london eye

hm, przypał.
był kochany! był najlepszy z całego one direction! słodki, kochany, wychowany, czego chcieć więcej! to on powinien mieć najwięcej adoratorek, a nie styles. pf! - ałaaaa - zaśmiał się rozmasowując ramię - boksowałaś kiedyś? - śmiał się dalej bo ramię ciągle go napieprzało - nie przejmuj się, nie umrzemy z głodu, mamy żelki - pomachał jej paczką żelek przed oczyskami. on tam nie wierzył w to, że cokolwiek się zatrzyma, dlatego tak żartował.

najwyraźniej nie umiał się aż tak starać o adoratorki. albo właśnie na harrego leciały przez to, że był z taylor. pewnie marzyły im się trójkąty, zboczuchy. - i to nie raz - zabawne, że zapytał. i tak oberwał lekko, więc nie miał co narzekać. piper raczej nie miała dobrego wyczucia, więc nie przyszło jej do głowy, że to mogło zaboleć nialla. gdyby był dziewczynką to by oberwał lżej. - nie na długo jak je będziemy w takim tempie jeść - wcisnęła do buzi kolejnego. - patrz jak wysoko - znowu przycisnęła nos do szyby.

jak to nie umiał? haloo, co ty bredzisz! nie było zabawne to, że bolały go ciosy piper, bo albo ona miała jakieś iście męskie uderzenie, albo on był po prostu babą! - co zrobisz, jak już otworzy się paczkę żelowych misiów to nie sposób się od nich oderwać - wzruszył ramionami wrzucając kolejnego misia do buzi - zobacz! - wskazał na jakąś grupkę fanek, które stały na dole i miały wielki transparent - to na pewno wiadomość dla mnie - przyjrzał się mając nadzieję, że napisane jest tam: "kochamy cię niall" czy coś w tym stylu, ale zamiast tego był tam wielki napis w stylu: "piper, odwal się od 1d" - a nie, to jednak do ciebie - podrapał się po nosie.

pewnie i jedno i drugie. może i piper była drobna, ale codziennie ćwiczyła i ulepszała swoje ciosy na worku treningowym, więc co się dziwić. przynajmniej potrafiła się obronić samodzielnie. o ile nie trafiłaby na jakiegoś siłacza. - i umrzemy z głodu. niall, bardzo miło było mi cię poznać - położyła dłoń na jego ramieniu, robiąc smutną minkę. - co tam pisze - zainteresowała się i też spróbowała dojrzeć. roześmiała się jak niall przeczytał znak. - skąd te psycholki w ogóle znają moje imię? - podrapała się po skroni.

johna też pewnie biła żeby wymusić swoje racje ;x terroryzowała go w domu! - najwyżej odetniemy najmniej potrzebne części naszego ciała i się pożywimy - podniósł prawą nogę do góry - ja mógłbym poświęcić nogę żebyś nie umarła - żartował dalej, bo nie był kolesiem z "piły" i raczej nie odciąłby sobie nogi jednak xd - taaaa, jak już się z nami zakumplujesz to wszyscy wiedzą o tobie wszystko - podrapał się po czole - dobrze ci radzę, przyzwyczaj się - pokiwał głową.

na pewno tak było! jak jej nie chciał kupić czegoś, albo nie pozwalał jej latać wieczorami zamiast odrabiać lekcje. - to urocze z twojej strony, ale chyba jednak wolałabym nie żywić się twoim ciałem. jakoś wytrzymamy przez trochę bez jedzenia - zaśmiała się. porzygałaby się prędzej niż go zjadła. chociaż w sumie jakby była taka wygłodniała to może. nigdy nie wiadomo jakie dzikie instynkty się w ludziach budzą. - trochę dziwnie się z tym czuję - przyznała mu. - nawet nic takiego nie zrobiłam, żeby zasłużyć na popularność, a połowa fanek z okolicy zna moje imię - zmarszczyła czoło.

zrobił smutną minkę - gardzisz moją nogą? - pociągnął teatralnie nosem - to najgorsza oblega jaką kiedykolwiek usłyszałem - udał obrażonego i zaczął patrzeć w szybkę po drugiej stronie wagonika. zostawił misiożelki na środku żeby jednak je tam wcinała - spędzasz z nami dużo czasu więc się nie dziw - pokiwał głową - raz pomogłem jakiejś dziewczynie nieść siatki z zakupami, nigdy więcej jej nie spotkałem, a przez miesiąc krążyły po internecie nasze zdjęcia obwieszczające że mam nową dziewczynę - wzruszył ramionami.
zw.

- nie no, co ty. po prostu za bardzo cię lubię, żebym miała cię zjeść - zapewniła go. zaraz sobie wzięła kilka kolejnych żelków. - zabawne - stwierdziła. - ale chyba mnie nie zaatakują, nie porwą i nie będą torturować, co? - zażartowała, chociaż wcale to by nie było śmieszne gdyby tak się na prawdę stało. poszła na drugą stronę, żeby zobaczyć czy są jakieś ciekawsze widoki.

- nawet jeśli trzy dni byś nie jadła? - zafalował brwiami i uśmiechnął się słodziaśnie, bo wcale się na nią nie gniewał tylko oczywiście się zgrywał bo miał wyśmienity humorek - oczywiście, że nie, są szalone, ale nie aż tak - zapewnił ją, ale chyba zapomniał o stukniętej heldze, z którą wszyscy mieli okazję się spotkać - heej, to moje widoki - zaśmiał się i zasłonił jej oczyska kiedy zbliżyła się do niego, zupełnie jakby widział tam coś mega super niesamowitego i nie chciał się z nią podzielić.

- przecież powiedziałeś, że tu nie utkniemy - wytknęła mu język. wolała raczej nie myśleć o tym co by się działo gdyby byli tu przez dni bez jedzenia i wody. - mam nadzieję, bo kto mnie uratuje jak mnie wezmą jako zakładnika - zrobiła smutną minkę. - hej, podziel się tymi widokami też ze mną - ułożyła swoje dłonie na jego, próbując jakoś odsłonić sobie oczy.

- może żartowałem - uśmiechnął się tajemniczo i nic nie mówił próbując utrzymać tą atmosferę tajemniczości i niepewności wokół nich - no przecież że my cię uratujemy! - chodziło mu u zespół oczywiście. bo na pewno polecieliby piper na ratunek! - a co będę miał z tego, że się podzielę? - dalej uparcie zasłaniał jej oczyska.

- to już nie jest śmieszne - powiedziała poważnie, ale i tak się zaraz roześmiała. nie była za bardzo przesądna, ale jednak lepiej było nie krakać. w ogóle nieźle musiał zapłacić, że cały czas jeżdżą w kółko xdd - liczę na was - wytknęła go palcem. - a co byś chciał? - oparła się o niego plecami.

piper jakie zdjęcie na insta xd
stać go to płacił! nie po to męczył się z tymi przygłupami z zespołu żeby potem dobrze nie zarabiać halo! - na mnie zawsze możesz liczyć - zasalutował i roześmiał się - nie wiem liczyłem na to, że odtańczysz tutaj makarenę, dostanę buziaka w policzek lub zaczniesz stepować to wtedy ci pokażę co tam jest - liczył, że wybierze drugą opcję, którą ledwo zrozumiale wymamrotał xd

musi informować świat co się dzieje, skoro już jest sławna xd
wiadomo, za grosze żaden z nich by się nie męczył. chociaż z drugiej strony sława też jest dobrą zapłatą, bo przynajmniej mają fory. - mam nadzieję - uśmiechnęła się. jaki słodziaczek z niego. roześmiała się słysząc jego słowa. - jak mam zrobić cokolwiek jak dalej mnie trzymasz? - zapytała. po chwili się jakoś jednak odwróciła do niego przodem i dała mu buziak w kącik ust. gdyby wiedziała, że te usta całowały louisa, to by sobie podarowała xd

hahahaha, nikt nie wiedział o niallu i louisie i nikt nigdy się nie dowie, ahahahahahhahahahahaha! i wcale nie pocałowała go w kącik ust bo ten jeszcze specjalnie odwrócił się tak żeby pocałowała go w sam środek ust i zrobił to własnie w ostatniej chwili żeby to był element zaskoczenia. uśmiechnął się na tego słodkiego buziaczka - zgodnie z umową teraz możesz popatrzeć - zaśmiał się. nie było tam nic ciekawego w sumie. wręczył jej zaraz paczkę misiożelków - rzucaj i zobaczymy czy trafisz do mojej buzi - otworzył buźkę czekając na celny rzut.

to nawet lepiej, bo już tak chętnie by się mu nie dawała całować. tak samo jakby wiedziała, że niall buja się w jej przyjaciółce. spryciarz! uśmiechnęła się, kiedy się od niego odsunęła. - i o to tyle szumu? - zapytała trochę niezadowolona, bo jego strona była jeszcze mniej ciekawa niż jej. - na pewno trafię od razu - chwyciła żelki i oddaliła się od niego. celowała przez chwilę aż w końcu rzuciła i trafiła w jego oko. potem w szybę i za trzecim razem w końcu się jej udało.

udawał takiego słodziaka, a był największym lowelasem w zespole xd
- to ty zrobiłaś o to tyle szumu, ja nie mówiłem że jest tam coś ciekawego - upierał się przy swoim. kiedy dostał w oko to pisnął - ałaaaa - zaczął je trzeć go bo bolało. próbował je otworzyć ale było czerwone i mu łzawiło - okaleczyłaś mnie! - roześmiał się mrugając przy tym żeby przestało łzawić. dobrze, że za trzecim razem trafiła w jego buzię, to z radością to zjadł - kiepskiego masz cela - pokiwał głową.

będzie łamał wszystkim serce xd
- bo myślałam, że jest tam coś ciekawego skoro tak nie chciałeś mi tego pokazać - westchnęła, jeszcze raz spoglądając na gałęzie drzew. - to było niechcący, podmuchać ci? - roześmiała się, bo się z niego trochę nabijała. chociaż sama w sumie nie chciała by oberwać w oko twardym żelkiem. - nie prawda, to ty nie umiesz łapać - wrzuciła sobie żelka do buzi.

nieświadomie na dodatek!
- nie musisz, chyba sobie poradzę, jestem dużym chłopcem - zaśmiał się i zabrał jej tą paczkę po czym wrzucił sobie sam żelkę do buzi - i co? wcale nie mam problemów z łapaniem! - odparł dumnie - teraz twoja kolej, otwórz buzię, szeroko, aaaaa! - celował tak żeby trafić, nawet język z tego skupienia wywalił na brodę i w końcu rzucił.

- na pewno? podobno jak się podmucha i pocałuje, to się zagoi do wesela - drażniła się dalej z nim. john jej tak do teraz powtarzał jak sobie zrobiła kuku xd - bo sam sobie rzucałeś, a tak jest łatwiej! - cofnęła się o kilka kroków i otworzyła buzię najszerzej jak potrafiła. dobrze, że jej szczęka z zawiasów nie wypadła. wywalanie języka nie pomogło niallowi, bo rzucił za wysoko i musiała odskoczyć, żeby złapać ręką. - i co? kto tu ma złego cela teraz? - zjadła żelka.

- no to podmuchaj i pocałuj - podsunął się do niej żeby zrobiła ten cały rytuał - wcale nie mam złego cela to ty jakoś beznadziejnie siadłaś, na dodatek nie czułaś tego powiewu wiatru, to on zmienił tor lotu żelki - zaczął wymyślać wymówki i w końcu wpakował jej żelkę do buzi - po prostu jest - zaśmiał się i sobie też wepchnął czerwoną misiożelkę.

- skoro to ci pomoże - uchwyciła jego buźkę w dłonie i podmuchała delikatnie jego zbolałe oko. zaraz potem musnęła je ustami i odsunęła się od niego. - lepiej? - wyszczerzyła się głupkowato. - no tak, masz rację. zrobiło się strasznie wietrznie - pokiwała głową z rozbawieniem. nawet naśliniła palec, że zobaczyć jak bardzo wieje. - hej - zaśmiała się. wpakowała rękę do paczki, chwyciła trzy żelki i teraz to ona jemu je wpakowała.

było tak uroczo, aż w końcu po milionie okrążeń wyszli stamtąd i wrócili do st. albans. pewnie porobili im milion foteczek, ups. możemy kimś innym jak chcesz.

borze tucholski! nialler rip.
connor przyjechał dzisiaj do londynu, bo miał załatwić kilka spraw związanych z matką, która w końcu zamierzała się tutaj przenieść na stałe. szedł spokojnym krokiem i rozmawiał z siostrą przez telefon ;x

nialler ;x
carly od spotkania z dziewczynami nie trzeźwiała, to wytrawne wino tak jej posmakowało że teraz postanowiła się go napić pod london eye, a potem wsiąść tam na golasa i machać cyckami. wszystko wina maddie i essie! zrobiły z carly rozpustnice bo same były cnotkami xd była w trakcie zdejmowania koszulki, ale sie w nią zaplątała ;x dobrze, ze do rzeki nie wpadła!