centrum miasta

no to przyszła tutaj. pewnie jednak tu sszedł vincent a ona się sama bała to snuła się za nim chowając się za drzewami i ławkami, że wcale tego nie robi. ale w końcu ktoś ją przestraszył i z piskiem rzuciła się na jego plecy żeby nikt jej nic nie zrobił bo pewnie widziała różowe słonie rzucające się z trąbami i ogromnymi zębiskami na jej drobne ciałko. albo widziała betty! ale to w sumie to samo więc i tak się przestraszyła. - atakuje mnieeeeeeeeeeeee! - pisnęła mu prosto do ucha, musiał ogłuchnąć przynajmniej na chwilę.

uwiesiła mu się na szyi, przez co oboje opadli na jakąś ścieżkę rowerową, którą śmignęło dwóch kolarzy! - ALE Z WAS DEBILE JEBABAŃCE PIERDOLEŃCE! - wyzywał za nimi pokazując fakersy, ale że oni już dawno pojechali a inni gapili się na nich jak na kretynów (nie, zeby było tu znowu tak dużo ludzi) to vincent wstał i otrzepał zadek. - ogarnij się i zapytaj kogoś o drogę do hyde parku, bo chce mi się lać! - a tam były najfajniejsze drzewka pod krótymi się szczało. - nie wiem, co to za jebana dzielnica, ale nigdy tu nie byłem! - myślał, że dalej są w londynie! bo w sumie to wyparowała mu z głowy wizyta na lotnisku i te wszystkie metalowe ptaszyska śmigające mu nad głową.

- sam zapytaj! - jęknęła głośno. - boję się ludzi vincuś! musisz sam. - powiedziała płaczliwie i poskoczyła na nim i jęknęła cicho znów. - kochaj mnie ! - rozkazała mu. przytuliła policzek do jego policzka i pociągnęła nosem.

- jaka ty jesteś niewyruchana. - mruknął i stanął na środku chodnika zakładając najpierw na nią ten sweter, który ukradła z jego szafy, więc wyglądała jak bezdomna. bo był na nią ze sto razy za duży. przytulił ją zaraz do siebie i westchnął cicho. - dupa mnie boli. chyba sobie ją zbiłem. zrobisz mi masaż? - chociaż chyba jednak nie chciał, bo lily była głupia i niedelikatna. prędzej zrobiłaby mu jeszcze większą krzywdę!

- jestem, no i co? - pociągnęła nosem bo rzeczywiście była trochę. trochę bardzo. westchnęła i zrobiła uroczą minkę kiedy zakładał na nią sweter. - nie jest zimno. - prychnęła chociaż było. przytuliła się do niego i pociągnęła nosem. pogładziła go po tyłku. - nie umieeem. - powiedziała cicho i westchnęła znów. potem zobaczyła jakąś dziwną tablicę i zmarszczyła brwi. - vincuuuuś.... bo to dziwne. - pokazała mu nazwę ulicy której nie odszyfrowała swoim super mózgiem.

- dobra! nie tykaj się. bo ten idiota chester ma tu swoje radary. ja coś czuję, ze to jego dzielnia! dlatego tu tak pojebie jest! a później poleci z tym do effie... właśnie! oddaj mój telefon. muszę do niej zadzwonić i powiedzieć, ze ją kocham! - poklepał ją po ramieniu, zeby dała mu telefon, którego przecież wcale nie wzięli. ale wkręcił sobie, że kazał jej go po prostu schować! nie patrzył na nazwę ulicy, bo czekał za telefonem.

westchnęła i odsunęła się od niego. - nie mam twoje telefonu idioto! - mruknęła obrażona że nie pozwala się jej dotykać i założyła ręce na piersiach. bo była zła teraz na niego bo chciała się przytulać i tak dalej bo była napalona. żałowała, że to z robertem nie uciekła bo mogłaby się seksić na tej ulicy a tak!? nic nie mogła.

soraski! vincent nie był takim ekshibicjonistą jak ona i wolał nie pokazywać swoich jaj innym ludziom! lubił się bawić nimi w samotności! odbijał piłeczki kijkiem i w ogóle! albo poruszał nim to w prawo... to w lewo... czy tam do góry do dołu. - JAK TO KURWA NIE MASZ! ODDAWAJ ZŁODZIEJKO! - stwierdził, ze jak zrobi jej siarę na dzielni czestera to mu odda, a nie będzie się dalej bawiła w kotka i myszkę.

-NIEMAM!!- krzyknęła na niego i prychnęła głośno - jesteś idiotą vincent! czemu wywiozłeś nas w jakąś nieznaną londyńską dzielnicę! nienawidzę cię! nie mam twojego telefonu! - prychnęła znów i biła go po klacie. - jak teraz wrócę do domu!? mam ochotę na seks i chcę do roberta i lepiej mnie tam zaprowadź w tej sekundzie! - mruknęła wkurzona.

- KURWA! ZŁODZIEJKA! ZŁODZIEJKA! ŁAPAĆ JĄ! - wymachiwał paluchem w jej stronę i szukał jakiejś znajomej twarzy, bo jednak znał z pół londynu, skoro pracował w zarze. ale od czasu do czasu oprócz buzi jakiś brzydkich koni czy osiołków nikogo nie poznawał. - KURWA! co za pojebani ludzie! gdzie wielkie, tłuste krowy ze zgryzami jak źrebak?! - obrócił się wokół własnej osi i zobaczył te napisy. i jakiś bilbord, na którym nie wiedział, co jest napisane! - co kurwa! TO JAKIŚ INNY WYMIAR! - zamrugał oczami.

- nienawidzęcięnienawidzęcię! - piszczała poirytowana bo tak się darł na nią jak idiota jakiś. - jesteś psychiczny vincent! jaki inny wymiar znów! pojebany! chcę seksu zrób coś natychmiast bo cię uduszę! - tupnęła nogą jak obrażone dziecko i patrzyła na niego z zaciętą miną. - jużjużjuż!! - rozkazała mu.

- strzel sobie palcówę? - powiedział tak o... bo był zdezorientowany! - TO JEST POJEBANY SEN! EFFFFFFFFFFFFIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! - krzyczał, bo pomyślał, że ta go usłyszy. ale za to odwróciła się jakaś inna effie i popatrzyła na niego oblizując wargi. zamruczała coś czując, ze to jakieś przeznaczenie, dlatego momentalnie złapał dłoń lily i pocałował ją w kącik ust, udając, ze są parą.

- jesteś idiotą! - krzyknęła na niego i pokręciła głową. kiedy ją pocałował odepchnęła go. - kretyn! dlaczego to robisz?! - zapytała poszli spać do jakiegoś hotelu pewnie bo ja też idę spać.

na ławkę, bo nie mieli kasy xd