studnia

nie popierał tego, ze patrick palił i teraz tez nie spodobało mu się to, że wyciągnął papierosa, ale cóż, sam to wywołał! zrobił krok w bok, żeby uniknąć dymu papierosowego i zbliżyć się do psów, które działały na niego kojąco.
- moja mama już wydzwania do wszystkich koleżanek i narzeka jak bardzo nie lubi mojego chłopaka - powiedział równie spokojnie, co nijak nie było odpowiedzią na pytanie patricka.

wiedział, że nejt tego nie lubił dlatego to zrobił! musiał balansować pomiędzy pokazaniem mu, że jest niezadowolony, a jednak okazaniem wsparcia.
- czyli jestem twoim chłopakiem? - bo to wyłapał z jego stwierdzenia. nate nigdy tego nie powiedział! - i odpowiadasz wymijająco - zauważył, bo faktycznie unikał odpowiedzi na jego pytania. miał gdzieś co myśli o nim bree. uważał że był dobry dla nate'a!

rollercoaster!
- własnie o to chodzi. wszystkie koleżanki mojej mamy nazywają cię moim chłopakiem - odchrząknął. tak naprawdę patrick to sam zaczął, ale jak nate usłyszał to potem tyle razy podczas telefonicznych ploteczek bree to zaczął się coraz bardziej przerażać. czyli jednak bramka numer dwa, nie chciał nazywać tego co między nimi jest po imieniu.

tak było!
- nie obchodzą mnie koleżanki twojej mamy - nie chciał nawet mówić, że jego matka go nie obchodziło bo była wścibską parówą, ale wiedział że nie wypada. zaciągnął się jeszcze raz i połowę fajki wyrzucił gasząc ją butem. a potem wstał, lekko odbijając się od studni i zaraz stał blisko nejta, wręcz na przeciwko, prawie czując jego bicie serca - obchodzi mnie co ty myślisz o tym - on był szczery, czas na nate'a.

kopnął jakiś kamyk uciekając wzrokiem od patricka, ale nie mógł go zignorować gdy stanął tak blisko. przez pierwsze kilka sekund nic nie mówił, tak jakby zupełnie nie wiedział co myśli albo nie był przygotowany do wywołania do tablicy, mimo że sam zaczął ten temat.
- boję się - powiedział w końcu. mówił powoli - że znowu złamię ci serce - dodał. tak naprawdę ciągle uważał, że nie powinni się w swoją relację tak bardzo angażować, ale na to już było trochę za późno.

kopnięcie kamyka prawie jak piłka nożna xdd muszą się spiknąć z vicky!
był blisko i trochę wywierał na nim presje, ale wiedział, że czasami nate potrzebował takiego impulsu żeby cos z siebie wykrzesać - zróbmy tak - złapał jego dłonie - daj sobie trochę czasu, nie chce żebys się czuł zmuszany do czegokolwiek - tłumaczył - ale z drugiej strony chce żebyś wiedział - patrzył na niego, wręcz śrubował go tym tajemniczym wzrokiem - jestem w tym i jestem z tobą, nawet jeśli ty nie jesteś pewien - przybliżyl się bardziej - i nawet jeśli uważasz że złamiesz mi serce - bo patrick dostrzegał w nim coś więcej i w tym samym momencie ujął jego twarz i cmoknął lekko, nie próbując wywołać skrajnych emocji.

nate podpyta ją jak jej idzie z chłopakiem, z którym chciała uprawiać seks xd
gdyby nie wywierał na nim presji to nate nigdy nic by z siebie nie wydusił.
słuchał tego co mówił patrick i prawda była taka, że nie miał pojęcia dlaczego bowman chciał się w to wszystko wpakowywać. tak naprawdę powinno być odwrotnie i to patrick nie powinien być pewien ich relacji. szansa, że nate złamie mu serce (bo jego własne nie działało jak należy) była bardzo duża, a sam nate nie był szczegolnie fascynującym towarzystwem, z którym można było spędzać czas. naprawdę lepiej byłoby dla niego gdyby znalazł sobie jakieś lepsze towarzystwo, a nie upierał się na smęcącego nejta. ale jednocześnie nate nie chciał, żeby tak się stało i chciał, żeby patrick mówił prawdę i nie zamierzał go opuszczać. dlatego po buziaku wtulił się w niego i chwilę tak stali nic nie mówiąc. nate znowu musiał zebrać w sobie jakieś zdania do wypowiedzenia, to nie było proste w jego wykonaniu, tym bardziej jeśli mówili o poważnych sprawach.
- daję ci możliwość wycofania się, może lepiej dla ciebie by było z tego skorzystać - wymamrotał ciągle go obejmując, bo jednak nie chciał go puścić wolno.

i vicky się wkurzy xd
to prawda, akurat presja na nejcie nie była aż taka zła. taka presja w granicach normy!
patty też nie wiedział dlaczego miał taką słabość do niego! może dlatego że widział w nim więcej? może dlatego, że tylko z nim potrafił milczeć i zachowywać w tym jakikolwiek sens? może po prostu dlatego, że czuł się przy nim szczęśliwy? ciężko powiedzieć! sam patrick nie miał odpowiedzi. wiedział jednak, że po prostu ciągnie go do berube i nie miał na to większego wpływu! chciał być częścią jego egzystencji, pomimo tego, że już raz złamał mu serce! to było przyciągnie silniejsze niż rozum, przynajmniej ze strony patricka! na pewno docenił to, że nie speszył się tym pocałunkiem, a wręcz przeciwnie... przytulił! i też wcale nie chciał go wypuszczać ze swoich objęć. nie chciał odpuszczać, jeśli i on nie odpuści - nie skorzystam z tej możliwości - zaśmiał się krótko - i co teraz? - zapytał wprost. przynajmniej mama bowman cieszyła się widząc, że nejt i patty się spotykali, a na pewno to dostrzegła. wszechwiedząca mama bowman!

i nate wyjdzie na chujka, standard xd 
nate też czuł to przyciąganie, któremu nie mogli się oprzeć. przy patricku był szczęśliwy i bezpieczny i chciał być przy nim, wbrew wszystkiemu w co wierzył przez ostatnie kilka lat, czyli to, że musi się izolować od ludzi i nie może się angażować w żadne związki. zaczęło się od rozstania z patrickiem i jak widać wszystko sprowadzało się znowu do niego. dlatego dla nejta to przyciąganie też było silniejsze niż rozum, który podpowiadał mu, że nie powinien narażać nikogo na takie głębokie relacje, które skończą się źle. ale jednak odkąd otworzyli znowu tę furtkę to nie umiał już trzymać się od niego z daleka. ciągle walczył ze sobą, ale nie zamierzał się od niego odcinać tak jak wtedy. myślał, że będzie łatwiej jeśli patrick to zrobi, ale on był uparty. 
- nie wiem - wymamrotał mu w ramię - chyba w tym jesteśmy - podsumował ciągle nie ruszając się i go obejmując. może tak było łatwiej, bo nie musiał na niego patrzeć, jego świdrujący wzrok go stresował! mama bowman musi zagadać bree. może jak się zaprzyjaźnią to bridget zaakceptuje patricka xd

standard xd
oboje siebie dopełniali! patrick był starszy, bardziej doświadczony, zrównoważony ale.przy tym czasami szalony. a nate był cichy, raczej zamknięty w sobie, wrażliwy. te cechy się zazębiały i oboje rozumieli siebie bardziej niż ktokolwiek inny. pomimo perturbacji przeszłości gdzieś ten krąg życia zatoczył mimo wszystko koło i finalnie po jakimś czasie znów wrócili do siebie, dotykając swoich dloni, przytulając się i zwierzając... wszystko wróciło do jednej, prawilnej normy która powinna obowiązywać - jesteśmy w tym - powtórzył za nim mocniej przyciskając do siebie i nie stresując go już tym przeszywającym wzrokiem - potrzebowałem usłyszeć tego od ciebie - przyznał po chwili bo chciał go uświadomić że wszystko co mówił jest dla niego ważne! myślę że bree, czyli młoda szalona matka, a mama bosman czyli starsza, doświadczona mamuśka to dwa przeciwstawne bieguny xd

patrick lubił kino, nate sport, patrick miał juz postawione cele w zyciu, a nate dopiero ich szukał, ale jednocześnie mogli porozmawiać o wszystkim albo pomilczeć i czuli porozumienie na kilku różnych poziomach, do których nikt inny nie miał wstępu. ciekawe czy gdyby nate nie zerwał z patrickiem wtedy kilka lat temu to czy do teraz byliby razem czy jednak nie było im to pisane w kartach. teraz wracali do tego co było, ale jednak nie zaczynali tam gdzie skończyli tylko wchodzili w nową relację z bagażem doświadczeń z tych paru lat, które spędzili osobno i podczas których się zmienili i też dojrzeli każdy na swój sposób. 
- też potrzebowałem tego usłyszeć od siebie - zaśmiał się nawet lekko pod nosem i pocałował go na przypieczętowanie swoich słów. pocałunek jednak przerwało szczekanie i nate oderwał się orientując, że przez te całe przytulanki smycze wypadły mu z dłoni, a psy zaczęły hasać na wolności. - lilo! stitch! - romantyczna scenka zostala przerwana nejtem biegającym za psami.
ale obie mamusie kochają piec i swoich synusiów, więc może znajdą jakieś porozumienie xd

w tym przypadku znaczenie słowo 'przeciwienstwa się przyciągają' mialy sens! nie było co gdybać w kwestii ich związku bo myślę że ten rozdzial mieli za sobą. to znaczy ten z ich poprzedniej próby. oboje wtedy byli na innym etapie w życiu, a teraz wchodzili w to z zupełnie nowej perspektywy. patrcik traktował to jako nowy początek, a nie jako kontynuację tego co było. odwzajemnił jego pocałunek i docenił że on też wychodził z takimi deklaracjami. widząc brykajace psy pomógł mu je ogarnąć, a potem odprowadzili psy i na pewno poszli do kina na ten nocny seans gdzie się obsciskiwali!
mamusie powinny się na kawusi wspólnej spotkać, taki to morał!

szła tędy po ciemku i jacyś kolesie zaczęli go zaczepiać. próbowała ich olać i wyminąć, ale ją otoczyli. zestresowała się!

freddie zobaczyl jakas niewiaste w potrzebie I.. I mial w to wyrabane. tak bym chciala napisac, ale wiadomo, ze nie moge. uratuje ja tylko dlatego, ze umie I lubi sie bic! wcale nie dlatego, ze mial male wyrzuty sumienia po tym jak odpowil odprowadzenia wystraszonej jo. - spierdalac - warknal na nich I chwycila stefke za reke zeby pociagnac ja za soba.

brałam pod uwagę opcję, że ją oleje xd kazda okazja dobra do popisania się jak umie się bić. 
miała juz chwilowy paraliż przez to, że nie wiedziała jak się zachować w tej krępującej sytuacji i dała się bezwładnie pociągnąć mu za sobą. zerkała na niego i dopiero do niego docierało do niej kto to jest i że chyba jest bezpieczna. ale kolesie zaczęli coś tam się przystawiać do freddie'go jednak i szukać guza!

popisywanie sie bylo silniejsze od niego xd
mial nadzieje, ze ja wyciagnie z tej sytuacji I sie rozejda zeby nie musial o tym rozmawiac. nie byl jednak zawiedziony kiedy kolesie zaczeli sie przystawiac. - poczekaj - postawil ja pod latarnia zeby bylo ja dobrze widziec xd moze ktos inny sie zainteresuje I bedzie mial spokoj. - ktory pierwszy? - zasmial sie. zrobil unik kiedy jeden z kolesi chcial mu przywalic I chwycil go w sposob, ktory umozliwil mu z niewielkim trudem polozyc go na ziemie.

hahah wiadomo.
mógł nie kazać jej czekać tylko iść do domu to by się jej pozbył xd stefka posłusznie uciekłaby z tej sytuacji. aż pisnęła kiedy freddie powalił jednego z chłopaków na ziemię. 
- uważaj! - zawołała kibicując swojemu bohaterowi, bo już widziała, że inny z kolesi się czai na niego.

nie przemyslal tego! albo podswiadomie tak powiedzial bo chcial ja odprowadzic do domu.. nie, to na pewno nie to. liczyl, ze da sie wyruchac skoro tak bohatersko ja uratowal xd
stefka go troche rozproszyla przez co dostal z piesci. nie przejmowal sie tym jednak bo przynajmniej bedzie mial sie czym pochwalic jak bedzie mial limo. przegrana nie byla ocja. przewalil drugiego kolesia I przydusil go. troche sie nameczyl, ale w koncu ogarneli, ze freddie jednak umie sie bic. stefka nie byla tego warta xd - po co lazisz po nocach? - mruknal do niej I pomacal sie po rozwalonej wardze.

na pewno chciał ją odprowadzić i upewnić się, że dotrze bezpiecznie do domu! joke's on him, stefka nie chciała, żeby ktokolwiek ją odprowadzał, żeby nie zobaczył gdzie mieszka.
- często widujemy się wieczorami - przypomniała mu przypadkiem, że jeszcze nie tak dawno sama w stanie alkoholowym była skłonna robić różne rzeczy z nim lub takimi przypadkowymi chłopakami. jego ton sprawił jednak, że było jej głupio, że musiał stanąć w jej obronie, tym bardziej, że mu przywalili! - dziękuję za pomoc - odezwała się niepewnie. - chociaż na pewno dałabym sobie z nimi radę - jasne xd - nic ci nie jest? - odruchowo ułozyła dłoń na jego policzku, bo się przejęła trochę.

lepiej dla niego!
- whatever - mruknal niezadowolony, ze mu dziekowala. nie lubil stawac w obronie dziewczyn, ktore znal. chyba ze to znaczylo, ze cos bedzie z tego mial. - I dlatego dalas sie otoczyc? - nie uwierzyl jej. - to zalezy od tego czy dostane jakas nagrode jesli cos mi jest - usmiechnal sie cwanie.

stefka idealna sztuka dla freddie'go, nie chce być odprowadzana xd
była mu wdzięczna, ale widziała, że jest niezadowolony i teraz było jej głupio, że to wszystko z jej winy. 
- nie zdążyłam zareagować - próbowała wyjaśnić, ale tylko udowadniała, że ją zmroziło i nie była w stanie nic zrobić. - oczywiście, odwdzięczę się - powiedziała pospiesznie, nie wiedziała jeszcze, że się wkopuje w coś. chciała mu szalik wydziergać czy cośxd

a on glupi nie skorzystal I jej nie wyruchal xd
powinna mu to jakos wynagrodzic! na to liczyl hehe
- nastepnym razem sie pospiesz - poradzil jej, nawet calkiem szczerze. nie byl potworem I nie podobalo mu sie kiedy faceci zaczepiali laski ze zlymi zamiarami. - u mnie czy u ciebie? - nie marnowal czasu. chcial jak najszybciej odebrac nagrode.

bał się, że wygląda na taką, którą trzeba odprowadzić xd
- myślisz, że będzie następny raz? - przestraszyła się trochę. nie umiała się bić! po jego pytaniu zamrugała. - to znaczy? - musiał jej powiedzieć drukowanym literami czego oczekuje. freddie niby ratował ją przed kolesiami, którzy chcieli ją wykorzystać, a sam robił to samo xddd wychodził na bohatera, że pobił tamtych i korzystał z szansy xd

a jednak sie mylil xd
- nigdy nie wiadomo - zauwazyl. - to znaczy czy chcesz mi sie odwdzieczyc u mnie czy u ciebie? - jeszcze sie nie zniechecal tym, ze byla taka niewinna. haha prawdziwy bohater xd on przynajmniej nie mial zamiaru jej wykorzystywac wbrew jej woli. zawsze cos.

oceniał ją po pozorach xd
- ach. u ciebie - odpowiedziała bez namysłu xd cokolwiek chciał robić, na pewno nie chciała go zapraszać do siebie, wiec to było pewne. - masz coś konkretnego na myśli? - głupia i naiwna! po ich ostatnich spotkaniach nie przyszło jej do głowy, że nadal kręcą się wokół tego tematu. faktycznie dżentelmen z niego!