sklep zoologiczny

już zwalasz wine na zmarłych, najłatwiej xd zaraz będą postacie duchy żeby nawiedzać!
jak zawsze zapomniała dodać najfajniejszych informacji - ty tak uważasz - upierał się przy swoim, ale nie odtrącił jak go dotykała - a ja jestem fajnym chłopakiem? - badał grunt xd

ups xd
nie podzielil sie z nia tym, ze mu sie podoba wiec nie czula potrzeby zapewniac go, ze nie ma chlopaka. - tez moglbys tak uwazac gdyby wasze kameleony sie spotkaly - juz sobie wyobrazala urocze spotkanie. - jasne, ze jestes fajny - powiedziala wesolo.

w ogóle nie dzielili się informacjami, może kiedyś do tego dojdą hehe.
- chyba jednak wolę coś bardziej włochatego - przyznał w końcu bo jego uwagę przykuły też świnki morskie - tak fajny jak arnold? albo lepszy? - chciał wygrać to starcie xd

haha moze.
- co ty dzisiaj taki lasy na komplementy? - zasmiala sie. nie chciala wybierac miedzy nimi xd - maja tu duzo wlochatych zwierzatek - chwycila go za reke i pociagnela w strone myszy. - z nimi mozna sie poprzytulac, a z kameleonem nie - zaczela zauwazac zaledy puchatych zwierzat.

- po prostu... - zerknał na nią - chce żebyś mnie lubiła - wyznanie na poziomie xd - masz racje, popatrzmy na te puchate - dał się wciągnąć skoro złapała go za rękę. podjarał się. prawie namówiła go na kupno świnki, ale na szczęście tylko wirtualnie zaadoptował ją, uff xd nie nadawał się na właściciela zwierząt!

wyciagnela wesa zeby popatrzec na jaszczurki i inne dziwne zwierzaki. arnold ja zainspirowal.

- nie mówiłaś, że chcesz zwierzaka pod choinkę - zauważył. teraz się obawiał, że jego przemyślany prezent dla jess będzie nietrafiony, skoro miała nowe zainteresowanie.

- pomyslalam o tym dopiero niedawno - schylila sie do akwarium i popukala wezowi w szybke. wes bedzie musial kombinowac. chociaz lepiej zeby nie wymienial prezentu i nie kupowali jej zwierzaka bo pewnie sie nim znudzi za kilka tygodni.

wszyscy w rodzinie wiedzieli, że jess szybko się nudzi, więc nie kupowali jej nic, czego mogli potem pożałować.
- jeżeli chcesz zwierzaka, to najpierw musisz to omówić ze wszystkimi w domu - poradził jej. - na przykład gus ostatnio denerwuje się z byle powodu i trzeba przy nim uważać - podzielił się z nią obserwacjami na temat brata.

to bylo dobre podejscie.
- myslisz, ze tata by sie zgodzil? - wolala nie pytac rodzicow i od razu przyniesc zwierzaka. siedzialby tylko u niej w pokoju i nie przeszkadzal! do czasu kiedy by zapomniala zamknac klatke czy cos i niechcacy wypuscila zwierze na wolnosc. - tak? nie zauwazylam. dzisiaj podzielil sie ze mna swoimi platkami przy sniadaniu - ona nie miala do zaoferowania jego dziewczynie marchewki to nie miala spiny.

wynikało z lat praktyki.
- to zależy, o jakim zwierzaku myślisz - wolał nie wypowiadać się w imieniu taty i reszty goodmanów, szczególnie że wiedział, że to na nich spadłaby odpowiedzialność za karmienie i pielęgnowanie nowego członka rodziny. - serio? przede mną schował pudełko z płatkami i musiałem improwizować i zrobić na śniadanie szakszukę - zastanawiał się nad zachowaniem brata.

- jeszcze nie zdecydowalam - przeszla do kolejnej klatki zeby sie przyjrzec nastepnemu zwierzakowi. - ostatnio duzo czytalam o kameleonach - zafiksowala sie na nich i robila research jakby naprawde przygotowywala sie na przyjecie jednego. - ukradles jego ulubione skarpetki? - zazartowala.

- kameleonach? - zdziwił się, podążając za nią do kolejnej klatki. - skąd to zainteresowanie? - myślał, że obejrzała jakiś program w telewizji i już sobie wkręciła, że też chce takiego. wiedział, jak łatwo podłapywała nowe zainteresowania. - szczerze? nie mam pojęcia - potrząsnął głową. wersja jess wydawała się wiarygodna, będzie musiał sprawdzić zawartość szafy.

- chlopak, z ktorym ide na randke ma kameleony. sa urocze - mowila jakby juz je widziala na zywo, a tak naprawde ogladala tylko zdjecia na google. - moze powinienes sprawdzic, wiesz jak on lubi swoje skarpetki - poradzila mu. gus nikomu sie nie zwierzal ze swoich zauroczen wiec kradziez skarpet wydawala sie najbardziej prawdopodobna opcja.

- spotykasz się z kimś, kto ma kameleony? - zmarszczył czoło. to zabrzmiało podejrzanie. - pamiętaj, żeby wysłać adres do taty, zanim go odwiedzisz - poradził jej. lepiej, żeby policja miała już ten adres zapisany w razie czego. - mam tylko nadzieję, że to nie jego szczęśliwe skarpety - skrzywił się. i nie miał tu na myśli takich, w których chodził na randki, tylko raczej takie, z którymi chodził na randki ze swoją prawą ręką.

- tak, jego brat nas umowil na randke - opowiadala. wcale nie brzmialo dziwnie xd - jesli to jego szczesliwe skarpetki to by wyjasnialo dlaczego jest na ciebie taki zly - pokiwala glowa, to mialo sens. nie obrzydzalo jej to xd

- nie wiedziałem, że oczekujesz, że bracia będą cię umawiać na randki - zaśmiał się. dobrze, że wes nie umawiał jej ze swoimi kolegami, chociaż scotty by na pewno chciał. - wszystko ma teraz sens - westchnął ciężko. nie połączył faktów, że gus zrobił się nerwowy podczas rozmowy o ivy i zaufał koncepcji jess.

- potrzebowal troche pomocy - zasmiala sie. nie oceniala arnolda po jego zdolnosciach umawiania sie na randki. wydawal sie mily i mial ciekawe rzeczy do powiedzenia. jesli to co mowil charlie jest prawda xd - lepiej szybko je znajdz - poklepala go po ramieniu.

- ciekawe, czy będzie też potrzebował pomocy na randce i jego brat przyjdzie razem z nim - zakiełkował ten pomysł w głowie jess. - to wracajmy do domu - w tej chwili szukanie skarpetek gusa było priorytetem, istotniejszym od oglądania zwierzątek. niestety w domu okazało się, że wes wcale nie miał u siebie skarpet brata, a poświęcił cały wieczór na szukanie!