peggy

to znaczyło, że jednak nie mogła rządzić xd
- na prawdę nie wiem o co się wściekasz - bo on nic nie zrobił. tylko pomagał darcy, a to peggy rozkręciła jakąś aferę xd nie rżnął głupa, po prostu był nieświadomy i tym razem, wyjątkowo to nie była jego wina xd - nie miałem w planie w tym momencie ich zabierać, ale skoro przeszkadzają ci - rozejrzał się - daj mi jakiś karton - zażądał. będzie chodził i zbierał swoje rzeczy. chociaż raz posprząta xd

to nie było dla niej! tak samo jak nigdy nie było to pisane danielowi.
- może dla ciebie naturalne są zdrady w związku, ale dla mnie nie - pojechała mu, że jest bawidamkiem, ups. peggy tylko z jedną osobą dopuściła się zdrady i to był marty, który wywoływał w niej milion razy więcej emocji niż nudny adam. - czyli tak po prostu się zbierasz? - prychnęła, że nawet nie oponował. - mógłbyś mieć chociaż tyle przyzwoitości, żeby powiedzieć mi wprost, że ze mną zrywasz - nie była jak ruby i nie opierała się na domysłach w tych sprawach xd

klątwa rodziny roosevelt!
- musiałaś mocno uszkodzić głowę tym upadkiem skoro sugerujesz mi zdradę - on dalej był niewinny i nie był na pewno bawidamkiem kiedy był w związku. jak był singlem to co innego xd
- a co mam zrobić skoro nie chcesz moich rzeczy? - nie wiedział teraz czego oczekuje, laski były czasami zbyt skomplikowane! - przecież to ty ze mną zerwałaś więc czemu ja mam o tym mówić? - zgarnął jakąś swoją bluze którą kiedyś tu zostawił. już zaczęła się czystka.

tak! kolejnym potomkom tym bardziej się to nie uda jak tatko wbije swoje życiowe lekcje xd
- myślisz, że upadłam na głowę i zapomniałam o tym, co robiłeś z darcy? - zdenerwowała się, że próbował to tak obrócić. - nie zerwałam z tobą, to ty mnie zdradziłeś! - upierała się przy swoim. teoretycznie powinna z nim zerwać za tę zdradę, ale miała nadzieję na jakieś wyjaśnienia z jego strony. nie doczekała się i zamiast tego dawał jej jasno do zrozumienia, że nie chce być w jej życiu. nawet jeśli to ona proponowała mu pozbierać rzeczy.

- co niby twoim zdaniem robiłem? - nie mówiła wprost - bo moim zdaniem pomagałem koleżance dostać się do sali - i tak było, to peggy z zazdrości dopisywała niestworzone historie!
- uroiłaś sobie w głowie zdradę tylko po to żeby mieć powód do zerwania bo nie pasuje do twojego wizerunku idealnej przewodniczącej - oskarżył ją - ty i jack jesteście tacy sami, tylko reputacja wam w głowie - pewnie wiedział od valentino jak jack się zachowywał! i tak, nadal ostentacyjnie zbierał rzeczy.

- i pomagałeś swoim penisem? - wyrzuciła z siebie z wściekłości i bezsilności. jej zdaniem była świadkiem czegoś zupełnie innego, niż marty teraz próbował jej wmówić. ich zachowanie wtedy w schowku tylko upewniało ją w jej przekonaniach. - nie! przecież mamy już tę kłótnię za sobą - denerwowała się, bo już raz się rozstali przez to, że go nie doceniała, a teraz sprawa rozchodziła się (jej zdaniem) o coś zupełnie innego. - to ty cały czas, odkąd tylko zostałam przewodniczącą, czepiasz się mnie i pracy, jaką wykonuję! - wytknęła mu. - nie jestem taka jak jack i swoją pracą to udowadniam - to ją najbardziej obraziło. wstała i podeszła bliżej, żeby skontrolować, co zabiera. - to ty szukasz powodów do rozstań i kłótni - dodała. z jej perspektywy wszystko byłoby ok, gdyby marty nie robił z siebie drama queen.

- mój penis był w spodniach, zarezerwowany tylko dla ciebie! - ona oburzała się o jacka, a on o penisa xd - najwyraźniej nie mamy skoro znowu zachowujesz się tak - on byl w stanie powoływać sie na te argumenty co ostatnio skoro peggy zachowywała się właśnie tak. to też był problem! - nie czepiam się twojej pracy tylko tego że za każdym razem praca jest ważniejsza ode mnie co pokazałaś dobitnie przez ostatnich kilka tygodniu - tłumaczył skoro nie rozumiała xd - jesteś dokładnie taka jak jack - podsumował - chcecie mieć kogoś tylko na wasze zawołanie, a tak totalnie poświęcacie się swojej karierze i reputacji - nie chciał być trophy wife xd - nie muszę ich szukać - wskazał wzrokiem na nią. ona w tym momencie była największym powodem kłótni.

- to dlaczego latałeś ze swoją byłą i olewałeś swoją dziewczynę? - jej zdaniem to on ją olewał, skoro ostatnio dużo się kłócili i mało ze sobą gadali, ups. - praca nie jest ważniejsza, tylko bardziej wymagająca. wiesz, że musiałam się skupić na wielu projektach, ale to nie zmienia tego, co czuję do ciebie! - nie rozumiała, że marty w międzyczasie poczuł się zaniedbany. w jej harmonogramie był czas na wszystko. potrząsnęła głową, kiedy dalej porównywał ją do jacka. to jej uwłaczało. - a zastanowiłeś się, dlaczego tak bardzo poświęcam się pracy? dlaczego tak za wszelką cenę chcę udowodnić mojemu tacie, że dążę do celu i nic mnie nie rozprasza? - wbiła w niego wzrok. on uważał, że problem był w niej, ale ona miała ukryte motywy.

- pomyliłaś się - zanegował śmiejąc się przy tym, nie był miły skoro się kłocili - to ty mnie olałaś więc ja spędzałem czas z innymi, w tym z moją byłą - nie siedział tylko z darcy, to peggy spotykala go w nieodpowiednich momentach.
- możesz powtarzać że w nieskończoność że mnie kochasz, ale same słowa niczego nie załatwią - marty potrzebował też atencji. jak piesek xd - nie musisz nic udowadniać swojemu tacie, ja cię o to nie prosiłem, to ty uznałaś, że to najlepsze wyjście z sytuacji i dzięki temu znaleźliśmy się właśnie tu - wskazał na miejsce gdzie stali.

- i najwyraźniej lepiej się dogadujesz ze swoją byłą niż ze swoją dziewczyną - prychnęła. wyglądał, jakby czuł się przy darcy bardziej swobodnie niż przy peggy. nic dziwnego, skoro ostatnio cały czas były między nimi spięcia, a przy darcy mógł wyluzować. - nie chcę się rozstawać - powiedziała wprost i popatrzyła na niego. marty miał osobowość labradora i puppy eyes, wszystko się zgadza. - tak, bo znam mojego tatę i wiedziałam, co na niego podziała - szkoda, że przy tych próbach zaakceptowania przez daniela jej związku, rozwaliła ten związek. - cóż, najwyraźniej nie jestem ani dobrą córką, ani dziewczyną, ani przewodniczącą - mruknęła i ułożyła zdrową dłoń na gipsie. przyznała się do słabości! czy ktoś to nagrywał?

- choćby dlatego, że poświęca mi więcej czasu - wytknął jej to, że go olewała. znowu! przy darcy wiedział że nie wejdzie na minę która wybuchnie. plus mieli na ten moment czysto kumpelską relację - a ja chcę mieć dziewczynę przez którą nie czuje się jak porzucony na pastwę losu pies - porównania do psów ciąg dalszy. faktycznie miał osobowość labradora xd - może po prostu powinnaś go postawić przed faktem a nie próbować wleźć mu w tyłek - nie uważał się za jakiegoś degenerata któremu trzeba było reperować wizerunek - nie można być we wszystkim dobrym - mruknął, ale nie powiedział o co konkretnie chodzi.

- czy po prostu wolisz z nią spędzać czas, bo możecie beztrosko nic nie robić, a mi musisz pomagać w pracy? - dalej się czepiała. gdyby marty się zaangażował z nią w samorząd, to nie byłoby problemu, bo wszystko robiliby razem. jego wina! - a ja chcę mieć chłopaka, który komunikuje mi jasno, że tak się czuje, żebyśmy mogli to naprawić, a nie oznajmia mi to w momencie, kiedy decyduje, że to już koniec - próbowała podejść do tego konfliktu racjonalnie. nie wyobrażała sobie, że się rozstaną. nawet jeśli spędzali mniej czasu ostatnio, to marty cały czas był jedną z najważniejszych częsci jej życia. - nieważne, ty tego nie rozumiesz - mruknęła. głównie dlatego, że rodzice singleton uwielbiali peggy, jak i wszyscy ludzie w średnim wieku. - więc z którego elementu mam zrezygnować? - wbiła w niego wzrok, żeby to on zadecydował. czy będzie złą dziewczyną i się rozstaną? czy będzie złą córką i będzie z marty'm mimo sprzeciwów daniela?

- pomagałem ci w pracy, ale nie chce żeby każde nasze spotkanie tak wyglądało - bo dla peggy rozwiązaniem byłoby to że marty pracowałby w samorządzie, choć wcale go to nie interesuje, ale jednocześnie mógłby z nią przebywać. marty nie chciał aż tak się poświęcac, bo interesowały go inne rzeczy jak rozwalanie szkieletów czy granie na konsoli - i przestań się czepiać darcy, nie jest żadnym zagrożeniem dla ciebie, a ty traktujesz ją jak wroga - lubił darcy więc bronił jej honoru - mówiłem ci to milion razy, a ty nic z tym nie zrobiłaś - wypomniał jej - mam ci to wyryć na glinianych tabliczkach? - albo wysłać list xd - powinnaś mi wytłumaczyć skoro nie rozumiem - ona oczekiwała mówienia o wszystkim więc on też. jak dała mu wybór to się zestresował - nie będziesz przerzucać odpowiedzialności na mnie - zabrał rzeczy które pozbierał i mogło to wyglądać tak jakby się rozstali, ale marty nie dał jej jasnej odpowiedzi bo uciekł xd

- robiliśmy też inne rzeczy, ale ty się skupiasz tylko na tym, co ci się nie podobało - upierała się. mogłaby mu wyciągnąć stary kalendarz i wyrecytowac, jakie inne randki mieli xd - nie znam jej, ukrywałeś ją przede mną, więc nie wiem, jak mam ją traktować - czepiała się, że to jego wina, że ich nie zapoznał ze sobą. tak jakby peggy była zainteresowana poznawaniem większej ilości jego znajomych xd - wcale nie mówiłeś, zapamiętałabym! - a tak naprawdę to była zbyt pochłonięta pracą i nie docierało to do niej, ups. trzeba było wrzucić wiadomość do samorządowej skrzynki na pomysły, wtedy na pewno by to przeczytała xd - nie wiesz jak to jest i nie zrozumiesz - chciała uciąć ten temat i jak widać jej się udało. nie dał jej jasnej odpowiedzi i według jego słów na nikim nie leżała odpowiedzialność, więc zostawił ją z mętlikiem w głowie, bo nie wiedziała, co to oznacza!

zaprosiła percy'ego do swojego mieszkania, bo tak było jej najwygodniej. siedziała rozłożona na kanapie z laptopem na nogach i dyktowała percy'emu wszystko, co ma zapisywać, bo ona miała trudności z pisaniem lewą ręką. oczywiście przepracowywała się zamiast odpoczywać. percy miał wymówkę, żeby nie pomagać z walentynkami w motelu xd

haha cieszyl sie, ze moze wyrwac sie z motelu xd
probowal pisac jak najszybciej, ale peggy mowila za szybko. - mozesz powtorzyc? - poprosil. zaczelo mu sie mieszac I musial przeczytac jeszcze raz ostatnie zdanie zeby zobaczyc czy ma sens.

wolał pracować dla peggy niż dla leona. ona przynajmniej dawała mu jasne zadania xd
- czy wyglądam, jakbym miała czas, żeby powtarzać? - spiorunowała go wzrokiem. - nadążaj! - burknęła. wiedziała, że percy i dante niszczą samorząd i musiała teraz to naprawiać. była dodatkowo niemiła i nabuzowana, bo dawno nie uprawiała seksu xd

tak xd
- nie wazne - szybko wrocil do pisania. - tylko zartowalem - powiedzial ze stretu. nie przemyslal, ze skoro nie ma czasu na powtarzanie to tym bardziej na zarty. nie wiedzial, ze peggy moze go jeszcze bardziej stresowac, ale zla peggy udowaniala, ze bylo inaczej.

- więc na czym skończyliśmy? - wbiła w niego wzrok. to był test, czy uważał i nadążał. ona doskonale wiedziała, o czym mówiła. lepiej by wyszło, gdyby nagrywała się na dyktafon i wysyłała do percy'ego. potem by przepisywał wszystko powoli xd

zalal sie potem kiedy zadala mu pytanie xd nie byl przekonany, ze napisal wszystko slowo w slowo. - mowilas, ze nie masz czasu sie powtarzac - przypomnial jej majac nadzieje, ze mu odpusci. zaczal stukac nerwowo palcami w klawiature laptopa.

wywróciła oczami, kiedy pokonał ją własną bronią. musiała mu przyznać rację, bo to było ostatnie, co mówiła. zerknęła na swojego laptopa, ale zamiast ciągnąć wcześniejszy temat, to zamyśliła się i znowu wbiła wzrok w percy'ego.
- dlaczego jack jeszcze nie próbuje przejąć samorządu? - spytała. teraz samorząd był najsłabszy i miałby idealną okazję. podświadomie chciała, żeby to zrobił.

ulzylo mu. chwilowo bo zaraz peggy znowu sie na niego patrzyla.
- moze nie chce go przejac? - nie byl doinformowany do konca o ich rywalizacji. jemu jack wydawal sie mily xd - pomagal mi jak mialas przerwe - powinien pewnie wczesniej o tym wspomniec.

- jasne, tylko o tym śni i czeka na najlepszą okazję - prychnęła. nie wierzyła w dobre zamiary jacka. zastanawiała się, czy czeka, aż pod nieobecność peggy coś się spieprzy, żeby mógł to zgłosić dziekanowi. wolałaby odejść w bardziej dystyngowanych okolicznościach. i żeby mogła pokazać marty'emu, że zrobiła to dla niego. - czyli robi coś? co robi? dokładnie? z kim rozmawiał? - musiała wybadać.

- pomogl mi roznosic ulotki - widzial, ze byla negatywnie nastawiona wiec wrocili do pracy zeby mogl jak najszybciej uciec.

wiadomo co tu robili, w zasadzie już byli po - zjemy coś razem? - zapytał, choć w ich umowie było wyraźnie że nie spożywają razem posiłków xd