tunel

ona też myślała że theo będzie kolejnym dupkiem którego poznała (na takiego się zapowiadał), a okazał sie całkiem sympatycznym typem! pewnie aż zakręciło jej się w głowie od tych pocałunków i trochę było jej smutno kiedy przestał ją całować. ale wszystko ma swój koniec w sumie - dokładnie - popukała go palcem po klacie - już późno, i idę to znaczy biegnę do domu - bo przecież biegała. zaraz się od niego odkleiła i pobiegła do domu, a zasypiając o nim fantazjowała xd dobrze, że nie zabrał jej do siebie!

wrócił do siebie na chatę ale też nie mógł sobie wybić jej z głowy.

po wczorajszych posiadówkach z koleżankami romy spała długo i ten sposób zaspała na popołudniową mszę na której miała śpiewać! biegła więc pośpiesznie w stronę katedry. biedaczka nie mogła zamówić nawet ubera bo zapomniała telefonu! na dodatek przez ten pośpiech pogniotła swoją pastelową sukienkę, która specjalnie wczoraj przygotowała ech!

annie wczoraj śpiewała na trzech ślubach, więc dzisiaj miała wolne od kościelnego śpiewania. ale skoro romy nie przyszła to proboszcz ją wezwał i też leciała teraz szybko do katedry, żeby zdążyć ją zastąpić. ich drogi zeszły się w tunelu.
- za późno! już na ciebie nie czekają! - zawołała i przyspieszyła, żeby ją wyprzedzić i żeby to ona dostąpiła zaszczytu śpiewania na dzisiejszej mszy.

annie taka święta z tymi cyckami na wierzchu xd
przyśpieszyła tylko kroku słysząc annie. nie pozwoli na to żeby odebrała jej zaszczyt zaśpiewania. jej ani nikomu w sumie! - nonsens wiedzą że zawsze się pojawiam - bo nigdy nikogo nie zawiodła i nawet jeśli miałaby teraz wpaść z ulicy do kościoła żeby zaśpiewać to zrobi to!

marii magdaleny też się czepiali xd
- nawet jeśli się pojawisz to nie możesz śpiewać w takim stanie. jesteś cała czerwona i dostaniesz zadyszki. - powiedziała troskliwym głosem jako kochana starsza siostra. annie też leciała na szybko, ale mieszkała bliżej kościoła, więc nie była w takiej rozsypce jak romy.

czyli święta nad świętymi!
- wystarczy mi pięć sekund i będę zdolna do śpiewania - nie dawała za wygraną. pewnie praktykowała jakieś ćwiczenia oddechowe i liczyła na to, że te je uratują - poza tym ty też biegniesz więc będziesz w takim samym stanie jak ja - wytknęła jej, choć faktycznie annie wyglądała na mniej zdyszaną.

z grzecznosci nie zaprzeczę.
- ja to robię dłużej niż ty i mam wprawę. - upierała się. śpiewanie w kościele musiało być naprawdę prestiżowe skoro annie wczoraj śpiewała na trzech mszach, a dzisiaj była gotowa walczyć o możliwość śpiewania znowu. albo po prostu chciała zrobić romy na złość! udowodnić proboszczowi, że na nią zawsze może liczyć, w przeciwieństwie do smarkuli romy.

gdyby tylko wszyscy dowiedzieli się co robi z bratem xd
- to że od kilku lat robisz to samo w kółko bez większego sukcesu nie czyni cię lepszą - wytknęła jej pasmo porażek jakie ponosiła xd romy liczyła na to, że po śpiewaniu w chórze przyjdzie wielka kariera na west end czy coś! i tak, też chciała zrobić na złość annie!

nie byli spokrewnieni xd
po jej słowach zatrzymała się, bo romy ugodziła w miejsce gdzie zabolało! kariera annie stała w miejscu, to prawda, ale śpiewanie w kościele było jakąś stałą w jej życiu, co do której uważała, że była dobra.
- mówimy o śpiewaniu w kościele, jaki sukces chciałabyś tu osiągnąć? - prychnęła, ukrywając, że od razu pomyślała o całej reszcie swojej kariery. solówka w chórze kościelnym podczas pasterki była faktycznie największym osiągnięciem jakim mogła się pochwalić.

wiem, ale w sumie to i tak troche jak rodzina xd
mogła się nie przyznawać, że to ją zabolało, ale romy i tak wiedziała jak było! znały się już trochę z annie więc doskonale zdawała sobie sprawę, gdzie szukać jej słabych punktów. poza tym miała niezdrową chęć rywalizacji więc nawet w dosłownym biegu i solówkę w kościele musiała wygrać - no nie wiem, od czegoś trzeba zacząć a nie tylko stać w miejscu - ona się nie zatrzymywała ani teraz, ani w drodze po sukces. w przeciwieństwie do annie. faktem było że romy łatwiej było szukać sukcesu w jakiejkolwiek branży skoro rodzice załatwili jej prywatną szkołę pełną bogatych dzieciaków i ich znanych rodziców.

dlatego annie miała wyrzuty sumienia.
piękna metafora, annie stała w miejscu dosłownie i w przenośni, a romy parła do przodu. w ten sposób annie dała się prześcignąć młodszej rywalce.
- to biegnij do tego kościoła skoro to dla ciebie takie ważne. ja mam dużo innych ważniejszych spraw. - mruknęła, chociaż naturalnie nie miała żadnych innych spraw skoro proboszcz do niej zadzwonił, a ona już była gotowa. - i skoro tak ci na tym zależy to przynajmniej pojawiaj się na czas! - zawołała jej jeszcze na odchodne. kolejna siostrzana porada.

machnęła do niej na pożegnanie i bez słowa pobiegła. zdążyła do kościoła i miała jeszcze ze trzy minuty na ogarnięcie się. proboszcz ją rozgrzeszył i dał jej szansę xd

wróciła do domu nagrywać piosenki na swojego youtube.

robiła tu sobie jakiś mural, bo jej się nudziło w domu. a poza tym jej miejsce przy boku brata teraz zajęła płacząca maud, więc no cóż, spraye poszły w ruch.

przejeżdżal tunelem na deskorolce, więc z daleka było go słychać! nienawidze dzieciaków jeżdżących na desce w tunelu, ale cóż, philip uwielbiał robić ludziom na złość. zatrzymał się przy quinn.
- jutro i tak jakiś kutas zamaluje to swoim autoportretem - zapowiedział.

spojrzała się na niego a potem roześmiała - wiem, ale mam to w dupie. musiałam się dzisiaj kreatywnie wyżyć, bo marty ma na chacie koleżankę i wywalił mnie z domu bo chcieli pogadać czy coś tam - wróciła do malowania - co tam lore? - zapytała rysując swoje kreatywne bohomazy. nooo deska hałasuje, tak samo nie lubię dźwięku walizki w takich tunelach xd

- nie mogłaś się wyżyć biegając i musiałaś zniszczyć mienie publicznie? za to można pójść do więzienia. - zacmokał zgrywając jakiegoś policjanta czy cholera wie co. miał dziwne poczucie humoru najwyraźniej xd rodzice dali mu za dużo luzu w życiu i wyszedł taki krzywy. - jak widać jeszcze żyję. - zaprezentował się rozkładając ręce, po czym odgarnął dłonią włosy, które jak zwykle wpadały mu na twarz. - co malujesz? - nawet się zainteresował i podszedł bliżej, tak, że prawie ocierała się o niego tyłkiem jak sprayowała. walizki to konieczność, a deski bezczelność xd

- przestań pieprzyć takie głupoty, bo to już nudne. zawsze to powtarzasz za każdym razem jak maluję jakiś obraz w najmniej uczęszczanym miejscu tego nudnego miasteczka - pokazała mu język. najwyraźniej quinn świetnie się bawiła w jego towarzystwie i nie przeszkadzało jej, jakie ma poczucie humoru, ona była również pokręconą nastolatką. nie przeszkadzało jej również to, że ociera się o niego - hmm, sama nie wiem, jakaś abstrakcyjna postać z mojej najnowszej gry - przyjrzała się swojemu dziełu.

- sugerujesz, że jestem nudny i przewidywalny? - uniósł brewki pytająco. tak nie mogło być, będzie musiał się doprowadzić do porządku! nie był zielonym śmieszkiem, więc nie sypał żartami jak z rękawa i miał stały zestaw żartów, a ponieważ quinn była jedną z tych dziewczyn, z którymi nie sypiał, tylko rozmawiał, to w kółko musiała słuchać tego samego xd - poza tym jeśli to najmniej uczęszczane miejsca to dlaczego zawsze cię w nich spotykam? - najwyraźniej miejsca były bardzo uczęszczane skoro aż jedna osoba tam chodzila xd przekręcił głowę, żeby przyjrzeć się jej dziełu. - czyli jedno oko to specjalnie? myślałem, że nie zdązyłaś go namalować. - zaśmiał się.

- może trochę - wzruszyła ramionami. że też nie chciał jej zaciągnąć do łóżka tak jak inni panowie, to tego nie rozumiała nawet sama quinn. miała całą garść facetów kumpli, którzy od czasu do czasu ciągnęli ją do tego łóżka, ale niczego więcej nie uzyskiwali, bo quinn była rozpieszczoną bogatą dziewczynką z dobrego domu i nie miała czasu na związki - i o dziwo, ciągle to jesteś ty, więc coś jest na rzeczy lore. stalkujesz mnie! - dźgnęła go palcem w rękę - ej, przecież wiesz, ze jestem artystką! jedno oko to moja wizja potwora. jak chcesz, dam ci zagrać demówkę tej gry, fajna sprawa - quinn była jednak zdolniacha, skoro mimo wszystko się uczyła. chciała dostać się na projektowanie gier komputerowych, john będzie z niej dumny! bo matka to projektowała tylko przestrzeń miejska, nuda.

- pożałujesz swoich słów! - zawołał i sięgnął po puszkę z farbą, która stała gdzieś na ziemi. wycelował nią w quinn. - stój, bo strzelam! - ostrzegł ją. philip nie sypiał ze wszystkimi swoimi koleżankami jak ojciec xd wolał nie utrzymywać żadnych kontaktów z dziewczynami, z którymi chodził do łóżka. nawet taki dupek jak philip miał słabość do paru swoich koleżanek w kontekście tego, ze nie chciał ich stracić i quinn była właśnie jedną z nich. także zero seksu dla niej, zamiast tego kiepskie żarty! - to ty wyczekujesz na mnie w miejscach, w których ja bywam i malujesz mi te wyrazy miłości do mnie. - wskazał na tego jednookiego potwora, który był tak przystojny jak philip xd - chwalisz sama siebie i jeszcze liczysz na to, że też będę cię chwalić, hm? dobra, daj mi ją, zobaczymy. - wzruszył ramionami. na pewno mogła liczyć na to, że będzie brutalnie szczery co do jakości.

- try me - zaśmiała się i już czekała aż w nią strzeli, jednak tego nie zrobił. zabrała mu tą puszkę i tylko się podpisała pod gotowym dziełem a potem klasnęła w dłonie, przyglądając się temu co zrobiła. musiała się trochę od malunku odsunąć, więc wlazła prawie że na filipa. jaki szlachetny, nie sypiał ze wszystkimi! nadal uważam ze to syn frankie i finna xd no nieważne - proszę cię! wyznania miłości? czy ty kiedykolwiek słyszałam, żebym powiedziała że cię kocham! chyba w twoich snach lore! - prychnęła rozbawiona - oczywiście, jestem narcyzem jak moja własna mamusia w młodości, więc to chyba jest normalne, że oczekuję komplementów ze strony facetów! - odrzuciła włosy do tyłu - ale grę mam w domu ciołku - popukała go w czoło.

pfff zrobiłby to, ale nie dała mu okazji.
- ej! - zdenerwował się więc kiedy zabrała mu puszkę! myślałam, że to już było ustalone xd philip wiedział po rodzicach, że friends with benefits mogą skończyć się tym, że ktoś się zakocha, dlatego nie zamierzał się decydować na tego typu relacje, w przeciwieństwie do finna, który mało miał friends bez benefits xd - nie musiałaś tego mówić słowami, sztuka wyraża więcej niż tysiąc słów! - stwierdził, prezentując jej dzieło, które było totalną odwrotnością wyznania miłości, no ale jak wiadomo nie był romantyczny to może dla niego takie pokręcone rzeczy były romantyczne. - szukaj komplementów gdzie indziej - pokazał jej język. - to idziemy do ciebie do domu po grę. chyba że zaczęłaś się cykać mojej krytyki! - popatrzył na nia wyzywająco.

rodzice byli oboje pyskaci i szaleni, miał to w końcu po nich xd mieszanka wybuchowa.
- co ej ej, z dziewczyną się bić nie bedziesz, z resztą, bardzo łatwo ci było zabrać tą puszkę - zaśmiała się z niego i zebrała wszystkie rzeczy, które przyniosła, żeby namalować ten mural. a miała ich całkiem sporo, to połowę wcisnęła filipowi, żeby je niósł xd - dobra, idziemy do mnie. mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzał mój brat - zauważyła, poprawiając włosy znów bo miała ich fetysz tak samo jak filip xd