ice cream sundae

szła sobie całkiem radośnie przez st. albans, bo miała dzisiaj wolne i mogła korzystać z wakacji. chociaż nie wiem co chciała robić, skoro nie miała pieniędzy i przyjaciół... zauważyła joy po drugiej stronie ulicy, więc zamachała do niej i już leciała do joy. już nie potrzebowała przymilać się do johna, skoro miała kolejną przyjaciółkę xd
- co tam masz dobrego? - chciała się połasić na darmową próbkę.

słodki awek ;x
astrid taka zachłanna heheheehehee. nie wiem jak może gardzić przyjaźnią swojego eks faceta johna xd on jest najlepszy. pewnie joy jako jedna z nielicznych nie olała jej po tym jak została bankrutką bo nigdy nie przywiązywała większej wagi do pieniędzy - mrożony jogurt - pomachała jej tym przed nosem - jak widać zresztą - i zajadała się nie pytając nawet czy chce spróbować ;x

oczywiście, że tak ;x
wcale nie gardziła przyjaźnią johna! w końcu dawał jej kwiaty i mogła udawać, że to od jakiegoś wielbiciela. taki john był bardzo przydatny do budowania na nowo jej wizerunku.
- mm, mrożony jogurt musi być zbawieniem w tak upalny dzień! - zaglądała z daleka do środka lodziarni, żeby zorientować się, czy może mają jakieś promocje albo degustację.

ale jakieś takie rzęsy ma sztuczne na awku ;x
john był jej potrzebny do tworzenia kłamliwego wizerunku, biedak. szkoda że nie wiedział o jej zamiarach! i szkoda, że nie mogła po prostu powiedzieć o tym, że kwiaty są od niego ech. jak zawsze poszkodowany - jasne - dalej jadła, ale potem wzięła tego za dużo do buzi i doznała brain freeze więc skrzywiła się i podała jogurt astrid - chcesz? - zapytała.

nie przyglądałam się aż tak bardzo.
przyznawanie się do tego, że dostała kwiaty od swojego fajtłapowatego eks-chłopaka-nie-chłopaka wcale nie pomogłoby jej w odzyskaniu reputacji. zresztą ostatnimi czasy wszystko, co robiła, by poprawić wizerunek, było jedną wielką szopką.
- mogę spróbować... czy w ogóle warto kupować. - wzruszyła ramionami. przejęła jogurt zadowolona i usiadła obok joy na krawężniku. - co tam? - spytała, wsadzając łyżeczkę do ust.

w ogóle nie przywiązujesz wagi do szczegółów.
a może dzięki johnowi odzyskałaby swoją reputację. kto wie, ona sie tego nigdy nie dowie jak bedzie nim tak pomiatać ;x
- to tylko jogurt - zaśmiała się, bo nie widziała sensu degustacji czegoś co można było kupić na każdym rogu za jakieś marne grosze. nie szanowała tak darmowych rzeczy jak astrid xd - chce urządzić weekendową myjnie ręczną - oznajmiła na jej pytanie. kolejny genialny pomysł joy. chciała zarobić trochę hajsu który pewnie odda chorym dzieciom i wprawić kilku tatuśków w zakłopotanie z powodu skąpych strójów.

jakbym się za bardzo zaczęła przyglądać, to jeszcze by mi przypadkiem przestało się podobać.
astrid wcale nim nie pomiata! ech, w ogóle nie rozumiesz uczuć moich postaci.
- jadam tylko najwyższej klasy jogurty. - odparła od razu, bo była przyzwyczajona do rzeczy z górnej półki i nadal nie zjadłaby czegoś, co nie spełniało jej wymagań. pewnie dlatego nadal nie tknęła taco z knajpy, w której pracowała prawie od roku. - taaak? z jakiej okazji? - zainteresowała się, bo może mogłaby się zaangażować w projekt i zebrać za to trochę hajsu. oczywiście dla siebie, a nie tam dla chorych dzieci.

o to chodzi xd
och nie, jak mogę ich nie rozumieć. hańba! - i niby jogurt z tej knajpy jest najwyższej jakości? - uniosła brew ku górze i gapiła się na astrid. coś tu jej śmierdziało! - a musi być okazja? jest ciepło, samochody się brudza, a pieniądze są zawsze potrzebne - wzruszyła ramionami. ona chciała oddać hajs dzieciom, a astrid chciała zarobić. idealna spółka! xd

czemu chcesz mi mieszać w głowie...
- nie jest i dlatego musiałam go spróbować. - oddała kubeczek joy, bo już jej się odechciało tego jogurtu. ukradnie potem kubełek lodów komuś z lodówki z akademika. chociaż jedzenie z akademika było dla niej odrażające, więc chyba raczej nawet tego nie zje. - racja, pieniądze zawsze są potrzebne. wchodzę w to, przyda mi się dodatkowa kasa. - pokiwała szybko głową, bo nie wiedziała, że joy ma na myśli jakieś akcje charytatywne. kto by myślał o pomaganiu dzieciom, skoro nie można sobie pozwolić na mrożony jogurt!

bo lubię, ehehe.
jak oddała ten kubeczek to joy zaraz trafiła nim do kosza na śmieci. nie będzie przecież jeść po astrid skoro sama jej to oddała halo! - świetnie, w takim razie musimy wybrać się na oddział dziecięcy szpitala i poinformować ich że zbieramy dla nich pieniądze. może pomogą nam w weekend trochę - wzruszyła ramionami. ona myślała o innych w przeciwieństwie do astrid.

astrid zaraz pożałowała, że chciała być taka wspaniałomyślna i oddać joy jej jogurt, skoro ta nim pogardziła i go wyrzuciła. tak to astrid by jednak skorzystała i dojadła do końca! ale nie będzie wyciągać go ze śmietnika, tak źle z nią nie było.
- zbieramy pieniądze na cel charytatywny? - skrzywiła się zaraz, bo wcale jej się to tak bardzo nie podobało jak joy. - nuuuuda. - stwierdziła zaraz. może i kiedyś chętnie popisywała się tym, że wspomaga fundacje charytatywne, ale teraz już nie mogła sobie na to pozwolić.

dobrze, że się na ten smietnik nie rzuciła. byłby przypał z lekka ;x
- jak nie chcesz to nie - wstała z krawężnika - pewnie część zatrzymamy dla siebie, ale okej rozumiem 'nuuuuuda' - zacytowała jej ostatnie słowa a potem sobie poszła. next! zaczynasz!

astrid miała swoją godność! i reputację do utrzymania! nawet jeśli połowa miasteczka myślała, że astrid i tak grzebie po śmietnikach. nie przejęła się stratą okazji do zarobienia, bo i tak miała obiecany bonus w internet&tacos haha. poszła też.

ben zaprosił alice na lody. chciał z nią spędzić całkiem sympatycznie czas. nie wiadomo czy to była randka czy co, ale wcześniej może byli w kinie. teraz ben jej opowiadał coś zabawnego.

na pewno byli w kinie! oglądali 'szczęki', których alice nigdy nie widziała i się teraz zachwycała pierwszym letnim blockbusterem w świecie filmów. nawet niezbyt się bała bo skoro studiowała oceanografię to nie straszne były jej rekiny. dobrze, że poszli na lody bo uwielbiała słodycze i pewnie naciągnęła benka na jakiś wielki lodowy deser, który jedli z jednego pucharka. wcześniej oczywiście odbyli przy kasie debatę na temat tego kto ma płacić bo alice wcale nie chciała żeby stawiał lody skoro postawił bilety do kina. ale pewnie bez skutku ;c - eej, to niemożliwe, takie rzeczy przydarzają się tylko w filmach - zaśmiała się na jego opowieść bo byla trochę jak z kosmosu. ale paczka miała takie opowieści więc to chyba nic dziwnego.

zapomniałam, że ma takiego słodkiego awka ;x był facetem, poza tym uważał, że jeżeli już zaprosił ją na taką fajną randkę, to on będzie za wszystko płacił. alice była słodziakiem, podobała mu się, szkoda tylko że jej nie znał tak naprawdę i że nie wiedział że gdzieś tam ma męża, od którego uciekła. zapewne gdyby wiedział, współczułby jej i bardziej wspierał. trochę by się bał, że mąż by chciał go zabić ale trudno xd - no mówię ci, że tak było. też nie mogę do tej pory w to uwierzyć, ale nasza paczka jest na tyle świrnięta, że tutaj wszystko się może zdarzyć - zaśmiał się - oj alice alice. widziałaś ich, poznałaś ich to mniej więcej masz pojęcie co się u nas dzieje - przeczesał palcami włosy.

niby awek słodki, a mi się jednak nie podoba xd ja nie wiem czy alicja uważała to za randkę. jasne było to całkiem miłe spotkanko, ale ona nigdy nie chodziła na randki. nawet w korei nie chodziła na takowe z przyszłym mężem skoro już była dla niego zaklepana. ale noc poślubną mieli, dzięki czemu nie była już dziewicą he he. dobrze jednak, że nie zrobił jej koreańskiego dziecka bo nigdy by stamtąd wtedy nie uciekła! pewnie benek myślał, że pochodzi totalnie stąd i ma tylko jakieś azjatyckie korzenie bo alice nigdy na ten temat zbytnio się nie rozgadywała. jej mąż był pewnie koreańskim hakerem i zhakuje mu konto na fejsie hahahaha - no jasne, wyglądają na totalnych wariatów - zaśmiała się - chyba całkiem nieźle się dogadujecie - uznała że tak było. trochę mu zazdrościła takich przyjaciół, ona miała tylko kilku znajomych tutaj. i nawet ci znajomi nie wiedzieli o jej przeszłości!

to zmień jak ci się nie podoba xd wow, jej mąż tak bardzo groźny. dobrze jednak, że był bardzo daleko, nie dostanie od niego wpierdolu. chyba, że ktoś zrobi jej męża, wtedy ben miałby kompletnie przerypane za to, że umawia się z cudza żoną. a on nie chciał niczego przecież od alicji, bardzo ją lubił i to tyle. ben jest dżentelmenem, który nie ciągnie żadnej dziewczyny do łóżka, przynajmniej nie na początku znajomości - większość z nas albo była ze sobą albo próbuje być ze sobą, albo po prostu jest rodzeństwem. pamiętasz dziewczynę o dużych radosnych oczach, która ci się tak podobała? to na przykład moja była dziewczyna, a obecnie przyjaciółka. - uśmiechnął się do niej - mam dla ciebie specjalny egzemplarz komiksu - wyciągnął go magicznie ze swojego plecaka.

szuka właśnie halo. nie wiem czy ktoś będzie chciał takiego starucha robić, bo jej mąż to sporo jest od niej starszy. pewnie jakiś bogaty biznesmen. dobrze, że chociaż za hajs ją sprzedali, a nie za stado kóz. i dobrze, że niczego od niej nie chciał bo jakby wywierał na niej presje to by się speszyła i uciekła ;c była jak płochliwa sarenka w kontaktach z ludźmi - pamiętam, była taka śliczna - dalej zachwycała się nad urodą bree. nie bardzo wiedziała jak ma zareagować na wieść o tym że to jego eks i zerwali - przykro mi to słyszeć - założyła pasmo włosów za ucho - ale to chyba dobrze, że nadal potraficie być przyjaciółmi - pokiwała głową - specjalnie dla mnie? - aż jej się oczy zaświeciły z radości, którą tryskała w tym momencie. rzadko dostawała prezenty więc za każdym razem bardzo się cieszyła.

a no chyba że tak xd no nie, to z wilka można przecież nim zagrać, tak, to jest jakiś pomysł na dramę. ben pokiwał tylko głową - nie powinno być ci przykro, bo to było już dawno temu. ona ma już chłopaka, a ja nie mam z tym żadnego problemu. przyjaźń jest najważniejsza i to trzeba zawsze cenić w życiu - posłał jej przyjazny uśmiech - tak, to jest właśnie dla ciebie. podpisany egzemplarz, możesz go zatrzymać. taki prezent ode mnie dla ciebie - widział, że sprawił jej przyjemność. dla niego to było najważniejsze, żeby jego przyjaciele byli szczęśliwi.

nie pomyślałam kompletnie o wilku. jakby wcale z niego nie mordowała cudzych postaci skądże - z reguły nie dzieje się tak, że dwoje ludzi po byciu razem się przyjaźni więc powinniście to bardzo doceniać - nabrała na łyżkę bitą śmietanę, którą wpakowała do buzi i uśmiechnela się. zdecydowanie była uzależniona od słodyczy i od cukru. to dziwne, że była taka drobniutka! - przecież nie musiałeś mi robić żadnych prezentów - patrzyła w komiks jak w święty obrazek. zaraz zaczęła go oglądać - ojej, teraz mi głupio, bo ja nie mam nic dla ciebie - zawstydziła się.

ktoś musi myśleć za ciebie w takim razie xd machnął ręką - nie przejmuj się, lubię sprawiać przyjemność innym ludziom. a jeżeli wiem, że chciałaś go mieć na własność i wiem, że ci się strasznie podobały postacie z komiksów to dlaczego nie miałabyś dostać komiksu w prezencie? wystarczy to, że się zgodziłaś pójść ze mną do kina - uśmiechnął się szeroko. on skończył już swój deser lodowy, zapewne czekoladowy, albo miętowo czekoladowy. teraz miał ochotę na ciasteczko z bitą śmietaną co od razu zamówił - dlaczego właśnie, dlaczego ludzie nie przyjaźnią się po rozstaniu? przecież ta druga osoba zawsze gdzieś tam była dla kogoś ważna, nieprawdaż? - zapytał filozoficznie.

ja nie zmieniłam awka, ale widzę że ty to zrobiłaś he he - skoro lubisz sprawiać przyjemność innym ludziom to musisz być świętym mikołajem - oznajmiła - jesteś nim prawda? tylko zgoliłeś siwą brodę żebym cię nie poznała - żartowała sobie bo co jak co ale nie wierzyła w świętego mikołaja. nie dlatego, że z tego wyrosła, ale dlatego że na gwiazdkę nigdy prezentów nie dostawała, ups - gdyby wszyscy się ze sobą przyjaźnili świat byłby bardziej kolorowy no nie? - zaraz ukradła mu kawałek tego ciasta bo zdecydowanie nie mogła się powstrzymać. hahaha, gdyby ben kumplował się z alfonsem to świat byłby prostszy, szczególnie dla bree.

a i owszem, w końcu kiedyś trzeba, a tak mnie jakoś tchnęło na bardziej normalnego awka ;x roześmiał się - skąd wiedziałaś, alice? tylko błagam, nikomu o tym nie mów, że jestem prawdziwym świętym mikołajem. zbiegłyby się tutaj wszystkie dzieci, które od razu chciałyby sobie ode mnie załatwić najlepsze prezenty na świecie w zamian za jakieś drobne przysługi - skubał to ciasteczko, przesuwając talerz na środek. skoro nie mogła się powstrzymać to też jej trochę da ;x - pewnie, wiesz o ile lepiej byłoby na tym świecie gdybyśmy się faktycznie wszyscy przyjaźnili i żyli w zgodzie? - westchnął - ale cieszę się tak czy inaczej, że mam takich przyjaciół. no i że poznałem ciebie - wyszczerzył się słodko.

czego tamten był nienormalny? xd zaczęła szeptać i śmiać się jednocześnie - spokojnie, nikomu nie wygadam, ale pod warunkiem że przyniesiesz mi jakieś super prezenty pod choinkę - oznajmiła. choć i tak prezentów nie chciała tak na prawdę. największym prezentem, a właściwie błogosławieństwem dla niej było to że spierdoliła z korei. trochę się jej głupio zrobiło że przesunął talerz na środek, dlatego zaraz przestała podjadać - byłoby jak z bajki - rozmarzyła się na temat pokoju na świecie, który jednocześnie był na pewno jej marzeniem - przestań - pacnęła go w ramię cała zawstydzona - miałeś ciekawe życie i beze mnie, nie mydl mi tu oczu - zamachała mu łyżeczką którą pałaszowała swój deser.