stajnia

First topic message reminder :

był rano na przejażdżce to teraz wprowadzał konia do boksu i karmił go merchawkami. sam też chciał skubnąć ale bał się, że są jakieś naszpikowane końskimi sterydami. a nie chciał, by wyrosła mu druga głowa czy jeszcze gorszego!

- Rozumiem.. Głaskanie koni na wfie zamiast biegania w kółko rzeczywiście zdaje się być przyjemne - zaśmiał się i podrapał się po ramionku. Był chudy i patykowaty, ale jednak jakieś mięśnie miał, więc nie prezentowal się tak źle, chociaż te jego spodenki i koszulka wisiały na nim jak szmaty do zmywania podłogi. - U mnie w porządku. Właśnie wracam z wfu, ale niespecjalnie mi się spieszy, bo akurat i tak mam teraz przerwę - wzruszył ramionami.

- stanowczo lepsze. chociaż czasami biegam. - powiedziała, żeby nie myślał że jest takim leniem! bo wacle nie była, wiadomo. - oo, zazdroszczę ci, chociaż ja mam tylko ten wf i już do domu. - uśmiechnęła się uroczo. - naprawdę dobrze się bawiłam ostatnio. - powiedziała po chwili kiedy zapadła jakaś mało przyjemna cisza.

- Ja też biegam! Staram się codziennie, ale nie zawsze mi to wychodzi, wiadomo - westchnął, opierajac się o jakiś płotek, mając nadzieję, że żaden koń nie odgryzie mu ucha albo głowy od razu. - Ja również dobrze się bawiłem - stwierdził, spuszczając wzrok na swoje trampki, by potem znów wrócić wzrokiem do Gen, nieco się rumieniąc, chociaż było to mało widoczne, bo miał dopiero co wf, więc pewnie i tak był czerwony i zgrzany. - Mam nadzieję, że moja wiolonczela i twoje skrzypce będą mogły się niedługo zapoznać!

uśmiechnęła się kiedy powiedział że się dobrze bawił bo się tym cieszyła! zawsze chciała żeby ludzie czuli się dobrze w jej towarzystwie. - też mam taką nadzieje! kiedy możesz bjorn? - zapytała bo ona mimo wszystko uważała że ma dużo czasu dla znajomych, których nie miała więc to tyle.

- Nawet jutro, dosyć wcześnie kończę... Poza tym w tym tygodniu mam dosyć luźno, więc z pewnością znalazłbym dla ciebie chwilę. - Dalej nie wiem, kiedy oni mieli jakieś egzaminy, czy zakończenie roku dla trzeciklasistów, czy cokolwiek! Ale powiedzmy, że jeszcze nie teraz. - Więc kiedykolwiek tobie pasuje!

koniec maja zakończenie w czerwcu egzaminy. - och możemy w tym tygodniu bez przeszkód możemy się spotkać, ale nie jutro bo mam trening na lodowisku. - uśmiechnęła się delikatnie i pociągnęła nosem bo miała jakieś uczulenie pewnie na koszoną trawę czy coś takiego.

To umówili się na kontakt, bo pewnie Gen musiała lecieć, bo wf się jej skończył, bo ja spadam oglądać!

tak poleciała.

Tommy bez koszulki kosił trawę za stajnią ze słuchawkami na uszach i słuchał Madonny. Całe szczęście nie śpiewał, bo nie miał najlepszego głosu i wszystkie konie by postraszył! Kręcił swoim seksi zadkiem, raz po raz ocierając pot ze swojego zapracowanego czółka.

florian był członkiem męskiej drużyny polo! więc akurat jeździł sobie po boisku na swoim wierzchowcu, ale chyba kazali mu po coś iść do stajni, dlatego też biegł akurat w jej kierunku. przystanął gdzieś tam dalej i gapił się na plecy tommiego, które były dzisiaj najpiękniejszym widokiem! jak nie w ogóle najpiękniejszym widokiem. zamrugał milion razy i nie mógł się ogarnąć. więc stał i z otwartymi ustami patrzył się na ogrodnika wyobrażając sobie ich w jakiś dziwnych sytuacjach łóżkowych.

Tommy właśnie zakręcił ze swoją kosiarką, dzięki czemu Florian mógł teraz oglądać jego klatę, która była jeszcze seksowniejsza niż plecy. Najpierw nie zauważył, że ktoś go obserwuje, ale całe szczęście nie skosił Florianowi butów. Wyłączył kosiarkę i wyciągnął słuchawki z uszu, mierząc chłopaka wzrokiem. - Mogę ci w czymś pomóc? - Spytał ze swoim odrobinę irytującym akcentem, co nadrobił czarującym uśmiechem, a potem oblizał swoje nieco spierzchnięte usta. A nie! Nie mogły być spierzchnięte, bo smarował je miodem rano, by były idealnie mięciutkie jak wybierze się obciągnąć Hollywoodowi!

to tym bardziej się podniecił! ale kiedy się odezwał wszystko prysnęło, jak bańka mydlana. facet go nie lubił. - nie! nie... nic. idę do stajni! - machnął ręką w jej kierunku i tam własnie ruszył ale jeszcze kilka razy się odwracał przez ramię by mierzyć tommiego. chyba go namaluje! nie mial wczoraj weny ale dzisiaj mu wróciła i był w tej chwili najszczęśliwszą osobą pod słońcem. a przecież praktycznie nic nie robili... ach, jemu to jednak niewiele wystarczy do pełni szczęścia.

Tommy zmarszczył nieznacznie czoło i zmierzwił włosy, by potem zerknąć na tyłek Floriana. Zdecydowanie był o wiele bardziej zgrabny niż Roy Hollywood, w związku z czym zagryzł swoją dolną wargę i wziął pojemnik ze skoszoną trawą, by udać się z nim do stajni i nakarmić nią konie, chociaż ja tam nie wiem, czy konie nie jedzą jakichś szczurów zamiast trawy czy tam siana... Kiedy uporał się z tą trawą podszedł do Floriana, ale nie za blisko, bo podejrzewał, że oboje śmierdza potem. Nie, żeby jego pot nie podniecał! - Na pewno? Wyglądasz na zagubionego - zauważył cicho, licząc na to, że cicho mówiąc brzmi bardziej seksi xd.

raczej są roślinożercami, moja droga xd pewnie grzebał w jakiś siodłach i tych innych. - zagubionego? - wziął jakieś lejce czy inne baty i stanał przodem do ogrodnika. nie wiedział, gdzie ma podziać swój wzrok, był taki przystojny! i chyba zwłaszcza dlatego, ze taki spocony. - nie jestem zagubiony. świetnie znam to miejsce. - powiedział wypinając dumnie pierś do przodu. chyba coś z samca alfa mu zostało. nie lubił wychodzić na panienkę. - ładny dzisiaj dzień na koszenie trawy, huh? - zapytał unosząc głowę do góry.

Miał nadzieję, że Florian zachce potraktować go tym biczem, bo niby był super męski (nikt nie radził sobie ze szkolnym trawnikiem lepiej niż on!), ale jednak lubił być zdominowany. Chociaż jakby się pokazał na szkolnych błoniach bez koszulki taki ubiczowany.. - W takim razie w porządku - stwierdził po chwili namysłu, ale jednak myślenie nie było tym, co wychodziło mu najlepiej, więc przekrzywił głowę, wpatrując się we Florianowe oczy. - Mhm - przytaknął. - I całkiem ładny dzień na zabawianie się z końmi, prawda? - Pewnie podglądał treningi polo!

florian stwierdził, że tommy jest calkiem uroczym chłopakem. a raczej mężczyzną! biło od niego takim testosteronem, że nie mógł tego wytrzymać psychicznie! zrobił krok w jego stronę. - idealny dzień na wszelkie zabawy - ścisnął mocniej bat, a nie żaden bicz xd, i przesunął nim po umięśnionej klacie tommiego. - niezłe ciało... - w końcu nic nie tracił. a wzrok faceta był na tyle rozpalony, by florek mogł o nim myśleć jako o geju.

Wszystko jedno! xd Uśmiechnął się jednokącikowo, wzdychając i złapał Floriana za materiał jego koszulki, by przyciągnąć go jeszcze do siebie. - Podejrzewam, że twoje jest niegorsze - wymruczał prosto do ucha chłopaka, w które potem się zaśmiał, przesuwając dłonią po brzuchu Florka pod jego koszulką, skoro już miał łapsko w tych okolicach. Dookoła cuchnęło końskim łajnem, ale jemu to nie przeszkadzało, bo przyzwyczaił się do takich swojskich zapaszków, bo wychował się pewnie na jakimś folwarku i zwykł nawozić gównem pole!

- to prawda - uśmiechnął się lekko i wypuścił z rąk ten bat, by złapać się barków tommiego i podskoczyć na tyle by usiąść na furtce (?) czy jakkolwiek to nazwać od boksu i przyciągnąć do siebie tommiego. jemu w ogóle łajno nie przeszkadzało, skoro był niezłym koniarzem. zdjął z siebie tą koszulkę, pewnie polo, bo jaką inną miałby nosić do polo i wrzucił ją do boksu a jego usta powędrowały na usta tommiego. nie przeszkadzało mu, że nie zna nawet jego imienia i jest tylko parobkiem tej szkoły. był taki seksowny, że chciał po prostu go zaliczyć. oj, nieładnie florek.

Zaraz wściekły koń odgryzie Florianowi głowę! Mam problemy z pisaniem jego imienia i wychodzi mi wciąż jakiś Frolian albo Frloin itd xd. Miał ochotę zapiszczeć na widok seksi klaty Floriana, chociaż jego własna pewnie była dziesięć razy lepsza, ale ostatnio nie miał okazji obcować z żadnym atrakcyjnym facetem i musiał się zadowalać odbiciem swojego ciałka w potłuczonym lusterku w swojej budzie. Pewnie mieszkał na terenach szkolnych w takiej szopie, jak ogrodnik z Simpsonów:c On też był z Irlandii chyba xd. Nieważne! W każdym razie wpił się w usta Florka, masując jego prawą łopatkę, drugą łapą wędrując na jego krocze.

theo przyszedł pooglądać jak florian gra sobie bo lubił na to patrzeć i powiedzieli mu że poszedł do stajni, więc theo poczłapał tutaj, żeby z nim chwilę porozmawiac czy coś, miał przerwę więc mógł. ale zobaczył jak florian całuje tą szkolną złotą rączkę i że się obmacują więc się wkurzył no i miał złamane serduszko. - JAK MOGŁEŚ! - krzyknął na niego i rzucił w nich jakimś kamieniem czy czymś równie nieprzyjemnym chociaż pewnie miał zeza to nie trafił.

to pisz louis xd
florek chwilę się zastanawiał, czy on czasami nie będzie chciał za to od niego żadnej kasy... ale najwyżej mu zapłaci! czym się ma teraz przejmować, kiedy było tak słodko i sympatycznie. wzdychał co chwila macając jego plecy i klatę również. kiedy tom złapał go za krocze myślał, że spuści się w same gacie. jakoś podciągnął się do góry by ten mógł mu zsunąć portki z tyłka i cisnął głową toma w kierunku swojego krocza. theo dawno mu nie obciągał :c ale wtedy przylazł theo. - kochanie! - jęknął i ześlizgnął się z tego boksu by podciągnąć gacie do góry. - to nie tak jak myślisz... - miał łezki w oczach pewnie.

Tommy trochę nie wiedział o co chodzi, zwłaszcza kiedy Florian go od siebie odepchnął, bo już się na niego napalił jak cholera i nie mógł się doczekać, by zrobić mu loda! Ale za chwilę dostrzegł Theo, który całe szczęście rzucał kamieniami jak ciota, bo inaczej mógłby któremuś z nich rozwalić głowę. - Chcesz się do nas przyłączyć? - Spytał nieco niepewnie, drapiąc się za uchem, zerkając raz na Theo, raz na Floriana.

- Nie tak jak myślę?! - krzyczał wymachując rękami bo wpadł w jakiś szał. gdyby mógł to rzucałby kamieniami jak te paszyny co były w tabaludze u tego bałwana i zaśnieżały okolicę. nawet sam by pedałował... - A ja byłem taki naiwny! - powiedział bezsilnie. - Myślałem, że mnie kochasz! - westchnął i przetarł oczy bo sam się popłakał. - Nie muszę myśleć, wszystko widziałem! - powiedział załamanym głosem.

- zamknij się! - warknął na tego całego ogrodnika i zaraz podbiegl do theo. - rety... nie płacz, kochanie. - probował go jakoś objąć. - nic się nie stało. napadł mnie jak tu przyszedłem i groził, że mnie poćwiartuje! to jest świr! - przy okazji zapiął swoje spodnie. żałował trochę, że nie ma koszulki... ale to nie takie istotne. - kocham cię, skarbie. tylko ciebie! - nie mógł sobie wybaczyć, ze coś go pokusiło z tym idiotą. wszystko przez wiosnę.

- Spierdalaj! Wcale cię nie napadłem! - Prychnął i tupnął, ale niewiele mu to dało, bo dookoła była ubita ziemia, więc za bardzo tym nie nahałasował. - Jebane pedały - mruknął jeszcze, a potem rzucił wrogie spojrzenie w stronę tamtych i poszedł dalej kosić trawę. Ale wcześniej schował się w krzakach i zwalił konia.