kuchnia

cieszyla sie, ze nico zabral ja na impreze I sie dla niego wystroila xd zglodniala, a nie bylo widac jedzenia wiec wpadli na genialny pomysl zeby cos ukrasc I sie czaili na odpowiedni moment.

albo zjarali się przed i mieli gastro. to w stylu nico xd jeśli ktoś ma zniszczyć tą imprezę to pewnie on xd
- mam ochotę na to - wskazał oczywiście na tort weselny, nie ogarnął xd był ładny i kolorowy z figurkami młodej pary na górze dlatego przyciągnął jego wzrok.

annie wyjątkowo nie ostrzegała go przed wydarzeniem, że ma się dobrze zachowywać, a to oznaczało, że miał przyzwolenie na to, żeby zepsuć imprezę, po prostu będąc sobą xd
ted jako zięć państwa młodych zaoferował się, że zajrzy do kuchni, żeby upewnić się, że wszystko jest gotowe.
- co tu robicie? - spojrzał na nich nieufnie. po nico się wszystkiego złego spodziewał.

haha na cos sie przyda jego nieogar xd lizzie mu chetnie (nieswiadomie) pomoze xd
- czy to nie jest na deser? - zasmiala sie. skoro jarali to poziom jej ogarniecia rowniez sie zmiejszyl. dzielili jedna szara komorke w tym momencie xd - ciii - przylozyla palec do ust I wyprostowala sie kiedy pojawil sie ted. - zwiedzamy - chwycila nico pod ramie.

podpalą przypadkiem welon panny młodej xd
nie jestem pewna czy nico miał nawet jedną szarą komórkę szczerze powiedziawszy hehe.
- a ty tu jesteś - mruknął i zarzucił rękę na ramię lizzie żeby pokazać kto z nią przyszedł i że to nie był ted na pewno - sprawdzamy czy przygotowują jedzenie w odpowiednich warunkach - oczywiście nieumyślnie wskazał na tort o którym mowił przed chwilą.

ups!
wyglądali jak marcus i max kiedy mama baker przyłapała ich na pijaństwie i byli przekonani, że dobrze im idzie udawanie trzeźwości xd
zmrużył oczy. nie podobało mu się to, że nico przyprowadził lizzie na wesele, co oznaczało, że spędzali ze sobą zdecydowanie za dużo czasu.
- przyjęcie weselne jest za tymi drzwiami - wskazał w kierunku, w którym powinni się udać. musiał pilnować, żeby przypadkiem nic nie schrzanili w wielkim dniu romy/jej rodziców. czuł się odpowiedzialny.

Annie sie ucieszy xd
haha skoro nie mial to lizzie musiala sie podzielic, nic dziwnego, ze jej zachowanie sie przy nim zmienialo. mial zly wplyw xd tez sobie ich tak wyobrazalam hehe.
- dokladnie tak - pokiwala glowa. jej tez nie podobalo sie, ze umawial sie z romy wiec nie miala zamiaru ograniczac czasu spedzanego z nico tylko dlatego, ze mu to nie odpowiadalo. - wiec czemu jestes tu, a nie tam? - tez sie nie powinien tu krecic.

też mam to wyobrażenie w głowie.
każdy kolega lizzie ciągnął ją w dół, takich wybierała, a olewała tedzia.
nico był za to wniebowzięty ze spedzi cały wieczór z lizzie, może liczył na coś ekstra xd
- no właśnie, idź pilnować swojej dziewczyny czy coś - pewnie wiedział tak samo jak marcus że puściła się z philipem więc na serio chodziło mu żeby jej pilnował - my tu sobie doskonale sami radzimy - już próbował przekazać lizzie na migi jak ma atakować w sprawie jedzenia xd

pierwszy raz brat się na coś przyda, będzie zachwycona xd
potem tedzio musiał zawsze ją ratować, jak ci koledzy okazywali się dupkami!
- ja pomagam z organizacją - przyjął tę rolę. chciał się czuć przydatny, wiadomo. - a wy jesteście gośćmi, więc powinniście być tam - upierał się i wskazywał na drzwi. czuł w powietrzu, że ich obecność tutaj mogła źle się skończyć. - lizzie? proszę? - spojrzał na nią, żeby wziąć ją na litość. wiedziała, że nico go nie posłucha, ale może lizzie mu odpuści.

moze celowo krecila sie obok chlopakow, ktorych ted nie lubil kiedy on byl zajety swoimi laskami. byla zazdrosna, ze poswiecal jej mniej czasu.
spojrzala na teda, zastanawiajac sie czy powinna posluchac. - ugh, niech ci bedzie - przewrocila oczami. - wrocimy potem - pochylila sie do nico I myslala, ze mowi to cicho, ale ted na pewno slyszal. pociagnela joyce'a I poszli knuc gdzies indziej.

ugiął się tym razem, ale jak wychodzili to posłał tedowi groźne spojrzenie xd

szła wkurzona obok kuchni i wpadła wprost na andy'ego!

kolejna osoba, ktora chcial widziec xd - czy to jakas klatwa windsorow? - zapytal sam siebie i odsunal sie od niej. czul sie jak w jakims fever dream xd - czesc, sorry, nie zauwazylem cie - kulturalnie przeprosil jednak.

miał dziś pecha xd - musisz sie wyprowadzić z anglii jesli nie chcesz widywać windsorów i żadnych ich krewnych - skomentowała, ale wtedy dopiero dostrzegła jego twarz - hm, cześć - zmarkotniała bo ostatnio widzieli się jak ćpali w jakimś klubie - nie spodziewałam się ciebie tutaj - zauważyła. tylko w ciemnej alejce śpiącego przy barze xd

- to chyba dobra rada - mruknal. w tej chwili to rozwazal xd - a jednak jestem - rozlozyl rece. nie wiedzial co ma powiedziec. przywolywala w nim zle wzpomnienia i zalowal, ze na nia wpadl. mogl przeprosic, wyminac i isc dalej.

- gdybym mogła zrobiłabym podobnie - ale ona była windsorką więc musiała się w tym sosie kisić jednak! - a jednak ciągle bym się tego nie spodziewała - też przywoływał w niej złe wspomnienia. ktoś za nią wychodził/pojawił się więc zasłoniła twarz dłonią i wyminęła go uciekając bez pożegnania xd to nie był ten etap w życiu że gadali!

cieszyl sie, ze nie musieli dluzej rozmawiac i tez poszedl dalej.