seba

nie widzisz przecież jak się zajmuje sophie xd
spojrzał się na nią, jemu się odechciało teraz pić. pobawił się trochę bronią, przypomniało mu się znowu jak zabił pierwszą osobą i ten smak krwi kiedy dostawał w gębę. miał wiele wyroków na koncie, nigdy ich nie odsiedział i nie odsiedzi bo zawsze płacił sądowi i policji łapówki za ochronę jego osoby. przygryzł wargę na myśl o zamordowaniu mordercy jego brata - ten i ta mają zginąć - wskazał na ich zdjęcia - ich szefowie również. ktoś w końcu wydał to polecenie, nie? - mruknął - po pijaku łazisz odwiedzić amandę? goościu - popukał się w głowę - bo to twoja dziewczyna i będzie siedzieć cicho - powiedział szybko - a w razie czego da nam pomoc medyczną - spojrzał na zegarek - powinienem już iść - wyjął telefon, chciał zadzwonić po taksę.

- nie jest moją dziewczyną! - warknął, a potem pewnie connor się zebrał i pojechał do siebie, bo mi na sebe wena uleciała ;x

seba siedział tutaj z connorem i robili sobie popijawę! jedli pizzę, ale nie byli w najlepszych humorach, wiadomo dlaczego.

jarali ziółko wcześniej więc mieli gastro i teraz wcinali bez opamiętania pizzę - i rozumiesz to? - prychnął niezadowolony - zaczęła wczoraj się na mnie drzeć, na środku sklepu! - opowiadał bardzo emocjonalnie, dalej to przeżywał - musiałem zostawić koszyk z jedzeniem i uciec - odpalił fajkę i przegryzał ją pizzą.

zajadał się pizzą - no to masz problem stary. kto teraz zrozumie kobiety... ale czekaj, to zależy ci na niej czy nie bo się już kurwa pogubiłem... - machał rękoma, pijąc sporą dawkę alkoholu - ja wczoraj za to popełniłem największy błąd na świecie bo umówiłem się z własną żoną na kolację. co ze mnie za idiota, żeby z byłą żoną gdziekolwiek łazić! mózg mi chyba wyjebało od tego alkoholu - jęknął.

- o boże nie wiem - złapał się za głowę - to skomplikowane, nie naciskaj na mnie - marudził jak baba. zaraz im polał wódeczki do kieliszków, bo wiadomo oni nic innego nie pili jak się spotykali. pewnie chciał przechylić kielonka, ale zaraz konor powiedział co powiedział i o mały włos seba się nie zapluł. odstawił kieliszek z powrotem na stolik - umówiłeś sie z gigi!?!?!? - krzyknał na całe mieszkanie - zgłupiałeś? chcesz sie z nią zejść? - zaśmiał się - może chcesz mieć z nią dzieciaczki co? - zbijał się dalej z niego.

walnął go z pięści w ramię - nie zamierzam się z nią zejść, chyba zidiociałeś! po prostu chcę z nią porozmawiać o dawnych czasach, zabawić się, no nie wiem! rozmowa to żadna zdrada, nie? - zaczął się go pytać, bo to on tutaj był ekspertem od związków - a jednak, zależy ci. brawo sebastian, zostałeś rzucony. gratulacje. ja mam za to podwójny problem. sophie mnie nienawidzi, żona wróciła, co ja mam do cholery zrobić - rozłożył ręce. wypił dwa kieliszki, kręciło mu sie w głowie od problemów - a może powinienem zostać mnichem - rzucił xd

uniósł brew - przecież nie masz dziewczyny to nikogo nie zdradzasz - rzucił błyskotliwie i w końcu się napił. nawet się nie skrzywił. ale z nich alkoholiki! - co? - oburzył się zaraz - nie zostałem rzucony, nie miałem dziewczyny, coś ci się uroiło, więcej nie pijesz - przysunął wódę bliżej siebie xd - no właśnie nienawidzi cię więc nie masz problemu bo nie zmienisz tego - wzruszył ramionami, on by się tam nie trudził - i co się tak przejmujesz gigi skoro ci nie zależy co? - szturchnął go, a potem się roześmiał - mnichem? wiesz że oni żyją w celibacie co nie? - bo nie był przekonany, że konor wie xd

- nie jestem idiotą i wiem o tym. przynajmniej miałbym mniej problemów, oddaj mi tą wódkę bo cię zapierdolę! - zagroził mu. zabrał mu tą butelkę po paru przepychankach, connor był od niego silniejszy, poza tym starszy ale głupszy trudno się mówi - czekaj czekaj, pogubiłem się. myślisz, że mi nie zależy w ogóle na sophie, dlatego umawiam się z gigi? tak to nie działa. z gigi umówiłem się tylko dlatego, że dawno jej nie widziałem, a za sophie szaleję z miłości. ty tego nigdy nie zrozumiesz bo jesteś pierdolonym żigolakiem - zaśmiał się. oni sie zaraz znów pokłócą xd

- ale chodziłbyś cały czas zdenerwowany bo żyłbyś bez seksu - szarpał się z nim o butelkę - zupełnie jak teraz - wskazał na niego - chyba faktycznie brakuje ci seksu! - oddał mu butelkę z naburmuszoną miną - tylko, że sophie cię nienawidzi - przypomniał mu - więc może jednak umów się z gigi na poważnie - wzruszył ramionami - nie wiem, nie znam się, lepiej polej - szturchnął go. a potem jakaś duperka wyszła z pokoju seby ubrana w jego koszulę, ups xd - ojaaa, zapomniałem że tu jesteś - podrapał się po policzku. nie był jednak zbyt zażenowany - hm, może się ubierz i wyjdź - boże ta laska pewnie spała tutaj przez cały dzień i seba o niej zapomniał xd - i nie jestem pierdolonym żigolakiem! - poprawił zaraz konora.

spojrzał się na tą dziewczynę - tak? to w takim razie co ona tutaj robi, skoro nie jesteś pierdolonym żigolakiem? - spojrzał na niego, potem znów na dziewczynę która stała tam jak kołek. nie wiedział, czy nie rozumiała po angielsku czy była jakaś mało kumata - wiesz co seba, nie spodziewałem się, że jesteś aż takim idiotą. ale gratuluję - zaczął mu nawet klaskać - sophie może mnie nienawidzić do końca życia, ale ja się tak łatwo nie dam. nie umówię się z gigi na poważnie, nie ma szans na to... a ty kurwa dalej tu stoisz? weź wypierdalaj, jesteśmy zajęci. po angielsku rozumiesz czy nie? - warknął na zdziwioną dziewczynę, która zaczęła się kleić do seby xd - dobra, chyba nie rozumiesz.... - wywrócił oczami.

- a co? - machnął rękoma - mam wpaść w depresję bo amanda mnie nie chce? - prychnął i zerknął na duperkę. pewnie była jakąś hiszpanką czy coś i nie bardzo ogarniała angielski, nawet seba o tym zapomniał ;ooo - dlaczego idiotą? - oburzył się - ty jesteś idiotą bo opłakujesz jakąś blond cichodajkę, która ciebie nie chce! - jak mógł w ogóle go oceniać, seba był prawie porządny xd jak ta duperka zaczęła się kleić to skrzywił się - dobra wystarczy tego - zaczął coś burczeć po hiszpańsku do niej bo pewnie znał, a potem wziął jej ciuchy z sypialni, wyprowadził ją za drzwi, rzucił jej ciuchy i zamknął drzwi przed nosem - dobra, już jestem - usiadł i napił się jak gdyby nigdy nic.

- wiesz co, pierdol się echer - warknął na niego, zabrał mu butelkę i wyszedł obrażony xd

pandzia przyszła odwiedzić sebę, bo dawno się nie widzieli. taka wizyta to mogła mieć wiele zalet, mogła coś kupić, pogadać z nim i jeszcze się z nim przespać. noo, już nie mogła tego wszystkiego robić, ale wcale o tym nie wiedziała! przyszła i pukała do drzwi, ale nikt nie otwierał.
- sebaaaaa! otwieraj! kutasa ci przyniosłam! jak chciałeś! - krzyczała głośno, żeby usłyszał. całe miasteczko słyszało.

o dziwo seba nie był naćpany, ani pijany. siedział dziś w domu grając na konsoli w swoim pokoju więc nawet nie usłyszał pukania pandory dopóki ta nie zaczęła drzeć się na cały regulator. od razu poznał ją po głosie więc nie myśląc długo ruszył do drzwi i jej otworzył - czekałem na tego kutasa miesiąc - mruknął - dopiero teraz mi go przynosisz - otworzył szerzej drzwi żeby ją wpuścić.

pandora oczywiście była naćpana, w tej kwestii cię nie zaskoczę.
- na niektóre kutasy trzeba dłużej czekać - szybko powiedziała mu swoją filozofię życiową i weszła do środka, od razu kierując się w stronę salonu w butach. po co komu te uprzejmości w stylu "ależ zdejmę buty; ależ się nie przejmuj". - ale przynajmniej wiadomo, że warto. - dokończyła.

no nie zaskoczyłaś mnie.
- tak, tak - podążył za nią - dzięki - postawił tego kutasa na środku stolika. pewnie będzie musiał wszystkie pochować przed amandą, bo ta jeszcze pomyśli że jest gejem - wina? - zapytał zaraz bo wiedział, że pandzia to raczej herbaty nie pije - chcesz ze mną pozabijać potwory? - wskazał na konsole.

jeszcze mu nie dała tego kutasa! miała go w torebce. takiej małej torebeczce, że pewnie czubek wystawał... i seba to nie docenia tych kutasów od pandory. tylko je wyrzuca albo chowa...
- jasne. - wzruszyła ramionami, bo alkoholu nigdy nie mogłaby odmówić. - da się zrobić. - przeturlała się po kanapie. nie zwróciła uwagi, że pokazuje na konsolę i myślała, że on to tak serio. byłaby gotowa zabijać potwory! - a gdzie są? w szafie czy pod łóżkiem? - spytała poważnie. - zacznijmy od najważniejszego, czyli zajmijmy się kutasami. - przypomniała sobie zaraz.

nie czytam ze zrozumieniem, zupełnie jak patka. swoją drogą co z nią? ;o tak zapiła w sylwestra, że się jeszcze nie pozbierała? ;ooo
otworzył zaraz wino i nalał do dwóch kieliszków z czego jeden pandzi podał. westchnął i zrobił facepalm słysząc jej słowa - chodziło mi o grę, w szafie nie ma potworów - były tam tylko pochowane kutasy pandory więc nie chciał żeby ją otwierała - no dobra, to pokazuj co interesującego tym razem stworzyłaś - zafalował brewkami czekając aż się pochwali.

nie wiem właśnie, milion lat jej nie widziałam!
skoro w szafie były pochowane kutasy, to prawie jak potwory. xd od razu ochoczo napiła się wina. było to dla niej coś nowego, bo zawsze ciągnęła z butelki (albo kartonu), więc teraz czuła się taka ważniacka.
- a szkoda, byłoby zabawniej. - zauważyła od razu, marszcząc nosek. - najpierw ty pokazuj swojego, a wtedy ja ci pokażę mojego. - jakkolwiek to brzmiało...

napisałam do niej. może się określi czy żyje xd
pandora jak dama piła z kieliszka a nie z gwinta! seba też napił się trochę i o mały włos nie zakrztusił słysząc słowa rudej - cooo - zaśmiał się nerwowo - przecież widziałaś mojego kutasa milion razy, nie muszę chyba ci go pokazywać? - uniósł brew, miał nadzieje że to poskutkuje i pandzia odpuści!

zdziwiła się, że tak zareagował. normalnie to już by jednym ruchem pozbył się gatek. pandora nie była przyzwyczajona do namawiania! ani do picia z kieliszka, aaale dzisiaj dzień nowości!
- to było już tak dawno, że nie pamiętam. mylą mi się te wszystkie kutasy - machnęła dłonią. - bo wiesz, tyle ich rzeźbię, całe dnie spędzam wokół kutasów. - wyjaśniła mu, żeby nie myślał, że chodzi o jakieś prawdziwe penisy, przecież nie była szmatą, skądże ;x

ona szmatą? skądże! tak samo jak lidka nią nie była ;x seba też był zdziwiony swoją wstrzemięźliwością, ale skoro to obiecał amandzie to trzymał się tego! fakt faktem że w głowie jakiś mały diabełek podpowiadał mu żeby rzucił się na pandorę, ale nie! aniołek mówił że ma być grzeczny. wewnętrzną walkę ze sobą prowadził! - mimo wszystko wydaje mi się, że masz dobrą pamieć - klapnął obok niej i pstryknął ją w nos - to jak, pokażesz mi? - zapytał.

pandora była mniej szmatą niż lidka, hehehe. sama ci kazałam zdradzić finna, a teraz się czepiam, mistrz intrygi xddddd gdyby pandora wiedziała, jaką wewnętrzną walkę seba ze sobą prowadzi! albo w ogóle gdyby wiedziała, że on spotyka się z tą pieprzniętą psychiatrą... od razu by ściągała bluzeczkę i chyba nie muszę dodawać, że nie nosiła bielizny.
- nie taka była umowa! ty pierwszy. - upierała się przy swoim i nawet złapała go w kroku.

no właśnie czepiasz się, a sama mi kazałaś. ale to nic bo nie wytrzymałabym gdyby któraś z moich postaci nie była szmatą ;x dobrze, że nic jej nie powiedział. chociaż pewnie zrobił to specjalnie żeby zachować sobie pandzię tak na wszelki wypadek. zabrał momentalnie jej rękę z krocza i odsunął się - nie mogę - mruknął nieco ponuro, zupełnie jakby jakiegoś syfa tam złapał xd