katedra

- nie, no bo... bo może chcę trochę coś porobić w życiu i zostawić po sobie jakiś ślad i skoro dla mojego taty to takie ważne... - sam się gubił w tym co myślał o tym wszystkim. hehe grzeczne i posłuszne. dzisiaj jak myślałam o nowych postaciach to stwierdziłam, że połowa moich chłopców ma/będzie miała daddy issues xd - nieważne. nie musimy o tym rozmawiać. opowiedz mi swoje najnowsze przygody. - poprosił. liczył na jakieś wesołe przygody, a nie problemy z facetami.

- a co jest dla ciebie wazne? - w sumie powinna sie cieszyc, ze nate w koncu cos robi, ale nie mogla na niego patrzec jak byl taki przybity. daddy issues najlepsze xd - jak chcesz - miala jeszcze kilka pytan ale nie chciala go juz meczyc. - wczoraj bylam na randce - pochwalila sie. to bylo najciekawsze co sie u niej dzialo.

- dla mnie? - zdziwił się. dawno nikt go o to nie pytał. on sam też siebie o to nie pytał! - piłka zawsze była dla mnie ważna... - mruknął. piłka to było kilka lat temu i od tego czasu tkwił zawieszony w próżni. dziwne, że nikt nie ma mommy issues hehe. - na randce? z kim? - musiał się dowiedzieć czy to ktoś nowy czy może ona i tobias próbują naprawić swój związek.

- wiec moze powinienes sie bardziej skupic na pilce skoro to dla ciebie takie wazne - nie musial przeciez za nia latac. wiadomo, ze to najlepsza czesc, ale na pewno byly inne pozycje gdzie mogly sie wykacac. powinien trenowac dzieciaki czy cos! ostatnio pisalam, ze Hugo ma mummy issues hehe. - z tedem - chwycila z powrotem frytki I zaczela nimi rzucac w golebie.

- nie mogę się skupić na piłce, właśnie w tym problem. - westchnął ciężko, bo wracali do punktu wyjścia. chciał pomagać w trenowaniu, ale trener go wyrzucił, bo mu przeszkadzał xd i tak sukces, że ostatnio zaczął wychodzić z domu i trochę kopał piłkę z vicky. gorzej, że z tego powodu zaczął brać mniej leków, żeby się nie przemęczać. do niczego dobrego to nie doprowadzi! ale póki co nikt nie musiał o tym wiedzieć. to dobrze, mommy issues też ważne. - którym tedem? bratem faye? - nie nadążał za chłopakami swoich koleżanek, więc musiał się upewnić.

westchnela tylko, nie kontynuujac tematu. czesto juz to przerabiali I do nieczego to nie prowudzilo. moze jednak dobrze, ze alfons go zmusil do zajecia sie czyms innym. nate w zadnej sytuacji nie wygrywal. - no tak - dalej rzucala jedzeniem w ptaki. najwyrazniej ta sytuacja ja stresowala na tyle by marnowac swoje cenne frytki. - moja mama chyba bardziej sie cieszyla z naszej randki niz ja - wyznala mu.

nate powinien być wdzięczny alfonsowi, że znalazł mu jakieś produktywne zajęcie. kto wie, może się odnajdzie w nowej roli!
- źle się bawiłaś? - zmartwił się. brat faye wydawał się porządnym chłopakiem. bardziej porządnym niż jego brat! - chyba tak to jest z randkowaniem. będziesz musiała chodzić na dużo różnych randek z różnymi chłopakami zanim trafisz na tego odpowiedniego. - rozłożył ręce. nie dopuszczał do siebie, że leila już kogoś takiego znalazła! - nie będziesz już jadła? - z pewną obawą przyglądał się jak tak rzucała gołębiom frytki. z nim to nie chciała się dzielić, a teraz wyrzucała żarcie.

bedzie mu wdzieczny jesli mu sie jednak spodoba I zacznie odnosic sukcesy!
- nie o to chodzi. lubie z nim spedzac czas, to dobry chlopak - mowila tak jakby probowala przekonac sama siebie do tego, ze podjela dobra decyzje. - nie chce chodzic na randki z innymi chlopakami - westchnela. czula duza presje bo nie wiedziala czy wrocenie do tobiasa bylo opcja. bedzie musiala sie bardzo postarac by z tedem jej wyszlo. lepszego chlopaka juz chyba nie znajdzie! - nie - mruknela. chciala sie podzielic to pogardzil!

nie przesadzałabym z tymi sukcesami xd
- to dlaczego nie cieszyłaś się z randki? - popatrzył na nią poważnie. gdyby naprawdę dobrze się bawiła to nie wspominałaby w pierwszym zdaniu o tym, że jej mama była bardziej uszczęśliwiona od niej. byłaby podekscytowana i analizowałaby z nate'm każde słowo i gest swojego wybranka. westchnął widząc, że humor jej się popsuł. nie komentował już tego, że nie powinna rzucać frytek gołębiom, ale chociaż był fanem zwierząt, to gołębie nie były jego ulubionymi zwierzętami, więc mogły jeść śmieciowe żarcie leili.

nie dasz biednemu nejtowi sie pocieszyc z zycia xd
- bo tesknie za tobiasem I boje sie, ze popelnilam blad zrywajac z nim - wymamrotala szybko I nie wyraznie jakby chciala zeby nate jej nie zrozumial. odlozyla paczke w frytkami na bok I polozyla sie na trawie. gdyby byla tu jo to na pewno by sie jej dostalo za te golebie.

czuję, że samorząd to nie jest to czego on potrzebuje w życiu xd
ale nate ją zrozumiał! jasno i wyraźnie. no dobra, nie aż tak wyraźnie, ale nastąpiła między nimi chwila ciszy i miał możliwość odtworzyć jej słowa jeszcze raz w głowie i upewnić się co miała na myśli.
- chyba nie jestem najlepszą osobą do rozmawiania o tym. powinnaś o tym porozmawiać ze swoimi koleżankami. - stwierdził. odchylił się na trawie i oparł się na ramieniu, patrząc na leżącą leilę.

nate rzeczywiscie nie pasowal na przywodce xd
- wiem - westchnela. nie wiedziala po co mu o tym mowila skoro nie mogla liczyc na rade z jego strony. pewnie byl jedyna osoba, ktora sie cieszyla z ich rozstania. chociaz Kylie pewnie tez wolala teda I obgadywaly Tobiasa z bree xd dobrze, ze nie wygadala sie jak ja wyzwal od szmat. wtedy na pewno nie mialby szans by ktos trzymal jego strone. - tak sie bales, ze to on mnie skrzywdzi, a wyszlo na odwot - zasmiala sie, gapiac sie w niebo. to nic, ze nate nie chcial o tym rozmawiac. najwyrazniej musiala sie wygadac I tak, a on nawinal sie pierwszy.

ledwo pasował do angażowania się w jakiekolwiek wydarzenia samorządu, a co dopiero na przywódcę.
tiffy ciągle była rozdarta i nie wiedziała z kim ją szipować, była pochłonięta jej serialowym trójkątem miłosnym.
- co masz na myśli? - zdziwił się i nawet podniósł. obserwował leilę uważnie. z jego perspektywy to tobias bzykał się na prawo i lewo od czasu ich rozstania i wyraźnie nie zależało mu na leili! według nate'a to tylko potwierdzało jego wcześniejsze przypuszczenia i miał rację chroniąc ją od samego początku.

tylko tiffy sie dobrze bawila szipujac jej trojkat milosny. chociaz ktos!
Leile byla strasznie zastrosna gdy co chwile sie dowiadywala kogo przelecial Tobias. nie mogla jednak nic powiedziec skoro to ona go zostawila bo chciala byc z kims innym. - nie wazne, nie chce juz o tym rozmawiac - nie mogla mu powiedziec, ze sama tez sypiala z Kim popadnie pomimo tego, ze zerwala z jego bratem z innego powodu. pogadali jeszcze o jakichs glupotach, a potem sie rozeszli.

był pijany i sikał na katedrę, a ochroniarze obserwowali otoczenie.

gigi spala w krzakach go sie za bardzo nacpala I musiala chwile odpoczac. dobrze, ze na nia nie nasikal. bardzo krolewsko z jego strony. obudzila sie I zaczela wylazic z ukrycia, co wcale nie bylo takie latwe bo jej sukienka zahaczyla sie o galezie. przy okazji podarla sobie rajstopy.

wyglądała jak jakiś upiór i george aż odskoczył widząc jak się wyłania z krzaków przy okazji pokazując jej swoje przyrodzenie, które w sumie i tak widziała. po ataku na archiego bał się takich wybryków - zgin, przepadnij! - zaczął szukać łańcuszka z krzyżykiem od babulki eli, ale go nie nosił więc nie odpędzi upiorów.

nie przejela sie, ze kogos przestraszyla. ugladzila rozczochrane wlosy I ruszyla w jego strone. dobrze, ze jego ochroniarze tez byli wolni. inaczej by ich pogryzla gdyby tylko zechcieli ja zlapac. - boo! - zaczela sie smiac z jego paniki.

poznając ją po twarzy zapiął pospiesznie spodnie nieco się chwiejąc - normalnie tak wychodzisz z krzaków i straszysz ludzi? - zapytał śmiejąc się i próbując rozładować ta sytuację - czy tylko tych z którymi uprawiasz seks? - dodał zaraz uśmiechając się cwanie.

- wszystkich, nie czuj sie wyjatkowy - powiedziala z rozbawieniem I zblizyla sie do niego. chwile sie zaciela, przygladajac mu sie z dolu, ale po chwili sie ocknela. wyciagnela paczke fajek z kieszeni I zaczela probowac wyjac jedna. miala jednak za duza faze I papierosy wyladowaly na trawie, na ktorej zaraz sie usiadla. zmeczyla sie staniem.

oby nie usiadła tam gdzie sikał xd
- jesteś pewna? po naszym ostatnim spotkaniu powinien czuć się wyjątkowy - zaśmiał się. nikt w końcu nie zabiera dziewczyn do sali tortur hehehe. usiadł obok niej bo sam też się chwiał. chwycił paczkę fajek i wyjął jednego wkładając jej do buzi - masz co chciałaś - odparł dumnie i wyciągnął zapalniczkę po czym odpalił papierosa w jej buzi.

fuj xd
- tak latwo nie da sie mnie przekonac - nawet gdyby byl ponad wszytkimi to I tak by sie do tego nie przyznala. trudno bylo jej zaimponowac, ale George byl na dobrej drodze. - zawsze dostaje co chce - zaciagnela sie papierosem.

sorki, nie mogłam nie napisać xd
- tak? a co jeszcze trzeba zrobić? - zapytał - wycieczka po opuszczonym dworze? odwiedzenie celi śmierci? - wymieniał jakieś dziwactwa, był ciekaw. w sumie przeżyli ciekawe rzeczy w tej sali tortur, chętnie coś takiego by powtórzył! - zawsze? - zabrał jej papierosa z ust i zaciągnął się - to ja zawsze dostaję to czego chce - powtórzył po niej.

- odwiedzenie celi smierci brzmi zachecajaco - stwierdzila. w takim miejscu od razu dalaby sie mu przeleciec. podniecaly ja dziwactwa. - nie tym razem - odebrala mu swojego papierosa, ktorym nie miala zamiaru sie dzielic. powinien juz wiedziec, ze jego tytul nie robi na niej wrazenia.

nie wykorzystywał swojego tytułu!
- wiesz, że moge to załatwić? - spojrzał na nią, a potem przed siebie - jesteś pewna, że nie tym razem? - znów zabrał jej papierosa i zaciągnął się. mogli się podzielić hehehehe - czy tak wyglądają wszystkie spotkania z tobą? w krzakach? albo lochach? - zapytał. był ciekaw czy może ją wziąć do normalnego miejsca czy narobi siary xd