katedra

nie przypominam sobie, żebyśmy coś takiego widziały xd musimy jeszcze raz pojechać.
w każdym razie tiffany siedziała na ławce i próbowała rozmawiać z bogiem, ale nie wiedziała jak się za to zabrać, bo nie była w kościele od kiedy przestała być dzieckiem i rodzicom się znudziło.

ja tez nie xd pewnie gdzies dalej byla. zgadzam sie, ciekawe ile jeszcze rzeczy ominelysmy. chyba, ze to ten kosciol, przy ktorym widzialysmy romana xd
Andy przechadzal sie bo nie mial nic innego do roboty. mogl jednak wziac psa to przynajmniej by mial z Kim chodzic. albo wezmie akwarium na taczke. no ale mniejsza o to. przechodzil tedy I zdziwil sie gdy zauwazyl tiff. nie chcial podsluchiwac jak sie modli, wiec glosno odchrzaknal, dajac jej znac, ze tu jest.

st. albans jednak nie jest takie małe xd na pewno ominęłyśmy sopwell, to już ostatnio ogarnęłam xd byłyśmy przy jakimś innym kościele, bo nawet był na zdjęciach, ale on był wciśnięty w środku miasta i nie taki okazały jak ta katedra. już nie pamiętam romana?
dobrze, że andy dał znak, że tu jest, bo inaczej słuchałby jej niezręcznego monologu. zamiast tego mogą niezręcznie porozmawiać, yay!
- andy! cześć, dobrze, że tu jesteś. - zaraz prychnęła na nią pani gabrysia, że powinna się zwracać do niego per 'proszę księdza', ale tiffy w tej chwili naprawdę miała większe problemy niż to jak zwracać się do andy'ego. - mam dylemat duchowy. - a z kim lepiej porozmawiać o dylemacie duchowym niż z księdzem, nawet jeśli dylemat brzmiał 'czy mogę bzykać się z bratem mojej bff'.

to koniecznie musimy wrocic! gdybysmy sie nie zgubily to bysmy pewnie wiecej zobaczyly xd romana widzialysmy jak szlysmy z tej gory do pubu jak juz bylo ciemno.
pokazal starszej pani, ze wszystko w pozadku I ze zgadza sie by tak go nazywala. - czesc - teraz w pelni skupil uwage na Tiffany. - w takim razie zamieniam sie w sluch - powiedzial spokojnie, po czym usiadl sobie na laweczce.

hehe wcale się nie zgubiłyśmy, tylko zwiedzałyśmy xd musisz mi przypomnieć co robił roman, bo już mam dziury w pamięci.
- nie możesz się zamieniać w słuch, tylko musisz mi doradzić. - poprawiła go od razu. dobrze, że jej dylematem duchowym nie było to, że jest zakochana w księdzu xd od tamtego czasu już dużo się wydarzyło i jej przeszło. - no więc... - zastanowiła się chwilę od czego zacząć. - czy jeżeli coś się bardzo chce i to jest dla nas dobre i sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, ale komuś innemu się to nie podoba, a nam zależy na tej osobie i nie chcemy, żeby była nieszczęśliwa albo na nas zła, ale jednocześnie bardzo chcemy tej rzeczy, która ją wkurza to czy to jest grzech? - zaplątała.

roman na forku czy na zywo?
- no dobrze, w takim razie ci doradze - uspokoil ja. bardziej wolal sluchac, ale w dawaniu kazan tez byl calkiem niezly. gdyby mu zaczela opowiadac o tym jak sie zakochala w nim to by nie wiedzial co ma zrobic xd chwile musial sie zastanowic nad tym o co jej chodzi I czy dobrze ja zrozumial. - a czy ta rzecz krzywdzi ta druga osobe? - zaczal wypytywac.

wszystko xd
- nie! - wykrzyknęła od razu. - to znaczy... nie wydaje mi się. - poprawiła się i zaczęła skrobać lakier na paznokciach. jo tak szybko wyparowała z baru, że tiffany nawet dobrze nie znała jej argumentów i nie wiedziała dlaczego jest na nią zła. zamiast tego dopisywała sobie swoje wymysły i niedługo będzie przepraszać jo za rzeczy, które do głowy by jej nie przyszły. - ale jest na mnie zła, więc coś na pewno jest nie tak. - dodała jeszcze. pewnie tiffy była niewinna, a jo grzeszyła, bo gniew to jeden z grzechów głownych, amen xd

roman to byl psychol morderca, a jak szlysmy to widzialysmy jakiegos podejrzanego goscia, wiec to na pewno byl on irl xd
- w takim razie moze warto porozmawiac z ta osoba I zobaczyc jak sie z tym czuje - poradzil jej. - oczywiscie nie mowie, ze masz swoje wlasne uczucia wyrzucac na bok, ale moze po takiej rozmowie bedzie ci latwiej podjac decyzje - kontynuowal. - porozmawiajcie o tym jak sie z tym czuje I dlaczego. to pierwszy krok w strone porozumienia I rozwiazania tego problemu - przeniosl wzrok na niebo. to zawsze pomagalo mu sie skupic by lepiej I bardziej sensnownie sie wyslowic.

tak mi się wydawało, ale już myślałam, że było coś więcej w tej historii xd
- jak tak to przedstawiasz to wydaje się to oczywiste! - przyznała kiedy dzięki andy'emu doznała objawienia. dobrze, że przyszła do kościoła ze swoimi problemami. andy był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. - dziękuję, jesteś taki mądry. - dodała i popatrzyła na niego jak tak patrzył na niebo. - on ci to powiedział? - wskazała palcem do góry xd myślała już, że bóg przemawia przez andy'ego i z nią rozmawia xd teraz z każdą błahostką będzie przybiegać do kościoła i do andy'ego. stanie się szaloną katoliczką! posiedzieli jeszcze chwilę, podziękowała mu za pomoc i poszła wydzwaniać do jo.

niestety nie xd chociaz moze dobrze, bo by nas jeszcze zaczal gonic, a po calym dniu wrazen ciezko by bylo uciec.
- ciesze sie ze moglem pomoc - powiedzial szczerze. zasmial sie gdy zapytala czy bog przez niego przemawia. na pewno jej jeszcze powiedzial, ze zawsze do niego moze przyjsc ze swoimi problemami. I sam poszedl dalej.

romy właśnie kończyła próbę chóru. zeszła więc sprzed ołtarza i usiadła w jednej z przednich ławek analizując śpiewnik i kreśląc ołówkiem gdzie ma śpiewać wyżej, a gdzie niżej. zaraz poprawiała zakolanówki, które jej opadły. pewnie wszyscy ministranci gapili się na jej nogi teraz i na to jak naciąga te zakolanówki ;x

andy przygladal sie probie z daleka, bo lubil sobie posluchac jak spiewaja. zreszta co innego mial do roboty. podszedl blizej i skarcil wzrokiem napalonych ministrantow. oczywiscie sam by sobie z checia popatrzyl, ale na szczescie byl juz na tyle wytrenowany by wzrok mu nie lecial tam gdzie nie wolno. - dobrze wam dzisiaj poszlo - pochwalil romy.

andy niby grzeczny, a jednak xd
ministranci się rozpierzchli polerując dzwonki i kielichy na mszę, a romy z kuszenia wróciła go przeglądania nut i tekstów - tak myślisz? - spojrzała na niego kiedy ją pochwalił - wydaje mi się, że w tym miejscu - wtedy podeszła do andy'ego i pokazała mu na kartce miejsce z tekstem i nutami - mogłabym wyciągnąć nieco wyżej - zastanawiała się.

byl grzeczny po musial xd
patrzyl na chlopcow by upewnic sie, ze zaden nie zajmuje sie tym czym nie powinien. - tak mysle, naprawde mi sie podobalo - zapewnil ja. - nie znam sie za bardzo na tych sprawach, ale skoro juz sie nad tym zastanawiasz to powinnas sprobowac - popapatrzyl na nuty, ale w ogole nie ogarnial o co chodzi.

jeszcze xd
biedni chłopcy zagonieni do pracy kiedy on się spoufalał z licealistkami! - na prawdę uważasz, że powinnam? - zaczęła się zastanawiać przygryzając ołówek w ustach - może faktycznie powinnam? - mówiła trochę do siebie, a trochę do niego. zaraz na niego spojrzała i wypięła klatkę piersiową tak że spod koszuli można było dostrzec kawałek jasnego koronkowego stanika, który miała na sobie. najwyraźniej miała rozpięty o jeden guziczek za dużo!

musial pilnowac pozadku! nie jego wina, ze najlepiej dogadywal sie z dziewczynami hehe
- powinnas - pokiwal glowa. nie wiem czy powinna sluchac jego rad skoro nie zna sie na muzyce hehe. - oczywiscie jesli to wydaje ci sie wlasciwe - dodal. musial sie zabezpieczyc w razie by zawyla za wysoko i uwazala, ze to wina jego rad. dalej patrzyl w jej notatki by przypadkiem nie spojrzec gdzie nie trzeba. testowala jego silna wole!

pewnie dlatego, że był przystojny i laski do niego lgnęły, świadomie lub nie!
romy pewnie myślała, że skoro jest księdzem to musi też byc specjalistą od piosenek kościelnych. księża tacy specjaliści od wszystkiego i niczego he he - faktycznie, przemyślę to - ruszyła do ławki zeby wyjąc z plecaka pióro, które dostała od mamusi i którym pisała na lekcjach. wstrząsnęła nim i otworzyła, ale wtedy cały atrament poleciał na jej koszulkę i miała wielką plamę na cycku - ojej - zawstydziła się troszkę - czy mogę się gdzieś przebrać? - zapytała andiego.

pewnie tak!
jakby go zapytala o uzywki to predzej by jej byl wstanie pomoc. muzyka byla niestety jedna z lekcji, ktore omijal, wiec ani troche sie na tym nie znal. tym razem niestety nie udalo mu sie powstrzymac wzroku, ktory powedrowal prosto na plame na bluzce romy. szybko jednak spojrzal na jej buzie. - jasne, chodz ze mna - polozyl jej dlon na plecach i pokierowal w kierunku zakrystii.

romy i używki? niezłe sobie! czasami próbowała coś z kuzynami hurdami, ale na razie się pilnowała! dobrze, że nie zauważyła że gapił się na jej cycki! ruszyła za nim i kiedy się tam znaleźli do schowała się w jednym z rogów i zdjęła z siebie koszulę. wcisnęła ja do plecaka, a następnie założyła na siebie marynarkę od mundurka, którą szczelnie zapięła. marynarka miała jednak niezły dekolt więc i tak kusiła - dziekuje - odparła wdzięcznie i wyszła stamtąd kusząc dalej ministrantów. uciekła szybko do domu żeby nie prowadzać się tak po mieście jednak!

czekal za drzwiami gdy sie przebierala, zeby nie bylo! a potem ja pozegnal i poszedl posiedziec ze swoja rybka.

podlewal kwiatki, ktore rosly niedaleko katedry.

a diana spała w krzakach nieopodal xd

uroczo xd zagapil sie i prawie ja oblal woda, ale na szczescie trudno bylo przegapic czlowieka lezacego w krzakach. - diana? - pochylil sie nad nia.

nie obudziła się tylko na dźwięk swojego imienia (albo po prostu ludzkiego głosu) wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem i przewróciła się na drugi boczek.