sam i ciotka

plot twist!
zawsze są krótkie okienka!
może wkrótce zacznie też alexandra uważać za swoją rodzinę. rafe jest najlepszym przykładem tego, że rodziny się nie wybiera tylko w teorii, a tak na prawdę można! sam też uważał go za rodzinę (miał tylko ciotkę i jego), ale w tym momencie był kompletnie zamroczony i wszystko działo się na automacie i w slow motion jednocześnie.
to pytanie zadał w eter, bo sam właśnie zamiast gatek pakował jakieś książki do torby i nic nie mówił. można by pomyśleć, że nie chciał z nim rozmawiać, ale dopiero po minucie lub dwóch dotarło do niego echo tego, ze rafe przemówił - hm? - odwrócił się i zerknął na niego z taką miną jakby totalnie nic się nie działo i jechałby na działkę kopać ziemniaki czy coś.

krótkie okienka, a potem wiele miesięcy udręki xd
rafe wypisze się z klanu hollywoodów, nie będzie ciągnął dziedzictwa xd na kolejnej generacji tylko berensony xd 
stał w progu i obserwował samuela jak się pakował, czekając na jego reakcję, ale jednocześnie nie narzucając się, bo pamiętał swoje własne trudne przeżycia po śmierci mamy... no ale mama to mama, a david to david. wszedł głębiej do pokoju, aż w końcu samuel zareagował, może jego kroki go wyrwały z zamyślenia.
- pytałem czy mam z tobą jechać - powtórzył podchodząc bliżej i kładąc dłoń na jego ramieniu - albo czy mogę coś dla ciebie zrobić? - popatrzył na niego.

nie mają łatwo!
rafe przyjmie nazwisko sama i nie będzie żadnych hollywoodów, chyba że eden przypadkiem spłodzi jakiegoś dzieciora xd
sam był totalnie otumaniony. mogło to wyglądać tak jakby od razu wpadł w jakąś czarną otchłań, ale tak na prawdę śmierć davida wiązała się z dziwnymi uczuciami. nie byli razem razem, ale jednak był ważnym aspektem jego historii/życia. no i pewnie gdyby nie ta relacja to móglby nie poznać nigdy rafe - nie wiem - odpowiedział zgodnie z prawdą. nie wiedział czy mógłby coś dla niego w tym momencie zrobić - nie sądziłem, że kiedykolwiek się tu pojawią - to było dla niego jak sen - z takimi wieściami... - po raz kolejny informacja o śmierci wbiła mu się w głowę więc oparł się tyłkiem o biurko biorąc głęboki oddech.

ewentualnie mogą być hollywoodowie z innych linii potomków kenny'ego, tych na pewno jest dużo xd 
rafe widział, że to nim wstrząsnęło. on był trochę zmieszany, jednocześnie rozczarowany tym, jak potoczył się ten wieczór, współczujący wobec samuela i może trochę zazdrosny? tak, też miotał nim szereg dziwnych uczuć. nie znał davida, ale i tak było mu przykro widząc, że samowi jest przykro. nie chciał, żeby cierpiał! 
- to dobrze o nich świadczy, że przylecieli przekazać ci to osobiście - zauważył. szukał pozytywów xd na przykład tego, że jego rodzina wyciągała jeszcze w pewien sposób rękę na zgodę. stanął przed samuelem, górując nad nim i ułożył dłonie na jego ramionach. zaczął go delikatnie masować. - przykro mi... - mruknął. zorientował się, że jeszcze tego nie powiedział.

haha no tak, bękarty hollywooda xd
zazdrosny o martwego eks chłopaka? brawo rafe xd wszyscy czuli się dziwnie, ten wieczór miał być celebracją tego że są znowu razem, a zamiast tego sprawy przybrały zupełnie inny obrót. rafe znowu nie porucha ups.
mógł szukać w nich pozytywów, ale sam znał najlepiej swoją rodziną - nie ma w nich żadnego dobra - dla niego byli potworami, którzy zniszczyli mu życie przez swoje zaślepienie religią i konserwatywnymi poglądami. nie wiedział co odpowiedzieć, nawet nie do końca docierało do niego to co się teraz działo - wrócę za kilka dni - obiecał i uśmiechnął się koślawo całując go i próbując udawać, że wszystko jest ok!

ciekawe czy dzieci jamesa i leosia będą miały trzy nazwiska xd 
sam tak się przejął, że rafe wyczuł zagrożenie ze strony martwego eks xd co jeśli jego śmierć na zawsze rzuci cień na ich odnowiony związek? targały nim dziwne uczucia z tym związane. był wkurzony na davida, że musiał akurat teraz umrzeć. mógł poczekać kilka dni albo tygodni xd
- ale są przy tobie - westchnął. wiedział, że to mało przekonujące, ale z jego perspektywy w tym momencie rodzice samuela byli bardziej wspierający niż byliby państwo hollywood w podobnej sytuacji. nie miał okazji ich poznać, więc mógł ich oceniać wyłącznie na podstawie koszmarnych opowieści sama i tego przelotnego spotkania, podczas którego nawet się do niego nie odezwali. rafe wiedział, że nie jest okej. ujął jego dłonie w swoje i ucałował je. - chciałbym z tobą jechać i być przy tobie - wyznał, chociaż to były tylko puste słowa, bo jego przyjazd byłby tylko przytłaczający i niezręczny.

daleko wybiegasz xd
przejął się bo poza rafe nie miał pewnie innego chłopaka, ani dziewczyny więc david był istotny. rafe powinien wywołać ducha davida i mu przedstawić swoje zażalenia co do przedwczesnej śmierci.
- to zbyt dużo powiedziane - bo to że byli tutaj, nie oznaczało że są przy nim. niestety sam był źle nastawiony do swoich rodziców. dawał ludziom druga szansę, najlepszym przykładem był rafe, ale w przypadku rodziców... cóż wyrządzili za dużo zła w jego życiu.
- to nieprzyjemne miejsce, nie chciałbym żebyś kiedykolwiek musiał tam jechać - chronił go! pewnie wszyscy ortodoksi wiedzieli że sam jest bi i patrzyli na niego jak na trędowatego. nic miłego! - odezwę się jak będę na miejscu - zapewnił i zaraz musieli jechać więc niechętnie pożegnał się z ciotką i rafe i wyruszył z rodzicami. niestety nie odezwał sie do rana co mogło wzbudzić pewien niepokój, ups!

w mojej głowie już prowadzą bed&breakfast na starość xd
sam będzie opłakiwać davida na pogrzebie, a duch davida będzie tu w st. albans jak rafe będzie mu wyrzucać swoje zażalenia xd
- okej - przyjął to do wiadomości, bo był po stronie samuela i wierzył jemu i jego osądowi. rafe w tej całej sytuacji i tak był całkowicie z boku. nie znał davida, rodziców berenson... nawet nie był jeszcze w stu procentach znowu w związku z samem, skoro tego nie przypieczętowali xd - dlatego chciałbym cię tam wspierać - upierał się, ale jak widać samuel go nie posłuchał, więc rafe musiał zaakceptować swoją rolę wiernego chłopaka czekającego na wiadomość... która jednak nie nadeszła. stresował się! nawet sprawdzał wszystkie informacje o lotach i wypadkach w izraelu, aż uznał, że sam go olał dla davida xd

nakręcał się przez brak kontaktu z samem i dlatego przyszedł też do jego ciotki, żeby dowiedzieć się, czy miała jakieś informacje. no i tak wyszło, że zaczęli się nakręcać wzajemnie i rafe został tu na kilka nocy, oczywiście śpiąc w łóżku samuela. wspierali się z ciotką wzajemnie i już zachowywali jakby to było oczywiste, że rafe zawsze tu jest. robił sobie właśnie smoothie w kuchni.

ciotka się martwiła bo pewnie rodzina nie odbierała jakby zapadli się pod ziemię! a prawda była taka, że po tym jak sam uczęszczał w pogrzebie to jego genialna ortodoksyjna rodzina postanowiła go naprostować i zmusiła do pozostania ups. pewnie siedział zamknięty i zabrali mu telefon i paszport. dopiero wczoraj udało mu się wykorzystać sytuację i gdy wszyscy byli poza domem zwiać z domu wprost na lotnisko. leciał z trzema przesiadkami, ale dotarł xd skoro teraz zarysowałam co się z nim działo to mogę dalej. ostatkiem sił zjawił się w domu i nagle stanął w drzwiach kuchni. miał podkrążone oczy, trochę zmarniał i miał na tyłku jakiś dres xd tak, miał wspaniała rodzinę xd

nawet taki zmarnowany samuel to był najwspanialszy widok na świecie w oczach rafe'a. chociaż jednocześnie bardzo zaskakujący i po tym czasie bez kontaktu po prostu poczuł się jakby zobaczył ducha. od razu zostawił blender i podleciał do niego, żeby go przytulić i sprawdzić, czy jest prawdziwy. mogł mieć już omamy z tęsknoty xd
- to ty - wtulił się w niego, ale zaraz odsunął. - co się do cholery stało?! - wyrzucił z siebie. był skonfundowany!

jakby sam się nie znalazł to mógłby przywłaszczyć jego pokój. to i tak wygrana sytuacja xd a tak musiał dzielić go teraz z samem.
jak go przytulił to mógł wyczuć że jest tam połowa jego i że w zasadzie oparł się o niego kiedy ten go przytulił - to ja - zapewnił obejmując go. mógł trochę śmierdzieć po tej długiej podróży - nie chcieli mnie wypuścić - wymamrotał w ramię trochę niezrozumiale.

nie wiem, czy chciałby mieszkać w pokoju po swoim zaginionym chłopaku xd gdyby samuel się zagubił w okolicy, to już całe miasto byłoby obwieszone plakatami z jego twarzą xd
nie przeszkadzało mu, że śmierdział, bo to był teraz najlepszy zapach. ważne, że sam naprawdę tu był. wyczuł jednak, że jest cieniem samego siebie.
- zrobili ci... coś złego? - spytal niepewnie i przytknął swoje czoło do jego.

lepsze mieszkanie w pokoju po zaginionym chłopaku, aniżeli z ojcem pijakiem hehe.
gdyby się zgubił tu to tak, ale w tej sytuacji nikt nie wierzył w to skoro był z rodziną, teoretycznie xd
teraz ten smrodek będzie go nakręcał, efekt uboczny.
- mówili, że muszę zostać z nimi i zaręczyć się z jakąś miłą dziewczyną, którą wybrali - tłumaczył nieskładnie ściskając bluzę rafe. stęsknił się!

z dwojga złego xd
ich zawsze nakręcały wszystkie nieodpowiednie bodźce, agresja i smrodek xd poza tym teraz wcale nie był napalony, tylko po prostu czuł ulgę i radość, że go widzi, a jednocześnie cały czas troskę o to, co się z nim stało. chciał się z nim przytulać, a nie wtykać w niego swojego penisa xd moze jutro xd
- ale wypuścili cię. i jesteś tutaj. ze mną  - mówił na głos, żeby samemu się co do tego upewnić. potrzebował zapewnienia, że samuel nie przyjechał tylko po swoje rzeczy, bo wraca do izraela do swojej żony. plot twist xd

penis jutro, dziś rozmowa. wyjątkowo xd jednak byli dwoma facetami więc smrodek ich nakręcał hehe.
sam też czuł ulgę że był w domu, ale jednocześnie był tak wyczerpany że nie widać tego było po jego wyrazie twarzy.
- zwiałem - przyznał dalej opierając się o jego ramię - muszę usiąść - czuł, że kręci mu się w głowie. nie chciał żony, wolałby mieć męża w postaci rafe. może o tym fantazjował będąc zamkniętym. zaraz jednak powoli usiadł, a właściwie padł na krzesło. jego ciało umiarkowanie współpracowało.

rafe dużo czasu spędzał w męskiej szatni, więc był przyzwyczajony do różnych smrodkow xd
- i jesteś tutaj - powtarzał dobitnie jak mantrę. nieważne w jakich warunkach, ważne, że uwolnił się i dotarł. samuel miał czas na przemyślenia w zamknięciu. rafe też, bo uświadomił sobie, że po prostu nie wyobraza sobie życia bez niego! przez ostatnie dni też nie był w stanie funkcjonować, nie wiedząc, co się z nim dzieje. - jadłeś coś? - zmartwił sie jego stanem. nagle wykrzyknął: - ciocia! - i zaczął się krzątać po kuchni w poszukiwaniu telefonu - dałeś jej znać, że wracasz? jest w pracy! musimy ją poinformować, zachodzi w głowę co się z tobą stało!

w sumie, to prawda xd
- na pewno? - nie był pewien czy to nie jakiś omam. pewnie miał ich dużo ostatnio i trochę nie odróżniał snu od jawy ups.
plusem jego zniknięcia było to że oboje sobie uświadomili że nie mogą żyć bez siebie, chociaż tyle! - chyba nie - pokręcił głową niepewnie. nie pamiętał czy coś jadł, był taki skupiony na powrocie - ciocia... - przypomniał sobie, że miał rodzinę xd - przepraszam, że musieliscie się martwić - bredził pod nosem.

po jego pytaniu po prostu pocałował go w usta.
- na pewno - uśmiechnął się nawet. schodziły wszystkie stresowe emocje i mógł się po prostu zaczynać szczerzyć z powodu, że go znowu widzi. przynajmniej samuel się upewnił, że wybaczenie rafe'owi było dobrą decyzją. gorzej jakby wrócił i zmienił zdanie xd - to nie twoja wina - zapewniał go. próbował jednocześnie wyciągnąć coś z lodówki, napisać do cioci i utrzymywać dotykowy kontakt z samuelem.

sam nie mył zębów ze dwa dni, a rafe i tak go całował. to musiała być miłość xd
dobrze, że nie wyprali mu mózgu i nie zaczął woleć tylko dziewczyn czy coś! - to moja wina - zaprzeczał jego słowom gapiąc się w podłogę - david nie żyje - przypomniał sobie i uznał to za fakt - moja rodzina wstydzi się mnie - nakręcał się koszmarami z przeszłości. trzymał rafe za dres bo nie chciał utracić kontaktu cielesnego faktycznie. najwyraźniej tak go przestawili że teraz wpadł w jakąś depresję. nagle jednak wstał i jak zombie ruszył do swojego (rafe) pokoju xd

nie musiał juz udowadniać nic samuelowi po takich dowodach xd
- nic z tego nie jest twoją winą! - zaprzeczył. jego wyszczerz z ponownego spotkania znowu oklapł, bo widział, że sam jest całkowicie poturbowany psychicznie. kiedy sam podążył do pokoju, rafe szybko wykrzyczał do słuchawki do ciotki, że "wrócił, bądź tu jak najszybciej" (wiedział, że samodzielnie sobie nie poradzi z ogarnieciem depresyjnego sama), wyciągnął jakieś żarełko z lodówki i poleciał za nim. - zatrzymałem się tu przez ostatnie kilka dni, będzie ok jeśli dzisiaj też zostanę? - zagadywał go, bo próbował go jakoś rozruszać - jedz - wcisnął mu miskę z zapiekanką, nawet nie odgrzaną, ani nie przełożoną na talerz.

nie xd
mógł gadać ile chciał ale do sama niewiele docierało w tym momencie. czuł się jak w jakimś letargu. ciekawe czy ciotka rzuciła wszystko i jechała już do domu. pewnie tak hehe, byli jej oczkiem w głowie xd sam zaległ na łóżku, twarzą w poduszkę. przesunął zapiekankę na biurko co było oznaką tego że nie był głodny - zostań - poprosił trzymając go za rękaw bluzy. nie był zbyt rozmowny, ale nie dziwi nic... w tym stanie? sam nic nie zjadł, ale zaraz padł i zasnął z tego wszystkiego! jak przyjechała ciotka to aż go macała po głowie żeby sprawdzić czy to na pewno on. wcale po przebudzeniu obok rafe nie było z nim o wiele lepiej. wyczuwam wspólną terapię z blejkiem albo tiffy haha.

korzystał z tego, że nikogo nie ma w domu i robił sobie dobrze na łóżku samuela, oglądając gay porn na laptopie.

słodziak xd
sam wrócił wcześniej z terapii, to znaczy inaczej. nie poszedł bo poszedł słuchać julio i tam skończyło się wcześniej. po drodze w autobusie pisał wiersze bo julio go do tego namówił. pewnie mroczniejsze niż zawsze. inspiracja g&g oczywiście xd wszedł dość cicho i spokojnie i od razu ruszył do pokoju, ale na dzien dobry go zamurowało przez to co zobaczył. dawno w sumie nie widział penisa rafe to się przyglądał xd

rafe był sfrustrowany seksualnie. mógł z tobiasem pogadać xd
jakby samuel zostawił swój notatnik w pokoju, to rafe przynajmniej mógłby sobie walić konia do jego wierszy xd
- kurde - zamotał się jak samuel go nakrył, więc pospiesznie zamknął laptopa i zasłonił się kołdrą. był zawstydzony tak, jakby nakrył go brat, a nie jego własny chłopak. - miałeś wrócić później - to go miało usprawiedliwić xd