stajnia

First topic message reminder :

był rano na przejażdżce to teraz wprowadzał konia do boksu i karmił go merchawkami. sam też chciał skubnąć ale bał się, że są jakieś naszpikowane końskimi sterydami. a nie chciał, by wyrosła mu druga głowa czy jeszcze gorszego!

- Nie wiem, Tyler, po prostu mało się znamy.. I w ogóle.. - Zauważyła, chociaż już przestała o czymkolwiek myśleć i Tyler mógłby jej teraz powiedzieć o tym, że jest papieżem i niewielkie by to na niej zrobiło wrażenie. Odgarnęła swoje włoski za uszy, a potem pocałowała go dosyć długo w usteczka, bo były smakuśne jak czekolada. - Nie chcesz mnie odprowadzić do tego pokoju? Tutaj strasznie śmierdzi - zauważyła, rozglądając się dookoła.

westchnął. - czemu ci tu nic nie pasuje! - był wkurzony na nią i chciał wycofać to wyznanie, ale się powstrzymał. złapał ją za łapsko i pociągnął do tego pokoju. nawet się poświęcę i zacznę.

kiedy dowiedział się o rozwaleniu szkoły, od razu tu przyszedł, bo o niczym innym nie marzył, jak o wyżyciu się na murach tego więzienia, ale okazało się, ze wszyscy zrobili z tego oczywiście wielką popijawę i burdel, więc schronił się w tym ustronnym miejscu, jakim była stajnia i palił tu z dala od wszystkich papierosa.

Ona przyszła tutaj w złym humorze. Zdegustowana zbliżeniem fizycznym z Kenny'm do którego nie doszło. Pewnie weszła tutaj bezszelestnie i też odpaliła fajkę. Nie zauważyła Willa bo było tu dość ciemno. Toteż stała pod ścianą i paliła fajkę. Wzdychała i klęła na siebie, że jest taką głupią zdzirą i kretynką, biedna! Pewnie nawet waliła dłonią w ścianę z tej złości, dobrze że nie głową! Miała taką śliczną twarz, jeszcze mogła ją popsuć!

- mądry wilk z st. albans uważa, czy w ciemności nie czai się niebezpieczny nieznajomy. - odparł swoim nonszalanckim, seksownym głosem. nie widział jej twarzy, ale rozpoznał po głosie, że to jakaś dziewczyna, w dodatku prawdopodobnie pijana. on sam musiał wyglądać w tym momencie bardzo seksownie i tajemniczo, owiany ciemnością, hrhrhr. chyba że ophelia się przestraszy tą gadką niczym z woof woof i szkolnego statutu i ucieknie, potykając się o własne nogi.

Zadrżała słysząc męski głos za sobą. Była przekonana, że jest tutaj sama. Ale w zasadzie miała takiego nerwa, że gdyby chciał ją ktokolwiek zaatakować to pewnie rozszarpałaby na miejscu. Także to raczej Will powinien się bardziej bać, a nie Ophelia. - A jesteś niebezpiecznym nieznajomym? - Mruknęła neutralnym głosem i zaciągnęła się fajką. Pewnie zmużyła nieco oczy i próbowała dostrzec postać, która do niej mówiła.

- jestem wilkiem z st. albans. - odparł od razu, wydmuchując dym z papierosa i też próbując rozpoznać osobę, z którą rozmawia, ale było 99% szans na to, że jej nie zna, bo will unikał całej społeczności szkolnej. - a one bywają mięsożercami. - zaśmiał się nisko, znowu zarzucając tekstem, który kiedyś był na woof woof. nie, żeby tak namiętnie zaczytywał się w tym blogu. może on go prowadził! czemu wszystkie moje postacie pasują na woof woof i mają podstawy, by nią być? ach, pewnie dlatego, że tak naprawdę każdy może być podejrzany!

Nie każdy, np. Kenny jest za głupi na prowadzenie woof woof!
Roześmiała się słysząc jego teksty. Pewnie podrapała się po nosie i słuchała go uważnie, aby zlokalizować gdzie mniej więcej się znajdował. Słuch miała nawet dobry toteż od razu zczaiła się, że stał przed nią. Dlatego też podeszła powoli. W momencie zauważyła kontury jego ciała, a potem jego twarz. W końcu stała blisko, dobrze że nie nadepnęła mu na buty! Wydmuchała papierosowy dym gdzieś obok i potem gapiła się wprost na niego. - Nie jesteś mięsożercą, właściwie to jesteś mało straszny. - Tak na prawdę to tylko na początku poczuła lekki strach, teraz jego głos brzmiał całkiem interesjąco.

no wiesz, zważając na fakt, że połowa postów jest o kenny'm, to bardzo możliwe, że to on wymyślił przebiegły sposób na to, by zawsze być w centrum uwagi!
usłyszał jej kroki na sianie, więc domyślił się, że się zbliża i zmrużył oczy, zaintrygowany, czy to ona się okaże mięsożercą albo wampirem i go zaatakuje, a może okaże się betty, to juz wolałby, żeby była wampirem........
- jakbym miał latarkę i poświęcił na twarz od dołu, to byś się przestraszyła. - zapewnił ją. ophelia pewnie nie wiedziała, że will miał tę swoją przeszłość z oskarżeniami o morderstwo, bo gdyby wiedziała, to na pewno inaczej by reagowała na jego teksty i naprawdę się bała!

Nie była na szczęście ani mięsożercą, ani wampirem, ani Betty. Była tylko głupiutką Ophelią, która ruchała się z największym debilem w tym mieście i była zakochana w geju, ciągle! Choć z dnia na dzień coraz bardziej go nienawidziła! Roześmiała się słysząc jego idiotyczne słowa. - Raczej nie przestraszyłabym się, jestem podpita, a wtedy staję się odważna. - Że jeszcze nie wyczuł od niej zapachu wódki, ech! I owszem nie wiedziała nic o jego oskarżeniach, wtedy raczej by z nim nie rozmawiała, chociaż kto wie.

przyleciał w swojej czarnej kiecce czarownicy, to jest sutannie z 33 guziczkami i brakiem jakiejkolwiek bielizny na tego smsa kenniego. no dobra! wcale nie od niego się dowiedział ale i tak chciał tu być i zobaczyć jak się bawi dzisiejsza młodzież. wpadł do stajni i wycelował paluchem w ophelię, bo jej włosy były odblaskwe. - TEJ, dziunia! - zamachał do niej. chciał ją zerżnąć!

o tym największym debilu to oczywiście też o florku! xd
- taaak? a masz latarkę, to możemy to sprawdzić. - uśmiechnął się szeroko i tak błysnął ząbkami, że pewnie oświetliło to całą jego twarz i mogła go rozpoznać, hehehe. zaraz wpadł ted, czyli prawdziwy mięsożerca. a on coś tam do niego zawołał i on sobie poszedł od razu. jaki will bohaterski! ostatnio uratował rower clementine, a teraz ophelię!

Nawet nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo wpadł ten zboczeniec fader ted! Ona jak zawsze miała pecha i go spotykała. Pewnie momentalnie schowała się za Willem. Nie zeby uważała iż on ją obroni, ale raczej liczyła na to, że ojczule wtedy wyrucha jego, a ona w tym czasie ucieknie. xd Ale kiedy ten przegonił gościa w sutannie momentalnie wróciła do miejsca, w którym stała i odparła. - Dzięki. - Założyła nawet kosmyk swoich rudych włosów za ucho. - Widzisz, raczej boję się takich gości jak on, niż jak ty. - Wyjaśniła wzruszjąc ramionami.

- podobno jak jesteś podpita, to jesteś odważna! - przypomniał jej z jednokącikowym uśmiechem, szkoda, że go w tej chwili nie widziała, bo był powalający, no ale już sam głos willa był powalający, więc dziwne, że nie leżała jeszcze u jego stóp. - a on był tylko podstawiony, żeby dalej budować nastrój grozy. - zaśmiał się i machnąl ręką w stronę wyjścia ze stajni, chociaż może sam się go bał, bo pewnie też miał czasem ochotę zmolestować niewinnych chłopców.

- Pfff. - Prychnęła i roześmiała się. - Jestem odważna i nie boję się chłopaków takich jak ty, ale starszych obleśnych facetów? - Skrzywiła się. - To chyba mówi samo za siebie. - Zadrżała aż na samą myśl o obleśnym ojczulku Tedzie. - Jasne, on był podstawiony, a to jest ukryta kamera. - Przewróciła oczami i zapaliła kolejnego papierosa. Pewnie jak piła to dużo paliła, ech. A potem ruszyła właśnie w stronę wyjścia, bo tam było więcej światła. Pewnie była pełnia i wtedy mogłaby zobaczyć twarz chłopaka.

- nie widzisz mojej twarzy. - zauważył. - może jestem starszym obleśnym facetem? woźnym? dyrektorem? bezdomnym, który pomieszkuje w stajni? - wymyślał. zupełnie jakby chciał ją specjalnie do siebie zniechęcić. a może zaintrygować. nawet ja nie rozumiem willa, więc interpretuj to jak chcesz! on się nie ruszył z miejsca, nadal opierał się o jeden z boksów albo może siedział na koniu, hahahahaah, rozbawiło mnie to niezmiernie, nieważne. stał sobie i też palił, nie przejmując się swoimi biednymi płucami, o ile jeszcze je miał i mu się nie rozpadły.

Bezdomny nauczyciel. <3
- Owszem, nie widzę. - Pokiwała głową. Pewnie stała stosunkowo daleko od niego teraz, w końcu kierowała się w stronę wyjścia. Ale kiedy chłopak nie ruszył za nią zatrzymała się momentalnie. - Ale nie wydajesz się być nieprzyjaznym chłopakiem, dlatego niezbyt boję się twojej osoby. - Wzruszyła ramionami i zaciągnęła się znów. Pewnie zadymili całą stajnię i konie się podusiły, więc nie siedział na koniu jak ten murzyn z reklamy. xd

właśnie mi się to skojarzyło! może naprawdę mieli takiego.
- wilk z st. albans nie powinien naiwnie wierzyć nieznajomym. a może wcale nie jesteś wilkiem z st. albans? nie stosujesz się do regulaminu! wilki z st. albans powinny przynajmniej udawać, że postępują zgodnie z zasadami. - stwierdził, dalej się uśmiechając tajemniczo, bo ogólnie to całkiem tajemniczy chłopak byl. a może się uśmiechał, bo się cieszył, że pierwszy raz od dłuższego czasu ktoś powiedział, że się go nie boi. dotychczas było zupełnie inaczej. pewnie zobaczy jego twarz i go skojarzy z tym mordercą! ;x

Uśmiechnęła się sama do siebie, a potem wyrzuciła niedopałek i przydeptała go, ażeby nie wzniecić pożaru. - Może nie jestem wilkiem z St. Albans. - Wzruszyła ramionami. - Spróbuj zgadnąć. - A potem ruszyła w jego stronę, minęła go i wyszła drugim wyjściem, bo tamtędy było bliżej do akademika. Też była tajemnicza. Idę spać, pa!

a on miał tylko nadzieję, że ona nie była żadną nauczycielką! dopalił papierosa i też zaraz postanowił wracać do domu, bo nie chciało mu się tu siedzieć, skoro nic się nie działo... według niego. rzucił niedopałek w siano, nawet nie myśląc o tym, żeby go przydeptywać i ruszył w stronę domu... nie mając pojęcia o tym, że pomimo ostrożności ophelii, on sam wzniecił pożar........

przyszła pogłaskać koniki i pewnie tak miała zamiar spędzić swój wf. liczyła na to, że jej pozwolą bo uwielbiała konie. były takie wysokie i w ogóle, wiadomo jak wygląda koń. ona uważała je za słodkie zwierzaki.

Bjorn nie przepadał za końmi, ale też nic przeciwko nim nie miał. Zmierzał właśnie w stronę szatni i ogólnie szkoły z jakichś kortów tenisowych albo pola golfowego, czy co tam mieli, gdzie miał wf i trochę się tam zasiedział, jednak po drodze zauważył Gen, pewnie gdy wchodziła do stajni, w związku z czym przemógł się, ignorując smród końskiego łajna i wlazł do środka, podchodząc do dziewczyny. Miał na sobie pewnie swój strój sportowy, więc jakieś krótkie spodenki i koszulkę. - Cześć - przywitał się z nią, przyglądając się z pewnej odległości jak dziewczyna miziała konia.

No cóż, może i konie najładniej nie pachną, ale za to ponoć są fajne. ja tam nie wiem bo dwa razy może miałam z nimi do czynienia. kiedy usłyszała czyjś głos rozejrzała się i zobaczyła bjorna. uśmiechnęła się uroczo i założyła kosmyk włosów za ucho. - cześć. - powiedziała radośnie i przestała głaskać konika. zamknęła boks kiedy z niego wyszła i podeszła do niego bliżej.

- Jak leci? - Spytał, mierząc Geneviev wzrokiem, by potem znów się do niej uśmiechnąć. - Jeździsz konno? - Zastanawiał się, jak ona ma czas na to wszystko, bo z tego co mu mówiła to ma masę zajęć pozalekcyjnych, więc podejrzewał, że tak jak on ma dosyć ubogie życie towarzyskie, chyba że jest cyborgiem albo ma jakiś czasowstrzymywacz, którym manipuluje czasoprzestrzenią.

- całkiem nieźle. - odpowiedziała z uśmiechem i poprawiła znów włosy. - nie... nie jeżdżę. ale czasem tu przychodzę. szczególnie na wfach bo nie przepadam za jakimiś innymi rzeczami w szkole. - wzruszyła ramionami. - a co słychac u ciebie? - zapytała przekrzywiając głowę lekko w bok.