przyczepa evie

może jej się podobało, jak siedział obok i wcale nie chciała, żeby wysiadał! jej wina!
a skoro już się tu znalazł, to nie zamierzał czekać w autobusie, aż ruszy w drogę powrotną, lecz podążył za eve, specjalnie po to, żeby pokazać, że może ją odprowadzić. co było w sumie napastowaniem i powinna go potraktować gazem pieprzowym jak każdego innego podejrzanego typka w tej okolicy xd ale skoro do niego gadała, to szedł dalej za nią, mogła nie wykrzykiwać nic xd spodziewał się jakiejś rozdrapanej chałupki, ale nie panoramy, która ukazała się jego oczom. przez chwilę milczał i patrzył na widok za nią.
- to nie jest gorsze niż to, co powiedziałem ci o mojej rodzinie - podsumował. byli kwita xd

mogło tak być, ale nie przyzna się xd
dokuśtykał go niej. faktycznie przyjęła złą taktykę. mogła go potraktować milczeniem i może by się odczepił. zbytnio sie zdenerwowała i zestresowała dlatego nie potrafiła powstrzymać paplaniny!
jeszcze bardziej ją wkurzył swoim słowami xd - dlaczego to cię w ogóle obchodzi?! - warknęła odwracając się i skacząc wokół niego niczym podkurwiony pitbull xd - myślisz, że to coś czym chce się chwalić?! że muszę spać w ubraniach bo czasami nie stać mnie na butlę z gazem i jest mi zimno?! albo żeby wziąć ciepły prysznic muszę jechać do studia jogi?! - była rozgoryczona że zmusił ją trochę do tego wyznania!

gdyby milczała, to pewnie on by i tak się nakręcał i coś gadał do niej, więc nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji! musiał zobaczyć, gdzie mieszkała, bog dramek tak chciał.
dopiero jej wyznania uświadomiły mu, jak bardzo kiepskie były jej warunki mieszkaniowe. pozwoliły mu to zobrazować. przełknął ślinę i milczał. eve była w naprawdę trudnej sytuacji, a on własnowolnie rezygnował z rodzinnej fortuny. to było nie fair.
- przykro mi. nie wiedziałem, że masz tak ciężko - ciekawe, czy gdyby wiedział, to nie czepiałby się tak o to, że leci na jego kasę, czy właśnie czepiałby się jeszcze bardziej. - potrzebujesz pomocy? - już patrzył na nią z litością i mogła to wyczuć! podsuwane przez nią obrazy zmieniły jego sposób postrzegania jej. do tej pory zawsze emanowała pewnością siebie, a teraz odsłoniła swoją słabość.

nie było w takim razie dobrego wyjścia z sytuacji!
nie była w dobrej sytuacji, nie uważała tego za coś sprawiedliwego, ale jakoś tam sobie radziła. lepiej lub gorzej, ale udawało się. dotychczas!
- nie wiedziałeś bo nie chciałam ci o tym mówić, ani nikomu innemu - w sumie tylko freddie i może valentino wiedzieli, esther i hudsona nie liczę xd jasne, że patrzył na nią z litością, a to była ostatnia rzecz jakiej chciała, dlatego jeszcze bardziej się nakręcała - nie chcę twojej pomocy, ani litości! - zaprotestowała - radzę sobie sama i bez niczyjej pomocy - próbowała teraz go przekonać do swojej pewności siebie, choć na to było zdecydowanie za poźno.

była w trudnej sytuacji i widział już wielokrotnie, jak łapała się różnych prac, aby się utrzymywać. nigdy nie myślał, że może być tak źle. choć nadal uważał, że to nie jest tak złe jak urodzenie się w mafijnej rodzinie. no ale on miał duży metraż i ciepłą wodę.
nie mógł się jej czepiać za ukrywanie tajemnic, skoro sam udowadniał, że był w tym specjalistą.
- nawet jeśli sobie radzisz, to może być lepiej - zauważył z naciskiem. jeśli jej 'radzenie sobie' oznaczało jeżdżenie do studia jogi na prysznic, to zdecydowanie mógł jej zaproponować wiele innych lepszych opcji. unosiła się dumą i nie chciała przyjąć pomocy... skąd my to znamy xd - przecież nie proponuję ci, żebyś wprowadziła się do mnie - parsknął, znowu zupełnie nie trafiając żartem. tak sobie myślę... na przestrzeni lat... że mateo chyba ogólnie ma zjebane poczucie humoru, bo zawsze coś głupiego walnie xd

to prawda, pochodzenie z mafijnej rodziny było bardziej skomplikowane niż bycie klasycznym biedakiem, ale przynajmniej miał ciepło w domu, a eve musiała kombinować. do czego przywykła, ale z drugiej strony nie wyobrażała sobie, że jej życie mogło tak zawsze wyglądać. dlatego bieganie za bogatymi typami było jej namiastką luksusu i odskoczni!
- i sama sobie ogarnę to całe lepiej - zosia samosia, no właśnie. skąd my to znamy. dwa osiołki się spotkały! fatycznie miał zjebane poczucie humoru bo mógł dostrzec minę eve kiedy palnął co palnął - świetnie i bardzo dobrze! - nie wiadomo czy nadal urażało ją to że chciał jej pomóc czy fakt, że tymczasowa przeprowadzka do niego była śmieszna xd oczywiście nie było takiej opcji bo przecież gia tam mieszkała, ale nie ważne! - idę do swojego luksusowego domu! - powiedziała ironicznie i wskazała na przyczepy - jak pójdziesz za mną to wezwę policję i posądzę cię o włamanie! - zagroziła, a potem zwiała na tyle szybko że jej nie dogonił. schroniła się w swojej przyczepie, była zmęczona, ale teraz jednocześnie tak nabuzowana że i tak nie mogła zasnąć, ugh!

ich skomplikowana historia oraz obecność gii nie pozwalały na to, żeby zaprosił eve do swojego ciepłego mieszkania. w innej sytuacji może by otworzył przed nią wrota! ale nie ma co gdybać, sytuacja była taka, a nie inna, a on wiedział, że źle zareagował, choć to i tak nie miało znaczenia, skoro eve w żadnym scenariuszu nie chciałaby przyjąć od niego pomocy. wrócił na przystanek i w drodze do domu rozkminiał jej sytuację. miał też flashbacki z tego, jak się kłócili o pieniądze, bo to nabralo teraz nowego wymiaru.