supermarket

poprzednio wyglądała na zadowoloną obrotem akcji, więc myślał, że może była zainteresowana ciągiem dalszym. tym bardziej, że nie poznali się przypadkowo w barze po pijaku, tylko mieli inne wspólne zainteresowania i rozmowy.
nie spodziewał się takiego beztroskiego zachowania darcy, więc mruknął trochę zbity z tropu:
- okej - popatrzył na nią podejrzliwie, zastanawiając się, czy to jakieś gierki z jej strony i zaraz się wkurzy. - a u ciebie? - testował grunt.

nie wiedziala, ze byl chujkiem xd I nie znala podejscia nejta do sytuacji wiec nie byla zainteresowana ciagiem dalszym. po bondingu przy animal planet poczula, ze za milo spedzaja czas. ostatnie co by chciala to robic mu nadzieje, ze bedzie z tego cos wiecej niz seks.
- tez okej.. - rowniez go obserwowala probujac doszukiwac sie glebszego znaczenia w jego krotkich odpowiedziach. - tez potrzebuje - zblizyla sie, niezrecznie siegajac po cebule tak zeby utrzymac dystans miedzy nimi.

a on nie wiedział, że nie szukała związku xd też nie chciał dawać jej nadziei, bo zrobiło się trochę zbyt cozy z tymi słodkimi spotkaniami w zoo i seksem przy programach przyrodniczych.
odsunął się trochę w bok, żeby zrobić jej miejsce, ale nie ruszał się od warzyw, bo miał całą listę różnych do kupienia. teraz skupił się jednak na niezręcznym obserwowaniu poczynań darcy.
- wiem, że ostatnio się nie odzywałem... - zaczął jakoś pokrętnie. ciężko mu przychodziły te słowa, ale czuł, że musi się wytłumaczyć. nie chciał mieć metki chujka xd

haha juz za pozno na myslenie nad swoja reputacja xd
darcy nie byla laska, ktora by sie chciala bzykac w kiblu na imprezie, ale romantyczny klimat nie dzialal na nia. traktowala to tylko jako przyjemne spotkanie.
- nie musisz sie tlumaczyc - odpowiedziala szybko. nie czula potrzeby zeby tego sluchac.

nie wiedział, że miał taką opinię na dzielni xd
zmrużył oczy, kiedy ucięła jego wypowiedź. zastanawiał się, czy to podpucha. nie rozumiał kobiet, dlatego lepiej mu się układało z patrickiem... z którym też nie umiał się komunikować, więc w sumie nieważne xd
- nie chciałem, żebyś coś źle zrozumiała - brnął dalej.

moze jakby nie olewal znajomych to by go ktos poinformowal xd
spojrzala na niego I tez nie byla pewna o co mu chodzilo. wygladal jakby chcial sie tlumaczyc I wcale nie olal jej celowo.
- tez nie chce zebys zle zrozumial - ponownie uciela go. - nie jestem zla o to, ze nie pisales. nie czekalam na to zebys napisal - chciala zatrzymac go zanim powie, ze chcial sie odezwac I bedzie dalej tlumaczyl dlaczego tego nie zrobil

leila mu nigdy nie mówiła xd
- och - zawiesił się chwilowo, patrząc na darcy i mieląc to, co powiedziała. - było tak źle? - zaśmiał się przyciężkawo. nie wiedział jak zareagować na to, ale właśnie tak to zrozumiał. on się martwił, że wyszedł na dupka, a to ona nie chciała kontaktu z jego strony.

dla leili nie jest chujkiem xd
obserwowala jego reakcje. - nie, nie bylo zle - zaprzeczyla od razu. - bylo bardzo milo - dodala, ale zaraz sie zastanawiala czy powinna mu to mowic I czy nie zacznie znowu robic mu nadziei. - ale nie szukam niczego stalego - wyjasnila.

jej opinia jest najważniejsza xd
zmarszczył czoło, zupełnie nie rozumiejąc jej tłumaczeń, ale na szczęście kolejne słowa trochę przedstawiły o co chodziło.
- serio? - zaśmiał się, bo musiał jakoś rozładować stres sprzed chwili - ja też nie szukam niczego stałego - wyjaśnił już powazniejszym tonem - dlatego nie odzywałem się do ciebie - teraz powiedział to z uśmiechem jako osiągnięcie xd

to prawda xd
zamrugala kiedy sie zaczal smiac. tez jej ulzylo kiedy potwierdzil, ze I on nie szuka zwiazku. moglo sie obyc bez kolejnych slow, ale nate chujek sie nie mogl powstrzymac. - to dobrze bo nie chcialam zebys do mnie pisal - usmiechnela sie lekko.

hahaha, taka cecha chujka, że nie może się powstrzymać xd
- ale - zaczął dywagować - jeśli ty nie chcesz niczego stałego i ja też nie chcę niczego stałego, a ostatnio było bardzo miło - cytował ich rozmowę i patrzył na darcy, zastanawiając się na głos - to może jednak czasem byśmy mogli do siebie napisać? - ustawiał sobie booty call.

once chujek always chujek xd
zastanawiala sie do czego dazy I dala sobie chwile zeby sie zastanowic. nie chciala byc za bardzo keen xd - czasem by mi to pasowalo - faktycznie bylo milo, a nie miala teraz innych opcji. dobrze bylo miec jedna, do ktorej mozna wrocic bez zobowiazan.

ciężko się pozbyć tej metki xd
- okej - odpowiedział, bo wyczerpał zasób słów na dzisiaj. stwierdził, że to już rozumie się samo przez się, że kiedyś się odezwie, ale nie ma żadnej presji. skoro wrócili do normalnej relacji, w której nikt nikogo nie unikał, to wymienili parę komentarzy na temat warzyw i na tym skończyła się ich rozmowa.

nawet nie probowal tylko ciezko pracowal na ten tytul xd
udane zakupy. zabrala swoje warzywa I wrocila do domu.

zadomowił się na dobre u berensonów, więc zaangażował się w pomoc cioci w prowadzeniu gospodarstwa. kupował teraz proszki do prania i inne ciężkie rzeczy wymagające dźwigania.

musiał on to ogarniać skoro sam większość dnia spędzał w łóżku.
spotkał edena, który obserwował jak pakuje proszki i inne rzeczy do wózka - bawisz się w gosposię? - zagaił do niego jakże miło.

rafe chciał pomagać jak tylko mógł. zaangażował się!
- robię zakupy jak normalny człowiek - burknął na brata. nie miał ochoty na konfrontacje z nim. nawet nie wiedział, czy ojciec i eden byli w kontakcie i czy wiedział, że nie przebywał już w domu. i czy w ogóle ojciec się skumał w swoim alkoholizmie, że syn mu zniknął. chociaż nie oszukujmy się, nie rozwieszałby plakatów, że rafe jest zaginiony.

czasem to sam wspierał rafe, a czasem działało to w drugą stronę, słodko!
zerknął na jego koszyk - czyżby ojciec odpuścił sobie pranie? - nie zdziwiłby się. jak ostatnio się widzieli to nie był w najlepszym stanie. eden wcale nie garnął się do odwiedzania pijanego tatuśka, na szczęście miał własne mieszkanie i dużo spraw na głowie, tak udawał.

zdrowa wspierająca relacja xd
- nie wiem, musiałbyś go spytać - odpowiedział chłodno, ale jednocześnie zmierzył brata wzrokiem, zastanawiając się, czy faktycznie nie był w kontakcie z ojcem, czy po prostu nie zauważyli jego nieobecności. od śmierci mamy i utraty posady dziekana nawet relacja ojca z ukochanym starszym synem się poluzowała, tworząc jeszcze dziwniejsze układy w ich rodzinie.

co nie jest normalne w st. albans.
- spytać? - wyśmiał go - nie mam zamiaru z nim rozmawiać dopóki nie wytrzeźwieje - zauważył pijaństwo tatka hollywooda i chyba pierwszy raz sie zgodzili w czymś - poza tym to ty z nim siedzisz, skoro mieszkasz tam za darmo to powinieneś się nim zająć - zwalał na niego wszystkie obowiązki. on wolał ruchac xd

podejrzane xd
- to już nigdy nie porozmawiacie - stwierdził. nie miał optymistycznego nastawienia do trzeźwości ojca, nie po tym, czego był świadkiem. - już tam nie mieszkam - uciął. nie wiedział, czy to wyprowadzka na stałe, w końcu nie planował tego, a tylko pewnego dnia wstał i wyszedł, ale jednoczesnie wiedział, że nie może teraz zostawiać samuela i przy okazji on też znalazł się w bardziej wspierającym środowisku. eden nie mógł się zajmować ojcem, bo był zajęty ruchaniem, brawo xd

- powinieneś go ogarnąć, ale nie w ten sposób komentować - zbrukał młodszego braciszka. jakby on świecił dobrym przykładem xd - uroczo, a gdzie mieszkasz? pod mostem? - wyśmiał go. rafe nie miał środków żeby sie wyprowadzić i eden nie wierzył że kiedykolwiek to zrobi tylko że utknie w tym rodzinnym bagnie. tak, ruchanie było ważniejsze i łatwiejsze niż rodzinne problemy.

- dlaczego ja mam go ogarniać? on nigdy mnie nie słucha, sam się tym zajmij - przerzucił to na niego. nie czuł się odpowiedzialny, żeby opiekować się ojcem, skoro ojciec nigdy nie opiekował się nim. - co cię to obchodzi - mruknął wkurzony przez te żarty i popchnął wózek do przodu - przynajmniej nie będziemy już na siebie wpadać w domu i oby nigdzie indziej - dodał, chociaż jak widać okazji do przypadkowych spotkań było sporo.

- to nie ja pasożytowałem w jego domu ostatnio więc to nie ja będę się nim zajmował - uważał, że to było obowiązkiem rafe skoro zużywał jego wode i spał w jego łóżku xd - nie obchodzi - zapewnił, bo tak na prawdę jego relacja z bratem była zerowa, pewnie wszystko przez to że nagadał coś beau i teraz kompletnie nie mógł z nią złapać kontaktu, brakowało mu tego, ale nie przyznawał sie! - chyba, że u rosie - dodał co oznaczało się, że tak chwalił się tym że znowu ja ruchał xd nie bał się rafe skoro ta sama się pchała do jego łóżka.

- ciebie też wychowywał i tak bardzo chciałeś być jego ulubieńcem, że teraz możesz to udowodnić - rafe umywał rączki. rafe nie uważał się za pasożyta, skoro był młodym chłopakiem na studiach i mieszkał w domu rodzinnym, zanim nie stanie na nogi. ich braterska relacja zawsze była zerowa lub na minusie, a teraz po wszystkich wydarzeniach jeszcze bardziej oddalili się od siebie. hollywoodowie zawsze mają problemy z braterskimi relacjami xd - nie wypowiadaj jej imienia! - zdenerwował się. - możesz na mnie naskakiwać ile chcesz, ale ją trzymaj od tego z daleka - myślał, że eden tylko tak gada teoretycznie, żeby go zdenerwować.