#7 |emily & ruby|

First topic message reminder :

już odkąd weszli do budynku ruby zdjęła szaliczek i tak dalej. dlatego w pokoju już była porozpinana kompletnie i wystarczyło, że zsunęła płaszczyk z ramion by zawiesić go na wieszaku. buty też zdjęła, a miała jakieś fajne martensy.
- powinni naprawić tu ogrzewanie. jest zimno! - wzdrygnęła się czując jak wiatr przedziera się przez nieszczelne okna. wskazała mu łóżko (z materacem xd), by na nim sobie usiadł.

uśmiechnęła się. - ale to ładne! - powiedziała poważnie. pewnie kiedy ruby jej powiedziała, że szykuje się do londynu było jej przykro. - jak ty sobie to wyobrażasz. pojedziesz tam do sławnych ludzi a ja zostanę tutaj sama. z kim będe rozmawiać? - westchnęła. jasne że miała jeszcze lucy ale to nie to samo! ruby była jej bliższa. jak siostra której nie miała.

roześmiała się. - wcale nie. - zagryzła wargę. okej! było ładne. musiało być. pewnie któryś z jury powiedział jej, że czuje się jakby był zaklinaną kobrą, a ona mistrzem tej sztuki. ktoś tam inny się wzruszył. była podniecona tym, że wszyscy na nią głosowali. pewnie matka była na widowni i duma ją rozpierała. - zostaniesz ze swoim jeanem - powiedziała szeptem pochylając się do niej i cmokając ją w czoło. - może teraz brendon zobaczy, że jestem go godna. - mruknęła smętnie.

westchnęła tylko kiedy ruby wspominała o jeanie. - to brendon nie jest ciebie godzien ruby jeśli jeszcze do tej pory nie jest w tobie zakochany po uszy. - powiedziała smętnie i zamknęła laptopa na którym to oglądała. usiadła po turecku i westchnęła cicho bo było jej przykro, że ta ma zamiar wyjechać. może wcale nie daleko ale to jest jednak kawałek drogi, nie będzie mogła wpaść do pokoju z płaczem i rzucić się w jej ramiona.

- w sumie to nie wiem.. ostatnio tu był. wiesz, jak byłaś w weekend u rodziców - pewnie dopiero dzisiaj wróciła! - i spał u mnie. w ogóle jest słodki. tulił mnie i tak dalej. już sama nie wiem, czego ode mnie chce. mówi mi, że jestem piękna, świetnie śpiewam... - wzruszyła ramionami i wrzuciła do walizki kolejną koszulkę. - rety! nie wiem, co mam tam zabrać. właściwie już dawno tam powinnam być. oby mnie nie wywalili z tego programu za brak dyscypliny! - której miała aż w nadmiarze.

przygryzła wargę. - naprawdę? hm... może jednak cię lubi ruby... nie sądzę by faceci tak o mówili takie rzeczy. - powiedziała wzruszając ramionami i przyglądając się jej uważnie. - zabierz te najbardziej ulubione rzeczy. będziesz się czuła swobodnie, wygodnie no i sobą, a sądzę, że właśnie ze względu na bycie sobą i ten wspaniały głos cię wzięli. - powiedziała z lekkim uśmiechem.

/ ale z ruby naiwna dziewuszka! xd

- wydurniłam się po tym castingu. w ogóle ryczałam jak głupia temu - nazwisko tego, co prowadzi ten program, ja tam nie wiem, kogo oni mają w anglii - w ramię. całe mu ubrudziłam tuszem, a on powiedział, że to tylko koszula! - zachichotała. ktoś chyba u nas tak miał xd nieważne. - boże! emily... byłam w telewizji i teraz będę w finale! jaki zaszczyt.
spadaj stąd xd

- jesteś tego warta ruby. - powiedziała z uśmiechem. - masz talent i dobrze, że go pokazałaś! - dodała z przekonaniem i przytuliła ją krótko bo ta się pewnie pakowała i emily nie chciała jej za bardzo przeszkadzać.

zaśmiała się jeszcze krótko, wzięła swoje rzeczy i zwiała do wielkiego świata. pewnie została w międzyczasie zwyciężczynią tego programu i był fan.

Postanowił zrobić jej niespodziankę i odwiedzić ją. Wkradł się więc jakoś do akademika. Kupił nawet jakieś wino, bo chciał ją upić i wykorzystać. No może nie do końca tak wykorzystać, ale chciał z nią uprawiać seks i wiedział, że Ruby również ma na to ochotę. Zapukał więc donośnie do drzwi i miał nadzieję, że nie ma jej współlokatorki!

pewnie wszedł po jakimś bluszczu po ścianie albo szybem wentylacyjnym i wypadł jej w łazience! no dobra. może jednak nie. emily nie było, bo ostatnio nie miały jakiś idealnych kontaktów i ta kiedy tylko mogła to stąd uciekała, na przykład do jeana. a raczej głównie, skoro rodziców już nie miała. biedna. akurat myła zęby i planowała pójść spać, bo z rana jechała do londynu podpisywać kontrakt, więc otworzyła mu z tą szczoteczką w ustach. zdziwiła się okropnie i prawie się popluła! biedna.

Pewnie opluła jego jasną koszulkę. Brendon jednak nie przejął się, bo nie był aż takim pedantem, żeby przywiązywać do tego uwagę. Roześmiał się jednak kiedy zobaczył jej zdziwioną minę. - Nie spodziewałaś się mnie co? - Wszedł bez zaproszenia, po czym wyjął jej szczoteczkę w buzi i przelotnie ucałował ją w usta ubrudzone pastą. Musiał się jednak przywitać. Postawił wino na szafce, po czym sam rozsiadł się na łóżku i gapił się na Ruby.

na jego pytanie jedynie pokręciła głową i coś tam wymruczała. możesz popróbować sobie ze szczoteczką powiedzieć nie. to coś takiego mniej więcej jej wyszło. wyjęła jednak tą szczoteczkę, bo zaraz by się porzygała i właśnie wtedy pewnie ją ucałował. zrobiło jej się przemiło! uciekła do łazienki by wypłukać usta i poprawić włosy. - jeju! przepraszam. - powiedziała poprawiając majtki, bo akurat tak się złożyło, że była w samej bieliźnie. jednak zaraz zarzuciła na ramiona jakiś lekki szlafroczek. - wino? - zapytała patrząc w tamtym kierunku.

Cały czas lustrował ją wzrokiem, w końcu wyglądała apetycznie w samej bieliźnie. Już był napalony, mrmrmr! Potem jednak zerknął na wino stojące na szafce. - Mhm. - Przytaknął jej. - Ale jeśli nie chcesz to nie musimy pić. Przyniosłem je, bo po prostu głupio tak wpaść w odwiedziny z pustymi rękoma. - Wzruszył ramionami, po czym poklepał miejsce obok siebie. Chciał, żeby tam usiadła! - Co u Ciebie? - Zapytał, dawno się nie widzieli.

- już raz mieliśmy pić wino i nam nie wyszło, więc chyba jestem ci coś winna. - poza tym po x factorze nauczyła się pić, bo tam chlali równo i ją nieco rozbrykali. - i napijemy się, o ile znajdę korkociąg. więc... chwila. - uniosła rękę by poczekał, przecież nie poszuka korkociągu siedząc na dupie obok niego. chciała się rozluźnić tym winem, by szybciej mu się oddać. zagryzła wargę. - jutro idę podpisać kontrakt........... - zrobiła pauzę i się zaśmiała, bo to przecież dobra wiadomość.

- Jak uważasz, do niczego Cię nie zmuszam. - Stwierdził i wzruszył ramionami. Przecież nie chciał jej wlewać wina na siłę. Po za tym umyła zęby, szkoda pasty na drugie mycie! xd Uśmiechnął się słysząc dobrą nowinę. - To fantastycznie. Mam nadzieję, że jak najszybciej wydasz płytę. Chcę dostać edycję limitowaną wraz ze specjalną dedykacją i autografem. - Zastrzegł i roześmiał się. A potem gapił się na jej tyłek, bo na pewno szukając korkociągu odwróciła się tyłem.

ale miała szlafrok, to tak niespecjalnie ten tyłek widział. zaśmiała się. - dobra. dostaniesz ją przed premierą i ocenisz. jak stwierdzisz, ze jest kiepska to nie pojdzie do ludzi. - ale wcześniej posłucha ją z milion osób, by była pewna ze w ogóle da się tego słuchać i żeby nie było wstydu przed brendonem. bo tego bała się najbardziej. jeju! znalazła korkociąg w prezentach świątecznych, co sobie robili w klasie i oczywiście nikt nie trafił z prezentem dla emily, bo nie piła. dlatego też ten korkociąg taki bezużyteczny tam leżał. - otwórz, okej? - podał mu go a sama znalazła dwa kieliszki, też właśnie takie dwa rodzynki, bo kiedyś miały fazę na picie soku pomarańczowego z kieliszków.

Zamrugał parę razy oczami. - Na pewno będzie świetna. Nie jestem zresztą aż takim krytykiem, żeby móc ją tak dogłębnie oceniać. Chyba tak bardzo nie przejmujesz się moim zdaniem, co? - Roześmiał się na koniec i zamrugał do niej wesoło! Potem chwycił korkociąg i wino, szybkim otworzył je bo miał w tym wprawę. Nalał im trochę do kieliszków, po czym jeden podał Ruby. - Tak w ogóle dlaczego w piątkowy wieczór kładziesz się tak wcześnie spać? - Zapytał podejrzliwym głosem.

- nie przejmuję, ale jest dla mnie ważne. w końcu siedzisz w tym dużo dłużej ode mnie. szczerze mowiąc, nie mam prawa nawet tego porównywać. - przewróciła oczami. brendon był jedynym, z którym utrzymywała normalne kontakty i siedział w show biznesie. był jej guru w tych kwestiach, nawet jeśli sam w sumie niewiele o tym wszystkim wiedział. - bo rano powinnam być wypoczęta. - zauważyła upijając łyk wina i zerknęła na swoje gołe stopy.

- Każda kariera w tym przemyśle wygląda inaczej. - Stwierdził mądrze. Pewnie muzycy, których znał byli całkowicie różni. Jedni ćpali, inni byli alkoholikami, a kolejni udawali świętych. Każdy miał inny sposób na zostanie gwiazdą. - W porządku nie zajmę Ci więc dużo czasu skoro musisz się wyspać. - Wyjaśnił z uśmiechem i stuknął delikatnie jej kieliszek po czym sam się napił.

- winem się nie stuka... - zmrużyła oczy, bo jej ojciec kiedyś pewnie opieprzał za to matkę. czasami była taka niewychowana, że aż szok! pewnie po niej theo i alex są tacy, jacy są. ech. - nie przesadzaj. emily nie ma na cały weekend, więc możesz zostać do rana. - zaproponowała z lekkim uśmiechem i niewinnie stuknęła go kolankiem w udo.

- Och wybacz madame, nie znam dworskiej etykiety. - Roześmiał się i pochylił się w ramach przeprosin. Był dość prostym chłopakiem, nie mających żadnych arystokratów w rodzinie. I na dodatek grał rocka... Czego się po nim spodziewać? xd - Myślisz, że mógłbym zostać? Udzielasz mi pozwolenia? - Dopytywał się. - Świetnie, rano zrobię śniadanie. - Stwierdził dumnie. Pewnie jedyne co potrafił to jajecznica, która była zbyt tłusta i Ruby nie tknęłaby jej.

- wybaczam - powiedziała łaskawie i zaśmiała się. - nie wiem, czy będziesz miał z czego. ale kawa i tak będzie świetna - powiedziała pijąc jeszcze ze dwa łyczki tego wina, by zaraz odstawić kieliszek na bok, ale musiała się przechylić jakoś przez niego. więc kiedy już miała się odsunąć przylgnęła do jego ust, a zaraz to nawet wpakowała się na jego kolana, bo bardziej jej pasowały niż to łóżko.

Więc pewnie kiedy wgramoliła mu się na kolana to już wszystko samo popłynęło. Brendon zrobił jej zajebistą minetkę, potem przez pół nocy się ruchali i Ruby i tak była rano zmęczona. Na dodatek Brendon zniknął bez odpowiedniego pożegnania, cham!

i jednak nie było tak magicznie, jakby tego oczekiwała. jeju! zatęskniła za jasperem, bo przynajmniej z nim było jej jakoś fajniej. no ale mówi się trudno. przez ten zły seks nie mogła przestać o tym myśleć i była nieprzytomna na tym spotkaniu w wytwórni. ech!