archie

z poczatku tez mial nadzieje, ze bedzie to prawdziwe party. wszystkie osoby, z ktorymi mial ochote dzisiaj spedzac czas mialy inne plany, a on juz sie nastawil na plywanie w basenie. dobrze, ze summer byla chetna! inaczej siedzialby sam. - oczywiscie, ze tak. co to za impreza bez drinkow - zasmial sie i jego sluzacy zaraz wreczyl jej drinka.

miał szczęście, że summer nigdy nie ogarniała czy miała jakieś plany i czy się z kimś umówiła. przed jej wyjściem nikt się nie przypomniał, więc przyjęła zaproszenie archie'go i oto była.
- dziękuję, mounsier - dygnęła z wdziękiem do służącego i przejęła drineczka. - a teraz potrzymaj - wcisnęła szklankę w ręce archie'go i wskoczyła na bombę do basenu. - dobra, podaj. - podpłynęła bliżej archie'ego. wyciągnęła rękę po drinka, którego od niego przejęła, a drugą ręką pociągnęła archie'go tak, że wpadł do basenu. zaśmiała się, bo była z siebie bardzo dumna.

chwycil jej szklanke i zaczal pic ze swojej. mial dzisiaj apetyt na kolorowe drinki, ktore wchodzily mu troche za szybko i prawie wypil juz calego. - hej!- zawolal z rozbawieniem zanim wyladowal w wodzie. na szczescie sluzacy mial dobry refleks i zdazyl chwycic od niego szklanke w ostatnim momencie. - nie przygotowalem sie na to - zasmial sie i ochlapal ja woda.

- to jest pool party, powinieneś być przygotowany na to, że wylądujesz w wodzie! - stwierdziła wesoło i złapała swoje koło-pączka, na którym zaczęła się ukladać niczym rasowa instagramerka. nie przejmowała się tym, że archie mógł chcieć wskoczyć do basenu na własnych warunkach. najważniejsze, że jego drink nie ucierpiał. ona sama popijała teraz ze swojego. - właśnie, a gdzie pozostali imprezowicze? - rozejrzała się. - czy zorganizowałeś prywatną imprezę na moją cześć? archie, słodziaku, nie musiałeś! - żartowała sobie i ochlapała go.

- nastepnym razem sobie to zapamietam i przygotuje sie na kazda ewentualnosc - zasmial sie, ograniajac wlosy z czola. - to wszystko dla ciebie, kochana. po tym jak ostatnio spodobala ci sie moja wanna pomyslalem, ze w basenie bedziesz miala wieksze pole do popisu - zasmial sie, przygladajac sie jej cialu w stroju kompielowym. nadal duzo rozkminial. na vicky nie mogl patrzec w ten sposob bo sie przyjaznili, ale summer to co innego.

- nie dasz rady przygotować się na każdą ewentualność. - skomentowała. - na przykład jak przygotowałbyś się na to, że meteor na nas spadnie albo że do domu wpadnie grupa zombie? - zaczęła dywagować, bo przygotowywanie się na samo wskoczenie do wody było zbyt proste. - chcesz mnie tu zostawić na całą noc? o nie, nie. ja to widziałam w simsach. usuniesz mi drabinkę i zostawisz na śmierć. - potrząsnęła głową. ale chyba niezbyt się przejęła morderczymi planami archie'go, bo nadal w spokoju popijała drinka. jeszcze nie zauważyła, że jej się przyglądał. wszystkich zawsze traktowała jako kumpli i nie patrzyła na nikogo w kategoriach romansowych, więc nie ogarniała, że ktoś może na nią patrzeć z pożądaniem, a tym bardziej sama na nikogo nie patrzyła w taki sposób. kiedy patrzyła na klatę archie'go to tak jakby patrzyła na trolla z bajki trolle xd

- mysle, ze z zombie bym sobie poradzil. z meteorem juz troche gorzej - pewnie mial w domu bron. co bylo raczej nie legalne, ale rodzinie krolewskiej bylo wszystko wolno xd - za bardzo cie polubilem by cie usmiercac w basenie. jak juz to zafundowal bym ci cos bardziej ekscytujacego - stwierdzil i podplynal do brzegu basenu, gdzie juz czekal na niego kolejny drink. jakie porownanie xd juz wiecej by jej nie zaprosil gdyby o tym wiedzial.

- czyli jesteś jedną z tych osób, które są przygotowane na apokalipsę zombie! dobrze, posłuchajmy. - wpatrywała się w niego oczekująco. liczyła na to, ze przedstawi dobry plan, który potem będzie mogła podkraść i również przetrwać. - taaak? co takiego? - zainteresowała się i dopiła swojego drinka. ciągle na swoim pączku przepłynęła do brzegu, żeby odłożyć szklaneczkę, bo też liczyła na szybką dolewkę. niech nie bierze tego do siebie, pewnie jak patrzyła na tłum ludzi w barze to widziała tłum minionków xd tak chyba łatwiej się żyło, przynajmniej nie miała dramek... jeszcze.

- naogladalem sie wystarczajaco walking dead co mnie przekonalo do tego by sie przygotowac na koniec swiata z udzialem zombie. po pierwsze nie zostalbym w domu. za latwo sie tu dostac, co zreszta udowodnilas ostatnio - zasmial sie, przypominajac sobie jak sie wlamala. - jeszcze nad tym nie myslalem. jestem otwarty na propozycje - byla troche dziwna czasami wiec moze miala jakies preferencje. zarzadzil ze ma ochote na szoty z truskawkowej tequili, ktore zaraz im przyniesli.

- ej! porównujesz mnie do wygłodniałego zombie? - miała się obrazić, ale zaraz się roześmiała. - okej, właściwie to fair. zaskakująco łatwo było się tu dostać, więc jednak powinieneś uważać na gości w postaci zombie. - przyznała. zapomniała już, że miał jej przedstawiać wszystkie kroki swojego planu przetrwania podczas apokalipsy zombie, bo łatwo się rozproszyła innym tematem. - wolę niespodzianki! - stwierdziła. jak miała się ekscytować i być zaskoczona jeśli sama to wymyśli i zaplanuje? czekała na jego propozycje, ona była otwarta na różne dziwne rzeczy, które przyjmie z entuzjazmem. - musisz częściej organizować takie imprezy! - zaśmiała się kiedy dorwali truskawkowe szoty.

- moze troche - rowniez sie rozesmial. nie mial nic zlego na mysli, dobrze ze sie nie obrazila. - zatrudnie kolejnych ochroniarzy, ktorych jedynym zadaniem bedzie wypatrywanie zombie - powiedzial z rozbawieniem. - w takim razie nie moge ci opowiedziec co dla ciebie planuje. nie chcialbym ci popsuc niespodzianki - az tak ci sie u mnie podoba? impreza sie jeszcze nawet porzadnie nie rozkrecila? - zasmial sie i skinal glowa by polali im kolejna kolejke. nic dobrego nie dzialo sie po truskawkowych szotach tequili wiec lepiej by bylo dla nich gdyby zwolnili xd

ona go traktowała jako trolla, a on ją jako zombie xd uroczo.
- pewnie masz rację. znając życie to ja przypadkiem wywołałabym apokalipsę zombie. - zaczęła się nad tym porządnie zastanawiać. a przynajmniej chwilowo. - no dobra, w takim razie nie ruszam się z basenu do rana i czekam na wszelkie niespodzianki. - orzekła. tak, niespodzianki w liczbie mnogiej. teraz archie będzie musiał się postarać! - racja! brakuje czegoś na tej imprezie. muzyki! - klasnęła w dłonie i już spoglądała na służących zastanawiając się czy do ich obowiązków należy też puszczanie muzyki czy tylko nalewanie szotów. jak wypiją tyle szotów truskawkowej tequili to naprawdę będą myśleć, że atakuje ich zombie albo że w basenie nie ma drabinki. mogą też inne złe rzeczy się wydarzyć xd

swietnie sie dopasowali xd
- zapamietam to sobie. mam nadzieje, ze rowniez wynajdziesz jakis lek na to jak ta apokalipse zatrzymac - chwycil swojego drinka i upil kilka sporych lykow. - mam nadzieje, ze cie nie zawiode - zasmial sie. - no wlasnie, gdzie muzyka - spojrzal na jednego ze sluzacych, ktory od razu ruszyl po wszystko co bylo im potrzebne do rozkrecenia imprezy. bedzie teraz musial robic za dj'a skoro tak sie rzucil do pomocy. na szczescie bylo tu wystarczajaco duzo osob, ktore dopilnuja by sie nie utopili xd

idealnie do eksperymentów.
- nie mogę robić wszystkiego, bez przesady. - stwierdziła. za dużo roboty xd summer nie była główną bohaterką serialu, żeby wywoływać apokalipsę zombie, a potem jeszcze ratować przed nią świat. - ja też mam nadzieję, bo już podwyższyłeś oczekiwania. - zauważyła rozbawiona. kiedy w końcu rozbrzmiała muzyka z głośników to summer zaczęła się bujać w wodzie do rytmu. - podoba mi się ta impreza, jest lepsza od zwykłych imprez na basenie, podczas których wszyscy zaczynają się całować po wszystkich kątach basenu. - podsumowała.

dokladnie.
- no tak, storzenie zombie na pewno bylo bardzo wyczerpujace - przyznal jej racje. zadanie ratowania swiata bedzie musialo nalezec do kogos innego. on mial w planach zamknac sie w jakims duzym supermarkecie ze swoimi ulubionymi znajomymi i tak przezyc. - postaram sie jak moge - obiecal jej. odwrocil sie plecami do brzegu basenu i tak sie oparl. - nie lubisz sie calowac? - zainteresowal sie.

- no jasne, to mnóstwo pracy! to nie jest takie hop siup. gdyby było to po ziemi chodziłoby całe mnóstwo zombie. - kontynuowała swoje rozważania. nie zdradził summer swojego planu, więc chyba nie należała do jego ulubionych znajomych, ups. poza tym archie nie musiałby się martwić, na pewno jakby nadeszła apokalipsa zombie to peggy zabrałaby go do swojego schronu i była na wszystko przygotowana. pytanie czy ktokolwiek przetrwałby z peggy w schronie xd jego pytanie ją zaskoczyło, bo właściwie nikt nigdy jej o to nie pytał. nikt nie próbował się z nią całować, więc też nikt nie dopytywał xd - sama nie wiem. chyba nie. nie interesuje mnie to. wolę pić szoty. - tak jakby całowanie i szoty to były dwie rzeczy między którymi trzeba wybierać xd

- no ale skoro je stworzylas to w sumie ty powinnas najlepiej wiedziec jak to naprawic - zauwazyl. summer sobie sama poradzi xd nie mogl zaprosic za wielu ludzi bo by nie starczylo jedzenia. na jego liscie pewnie byla peggy, vicky, gabriel i jack. peggy i jack by sie pozabijali sami xd w sumie jeszcze by zabral sophie i pewnie by sie zlitowal nad jej mlodsza siostra. reszty rodzinki by mu nie bylo zal xd co do schronu to by zapewnie nie przetwali skoro peggy nawet nad marcusem nie potrafila zapanowac xd - wolisz szoty od calowania sie? - on by wybral na odwrot. tak jak chyba wiekszosc osob, ktore znal. nawet vicky pewnie xd

- niby tak, ale... to byłoby za łatwe. w filmach nigdy osoba, która wypuściła śmiertelnego wirusa go nie ujarzmia. wtedy bohater nie miałby nic do roboty. ty możesz wymyślić lek jeśli chcesz. może nawet ci podpowiem jakie są ich słabości. - zaproponowała mu łaskawie, będzie mógł zostać bohaterem, oczywiście o ile ten scenariusz kiedykolwiek się ziści. chociaż w st. albans nigdy nie wiadomo xd gabriel na pewno wsiadłby do helikoptera i odleciał z miasteczka opanowanego przez zombie, a nie koczował w jakimś supermarkecie xd kolejny pomysł na event, apokalipsa zombie xd - tak, co w tym dziwnego? - wzruszyła ramionami. niektórzy nie lubili wódki, ona nie lubiła całowania, proste.

- ale nie jestesmy w filmie wiec tym razem moglo by byc inaczej. ale dobrze, moge sie tym zajac jesli mi podpowiesz co i jak - zgodzil sie. na chwile sie zamyslil, po czym ochlapal ja woda. - juz wiem! nie chcesz uratowac swiata bo zalezy ci na upadku ludzkiej cywilizacji! - rozgryzl ja. w st albans wszystko jest mozliwe, nawet zombie apokalipsa xd gabriel gardzi towarzystwem archiego. szybko by umarl sam. chyba ze zombie tak sie spodobalo st albans, ze nie chcialyby isc nigdzie indziej xd - calowanie sie jest bardzo przyjemne - powiedzial zgodnie z prawda.

- okej, jak sama rozgryzę jak wywołałam apokalipsę zombie, co pewnie zrobię przypadkiem, to ci powiem. - obiecała mu. roześmiała się na jego odkrycie. - o nie! przejrzałeś mnie! - zawołała dramatycznym tonem, ale nie mogła utrzymać powagi i już się śmiała. apokalipsa zombie zawsze spoko. wciąż uważam, że wylądowanie na bezludnej wyspie to dobry event xd pewnie by się okazało, że fernando podczas ucieczki został zadrapany przez zombie i też by się przemienił i zjadł mózg gabriela w tym helikopterze. - i co, może jeszcze mnie pocałujesz, żeby mi to udowodnić? - gadała od rzeczy.

- od razu sie z toba skontaktuje gdy spotkam pierwszego zombiaka - umowili sie. - wiedzialem! przede mna nic sie nie ukryje! - wytknal ja palcem, mruzac przy tym oczy. zaraz jednak rowniez sie rozesmial. tez myslalam, ze to dobry pomysl xd zjedzenie mozgu gabriela przez fernando to by byla jego zemsta za zle traktowanie. - nie mialem w planach calowania cie - siegnal swojego drinka. - no chyba, ze chcesz - zasmial sie ze swojego zarciuku.

- umowa stoi! też dam ci znać jeśli się zorientuję, że wypuściłam jakieś zombiaki w świat. - uścisnęli jeszcze dłonie, żeby przypieczętować umowę. - o niee, teraz cały plan zniszczenia ludzkości runął. - śmiała się, już nawet nie próbując udawać powagi i dramatyzmu. hehe pomysł nadal do realizacji xd - ja nie chcę, to ty się dziwisz, że nie lubię, więc myślałam, że masz jakieś patenty. - odpowiedziała od razu. w sumie nie wiem czy ogarniała, że archie jest gejem czy nie. skoro była taka aseksualna to nie zwracała na to w ogóle uwagi.

- swietnie! - uscisnal jej dlon. - czyli jednak nie musze sie martwic inwazja zombie, uratowalem ludzkosc - powiedzial zadowolony z siebie, smiejac sie przy tym. jestem za xd - jak chcesz to mozemy sprobowac - dalej mowil z rozbawieniem. calowal tylko vicky i nawet fajnie bylo wiec byl gotowy sprobowac z kims innym xd

- i widzisz, wyszedłeś na bohatera. powinieneś dostać medal od prezydenta. - ogarniała, że był z usa to nawet nie proponowała mu medalu od królowej. skąd miała wiedzieć, ze to jego prababcia, ledwo ogarniała, że był bogaczem ze służącymi. zaśmiała się z jego żarciku o całowaniu, ale też przyglądała mu się cały czas. - okej, ale najpierw będziemy musieli wypić co najmniej dwie kolejki truskawkowych szotów. - zarządziła i już piła.

- zgadzam sie. szkoda tylko, ze anglia nie ma prezydenta. moglbym dostac medal od krolowej, ale ona mnie za bardzo nie lubi. a przynajmniej nie tak jak georga na przyklad - zasmial sie. skoro summer odkryla, ze dobrze mu sie powodzi to sie nie krepowal gadac o rodzince. - niech bedzie - wypil jednego szota, potem drugiego. odwrocil sie w jej strone, szczerzac sie do niej.