ice cream sundae

podrapał się po policzku zastanawiając się co właściwie ma mu poradzić. tak, musiał jeść te lody za jego kasę skoro nie zdobył amandy w te dwa tygodnie a on wygrał bo nadal są razem, brawo connor xd - ale pomyśl, facet jest lekarzem, może ma fajnych znajomych. z resztą, zawsze fajnie jest mieć rodzeństwo, ja na swoje nie narzekam - powiedział z uśmiechem na ustach.

elroy zmarszczył czoło. jest lekarzem! jak większa część jego rodziny! faktycznie mógł być jego bratem. ale od razu elroy poczuł się zagrożony, że rodzice będą woleć tamtego bękarta, dlatego odsunął się szybko od stolika. - pierdol się! - warknął na niego i wyszedł, bo był wkurwiony, że olivier może zająć jego miejsce.

machnął na niego ręką i poszedł do sophie.

bridget nie mogła dłużej czekać na relację, więc po smskach męczyła jeszcze piper na wszystkich możliwych portalach społecznościowych, żeby od razu się spotkały (np. wstawiła smutne zdjęcie na insta i na tablicę piper), co podziałało i już siedziały na lodach.
- no to? - patrzyła na przyjaciółkę z wyczekiwaniem, bo już jej się nie chciało gadać o kolorach paznokci, skoro tu były ważniejsze sprawy.

john gdzieś wybył, więc nie musiała go dzisiaj pocieszać po nocach, to mogła sobie pójść gdzieś. teraz żarły lody, a potem będą zdychać na grype. ale przynajmniej powód, żeby nie iść do szkoły.
- no to zaprosił mnie do restauracji, bo jego rodzicom wypadło coś ważniejszego, a szkoda było zmarnować rezerwacje - zaczęła od początku. - no i lecieliśmy tam prywatnym helikopterem - trochę się powtarzała, ale co tam. wzięła łychę lodów i wpakowała ją do buzi.

z jude'm się pocieszali nawzajem, więc piper nie musiała. xd lody najlepiej smakują zimą!
- tyle już wiem! - zauważyła. - przewiń, przewiń! - pospieszała ją, bo czekała na wielki finał, czyli wiadomość, jakiego typu był ten buziak na pożegnanie. przyjacielski w policzek, pobłażliwy w czoło, elegancki w rękę czy romantyczny w usta, a może namiętny w usta! tyle było opcji. pewnie już je przedstawiła piper po drodze, ale ta nie chciała nic mówić, zanim nie usiadły. - musiało być taaaaaaaak romantycznie! - rozmarzyła się. zazdrościła piper, że co chwilę kręciła z innym chłopakiem, a bridget utknęła z jednym. xd

dobrze, że ją wyręczył choć w jeden wieczór xd
- no już już - zaśmiała się. za dużą porcję lodów wcisnęła sobie do ust, więc na chwilę ją zmroziło. zrobiła dziwną minę, ale zaraz się oblizała, bo jej przeszło. - i było. podali nam jakieś dziwne jedzenie, które wyglądało bardzo ładnie, ale nie było za smaczne - wyżaliła się jej. na pewno było wyśmienite, ale co takie gówniarze mogli wiedzieć na ten temat. - a co pożegnania - zaczęła. - pocałował mnie prosto w usta. krótko, ale czule - na samo wspomnienie uśmiechała się od ucha do ucha. bridget nie miała co narzekać, bo w końcu chciała studenta, to go ma xd.

bridget to chyba wiecznie miała zmrożony mózg, że takie głupoty czasem paplała, więc nawet lody nie mogły teraz jej pokonać.
- eleganckie restauracje są najgorsze, dają ładne jedzenie, a mało i niedobre! - przytaknęła, bo wiedziala takie rzeczy z obrazków w internecie. alfons nigdy nie zabrał jej do żadnej eleganckiej restauracji, pewnie się wstydził... albo po prostu ona miała większą siłę przebicia i go zaciągała do mcdonalda. - ojaaaaaaa! piper! ale się uśmiechasz! bardziej niż jak się całowałaś z niallem! - zaczęła nią potrząsać, bo się zajarała. co z tego, że miała studenta, jak piper miała 1d. xd ech, zawsze się chce tego, czego się nie ma!

to by miało sens. udzielała się ta jej głupota też piper jak razem spędzały za dużo czasu i potem i ona chodziła i paplała jakieś głupoty. kto z kim przystaje takim się staje.
- no właśnie, sama się o tym przekonałam. a byłam taka głodna - westchnęła. - ale za to dali mi się napić wina - zaśmiała się, bo w sumie dobrze, że chociaż tyle. - było miło, ale też trochę dziwnie. bo w sumie znamy się od tak dawna i zawsze nam się razem super spędzało czas. a dopiero teraz zabrał mnie na chyba randkę - 'chyba' bo nikt tego tak nie nazwał, a z tego co widziała w filmach, to właśnie tak wyglądały randki. no miała 1d xd szkoda, że z żadnym się nie będzie umawiać, ale wystarczająco jej starczyło, to że się z nimi kumplowała. mogła szpanować xd

- naprawdę?! nie pytali o dowód! o rany! wzięli was za dorosłych za sam fakt, że tam byliście! tylko dorośli chodzą do takich restauracji! muszę zaraz napisać do alfie'go, żeby mnie tam kiedyś zabrał. - już pisała smska do alfonsa. i tak miała cały czas telefon na wierzchu, bo robiła zdjęcia lodów na insta. - a jak ty myślisz? to była randka? to znaczy chciałabys, żeby to była randka? - zafalowała brwiami. jarała się bardziej niż piper. czyli typowo. bree też musi się zakumplować z 1d w końcu ;x

- nie, po prostu nam je dali - dalej opowiadała podjarana. - pisz! wczoraj poczułam się jak prawdziwa dorosła - westchnęła. już teraz wiedziała jakie rzeczy czekają ją za kilka dni, skoro miała skończyć osiemnaście lat. - w sumie to nie wiem, bo jesteśmy przyjaciółmi i nigdy nie zbliżaliśmy się do siebie w ten sposób - zamyśliła się, ale zaraz się pochyliła do niej. - jak mnie pocałował to czułam się tak jakbym to właśnie na to czekała, wcale nie wiedząc o tym - wyznała jej.

/awww piper xd ma smsa xd

westchnęła rozmarzona.
- zobaczysz jaka poczujesz się dorosła, kiedy stracisz cnotę. - powiedziała teatralnym szeptem, ale z szerokim uśmiechem, zresztą pewnie i tak gadała na tyle głośno, ze wszyscy ją słyszeli. bridget oczywiście musiała teraz dodać sobie dorosłości, skoro spała z alfonsem, nawet jeśli nie zabierał jej do dorosłych lokali. zaczęła klaskać, jak piper jej wszystko wyznała. - teraz to widzę! bylibyście świetni razem! jak mogłyśmy być wcześniej takie ślepe i tego nie widzieć?! - kręciła głową. - szukałyśmy wśród studentów i gwiazdorów, a ten jedyny był cały czas pod nosem! - zapędziła się.

- ciszej bree - skarciła ją i zaraz się rozejrzała czy przypadkiem ktoś jej nie słyszał. trochę się wstydziła tego, że dalej była dziewicą, skoro jej wszystkie koleżanki stracił cnotę w przedszkolu. trochę tym nie pasowała do nich, ale tylko by ktoś spróbował ją za to wyśmiać. od razu straciłby zęby. - tak myślisz? - zaciągnęła na dłonie rękawy. nigdy rzeczywiście nie brała pod uwagę tego że mogliby być parą. szczerze mówiąc to zrobiło się jej trochę dziwnie jak pomyślała o tym. - bez przesady, bree. myślisz, że alfons to ten jedyny? - zamrugała. oczywiście życzyła jej jak najlepiej, ale sama nie sądziła, że znajdzie tak szybko kogoś kto rzeczywiście okaże się miłością jej życia.

bridget zawsze zgrywała taką wszechwiedzącą w tych kwestiach, bo też wstydziła się, że wciąż jest dziewicą. ale od kiedy alfie ją rozdziewiczył, bardzo chętnie się tym chwaliła i dawała rady wszystkim bardziej doświadczonym koleżankom. w końcu ona robiła to ze studentem!
- a czemu nie? musisz spróbować, bo inaczej nigdy się nie przekonasz, jak mogłoby być. zresztą sama widzę, jak o nim mówisz. jak jeszcze o nikim. - zauważyła całkiem mądrze. - chyba że podoba ci się ta faza, w której co chwilę masz u boku innego chłopaka. - zaśmiała się, bo rzeczywiście piper była ostatnio na fali. szalała za nie dwie! - mam nadzieję! lepszego nie znajdę!... bo bierze ślub z taylor swift. - zauważyła. tylko harry był lepszą partią od alfonsa. xd no i lubiła wszystko wyolbrzymiać, więc wiadomo, że już uważała aktualnego chłopaka za miłość życia. nawet jeśli jakiś czas temu myślała tak o benie.

a piper słuchała tych rad, skoro bridget teraz taka dorosła w tej sferze była. sama też chciała się umawiać ze studentem, dlatego że myślała, że on jej pokaże co i jak najlepiej, wprowadzając ją w świat seksu. no i dlatego że bree jej wmówiła, że starsi faceci są najlepsi we wszystkim. - zobaczę jak to będzie. bo co jeśli byśmy się zaczęli umawiać i by nam nie wyszło i byśmy urwali kontakt? - bo już wolała robić jako trzecie koło u wozu przy boku chłopaków z 1d niż tracić przyjaciela. - hej - klepnęła ją w dłoń. - tylko się kumplujemy - roześmiała się. - ja też mam taką nadzieję, pasujecie do siebie jak nikt inny - oparła łokcie na stoliku. dobrze, że jeszcze alfonsowi takiego czegoś nie powiedziała prosto w twarz xd

gaj miał motorek w dupsku, dlatego jak tylko odczytał smsa od piper to wrzucił na siebie kurtkę, wziął super autko, które dostał na uro i zaparkował z piskiem opon pod tą lodziarnią. kiedyś z phineasem przychodzili tutaj i pytali się z głupimi uśmieszkami panie ekspedientki ile za loda, a gdy im odpowiadały rzucali drobiniaki na ladę i zabierali się za odpinanie spodni. tamte za każdym razem się wściekały. ach! te wspominki. a dzisiaj phineas poszedł bez niego na imprę i guy czuł się zdradzony. ; c przyszedł jednak i stanął przy ich stoliku. - hej piper. - chwilę patrzył w jej oczy ale wstydził się trochę ją pocałować na oczach bee, dlatego usiadł. - cześć, bee. - przywitał się też z nią, bo tak wypadało. - co wcinacie? - zajrzał do ich pucharków.

- nie możesz od razu zakładać najczarniejszych scenariuszy! do życia trzeba z optymizmem! - kopała ją pod stołem, żeby się trochę ogarnęła. bree na pewno chętnie wprowadzi ją w świat seksu i wszystko wytłumaczy, w końcu to taka ekspertka. i w sumie bridget i alfons logicznie patrząc w ogóle do siebie nie pasują, ona taka dziecinna, on poważny, ale co tam, niech sobie oni wszyscy wierzą w co chcą. no i na pewno piper powiedziała bridget, że zaraz wpadnie guy, to kay się zajarała. - hej guy! - zacieszała od ucha do ucha i spojrzała na piper, żeby zaobserwować jej reakcję i żeby to piper mu odpowiedziała co wcinają, bo bridget przecież nie bedzie się wtrącać.

- w sumie to chyba masz rację - przyznała, ale zaraz wydała z siebie krótkie 'ała' i zaczęła macać sobie nogę, którą jej tak skopała. gdyby nie była słabą dziewczynką, to by jej oddała xd wiadomo, że kay i berube do siebie nie pasują, ale piper uważała inaczej. potrafili się dogadać i ładnie ze sobą wyglądali, a chyba o to tylko w związkach chodzi? no i przeciwieństwa się podobno przyciągają. poprawiła jeszcze szybko włosy zanim guy wszedł do środka. dziwne, bo nigdy nie zwracała na to najmniejszej uwagi. - hej - wyszczerzyła się od ucha do ucha. posunęła mu się od razu, żeby mógł usiąść obok niej. - lody, ja mam czekoladowe - przysunęła miseczkę w jego stronę. - chcesz trochę? - zaproponowała mu. jak byli zjarani to zawsze się dzielili żarciem i piciem, więc to nie było nic nadzwyczajnego.

ahahhahaha, na bank guy z piper będą bosko ze sobą wyglądać. bo przecież on jest boski, he he he he. popatrzył się trochę na bridget, bo dziwnie się zachowywała, jakby przyswoiła za dużo cukru i ją trochę nosiło. i wiedział, ze jedzą lody, tylko o smak mu chodziło. - ooo, moje ulubione. dawaj trochę - otworzył mordkę i przybliżył do niej. lekko się nawet uśmiechnął, bo głęboko spojrzał w jej oczy i oboje pewnie pomyśleli o tym samym. to znaczy on myślał o tym, jakby to było ją znowu pocałować, ale nie wiedział, co ona na to. poza tym pewnie głupio by się bee poczuła to się powstrzymał. bo nie jest takim oblechem jak phineas, żeby rzucać się na laski w miejscach publicznych. czekał aż go nakarmi.

boooooooooorze, jaki on jest straszny! nie wierzę, że piper takiego chłopaka sobie wybrała. xd ten poprzedni był fajny. ;x
- ale jesteście słodcy! - zawołała, bo bree to bree i nie ma zahamowań. pewnie im zrobiła zdjęcie jak tak się na siebie patrzyli i już wstawiła na insta z hasztagami #younglove. albo nie, bo nie chciała, żeby piper była zła, że ona wszystko pierwsza upublicznia i zbiera wszystkie lajki. xd co nie zmieniało faktu, że robiła im zdjęcia!

też nie ogarniam ;xx i zgodziła się na romansy jak miał jeszcze tą fajną starą twarz ;x
- tu są najlepsze lody w mieście - poinformowała go wesoło, bo nigdy tu nie był i nie jadł w życiu lodów. zaraz nabrała trochę na łyżeczkę i nakarmiła go. - i jak? - spojrzała na niego wyczekująco. nie była skrępowana w ogóle dopóki bridget im nie zaczęła cykać fot. - bree - wywróciła oczami. na pewno by się wkurzyła jakby to udostępniła, bo nawet ze sobą nie byli, a ta już jakieś love dopisywać miała zamiar.

hahahahhaha, fakt xd piper została oszukana xd umawiała się z ładniejszym xd ale nie moja wina, że ola zmieniła ryja phinesowi, a ja poszłam za ciosem! boskiii jest. bywał tutaj, w końcu robił te różne dziwne rzeczy ekspedientkom, to w sumie wiedział co tu podają. i nie uważał, ze są najlepsze na świecie. zresztą piper powinna to wiedzieć, skoro sama jest taka światowa i pochodzi z tokio. oblizał usta i pokiwał głową. - mmmm, brak słów. - odwrócił się do bee właśnie kiedy zrobiła zdjęcie to pewnie telefon jej wysiadł, taki brzydal z niego jest. - hej! ej! zróbmy sobie grupowe selfieeee - zarządził klaskając w łapki.

mogłaś zmienić mu ryj na tego kumpla fineasza z gry o tron czy coś. najgorszy wybór ever! piper chyba po prostu miała zamydlone oczy, kiedy umawiała się z guy'em, a dopiero teraz wyszło na jaw, jak on naprawdę wygląda... miłość jest ślepa!
- ty to masz łeb, guy! sama bym tego lepiej nie wymyśliła! gdzieś ty się uchował... - cieszyła się i już przylazła do nich, żeby się wtulić i robić zdjęcie. wcale nie uważała się za jakieś piąte koło u wozu czy przeszkadzajkę. wręcz przeciwnie.

każdy chyba byłby lepszy od niego xd jak chciałaś zdjęcia, to sobie mogłaś porobić w fotoszopie ;x
pewnie dlatego piper się z nim zawsze tylko kumplowała, a teraz zauroczył ją swoją kasą. jaka materialistka xd ale nic dziwnego, bo która by się nie jarała jakby ją odrzutowcami wozili. i nie powiedziała, że te lody są najlepsze na świecie tylko w mieście. na pewno dlatego, że nie mieli tu innych takich lokali i musieli wcinać lody z icelandu albo tesco. - o tak, dalej bree - pokiwała do niej, żeby przyszła. a kiedy już się tak ścisnęli, to przylgnęła do guya jeszcze bardziej. zawsze może zwalić to na fakt, że nie miała już więcej miejsca. uśmiechnęła się szeroko i zrobili sobie pewnie dwadzieścia zdjęć zanim coś się im spodobało.