dach budynku

przecież to taissa i evan, jeden z największych shipów ever, to co ona go miała nie chcieć xd jej to nie przeszkadzało, nie to co lisce. podrapała się po nosie, który jej zmarzł i miała wrażenie, że zaraz jej odpadnie. albo już jej odpadł, tylko tego po prostu nie zauważyła i drapała się po mięsie. przekrzywiła głowę - jesteś naukowcem? a ja jestem wariatką. z takiego prawdziwego wariatkowa i widzę teraz twoją dziewczynę - zaczęła mówić poważnie - jest szczęśliwa. dalej cię kocha. pozwoliła ci odetchnąć. masz jej błogosławieństwo - wyszeptała mu prosto do ucha. zapaliła papierosa, zaciągając się mocno.

ale jego też szipują z emmą robert, to znaczy w sumie to jego dziewczyna, ona też z ahs przecież.......... jezu nie ogarniam. chyba muszę faktycznie to obejrzeć. nic jej nie odpadło na szczęście i nie miała nosa jak voldemort. odsunął się od niej - nie możesz widzieć mojej dziewczyny - mruknął - ona nie żyje - słysząc jej słowa zaczerwienił się na mordzie z wkurwienia - zamknij się! nie mów nic więcej na jej temat! - on i tak miał zrytą psychę bo ją martwą znalazł.

emma to jego laska, to co oni mają shipować xd ich związek, który jest już faktem? xd przybliżyła się jeszcze bardziej do niego - musisz być silny. była piękną dziewczyną, objawiła mi się. pozwala ci się spotykać z liską. mówi, że ją uwielbia - zachichotała diabolicznie i pocałowała go prosto w usta - a to już przesyłka od niej. mam nadzieję że to ci wystarczy - wstała, gasząc papierosa swoim pięknym czarnym butem. wyglądała niczym w ahs coven, tak koniecznie musisz zacząć oglądać ahs xd

chodzi mi ekranowy, a nie realny halo.
- to niemożliwe! - dotknął swoich ust jak maxime się od niego oderwała. skąd ona tyle rzeczy wiedziała! był w szoku! może nawet zacznie się modlić z tego wszystkie he he - to niemożliwe! - powtórzył i wstał - mary nie żyje, a ty wariatko trzymaj się ode mnie z daleka!!! - wskazał na nią i uciekł bo się zawstydził ;c

zakochała się w nim, to pobiegła do domu zrobić sobie ołtarzyk i się do niego modliła. a potem poszła spotkać się z joshem, bo fajnie się z nim bzykało ;x

pił tu z kathy albo romkiem xd siedział na skraju i wymachiwał nogami. miał ochotę skakać ze spadochronem z tego dachu albo skakać po wszystkich dachach. już miał dziwne pomysły. wykonał wszystko ze swojej listy rzeczy, które można robić tylko z dwiema nogami. na przykład jeździł na rowerze. niedługo tylko hulajnoga mu zostanie.

romek pewnie ryczał teraz na cmentarzu przy julce, bo mu się przypomniało, że byli dobrą parą a wszystko zjebał. dlatego dzisiaj wrzucił miley do rzeczki xd więc był tu z kathy, która ryczała mu. - gdzie jest grace! gdzie ona jest! - bo porwali jej najlepszą przyjaciółkę. łaziła po tym dachu, bo zapomniała, że jak ostatni raz tu byli to z niego wyleciała xd - i jeszcze ten frajer mówi, że mogła sobie gdzieś tak wyjechać! nie chcą jej szukać. - teraz dopadła do finna i go szarpała. - tylko victorowi i mi na niej zależy! - łezki leciały jej ciurkiem.

widziałam! biedny romek. dobrze, że przejrzał na oczy. ale co z tego, że jego ryczącego tu nie było, jak była tu rycząca kathy. finn tu miał ostatnie chwile z dwiema nogami i cieszył się życiem, a ona mu tu ryczała! i jeszcze claire zależało na grace, ale nie ogarniała jej porwania, bo miała swoje problemy. ups.
- przecież twój chłopak jest policjantem. nie może wykorzystać swoich super mocy i jej poszukać? - zauważył logicznie.

- przecież ci mówię, że uważa, że nikt jej nie porwał! ma wszystko w dupie! jak mu o tym powiedziałam to chciał się ze mną pieprzyć! - aż ją przeszedł dreszcz, bo aaron wydawał się wtedy taki stanowczy, jakby chciał ją zgwałcić! nie wiem, czy sobie to ubzudrała czy co, ale aaron ją wkurwił, bo nie chciał szukać grace. usiadła obok niego i schowała twarz w rączkach.

- przecież jest twoim chłopakiem! powinien być najpierw twoim chłopakiem, a dopiero potem policjantem. gdybym ja skończył kryminologię, to na pewno bym cię wysłuchał i ci uwierzył i starał ci się pomóc, nawet jeśli nikt inny na policji by tego nie popierał! - zapewnił ją. głaskał ją po plecach, żeby ją uspokoić, a teraz nawet objął, żeby się wtuliła w niego. cały czas pił. to też musiał robić póki mógł, bo potem będzie dostawał jakieś przeciwbólowe leki i będzie musiał odstawić alkohol.

- tak to jest jak dupek dostanie się do władzy! - jęczała dalej na aarona, bo była na niego wściekła. pewnie ojca dalej nie było to on przejął jego obowiązki i dlatego tak szarżował. uśmiechnęła się lekko i faktycznie wtuliła w finna. był taki słodki i kochany. i jeszcze ją upił, dlatego słysząc te wszystkie miłe słowa od niego niewiele myśląc przyssała się do niego ze swoimi słodziasznymi usteczkami jak malinki.

mruuuczu. finn od razu oddał jej pocałunek, bo od czasu zdrady lidki całował się i sypiał ze wszystkimi dziewczynami! nie wierzył już w miłość, co najwyżej w przyjaciół z przywilejami. smutne. nawet się nie przejął tym, że dopiero co gadali o chłopaku kathy. a przecież on właśnie najbardziej powinien być przeciwko zdradom, skoro wie, jak to jest.

spodobało się jej, bo finn był nieogolony i ją drapał po mordzie. aaron zawsze był ogolony na gładko i pewnie nie wiedziała nawet, czy rośnie mu zarost. hehe. wplotła palce w jego włosy i pogłębiła jeszcze bardziej pocałunek, a w brzuchu czuła miliony motyli, w głowie słyszała fajerwerki i w ogóle wszystko było tak jak powinno! czyli czuła się jak w raju, gdy grace gdzieś tam odcinają kończyny.

też umiem wstawić gifek jak się całują! grace odcinają kończyny, niedługo to samo zrobią finnowi, ale kto by się przejmował. finn nie zwracał uwagi na żadne motyle. trochę za dużo wypił i wiedział, że mu się to wszystko podobało i że chce korzystać z życia. złapał ją i podniósł tak, że teraz siedziała mu na kolanach, a jemu te nogi zwisają z dachu, sami zaraz się pozabijają z tego wszystkiego..

halo halo co tu się wyprawia! jaka kathy dziwka teraz jest, zdradziła aarona z jakimś podrzędnym finnem który też sypia ze swoimi wszystkimi przyjaciółkami, palant. aaron nie mógł dodzwonić się do kathy, szukał jej wszędzie aż w końcu znalazł. i to nie była sama. stanął przed nimi, odciągnął od niej finna i dał mu po pysku - co tu się kurwa dzieje! ty... i on - warczał na nich oboje - zdradziłaś mnie? z tym czymś? - dostał kopa w jaja.

wszystko działo się tak szybko! czuła się błogo, na swoim miejscu, na tym zapyziałym dachu ze swoim kumplem finnem, któremu niedługo odetną nogę! aaron ją gdzieś odrzucił na bok! dobrze, że nie wyjebał z tego dachu, bo nie wiadomo, czy drugi raz też by się jej udało przeżyć, a wystarczy mi jeden zgon na dzisiaj. biedna serena [ * ]. - co ty robisz! zostaw go! - próbowała odciągnąć od niego aarona. - ON MA RAKA! - krzyknęła jakby to miało wszystko załatwić. ryczała histerycznie, bo nie wiedziała, czy aaron nie zabije czasami finna ; c

aaron w ogóle był jakimś kumplem czy tam mentorem finna za czasów, kiedy ten studiował kryminologię! finn rzucił studia, teraz aaron rzucał nim. dramaty. lore nie spodziewał się, że los będzie tak ironiczny, że aaron pojawi się we właściwym miejscu o właściwym czasie. zdrady są do dupy! finn powinien się już tego nauczyć.
- bo nie dbasz o nią jak powinieneś! - krzyknął gdzieś między dostawaniem w twarz, a w jaja. zwijał się z bólu, szczególnie, że był już słaby przez chorobę i nie mógł tak walczyć jak z jeremy'm. zresztą jeremy'emu mówił, że po wyruchaniu czyjejś panienki trzeba przyjąć wpierdol z godnością, więc to pewnie była jego zasada życiowa i się nie bronił. xd albo nie, dał aaronowi w twarz, bo się zdenerwował, że ten nie dbał o kathy.

- pierdol się gówniarzu, mam w dupie to, że niedługo umrzesz, bo życzę ci żebyś zdechł w męczarniach. a ty, jesteś dla mnie nikim teraz - warknął do kathy, łapiąc się za szczękę. nie był aż taki silny bo przecież miał raka - nawet porządnie się bić nie umiesz. mam ochotę ci teraz tak wjebać, żebyś popamiętał - warczał na niego, kopiąc go teraz jak popadnie. brawo, był policjantem ale teraz pójdzie siedzieć za pobicie xddd - jesteś dupkiem! - krzyknął na niego i zaczął się zbierać do wyjścia.

poczuła się, jakby dostała od niego w twarz. niki... to słowo odbijało się echem po jej pustej głowie. - aaron! - pisnęła i rzuciła się za nim biegiem. - boże, kochanie... nie, nie mów tak! - znowu ryczała, tym razem nie przez to, że aaron to dupek i nie chce szukać grace tylko dlatego, że... jezu, zrywał z nią? nie wiedziała po co całowała tego finna! dobra, było bajecznie, ale to aaron miał być jej przeznaczony. i zwykle było im super, nie chciała tego zaprzepaścić. tych wszystkich wspomnień, ich pocałunków. tego, jak dla niego gotowała obiady. był jej pierwszym facetem, pierwszą miłością i nie chciała mu tak szybko pozwolić odejść! złapała go za rękę, nie chciała by odchodził ; c

aaron jest tylko o rok starszy od finna...
finn nawet się nie tłumaczył, że to kathy go pierwsza pocałowała czy coś. dostał za swoje, a im nie będzie mieszać. przecież to nie on tutaj poczuł, że to najwłaściwsze na świecie. on tylko całował się z kolejną swoją przyjaciółką. nie rzadko mu się to zdarzało. rzadziej za to dostawał za to wpierdol. w każdym razie nic teraz nie mówił, tylko zwijał się z bólu, bo był bardzo osłabiony, a aaron go pokopał z każdej strony. mógł tylko obserwować tę scenkę.

aaron był wściekły na kathy, na finna i na cały świat. z nosa leciała mu krew, był nieogarnięty, miał dość wszystkiego. kiedy złapała go za rękę, spojrzał się tylko na nią. otworzył usta, żeby coś powiedzieć ale gapił się tylko na nią marszcząc brwi - po co to zrobiłaś, co? nudziło ci się? a może już przestałaś mnie kochać, to całujesz tego palanta? - zarzucił ją pytaniami. nie odtrącił jej dłoni. chciał jednak znać jej zdanie. spoglądał na finna, który się tam gdzieś zwijał z bólu. przełknął głośno ślinę i czekał na jej wytłumaczenie.

spojrzała na niego przerażona, bo wyglądał jak z jakiegoś filmu dla prawdziwych facetów, gdzie leje się krew, są szybkie auta i piękne kobiety. bała się też, że jej też wpierdoli, bo różnie bywało. - nie wiem! - pociągnęła żałośnie nosem. - byłam rozżalona, że masz mnie w dupie, że nie chcesz szukać grace, że wszystko ci jedno - wymieniła spuszczając głowę w dół. - a ja się tak o nią martwię... ty mnie odrzuciłeś, ona zniknęła... potrzebowałam chyba bliskości - smyrała go kciukiem po dłoni. nie chciała oberwać, no i nie chciała żeby ją zostawił! starała się nie patrzeć w stronę finna, bo pewnie poleciałaby mu pomóc zamiast tu naprawiać wszystko z aaronem.

a on dalej leżał i nic nie mówił. zaciskał zęby, zaciskał oczy. zastanawiał się, czy już umiera. wolałby chyba spaść z dachu niż leżeć tu tak żałośnie i jeszcze musieć być świadkiem wzruszającej scenki pomiędzy kathy a aaronem.
- kathy zasługuje na lepsze traktowanie! - warknął, bo nie mógł wytrzymać bez odzywania się. pomacał się po rozciętej wardze i skupił na tym, że leci mu krew.

- posłuchaj, nie to, że nie chciałem jej szukać to po pierwsze, po drugie nigdy cię nie odrzuciłem. po prostu za dużo pracuję, dlatego jestem nieobecnym palantem, który nie widzi, że jego dziewczyna potrzebuje trochę więcej uwagi i czułości niż zwykle. obiecałem zająć się sprawą grace, to się zajmę. tylko musiało minąć całe 24 godziny, żeby zgłoszenie zostało przyjęte - odchrząknął i podrapał się po policzku - skąd mam pewność, że już więcej nie polecisz do pierwszego lepszego gościa i nie zaczniesz się całować, co? nie wiem czy będę mógł ci teraz zaufać - powiedział cicho - goń się finn, nie ty jesteś jej chłopakiem tylko ja - odkrzyknął do niego.

- nie jesteś palantem - wytarła sobie wolną rączką łezki z policzków i westchnęła na krzyki finna. to nie tak, że aaron ją źle traktował. w końcu był słodki, kochany, chodzili po mieście za rączki i w ogóle. tym bardziej nie wiedziała, czemu to zrobiła. przecież to nie jego wina, że takie były procedury. zresztą to wina finna, że tak ją zaczął buntować i mówił, ze sam zrobiłby inaczej. ale on tylko gadał, a aaron był prawdziwy, namacalny i zwykle jednak było im fajnie. - nie wiem, co mam powiedzieć. przepraszam byłoby chyba głupie. - odsunęła od niego swoją rękę.