ławeczki

doceniam!
nie drazyla dalej tematu. cieszyla sie, ze Tobias jej tyle opowiedzial! nate tez nie chcial za bardzo rozmawiac z nia na te tematy, wiec w koncu sie dowiedziala conieco. - mogles sie zajadac ze mna, ale pogardziles moimi czipsami - przypomniala mu z rozbawieniem. - z checia! - zasmiala sie I wskoczyla mu na barana (boze autokorekt mi zmienil z barana na banana hahaha). w sumie to po tylu zdjedzonych kaloriach powinna sama isc do domu xd ale nie pogardzi przejazdzka!

chytra ja.
dowiedziała sie dużo. teraz może sklecić co nieco i próbować pogodzić braci xd
- jak ćwicze to się nie objadam - odgryzł się zaraz bo próbowała na niego zrzucić winę! co to to nie!
dobrze, że wskoczyła jednak na barana, a nie banana i nawet tobias nie ugiął się pod jej cięzarem!
- to lecimy! - i polecieli, a raczej pobiegli do jej domu. jak chcesz to możesz zacząc nimi u niej, albo kimś innym, albo jak idziesz to wcale. your choice!

siedziała tu na ławeczce późnym wieczorem i paliła papieroska. nie chciało się jej wracać do domu, tutaj mogła w samotności pomyśleć na różne tematy życiowe. zapewne rozwiązywała w pamięci jakąś super mega skomplikowaną zagadkę!

a jack standardowo późno wracał do domu z uczelni. chloe na szczęście dzisiaj nie chciała jego atencji więc mógł w spokoju popracować. zauważył joy, którą na pewno znał i podobała mu się, ale wszyscy mieli ją za dziwadło więc nigdy nie podszedł do tematu na poważnie - czekasz na kogoś? - zapytał stając przed nią.

niech żałuje, że nigdy nie podszedł do niej na poważnie, bo joy tak naprawdę miała szlachetne i pełne miłości serce. tylko, że o tym sama nie wiedziała. jack był niespodziewaną osobą. z resztą kto o tej porze tu chodzi oprócz dziwaków i dziwek! no właśnie. nikt. wyrwał ją z zamyślenia, aż papieros jej wypadł z dłoni. - jack! nie strasz ludzi - zmarszczyła brwi. - nie, ale przerwałeś mi właśnie bardzo ale to bardzo skomplikowane obliczenie. będę musiała zacząć od początku - westchnęła niezadowolona. a pomyśleć, że jej ojciec był w miarę normalny...

nie podszedł przez uprzedzenia. poza tym wydała się skomplikowana, a jemu zdecydowanie łatwiej szło z takimi mniej skomplikowanymi dziewczynami jak chloe. najwyraźniej po mieście kręcili się dziwacy, dziwki i jack, co zrobisz! - sorki - usiadł obok niej - na pewno dasz radę to policzyć jeszcze raz i to szybko, ale o tej porze - zerknął na zegarek - byłoby chyba rozsądniej siedzieć w domu lub ze znajomymi - awww, martwił się że jakiś dziwak ją zaatakuje.

ciekawe jakby podjął to wyzwanie i próbował ją rozgryźć to co by się stało... no nie wiadomo, może się kiedyś tego dowiemy! lekko zesztywniała jak usiadł obok niej bez żadnego uprzedzenia. dziwnie się poczuła, bo zazwyczaj wszyscy jej unikali. nikt prócz jej rodziców i rodziny nie zauważył jakby zniknęła. spojrzała na niego. miała już powiedzieć, że nie ma znajomych ale co go to w sumie obchodziło. - a co, martwisz się o mnie, że by mnie coś zjadło? - uniosła jedną brew do góry. - bo wiesz... jak się tak boisz, to mnie możesz do domu odprowadzić albo chociaż kawałek - wzruszyła ramionami. musiała jak najszybciej wrócić do swoich obliczeń.

może! sam jack tego nie wiedział i nie próbował. poza tym halo, musiał też dbać o swoją reputację. a na pewno mógłby stracić notowania spotykając się z dziwaczką ;x
było już późno i nie było tutaj nikogo toteż pozwolił sobie usiąść. nie wyczuł niczego dziwnego w jej zachowaniu. skąd miał wiedzieć, że nie miała żadnych znajomych? ups.
- martwię się - zaczął - tak jak o każdą samotnie siedzącą dziewczynę bym się martwił - z wyjątkiem peggy, ona mogła spłonąć w piekle xd - jeśli chcesz to mogę - wstał zaraz gotów do odprowadzania.

ale za to dziwaczką od hurdów! jak ty już z góry zakładasz że by reputację stracił! a może by się zaczęła zachowywać normalnie jak człowiek, tego też nie wiesz! niech próbuje a nie. biedna peggy. ale w sumie tam było jej miejsce xd - okej, to możesz mnie odprowadzić. to będzie... czekaj... o w tamtym kierunku - wskazała palcem i pociągnęła go za ramię, idąc przed siebie. - a właściwie, co ty tutaj robiłeś o tej porze, co? bo ja to mam swoje powody i nie są one normalne, ale ty? - zapytała obejmując się w talii bo jej było chłodnawo.

to jack tak zakłada, a nie ja. wiadomo że był numerem jeden, żadna relacja nie mogła na to wpłynąć. chłodna kalkulacja ;x dlatego po kryjomu się z archim przytulał! - okej - ruszył za nią posłusznie - dopracowywałem projekt, poza tym uczelnia jest jak mój drugi dom - raczej nikt sie nie dziwił że siedział do późna to była już norma - co takiego liczyłaś w głowie? - był ciekaw, choć pewnie i tak nic nie zrozumie.

haha, no tak, to fakt. dlatego się widywał z dziwnymi ludźmi po ciemku. w tym z joy, którą częściej spotykał gdzieś w zaułkach albo zakamarkach uczelni niż kogokolwiek innego. - mhm, projekt. a chociaż jakiś ciekawy projekt to jest? - zapytała. ona się totalnie na tym nie znała. - już ci mówię - i za chwilę mu wszystko powiedziała, co spowodowało, że zapewne zgubił się już na samym początku jej opowieści. no niestety, ale joy uwielbiała zagadki.

tak, ukrywał swoje tajemnice w ciemnościach xd
- zależy czy interesuje cię coś oprócz matematyki - bo jeśli interesowała ją tylko matma to projekt będzie dla niej bardzo nudziarski więc wolał się dopytać zanim zasypie ją szczegółami - to bardzo skomplikowane - zaśmiał się nerwowo słysząc jej zagadkę. kompletnie nie ogarnął.

z nią się dobrze ukrywał xd
- no widzisz, to tak samo jak ja bym zapewne nie ogarnęła twojego projektu. dwa różne światy. mój świat składa się głównie z liczb a twój z projektów - nie wyrzucała mu tego, stwierdzała po prostu suche fakty. pomyślała, że jack chyba nie do końca ją lubi. z resztą, nikt tutaj jej nie lubił, była samotniczką raczej niż pchała się w ludzi. - poza tym, ja się interesuję wieloma rzeczami - westchnęła. szkoda tylko, że nie chłopakami.

maybe!
- to fakt - potwierdził jej słowa. pewnie gdyby usłyszała o jego projektach dotyczących dofinansować dla uczelni lub tych stricte powiązanych z jego studiami to wzięłaby go za nudziarza. a na pewno nim nie był! to znaczy on tak o sobie myślał xd - taaak, np. jakimi? oprócz matmy - zapytał. był ciekaw. może coś ich łączyło!

to był żart xdddd
- na przykład uwielbiam rozwiązywać zagadki kryminalne. albo jeździć swoim samochodem po różnych opuszczonych miejscach. podobno jest tu w mieście jakiś bunkier, w którym zjedzono kobietę żywcem! - tym tematem to na pewno go do siebie nie zachęci. - lubię się też uczyć, pisać eseje, chodzę czasem obserwować różne debaty na temat filozofii, różnie. biegać czasem sobie biegam - wymieniała mu pierwsze lepsze rzeczy, które robiła.

nie odczytuje twoich żartów, wybacz xd
trochę się speszył tymi dziwnymi zainteresowaniami joy, dlatego potem pytał tylko o bezpieczne tematy typu pogoda, albo pieski. odprowadził ją i sam pognał do domu.
idę sobie coś oglądać, jutro mam wolne xd papa!

siedziała z theo na ławeczkach i udawała, że interesuje się tym co on gada, a tak naprawdę siedziała tu z misją śledzenia jacka! polowała na to, żeby przyłapać go na gorącym uczynku z archie'm i zrobić dokumentację zdjęciową. wiedziała, ze o tej porze jeszcze siedzi na uczelni. no ale przy okazji siedziała
nogami na ławce i oparta plecami o theo i coś tam gadali.

on też nie bardzo jej słuchał, bo pisał smsy z jakimś kumplem, ale skoro już się spotkali to nie mógł jej ignorować totalnie. palił papierosa i nawet się na nią nie patrzył. kiwał co jakiś czas głową na to co mówiła.

jo wracała z jakiś zajęć do domu! generalnie od kilku dni próbowała dobić się do nejta, ale ten ją ignorował i najwyraźniej nie czuła się z tym zbyt dobrze. pewnie pisała mu kolejnego smsa i w końcu idąc dostrzegła na ławce theo z jakąś dziewczyną. oczywiście porównując je to chloe pewnie była odjebana jak sto pięćdziesiąt, a jo jak to jo wyglądała bardzo casualowo bo też strój nie był jej priorytetem - cześć theo - dosiadła się na chwile - dzięki za zdjęcia - które w końcu jej przesłał. potem wychyliła się zza niego i wyciągnęła dłoń do chloe - cześć, jestem jo - przedstawiła się. chloe mogła ją znać z ploteczek skoro tak śledziła wszystko hehehe.

hahaha chloe i theo się olewali zamiast stworzyć sytuację do zazdrości. i tak, potwierdzam, chloe była odstawiona, ale dla niej to był casualowy look idealny na policyjną obserwację.
odwróciła się kiedy pojawiła się jo.
- cześć, chloe - nawet uścisnęła jej dłoń, ale żeby to zrobić to musiała się bardziej położyć na theo, który siedział jej na drodze. przerzuciła nogi na jego kolana, prezentując wszystkim smukłe nogi w krótkiej spódniczce i oparła się o jego ramię. czytała wszystkie ploteczki i wiedziała, że theo i jo czasem się spotykają, ale co z tego, ona też czasem spotykała się z theo.

no tak, chloe zachowywała się jak typowa chloe i musiała koniecznie się na nim położyć. zrzucił jej nogi ze swoich kolan i przywitał się z jo, przy której się bardziej ożywił. schował telefon do kieszeni i skoncentrował się na jo - cześć jo. miło cię widzieć. nie ma sprawy. to drobnostka - było mu trochę dziwnie siedzieć tak między jo a chloe.

theo taki osaczony!
no to jo wyglądała przy niej jak wieśniara w jakiś jeansowych krótkich ogrodniczkach, trampkach i zwykłym białym tiszercie, ups.
odsunęła się z lekka kiedy chloe ostentacyjnie zarzuciła na niego nogi - ładne buty - skomplementowała choć tak na prawdę w życiu takich by nie ubrała - tworzę właśnie oddzielny album z twoimi głupimi minami - zaczęła się z nim droczyć, bo wcale tego nie robiła, a tak na prawdę był zbyt przystojny żeby źle wyjść na zdjęciu.

kiedy zrzucił jej nogi z siebie to założyła nogę na nogę, ciągle tworząc sytuacje, w których jej spódniczka podchodziła trochę za wysoko.
- dzięki, versace - rzuciła lekkim tonem. pierwsze z brzegu buty versace, pasowały jej do krótkiej spódniczki! - niezły... - zmierzyła ją wzrokiem, próbując oddać komplement, bo lubiła modę i mogły mieć bonding dzięki ciuchom, no ale najwyraźniej nie z jo. - ...gust. - dokończyła więc. a propos butów czy chłopaków? nie wiadomo! patrzyła chwilę jak wymieniali się wewnętrznymi żarcikami. - głupie miny theo? też chcę to zobaczyć. - już się wtrącała i musiała wszystko wiedzieć. - mi nic nie wysyłałeś. - dźgnęła go kilka razy palcem w ramię za karę. nie czuła, żeby im przeszkadzała, w końcu to jo się wtrąciła im.

- tak? chętnie muszę w takim razie zobaczyć ten album. wpraszam się do ciebie na herbatę, przyjadę do ciebie specjalnie na rowerze - puścił do niej oczko. rower był ich wspólnym inside joke, którego chloe nie miała prawa zrozumieć, więc no cóż. nie patrzył się na jej nogi, bo naprawdę chciał poświęcić uwagę w pełni jo, skoro chloe go w tym momencie nie interesowała - chloe proszę zachowuj się - wywrócił oczami - nic nie wysyłałem, bo ciebie na tych zdjęciach najzwyczajniej w świecie nie ma. to zdjęcia moje i jo z naszej wycieczki - wzruszył ramionami - to kiedy wspólny seans? - zapytał jo, nie zapraszając chloe xd ups.

skoro już się dagna poświęciłaś i wysłałaś zdjęcia butów to stwierdzam, że zdecydowanie jo by ich nie założyła xd
uśmiechnęła się do chloe - dzięki, te ogrodniczki kupiłam na wyprzedaży, z której dochód szedł na pomoc w budowaniu szkół w afryce - odpowiedziała myśląc, ze faktycznie podobało jej się to co miała na sobie i to w jaki sposób to pozyskała - tak, robił głupie miny kiedy flesz w aparacie zaczynał go męczyć - opowiadała chloe - hmmm, w weekend? - zaproponowała theo, nie proponując chloe - ale błagam, z czymś mocniejszym niż herbata, przynajmniej piwko - szybko sprostowała oczekiwania xd znowu urządzała jakieś schadzki z chłopakami u siebie hehee.