trafalgar square

lucek był kościsty więc lądowanie było faktycznie w miarę miękkie!
szkoda, że zabrali arthura szybko z niego. ze smutną minką patrzył jak go podnoszą i sam niechętnie też się podniósł otrzepując z kurzu - jak zawsze w towarzystwie obsady - zauważył śmiejąc się i wkładając ręce do kieszeni spodni. skinął głową na goryli, zawsze go to bawiło że arthur wszędzie musiał z nimi chodzić.

Arthur rowniez zalowal. wygodnie mu bylo I nawet z poczatku nie byl zadowolony, ze ochrona interweniowala. zapomnial ze byli tu inni ludzie. ktorzy na pewno juz sie na nich gapili. - jak towarzyszy ci ktos od urodzenia to w koncu zapominasz o jego istnieniu - powiedzial z rozbawieniem I poprawil swoj garnitur.

ochroniarze pewnie nawet niezbyt się go słuchali bo mieli posłuch u kate!
- dokładnie, tak samo man z edwardem, moim wyimaginowanym przyjacielem - zażartował udając że obejmuje powietrze obok. pewnie przed braniem leków miał takiego przyjaciela xd zwrócił uwagę na to że arthur jest w garniaku - jakąś ważna impreza? - zapytał. wyglądał szalenie dobrze w garniturze.

zasmial sie z jego zartu o wymyslonym przyjacielu. przed choroba pomyslalby, ze lucien jest swirem, ale teraz wierzyl, ze to prawda. tak mu mowil hector w jego glowie xd
- slub - powiedzial krotko. w sumie to nawet nie ogarnial u kogo byl, ale to juz szczegol. nie znal panstwa mlodego I znalazl sie tam tylko dlatego, ze zostal zmuszony.

hector i edward niczym przydupasy georga i gabriela xd
- skoro się tak wystroiles - objął go ramieniem i uśmiechnął się - to idziemy na frytki, nie możemy przegapić takiej okazji - i zabrał go do mcdonalda xd

tak xd
jego goryle nie chcieli mu pozwolic, ale zagrozil, ze zrobi scene I nie mieli wyjscia xd

zrobili tu jakaś wystawę za darmo na świeżym powietrzu, a skoro była za darmo to była tu też eve! przygląda się więc miniaturom nowoczesnych wieżowców bo właśnie o tym była ta wystawa. przepychała się pomiędzy dzieciorami nie doceniajacymi kunsztu wykonania i detali tylko próbującymi odegrać swoimi gumowymi zwierzątkami sceny niczym z king konga! jakiś gowniak ja pchnął i jej matcha na wynos wylądowała na ziemi. zabijała właśnie dziecko wzrokiem.

hehe nie wiem czy zrobiłaś to specjalnie, ale mateo ma w karcie, że lubi współczesną architekturę, więc oczywiście pojawił się na tej wystawie i oglądał ją z uwagą... przynajmniej dopóki przechodząc do kolejnej makiety nie był świadkiem zdarzenia z matchą, która zresztą wylądowała obok niego na ziemi, prawie brudząc jego trampki. od razu zbeształ dzieciaka za jego zachowanie i kazał mu odkupić matchę tej miłej pani.

przeczytałam jego kartę jeszcze raz przed sekunda xd więc tak, specjalnie!
bardzo się skupiała żeby dzieciakowi wybuchł mózg ale to się nie stało. dzieciak trochę przestraszył się mateo i pewnie zapytał eve gdzie może jej to odkupić - tylko trzy stacje metra dalej - powiedziała z satysfakcją pochylając się nad nim i widząc jak dzieciakowi psuje się mina - myślą że zabierając tu dzieciaki sprawia że będą nowymi gaudi - podsumowała widząc jak dzieciak pobiegł do rodziców, a potem przeniosła wzrok na mateo.

doceniam!
- raczej myślą, że zabierają dzieci do parku miniatur gdzie można zobaczyć miniaturową wieżę eiffle'a obok koloseum. - prychnął, zerkając na rodziców, którzy wyglądali na uprzywilejowanych ignorantów i dzieciak też na takiego wyrośnie. - przykro mi z powodu twojego napoju - wskazał na rozpaćkany płyn, który ich rozdzielał.

- i myślą że mają wszędzie pierwszeństwo, szczególnie do robienia zdjęć swoich pociech - westchnęła. dziś to ją spotkało z dziesięć razy! - dodatkowo nie czytają opisów - które ona chciała poczytać bo ja to interesowało. jak już ponarzekala to spojrzała na rozpackana herbatę - w porządku i tak lepiej wyglądała niż smakowała - wzruszyła ramionami - najlepsza serwują tuż za rogiem - wskazała na jakiś budynek za rogiem właśnie.

- opisów! - zawtórował jej i już uśmiechnął się do niej widząc, że się rozumieją nawzajem. - zachowują się jakby byli w parku rozrywki, a nie na wystawie sztuki. - dodał, wsuwając ręce do kieszeni i rozglądając się po wystawie, która fajnie, że była darmowa i otwarta, ale ludzie byli wkurzający jak zawsze. zerknął w kierunku, który pokazała i uśmiechnął się jednokącikowo. wiedział już do czego z tym zmierzała. - straciłaś swoją szansę, mogłaś powiedzieć dzieciakowi, żeby kupił ci stamtąd. wyszłabyś na tym lepiej. - stwierdził z rozbawieniem.

zaśmiała się kiedy okazało się że całkiem podobnie myślą. ona najchętniej chodziłaby na te drogie, ekskluzywne wystawy ale nie stać jej było. no chyba że wbiła się na krzywo ale to nie zawsze się udawało niestety. dlatego musiała zadowolić się taka forma kultury, choć ciągle te tłumy niedouczonego plebsu ja irytowały - nah - machnęła ręką - wolałam patrzeć na jego zdezorientowanie i cierpienie - zażartowała.

mateo nie lubił chodzić na drogie i ekskluzywne rzeczy, bo tam było jeszcze więcej uprzywilejowanych ignorantów, którzy ubierali się bardziej elegancko, co dawało im podstawy do udawania, że są na wyższym poziomie niż buraki z trafalgar square. tak czy inaczej ludzie wszystko psuli xd
zaśmiał się.
- już chciałem oferować, że ja cię tam zabiorę, ale skoro wcale nie jest ci przykro z powodu straty to nie ma takiej potrzeby. - stwierdził beztroskim głosem.

eve chodziłaby tam tylko po to żeby oglądać drogie eksponaty i nie musieć przepychać się pomiędzy ludźmi. miała kompleks biedaka więc jednak lubiła ubierać się elegancko na takie imprezy, wtedy czuła się lepsza od plebsu i bogatych buraków a potrzebowała czasami tak się czuć - i wcale nie powiedziałeś tego tylko dlatego żebym żałowała że nie dałam ci się zaprosić? - założyła rączki na bioderka spoglądając na niego z uniesioną brwią.

eve była biedaczką, która lubiła udawać bogaczkę, a mateo bogaczem, który udawał biedaka, idealna para. on nie lubił ubierać się elegancko, wiecznie chodził w przetartych dżinsach i rozwalających się trampkach. wtedy czuł się lepiej od snobów uwięzionych w garniturach.
- przejrzałaś mnie, chciałem patrzeć na twoje zdezorientowanie i cierpienie. - zaśmiał się ze swojego żarciku i powtórzenia jej własnych słów sprzed chwili.

doskonale dobranie xd powinni się zamienić miejscami. eve chętnie oddałaby mu swoją przyczepę w zamian za większy i bardziej przytulny kącik - i co? niestety nie udało ci się - bo zamiast cierpienia na jej twarzy malował się uśmiech pełen satysfakcji i rozbawienia z powodu tej całej sytuacji - jeśli już taaaak - powiedziała przeciągle - bardzo chcesz napić się że mną tej matchy to mogę ci ja postawić - ostatnie pieniądze na niego wyda xd

jak książę i żebrak i freaky friday i wszystko w jednym xd mateo taki niby minimalista, ale nie wiem czy byłby zadowolony jakby miał mieszkać w przyczepie. prędzej na łodzi xd
- warto było spróbować - stwierdził niby poważnie, ale też już ledwo powstrzymywał się od uśmieszków i śmieszków. - chcę tylko dlatego, że wiem, że ty chcesz - rozłożył ręce, udając niewinnego. jeszcze się ustawił i ona będzie jego sugar mommy. - poza tym osobiście wolę yerba mate. - dodał jeszcze, ale już był gotowy iść na jakikolwiek napój, bo czuł, że im się dobrze vibe'owało. - jestem mateo. - wyciagnął w jej stronę dłoń. najwyższy czas się przedstawić.

nowa kombinacja xd jasne że byłoby mu niewygodnie w przyczepie, nie oszukujmy się ale łatwo przywyka się do luksusu!
- chce tylko dlatego że widzę błaganie i desperację w twoich oczach - zaśmiała się. nie ustąpi mu tak łatwo! to nie ten typ dziewczyny! eve z ta kasa to może być sugar mommy co najwyżej na jednego drinka, nic więcej xd - w takim razie dostaniesz yerbe - pokiwała głowa. pewnie była droższa ale mogła się poświęcić xd - eve - przedstawiła się też i uścisnęła jego dłoń szeroko się uśmiechając - już dużo o tobie wiem - pochwaliła się - jestem fanem yerby, lubisz architekturę, no proszę... - przyglądała mu się szukając jeszcze jakiś ciekawostek w jego twarzy.

kolejny pomysł na film/serial/musical.
- to jest spojrzenie kogoś kto bardzo przejmuje się losem drugiej osoby. - wskazał na swoje oczyska, czy te oczy mogą kłamać? jemu podobało się drażnienie z nią, więc też nie chciał odpuszczać i dawać jej do zrozumienia, że tak, chętnie pójdzie z nią do tej kawiarni. i tak wiedziała xd - miło cię poznać, eve - posłał jej swój najbardziej czarujący uśmiech. - znamy się pięć minut, a już poznałaś moje najskrytsze sekrety - podsumował, udając przejętego tym faktem. - ...fanko architektury, matchy i wywoływania płaczu u dzieciaków. - dodał, szczerząc się do niej i popisując się własną znajomością jej osoby.

musisz zacząć pisać xd
- doprawdy? nie chcę zatem widzieć twojego spojrzenia 'dla mnie nie istniejesz' - pewnie zobaczy je kiedyś xd eve też podobała się taka angażująca forma rozmowy aniżeli jakieś głupie wymiany faktow czy ploteczek - ciekawe jakie sekrety poznam w ciągu piętnastu - puściła mu oczko robiąc to bardzo wdzięcznie - wywoływania płaczu u natrętnych dzieciaków - poprawiła go bo nie była az taka diablica. widząc kolejną grupę dzieci z rodzicami pchnęła go lekko w kierunku kawiarni dotykając jego klaty - idziemy - zarządziła. i pewnie spędzili tam miły wieczór nie wypijając jednej herbaty a co najmniej trzy!

ale nie poznała wszystkich jego sekretów!

siedziała sobie tutaj na schodach i jadła hot doga.

eden wracał z jakiegoś całodniowego szkolenia. klikał coś w telefonie kiedy zobaczył znajome buty celeste i uniósł głowę żeby ją powitać. oczywiście jedzenie hot doga mogło mieć podtekst seksualny o czym nawet pomyślał, ale z drugiej strony było to też trochę nieestetyczne - smaczego? - odparł zatrzymując się i śmiejąc krótko.

poznał ją po butach? XD co za gościu xd szacun, ja nie poznaję ludzi po butach. akurat była pod koniec jedzenia tego hot doga, więc musiała się od niego oderwać. wzięła chusteczkę i wytarła pospiesznie usta - o to pan... znaczy to ty. dziękuję? chyba? - zakłopotała się.