toaleta

miał na nią zły wpływ xd
jeśli szukała takiej relacji to musiałaby próbować zainteresować się andy'm, może dorotka chętnie zaplatałaby sobie z nią wzajemnie włosy. albo theo! rosie też chętnie zaplatałaby warkoczyki, szczególnie że vicky pewnie jej nie pozwalała.
słysząc jej podsumowanie dosłownie zrobiła facepalm i westchnęła teatralne. wyjęła telefon i odpaliła jakiegoś tłumacza google z angielskiego na chiński. desperacja - nie jesteś odpowiednią dziewczyną dla mojego brata, wykorzystujesz go i chce żebyś dała mu święty spokój - powiedziała do głośnika, a potem telefon przetłumaczył to na chiński. ale pewnie brzmiało to tak koślawo jak ming mówiąca po angielsku. dani miała nadzieje, że zabrzmi brutalnie.

a myślała, że to ona ma na niego dobry wpływ xd
czyli ming powinna sobie szukać chłopaka na podstawie potencjału na przyjaźń z jego siostrą? naaah, gołe klaty nadal były lepszym wyznacznikiem.
zabrzmiało koślawo i dobór słów nie był odpowiedni, było to w miarę do zrozumienia. przynajmniej przekaz był jasny, bo ming rozumiała też to co mówiła po angielsku, więc dwie wersje dały jej pełen obraz całości. było jej bardzo smutno z powodu tego co dani powiedziała i nie mogła dopuścić do siebie myśli, ze naprawdę tak uważała. 
- jesteśmy marikus i ja w siebie zakichani! - zapiszczała i już oczy jej zaszkliły. - 你什么都不懂！ 你不知道我们的关系是什么样的，他让我有多开心，我也让他开心！我厌倦了你和鲁比总是看不起我！- wyrzucała z siebie po chińsku. jeśli dani miała włączonego tłumacza to mogła częściowo zrozumieć o co chodzi, a jeśli nie to cóż, ming musiała wydawać się teraz jakąś niedorzeczną krzykliwą postacią z kreskówki.

jeśli gołe klaty były wyznacznikiem to w tej sytuacji marcusa też powinna porzucić bo nie miał żadnej klaty. już lepiej jakby się za andersona wzięła xd
chyba zauważyła po tym jak zmieniła wyraz twarzy i prawie się rozbeczała, że zrozumiała. miała włączonego tłumacza i o dziwo informacja zwrotna w postaci tłumaczenia na angielski zaraz do niej wróciła - ruby ma co do siebie rację - chyba pierwszy raz od dawna sie zgadzała z ruby, wow bonding w nienawiści do ming! - pojawiłaś się tu tylko po to żeby zrujnować jej i moje życie - jej bracia mieli znaleźć porządne dziewczyny, z którymi będzie mogła rozmawiać o teatrze, książkach, muzyce klasycznej, pić eleganckie drinki i plotkować w elegancki ale jednocześnie niemiły sposób. a trafiła się jej taka ming xd

marcus wygrywał ze wszystkimi gołymi klatami, bo pokazał jej gołego penisa xd
- przyjechniałam tu, bo chciłam poznać kraja mojego tata, ale myśliłam, że on nie żuje! tako mama mi mawiała! nie widziałam, że mam żywi tata i sioster i że tu są! nie chciłam nikomu rujnić życia! nie widziałam, że się ukocham! to nie moje wino, że ty i rubi patrzujecie na mi, że ja chińczykowy wróg! nie znajecie mi! nie pragniejecie mi poznać! - wyrzuciła z siebie z tego wszystkiego i obróciła się na pięcie i wybiegła. rzuciła się pędem do akademika. pewnie dlatego, że chciała skorzystać z toalety heheh. a poza tym to się poryczała po drodze i wydzwaniała do mamy, u której jest środek nocy. 
niech dani się nie martwi, jeszcze jej się trafi taka dziewczyna brata, z którą będzie mogła się przyjaźnić xd może jednak powinna docenić relację ruby i andersona w tym aspekcie xd

goły penis wygrał hehehe xd
nie odpowiedziała jej nic skoro wybiegła, ale na pewno mierzyła ją lodowatym spojrzeniem i wcale nie czuła wyrzutów sumienia. dalej myślała, że ming ma nieczyste intencje!
może jednak doceni ruby, albo i nie he he.

o dziwo chodziła na zajęcia, choć wyrzuty sumienia coraz bardziej ją zżerały jednak!
wpadła tutaj wkurzona bo jakaś koleżanka ją wypytywała o summer. kopnęła ze złości kosz który się przewrócił, ups.

załatwiała swoją potrzebę i usłyszała jakiś hałas, więc jak wyszła z kabiny i zobaczyła vicky i przewrócony śmietnik to od razu dodała dwa do dwóch. zmierzyła ją wzrokiem i podeszła do umywalki.
- zamierzasz go podnieść i to posprzątać, prawda? - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu i popatrzyła na odbicie vicky w lustrze myjąc ręce.

no jasne, że dodała dwa do dwóch bo od razu posądziła ją o dewastacje xd
- czy to był rozkaz? - zażartowała niemiłym jednak tonem na jej sugestię, a potem spojrzała też w lustro. ich odbicia się spotkały i już nie ustępowały jedno drugiemu. hehehe. vicky miała zamiar podnieść śmietnik, ale kiedy usłyszała ton peggy od razu włączyło jej sie robienie rudej na przekór.

znała ją wystarczająco dobrze xd
- to było pytanie o twoją moralność - odpowiedziała, już robiąc z tego jednego śmietnika sprawę większej wagi. peggy podtrzymywała spojrzenie tak długo jak myła ręce, aż w końcu zakręciła kurek i przeszła do papieru, żeby wytrzeć ręce. - gdzie mam to wyrzucić? - zaprezentowała mokry ręcznik.

miała o niej mylne wyobrażenie!
- i ty ją będziesz oceniać? - zakładała, że peggy też wcale nie jest taka idealna na jakąś się kreowała, ale była pierwsza do oceny innych. skandal!
- tu - wskazała na przewrócony kosz, ale nie podniosła go. wiadomo xd

sugerujesz, że peggy mogłaby się mylić?
- w tej konkretnej sytuacji tak, wygląda na to, że tak - odpowiedziała niezrażona tym, że vicky podważa jej autorytet. niech poczeka aż stanie przed komisją studencką xd pewnie nazywała się komitet podtrzymywania moralności i peggy stała na czele xd - czekam - stała z ręcznikiem gotowym do wrzucenia do śmietnika jak już będzie stać w pionowej pozycji.

może? xd
- i niby kto cię wybrał na osobę mogącą kwestionować czyjąś moralność? - czepiała się jej samozwańczej pozycji! to już wkrótce się stanie, bo wyrzuty sumienia spędzały jej sen z powiek. hehe, bedzie zdziwko!
- to sobie poczekasz - oparła się o umywalkę, skrzyżowała ręce na wysokości cycków i patrzyła na nią.

niemożliwe!
- ty kiedy postanowiłaś niszczyć mienie publiczne i zaśmiecać miejsce publiczne przy mnie - zaczęła ją pouczać, ale jeszcze nie wyciągała swoich asów z rękawów w stylu komisji czy numeru do straży uniwersyteckiej, który miała na szybkim wybieraniu. - mam czas - nie odpuszczała i mierzyła ją wzrokiem. będzie musiała potem nadrobić to co miała na teraz zaplanowane w grafiku, ale póki nie musiała lecieć na wykład to mogła stać przy vicky i próbować odnieść nad nią moralne zwycięstwo.

- sam sie przewrócił - wskazała na kosz - pod wpływem tajemniczej zewnętrznej siły - czyli jej nogi xd taki tam drobiazg. hahhaha asy w rękawie xd vicky potrafiła szybko biegać, to był jej as w rękawie. straż akademicka by nie dobiegła ups!
- ja też, skończyłam już wykłady - w przeciwieństwie do peggy. też mierzyła ją wzrokiem i nie zamierzała ustąpić w tym przypadku.

- jeśli obie wiemy, że ty byłaś tą zewnętrzną siłą to wcale nie jest tajemnicza - poinformowała ją od razu, bo nie zamierzała wierzyć w żadne bajeczki. nie widziała samego wydarzenia, ale była przekonana, że dokładnie wie co się wydarzyło. hahaha może kiedyś się zaprzyjaźnią i peggy namówi vicky, żeby dołączyła do straży akademickiej, przyda się ktoś z szybkimi nóżkami. - więc nie chciałabyś spędzać na uczelni więcej czasu niż jest to konieczne, prawda? podnieś śmietnik to będziesz mogła pójść pić piwo na czas czy grać na play station czy cokolwiek innego lubisz robić w wolnym czasie - obniżyła jej poziom specjalnie.

- tak na prawdę nic nie widziałaś więc skąd miałabyś to wiedzieć - zarzuciła jej niesprawdzone domysły. myślę, że w straży akademickiej przydałby się ktoś kto mógłby wzbudzać respekt i emanować swoją siłą fizyczną. taką osobą mogłaby być vicky właśnie!
- jak na bardzo elokwentną osobę masz dość płytkie i stereotypowe myślenie o ludziach - użyła specjalnie dużo trudnych słów xd - własnie to robie w wolnym czasie i biorę udział w konkursie na najdłuższe beknięcie - powiedziała kpiąco.

- myślisz, że jestem głupia? - burknęła na nią. vicky lepiej niech nie odpowiada xd peggy uważała, że miała wystarczająco dowodów na to, że to była ona. jak vicky wyrzucą z uczelni to będzie mogła taką karierę rozpocząć. hahaha powinny z summer zacząć tak pracować, już sobie wyobrażam jakby jeździły na meleksach. to one jak kogoś złapią:

- nie zaprezentowałaś mi się z lepszej strony, prawda? wyciągnęłam wnioski na podstawie naszych jakże urokliwych spotkań - nie zrażała się tym, że vicky znała trudne słowa. prychnęła na jej kolejne pomysły. - musisz być w tym dobra, tak samo jak w przeciąganiu wykonania najprostszej czynności - wskazała na śmietnik, nadal czekając aż vicky się ruszy do roboty. byłoby łatwiej jakby zrobiła to od razu.

- nie chcesz wiedzieć co myslę na ten temat - odpowiedziała dyplomatycznie choć prychnęła przy tym pogardliwie. ups.
wyobrażam sobie jak segwayami ścigają złoczyńców xd
- nie sądze żeby jakakolwiek moja strona cię interesowała, bo już wyrobiłaś sobie o mnie opinię - oczywiście vicky uważała to za niesprawiedliwe - a ty musisz być dobra w niesłusznym ocenianiu innych - burknęła. w końcu łaskawie postawiła kosz do pionu - bardzo proszę, możesz go śmiało używać - zamachała nad koszem.

- owszem, nie chcę, bo twoje zdanie mnie nie interesuje - odpowiedziała. wiedziała, że vicky ma o niej kiepskie zdanie, ale peggy mogła się odwdzięczyć tym samym. ba, peggy miała całą teczkę na jej temat, prezentującą jaką vicky jest złą kandydatką na dziewczynę archie'go.
haha ścieżka życiowa do rozważenia.
- ułatwiłaś mi to - wzruszyła ramionami, bo jej zdaniem wszystko co sądziła o vicky, sądziła na jej własne życzenie. była nawet pod wrażeniem (samej siebie xd) kiedy vicky podniosła śmietnik. myślała, że ją przekonała swoimi argumentami - dziękuję, że wykonałaś swój obywatelski obowiązek. a nie, gdybyś go nie przewróciła to w ogóle nie musiałabyś tego robić - prychnęła zamiast jej odpuścić. - jeszcze to - zamachała ręką na jakieś ręczniki, które powypadały na podłogę, a sama wyrzuciła swój.

- i vice versa - peggy mogła założyć jej dwieście teczek. jak vicky je znajdzie to podpali je i będzie tańczyć wokół ognia który nimi wywołała ups!
zawiesiła wzrok na ręcznikach które wskazywała. niechętnie je podniosła, ale tak zrobiła i zmiętoliła je w jedną wielką kulkę papieru - mhm - zamiast je wyrzucić ruszyła do wyjścia i otworzyła drzwi do łazienki. na koniec jednak z całym zamachem walnęła zwitkiem ręczników w kosz, który się wywrócił, a potem zwiała. dojrzałe podejscie xd

czekała aż vicky dokończy dzieła, ale ona oczywiście zrobiła to odwrotnie od oczekiwań peggy. zirytowana sama podniosła śmietnik i wyrzuciła ręczniki i tylko upewniła się co do swojej opinii na temat tej małej awanturniczki.

zacięła się w toalecie i wołała o pomoc bezskutecznie, bo dwadzieścia minut nikt się nie pojawił xd wszyscy pilnie na zajęciach hehe.

przechodzil obok i uslyszal jej wolanie o pomoc. rozejrzal sie dookola, po czym podszedl blizej dochodzacych dzwiekow. - halo? - zapukal do drzwi toalety.

przybył jej książę na białym koniu xd poczuła od razu ulgę xd toalety nie były zabudowane do sufitu, ani podłogi, ale niestety nie mogła się przecisnąć przez szczelinę przy podłodze, a próbowała! dlatego stanęła na desce od toalety, chwyciła dłońmi za drzwi i trzymając się niezgrabnie wychyliła głowę nad drzwiami - drzwi się zepsuły - jęknęła zawstydzona bo jednak wolałaby spotykać chłopaków w innych okolicznościach, mniej zawstydzających xd

tez sie czul troche niezrecznie wchodzac do damskiej toalety, ale nie mogl olac damy w potrzebie. romy moglaby sie nie doczekac kogos innego. usmiechnal sie do niej gdy sie wychylila. - dlugo tu tak siedzisz? - byl ciekawy xd