tego, że zabroniła mu się rozbierać xd miał inne plany.

- jestem zla - nic nie potrafila na to zaradzic. nie spal dzisiaj z jo, ale nie byla pewna czy by tego nie zrobil gdyby ich nie zobaczyla. ona spala tylko z edenem, a wydawalo jej sie, ze Anderson podrywal kazda pierwsza lepsza laske. - poczekaj - podeszla do niego I probowala go odplatac. unikala kontaktu wzrokowego xd

- joke's on you, bo ja jestem zły za to, że ty jesteś zła - zaczął wymyślać, bo nie wiedział, jak sobie poradzić z tymi wszystkimi uczuciami. nie potrafił zamknąć rozdziału z uczuciami do ruby i tak naprawdę był zły na siebie, że tak to przeżywał. - znowu mnie rozbierasz - zaśmiał się, kiedy mu pomagała. on wpatrywał się w nią intensywnie i nie uciekał wzrokiem. był odważny xd

- wiem, masz prawo - przyznala sie nawet, ze zle zrobila robiac scene wow. nie przeprosila, ale to I tak duzy pierwsz krok. ciekawe czy pomoze zeby sie wiecej na niego nie wkurzala xd - nie rozbieram cie, pomagam ci szukac skreta - przypomniala mu. spojrzala na niego zeby sprawdzic czy to go skutecznie rozproszylo.

złapał się za serce tak jakby dostał zawału i miał zaraz paść.
- czy ty właśnie przyznałaś mi rację? - przeżywał to tak, że zapomniał, że właściwie to powinien oczekiwać więcej przeprosin z jej strony. - czyli chcesz ze mną jarać - zapomniał, że prosił ją o pomoc i nie robiła tego z własnej woli. - zawsze chciałem to z tobą zrobić, ale nigdy nie chciałaś. teraz już pewnie wszystko ci jedno, bo nie obchodzi cię, co o tobie myślę - zaśmiał się.

przewrocila oczami widzac jego reakcje.
- naciesz sie, to rzadka okazja - powiedziala niechetnie. laskawie pozwolila mu sie cieszyc ta chwila xd alkohol sklonil ja do przyznania sie do bledu. - pospiesz sie zanim zmienie zdanie - popedzila go. nie zrozumiala co to mialo wspolnego z tym co o niej mysli. - a co myslisz? - dokonczyla mu poprawiac marynarke, ale nie odsunela sie.

- tym bardziej że już nie rozmawiamy - przytaknął. szansa jedna na milion, że ruby przyzna mu rację. żałował, że nie może zamknąć tej chwili w magicznym pudełku. - no, chyba że na mnie krzyczysz - dodał po zastanowieniu. prawie mu gałki wypadły z oczu, kiedy pospieszała go do jarania. to było bardziej niemożliwe niż to, że chciała ostatnio się z nim przespać. - wiesz, co myślę - odpowiedział wymijająco. - tadam! - wyciągnął skręta i wsadził jej w usta.

zasmiala sie gdy mowil o krzyczeniu. - nie lubie na ciebie krzyczec - to bylo silniejsze od niej. uwazala, ze zasluzyl xd przewaznie, bo jak sie taraz okazalo czasem byl niewinny. nie chciala sie zastanawiac ile razy mu sie oberwalo za nic xd wtedy by jeszcze trudniej bylo sie jej pogodzic, ze nie sa razem skoro to tolerowal. prawdziwy dowod jego uczuc xd ruby byla chyba tak zaskoczona tym, ze mogla sie mylic, ze wolala zajarac I zwalic to na to, ze byla nietrzezwa xd nie drazyla tematu bo wiedziala o co mu chodzilo. czekala az odpali I zakaszlala. ciasteczka byly smaczniejsze xd - nie wyobrazalam sobie, ze tak sie potoczy ten wieczor - usiadla na parapecie.

- naprawdę? a wyglądasz, jakby przynosiło ci to niezmierną satysfakcję - stwierdził nawet z rozbawieniem. zaakceptował swój los i to, że ruby zawsze na niego krzyczała. tym bardziej bez powodu xd potem myślał, że naprawdę jest beznadziejnym chłopakiem i że ruby miała rację, że go zostawiła. - zawsze to, czego się nie spodziewamy, jest najfajniejsze - przypomniał jej swoją dewizę życiową. obserwował ją jak siedziała za skrętem. - czuję się w obowiazku poinformować cię, że bardzo się podnieciłem na ten widok - powiedział bez ceregieli, bo zioło przez niego przemawiało. może ruby zaraz dołaczy do jego poziomu świadomości xd

- nie przynosi - zapewnila go chociaz mial prawo myslec, ze tak wlasnie bylo. - czasami nie potrafie nawigowac emocjami bo doprowadzasz mnie do szalenstwa - mogl to intepretowac jak chcial xd chodzilo jej glownie o to, ze tez nie radzila sobie z tym jak bardzo sie w nim zabujala. to nie mialo sensu, byli zupelnie roznymi osobami, ktore nie powinny do siebie pasowac. - ostatnio sie nie podnieciles - wypomniala mu xd nie mogla sie powstrzymac. bylo jej po tym glupio. wyciagnela w jego strone reke ze skretem. wystarczyla mala ilosc zeby zaczelo na nia dzialac xd

- nie mam siły przepraszać za to, jaki jestem - rozłożył ręce. myślał, że doprowadzał ją do szaleństwa swoim nieogarem i tak dalej, wszystkimi cechami, które jej nie odpowiadały. - podnieciłem, nie sprawdzałaś - przyznał się i przejął skręta. - żałowałabyś, gdyby wtedy do czegoś między nami doszło - stwierdził i zaciągnął się. obserwował ją, sprawdzając, w jakim stanie psychicznym jest dzisiaj i czy nadal podchodziłoby to pod wykorzystywanie jej xd

- nie chce zebys przepraszal - pokrecila glowa. nie zrozumial o co jej chodzilo. probowala byc z nim szczera zeby odwdzieczyc sie za to czego sie dowiedziala. - bo przez to.. - nie dokonczyla. jeszcze nie odleciala tak bardzo zeby mu wyznawac milosc xd bylo blisko. - pewnie masz racje - zgodzila sie z nim znowu. duzy dzien dla andersona xd - albo I nie - zaczela machac nogami jak jej tak zwisaly. dalaby sie wykorzystac xd

- nie mogę przepraszać, nie mam jak się wytłumaczyć i zawsze będę tym złym w twoich oczach - podsumował. zupełnie nie rozumiał, o co jej chodziło i że chciała mu wyznawać miłość. przyzwyczaił się do tego, że była cały czas na niego cięta. dlatego zaskoczyła go swoimi kolejnymi słowami. - jestem za mocno zjarany, wydawało mi się, że powiedziałaś, że nie żałowałabyś - zaśmiał się. myślał, że już mu coś na głowę siadło xd