park różany

kiedy się zjawił przy niej, max od razu się z nim przywitał - cześć patrick - posłała mu przyjemny uśmiech - widzę, że dobrze spędzasz wakacje - zaśmiała się - czemu nie z tobą? a odpisałeś mi na ostatniego smsa? - zapytała bo pewnie tego nie zrobił xd

max go uwielbial, zresztą jak wszystkich kolegów elle pewnie. zdradziecki pies! zaraz wymiętosił go za uszy na powitanie i futrzak już był zadowolony - ja? - wskazał na siebie - nie narzekam - zaśmiał się zaraz i objął ją ręką uwieszając /opierając się troszkę na niej - zawsze ci odpisuje - odparł przekonany że tak było, a potem zerknął leniwie w telefon i faktycznie musiał mu jakiś sms umknąć - ups - spojrzał na nią niewinnie.

max uwielbiał wszystkich jej kumpli, więc patrick nie był niestety jedyny! z resztą max łasił się do wszystkich, jedynie obszczekiwał jej niemiłego sąsiada, którego nie lubiła bo zawsze się o coś do niej czepiał - widzę właśnie, że impreza się udała - chuchał jej w twarz teraz piwem, a ona już praktycznie że nie piła. właściwie to sporadycznie, odzwyczaiła się po prostu - oj, no ups, chyba tym razem zapomniałeś. ale nie mam ci tego za złe - uśmiechnęła się do niego.

nawet do marty'ego się łasił xd
- to nie była impreza tylko spotkanie towarzyskie - naprostował to zaraz. patrick nie chodził na imprezy. był zbyt dziwny na to. wolał widywać się z ludźmi, z którymi lubił rozmawiać, a nie bawić się w small talki. nawet dziewczyny by nie wyrwał na imprezie bo myślałby że to jakaś głupia dziunia - to dobrze, jesteś taka wyrozumiała elle - zaśmiał się i zamiast chuchać jej w twarz to cmoknął ją w podzięce w czoło i tak dalej sobie z nią szedł - gdzie idziemy? - zapytał, bo w zasadzie nie wiedział gdzie mogliby zmierzać, on chyba szedł do domu.

tak a powinien na niego szczekać xd musi wyrobić w nim nienawiść co do niego.
- jasne, rozumiem, spotkanie towarzyskie - poprawiła się zaraz rozbawiona. ona zaś... właściwie to kiedyś imprezowała jak najęta. teraz spotykała się głównie ze studentami szkoły filmowej, aktorami i zajęła się ogarnianiem lokalu, w którym zamierzała otworzyć knajpę. więc była bardzo zajęta. poza tym, elka nie miała znajomych, wolała samotność i niezależność i maxa - ja to idę do domu za chwilę a ty to nie wiem gdzie zmierzałeś zanim do mnie przyszedłeś - zauważyła, próbując razem z nim utrzymać równowagę bo trochę się chwiał.

marty był zbyt pocieszny żeby go nienawidzić!
patrick też nie był imprezowym zwierzęciem, w zasadzie nigdy. był dziwny, miał dziwne podejście do życia i dziwne żarty. może dlatego dobrze się dogadywali z elle! - to ja idę z tobą! - oznajmił, ale zaraz to zabrzmiało jakby się wpraszał więc zreflektował się - to znaczy odprowadzę cię - co było problematyczne bo faktycznie lekko się chwiał.

elka nie miała z tym problemu xd
tak, możliwe, że to dlatego się tak dogadywali i byli super kumplami, bo mieli podobne podejście do imprez, życia, generalnie wzajemnie się sobą interesowali - chyba to ja cię prędzej odprowadzę do domu, a nie ty mnie patrick. do ciebie i tak mamy bliżej, a ja potem z maxem wrócę sama do domu, poradzimy sobie - zapewniła go klepiąc go po klacie - kochany jesteś - uśmiechnęła się.

w przeciwieństwie do jej siostry xd
oboje pewnie podpieraliby ściany na imprezach! to ich alternatywna wersja poznania, bo pewnie w tej rzeczywistości poznali się w kinie - nie chce iść do domu, dostanę kazanie od mamy - zażartował - przewietrzmy się jeszcze - zaproponował skoro nie chciała go zabrać do siebie xd nie miał zamiaru wskakiwać jej do łóżka, wiedział że to byłoby złe.

siostrę też znienawidzi xd
szkoda, że uważał, że wskoczenie jej do łóżka uważał, za złe skoro już nie miała tak naprawdę nic do niego. płomienne uczucie już jej przeszło, a kochała go już bardziej jak kumpla niż jako faceta, więc mógł to wykorzystać i w koncu zrobić coś więcej niż tylko gadanie z nią. w tej rzeczywistości poznali się w kinie, ale w innej wcale i nadal podpierali ściany w trakcie imprez xd - ojoj, biedny patrick, dostanie mu się od mamusi. niech ci będzie, zabiorę cię do domu do siebie, położę cię na kanapie i tam się prześpisz a rano ci zrobię przepyszne śniadanie - zaproponowała mu.

och nie!
patrick nie był chujkiem tak jak nate i nie wykorzystywał dziewczyn, które mógł tym skrzywdzić! wiedział więc jaka była sytuacja z elle i że jeden drobny błąd mógł sprawić, że ruda znów wpadnie w odmęty depresji. tego nie chciał. dbał o nią! a ta nie doceniała xd
- na kanapie? - prychnął z rozbawieniem i niedowierzaniem - śpię z tobą - oznajmił jakby to była oczywistość. uważał, że znają się na tyle że mogą spać w jednym łóżku bez ekscesów!

och tak!
nie miała już czasu na depresję, bo przecież wiadomo, że film ją oczyścił ze wszystkich emocji, które się w niej kumulowały. patrick to sierota, elka będzie musiała go ogarnąć jak faye nico, bo musi być w końcu jakaś między nimi większa drama niż to co się stało. xd - okej, jak chcesz, możesz spać ze mną ale też max śpi z nami, więc będziesz musiał powalczyć o swoje miejsce - zauważyła. najwyżej elka zrobi jak noora z williamem i zrobi mu granicę z poduszek xd

i poszli do niej, ale bez dram! he he! patrick nie musiał walczyć z maxem bo się do niego w nocy przytulał ;x
idę!

musiała się przejść, więc przyszła tutaj. miała dzisiaj ciężki dzień w pracy.

nie było tu jednak ciszy i spokoju! wręcz przeciwnie, było tu spore zamieszanie i po całym zakątku biegali ludzie z pędzlami do makijażu, aparatami i lampami. annie za to siedziała na ławeczce otoczona różami i pozowała do swojej pierwszej oficjalnej królewskiej sesji.

sophie zaciekawiło to zamieszanie, a kiedy już dotarła do tego rozgardiaszu, przystanęła na chwilę i się jej przyglądała. słyszała o tym jak annie rzekomo zaciążyła z jakimś księciem, w co nie wierzyła bo annie nie była aż taka super zdolna w życiu. więc stała i się gapiła jak tamta sobie robiła focie i wszyscy wokół niej latali.

cały kraj o tym trąbił, a sophie nie wierzyła hehe.
pozowanie do zdjęć okazało się dość wyczerpujące, tym bardziej jeśli nie ćwiczyła przez całe życie uśmiechów do lustra jak george, ale na szczęście zrobili w końcu przerwę i miała chwilę, żeby rozprostować nogi. z daleka zauważyła sophie, do której pomachała i podeszła.
- co za żenada - zasłoniła twarz, wstydząc się przed sophie tego czego była świadkiem.

sophie taki mały niedowiarek. po tatusiu pewnie xd
co prawda średnio interesowało ją życie starszej siostry jej siostry ale jakby nie było, wszędzie o tym mówili i wszyscy się tym jarali. ona nie miała głowy do tego, żeby się przejmować tym co piszą w gazetach. roześmiała się kiedy usłyszała od niej te słowa - sama sobie wybrałaś takie życie, to teraz masz - poklepała ją po ramieniu - jak się czujesz? - zapytała mimo wszystko.

super siostra z niej skoro się nie interesowała xd sophie nie cieszyła się na wizję zostania ciotką.
"sama sobie wybrała takie życie" to najlepsze określenie tego co tu się działo.
- jakoś sobie poradzę. przypominają mi się czasy jak byłam mała i mama robiła mi ciągle zdjęcia na instagrama. - zaśmiała się pod nosem. przeznaczeniem annie od zawsze było zostać modelką i księżniczką. - cóż, wszystko to co mówią o ciąży to prawda. ale nie będę się wdawać w szczegóły. - stwierdziła z lekkim rozbawieniem, chociaż bolące plecy dawały o sobie znać, a jeszcze nawet nie była w zaawansowanej ciąży.

jakoś chyba niekoniecznie xd super siostra, owszem potwierdzam!
- naprawdę? mama robiła ci takie zdjęcia? - zapytała rozbawiona. pamiętam jak blaise się z nią bawił w księżniczkę! to były czasy. a teraz annie była już dorosła i miała własne życie, spełniła swoje, a nie wróć, marzenia matki - aż tak? dlatego chyba sobie odpuszczę bycie mamusią - skrzywiła się, bo nie cieszyłaby się z tego jakby ją ciągle miały plecy boleć i puchnąć stopy jak annie - a jak ze sprawami rodzinnymi? ułożyło się jakoś? - zapytała.

- a, no tak, nie było cię tu wtedy to nie pamiętasz. - machnęła ręką. sophie trzymała z inną częścią rodziny annie, więc nie znała historii madeline i tego jak zbudowała swoje imperium mody dziecięcej właśnie na fotkach annie na instagramie. blaise wywołał przyszłość annie swoimi zabawami xd - z tego powodu? to tylko kilka miesięcy, a potem masz całe życie... zmartwień i podobno radości. - zaśmiała się i pogłaskała się po brzuchu, który już zaczynał robić się krąglejszy. annie jak wiadomo długo borykała się z myślą czy dziecko zostawić czy usunąć, ale jednak zdecydowała się je wychować, więc teraz była zwolenniczką ciąży i dzieci. - a tak, wszystko wraca do normalności... a raczej nowej normalności. - przytaknęła, bo annie w ciąży i u boku księcia oraz wiecznie pijana madeline, która zachowuje się zupełnie nie jak ona to raczej nie jest normalność. - a co u ciebie? - zmieniła temat, bo miała dość gadania ciągle o sobie, ostatnio musiała odpowiadać na zbyt wiele pytań dziennikarzy.

sophie wychowywana była na dwa domy, do tej pory lata do berlina żeby spotykać się ze swoim bratem i ojcem, na macosze jej totalnie nie zależało. najważniejszy był dla niej ojciec, który zawsze był dla niej opoką i ją rozumiał. nie widywała się z maddie ani z blaisem, nie utrzymywała z nimi kontaktów. dopiero jak była dorosła, to wróciła do nich, bo po prostu romce na tym zależało, żeby było wszystko w porządku. carly nawet nie bardzo chciała, żeby sophie się w cokolwiek angażowała, dobrze, że i tak pozwalała jej latać do connora. - rozumiem, jak dla mnie ciąża i posiadanie dzieci to same problemy... nasza rodzina i tak jest wystarczająco nienormalna - zaśmiała się - u mnie? w porządku. praca, dom, praca, dom. romka idzie na studia, a ja się starzeje - zaśmiała się ze swojego życia.
ps, blaise wrócił do domu xd więc maddie pewnie już nie chodziła pijana wiecznie.

- tak, wiem, lepiej nie dodawać nic do tego szaleństwa. - zawtórowała jej śmiechem. gdyby miała podejmować dojrzałą decyzję co do zakładania rodziny to też nie miałaby na ten moment, a już na pewno nie takie, które jeszcze bardziej dodają nienormalności w ich rodzinie, zarówno w kwestii ojca prawdziwego, jak i udawanego. - też na początku byłam przerażona, ale teraz już się nie mogę doczekać, żeby poznać tego groszka. - wyznała jej. - jeśli ty się starzejesz to ja już chyba powinnam sobie kopać grób. - skwitowała, bo była dobre kilka lat starsza od niej.
wiem, że wrócił, dlatego pisałam, że wszystko wraca do normalności, ale madeline wczoraj zachowywała się out of character, więc na pewno była pijana albo i na proszkach jakiś xd

albo po prostu lubiła gadać i zagadała biedną faye na śmierć xd
- współczuję już temu dzieciakowi jak będzie musiał się połapać kto jest kim w tej jednej wielkiej rodzinie... naprawdę. nie dość że jego ojcem jest george, to na dodatek będzie mieć mnóstwo kuzynów, kuzynek, ciotek, babć. wiesz, że kiedyś próbowałam w liceum stworzyć nasze drzewo genealogiczne ale w połowie się zgubiłam kto z kim i takie tam? - zaśmiała się - mimo wszystko, ciąża ci służy. a będziesz chciała wiedzieć czy to syn czy córeczka? - zapytała zaciekawiona - ej, bez przesady, aż taka stara to nie jesteś - poklepała ją po plecach.

madeline to nie była bree, ale co ja tam wiem xd
- pamiętaj, że jesteśmy siostrami, a nasze drzewa genealogiczne byłyby zupełnie inne. - dodała z rozbawieniem, bo w sumie sophie i annie w ogóle nie są spokrewnione, a i tak są siostrami xd jedynym co je łączy na drzewie genealogicznym jest romy. - tak, chcę wiedzieć, muszę się na to przygotować wcześniej. - przyznala. głównie dlatego, że jej dziecko będzie kiedyś rządzić wielką brytanią i wszyscy oczekiwali syna! - ty tym bardziej. - zmierzyła ją wzrokiem, żeby nie marudziła więcej, że sama się starzeje skoro nie miała ku temu podstaw.

no właśnie chyba niewiele xdddd
- wiem wiem, tak. ale próbowałam to ogarnąć w ramach ciekawostki własnej, jak mówię, nie dałam rady. mamy za dużą rodzinę - machnęła ręką. to fakt, nie były wcale spokrewnione, bo jedynie łączyła je romy, która była i tak przyrodnią siostrą sophie i annie. to skomplikowane, też się sama zgubiłam xd - a co ty byś wolała, córkę czy syna? - zapytała - nie co by chciał dwór tylko ty. jako ty. osoba prywatna - była zaciekawiona - bo ja bym chyba wolała córkę. dziewczyny w mojej rodzinie są w miarę... normalne. chociaż nie, ciotka aggie ma coś nie ten tego w głowie ale co tam - podrapała się po policzku.