the shard

- nie wiem kompletnie o czym mówisz gabriel, nie wiem co ci się stało po tym rozwodzie ale chyba nie chcę wiedzieć. mam nadzieję jednak, że niedługo ci się poprawi - poklepała go po ramieniu - napij się - uśmiechnęła się do jakiegoś przypadkowego kolesia - pójdę już, baw się dobrze czy coś - zamachała dłonią i odeszła do jakiejś grupki znajomych.
tedziu ma w ogóle smsa!

jej słowa uznał za personalny atak. tym bardziej jak sugerowała, że ma coś mu się niedługo poprawić.
- nic nie musi się poprawiać! wszystko działa! - odgroził się, żeby nie myślała, że jej klątwa miała jakikolwiek wpływ na niego! przekuśtykał z powrotem do panienek i wykorzystał potem z jedną z nich uroki działającego znów penisa.
hehe nie ogarniam. zacznij next!

nie wiedziała o co chodzi i myślała, że coś go opętało, więc już spędziła resztę wieczoru z nowymi znajomymi.

zorganizowała wspólną kolację w trójkę, podczas której co chwilę komplementowała florence, starając się psychologicznie wpłynąć na george'a, żeby zrozumiał, że to odpowiednia kandydatka na żonę.

george myślał, że będzie jeść tylko z charlotte, pewnie jej nie słuchał! nie przeszkadzało mu jednak że była też florence. oczywiście potwierdzał wszystkie komplementy, ale robił to z grzeczności. zaraz chwycił butelkę wina którą mieli na stoliku - chcecie dolewkę? - odprawił pewnie kelnera bo przywykł przy kolacjach z annie że nikt nad nimi nie sterczał.

florence od razu zgodzila sie na ten pomysl i byla zadowolona, ze charlotte zaproponowala zorganizowac kolacje. potrzebowala tych komplementow po randce z philipem wiec byla teraz w siodmym niebie. - poprosze - usmiechnela sie i przesunela swoj kieliszek w jego strone.

charlotte musiała coraz intensywniej prowadzić kampanię na rzecz florence skoro tyle czasu mijało, a george wciąż nie odprawił annie z kwitkiem. podsunęła kieliszek w stronę brata, zadowolona, że tak się przejął obecnością florence, że zapomniał, że powinien pilnować trzeźwości siostrzyczki.
- po kolacji musimy iść na trafalgar square, podobno choinka jest piękna w tym roku - myślała, że będzie romantycznie xd chociaż widziałam śmieszki z tegorocznej smutnej choinki!

pewnie myślała, że pójdzie łatwiej i że annie bedzie przeszłościa, ale zamiast tego annie coraz bardziej umacniała swoją pozycję na scenie (dosłownie i w przenośni!). nalał wina do kieliszków, oczywiście dopiero na końcu do swojego - na prawdę? - zaśmiał się. nie był aż takim fanem świąt, raczej udawał - chce wam się spacerować w tą pogodę? - pewnie padał śnieg xd

obydwie myslaly, ze swietnie im szlo. szkoda, ze niestety nie zapowiadalo sie by annie miala znikac z zycia ksiecia. jak tak dalej pojdzie to florence bedzie musiala znowu ja przypadkiem spotkac, ech. - chetnie sie przejde - upila lyka wina. ta choinka wyglada jakby zaczeli zakladac lampki od gory i im sie odechcialo wiec zostawili zeby tak wisialy xd

los jeszcze się do florence uśmiechnie, ale póki co faktycznie annie za długo siedziała w zyciu george'a. według charlotte zrobiło się to już nudne, już nawet zabrakło jej pomysłów na nowe zaczepki w jej stronę.
- widzisz? florence chętnie się przejdzie. a więc idziemy! - próbowała wmawiać george'owi, że ma się przejmować zachciankami florence.

to prawda, los do florence się uśmiechnie! george za to uważał, że annie było za mało w życiu i dążył do tego żeby formalnie przestała się uganiać za innymi kolesiami!
wskazała na nie palcami - może pójdziecie we dwie? - zaproponował zerkając na zegarek - chciałem wrócić o ludzkiej porze i spotkać się jeszcze z annie - zaczął tłumaczyć nie rozumiejąc po co tutaj był xd

florence wiedziala, ze tak bedzie bo zawsze dostawala to co chce! dluzylo jej sie jednak to czekanie i zaczela miec watpliwosci czy nie powinna sobie szukac kogos innego. ale skoro miala po swojej stronie charlotte to musialy odniesc sukces. - annie nie ucieknie - dalej sie usmiechala, ale byla poirytowana tym, ze o niej wspomnial.

po słowach florence rzuciła jej spojrzenie mówiące "a mogłaby". też nie podobało jej się, że wspominał o annie skoro tak wyraźnie florence była dla niego lepszą kandydatką.
- poza tym jesteśmy lepszym towarzystwem - zaśmiała się i napiła się winka. wcale nie żartowała.

widział to spojrzenie, ale nie skumał o co chodzi. uznał, że skoro są tak długo razem to już jego rodzina przywykła do niej! arthur na pewno tak!
- skoro jesteście lepszym towarzystwem - założył nogę na nogę i oparł się na krzesle wygodniej patrząc oczekującym wzrokiem - to musicie wymyślić coś lepszego niż oglądanie choinki - zażądał!

florence zrozumiala to spojrzenie i poslala jej swoje w podobnym stylu. arthur cieszyl sie, ze annie nadal byla czesciach ich zycia. na pewno juz nie polubi tak zadnej nastepnej partnerki george'a. a tymbardziej florence. annie wedlug niego byla najlepsza. - w takim razie moze spacer po carnaby street? maja tam najladniejsze swiateczne oswietlenie - zaproponowala.

annie wysoko zawiesiła poprzeczkę xd za to w oczach charlotte annie była najgorszą kandydatką jaką george mogłby sobie wybrać i każda kolejna byłaby gorsza. dobrze, że nie wiedziała, że sypiał z gigi czy summer xd doceniłaby annie.
- wspaniały pomysł! - przytaknęła przyjaciółce. - jesteś taka kreatywna, z tobą nigdy nie można się nudzić - słodziła jej przesadnie xd

arthur jak się okazało najporządniejszy z tej rodziny i najbardziej doceniał annie. gigi czy summer były jako dzikimi odchyłami które miał xd w oficjalnym życiu trzymał się bardziej stonowanych dziewczyn! - od kiedy jesteście takimi fankami świat? - zapytał lekko zdziwiony ale i zainteresowany. nie spodziewał się świątecznych, klimatycznych spacerków - skoro tak was to interesuje to może powinnyście zając się organizacją przyjęcia świątecznego w pałacu? - zaproponował szukając im zajęcia xd

byl tak samo niedoceniany jak ona wiec od razu ja polubil. bedzie walczyl o jej prawa hehe. moze chociaz jej uda sie zdobyc jakis respect. i wtedy ona sie za nim wstawi.
- od zawsze - usmiechnela sie. nie byla to prawda bo miala w dupie swieta, ale byla sklonna udawac jesli to oznaczalo spedzanie czasu z george'm. - to bardzo dobry pomysl - pochwalila go. nie bardzo jej sie podobal, ale z drugiej strony zastanawiala sie czy to bylo jakies wazne zadanie, ktorym warto bylo sie zajac. nie pogardzilaby wizytami w palacu nawet jesli musialaby sie zajmowac jakimis glupimi swiatelkami.

ciągle wyobrażam sobie jak arthur będzie nucił piosenki z musicalu podczas rodzinnych obiadków i chce mi się śmiać.
- święta zawsze wprawiają w taki przytulny nastrój... - wymyslała, chociaż też nie była szczególną fanką świąt. najfajniejsze było pozowanie do świątecznego zdjęcia z babką i wszystkimi jej prawnukami xd chyba że śnieg przypominał jej kokę. hehe teraz jej awek nabrał nowego znaczenia. - oooo tak! - ucieszyła się, bo florence z ważnym zadaniem w pałacu to dokładnie to czego potrzebowały. wiedziała, że jeśli florence wkupi się w łaski pałacu to będzie coraz bliżej małżeństwa z george'm. najwazniejsze, by rodzina zaaprobowała. - jutro spotkamy się z armandem i wszystko zaplanujemy - żałowała, że olewała swoją asystentkę, bo teraz przydałaby jej się do umówienia spotkania z pałacowym eventowcem.

będzie niezręcznie, to fakt xd
no właśnie, dla georga było to podejrzane, że tak jarały się świętami. wcześniej nie słyszał o tym ani od jednej, ani od drugiej. nie wyczuwał tu jednak żadnych spisków tylko raczej widzimisię. co było normalne dla arystokratów i księżniczek w sumie - pamiętajcie tylko że bez żadnych tandetnych motywów i że dwudziestu zasłużonych obywateli niższych sfer musi zostać wpuszczonych na przyjęcie, wybierajcie wśród lekarzy, pielęgniarek, pracowników fizycznych - wymieniał zupełnie jakby to było spotkanie biznesowe. znowu nie wyczuwał co knuły! - a teraz możemy iść - zarządził i poszli na spacer gdzie paparazzi narobili im mnóstwo fotek!

to bedzie jego wybor na karaoke xd
florence byla pewnie zmienna jak pogoda wiec nic dziwnego, ze akurat teraz upodobala sobie swieta. nic podejrzanego!
starala sie zapamietac, ale nie lubila miec obowiazkow wiec liczyla na to, ze asystenci to wszystko ogarna, a one beda tylko mogly sie pokazac i zaimponowac rodzince george'a.
cieszyla sie z tych fotek i uznala dzisiejszy wieczor za sukces!

wysłał po ruthie limuzynę ze stylistką, która przyniosła dla niej nową kreację, ubrała ją i umalowała, po czym limuzyna przywiozła ją tutaj gdzie posadzono ją przy stoliku i musiała chwilę czekać na swojego towarzysza (gabriel na nikogo nie czeka, wszyscy czekają na gabriela!). w końcu zjawił się łaskawie.
- witaj ruthie carrie, wyglądasz maravillosa - ucałował ją w dłoń na powitanie.

pewnie w międzyczasie od powrotu do albans wygooglowała kim jest gabriel i wiedziała, że została jego nową zachcianką czy też zabawką. no ale raz się żyje, jak mu się znudzi to wróci do swoich tradycyjnych nawyków standardowo. czekała na niego i prawie się chciała wyłamać i sobie pójść ale jednak się zjawił. uśmiechnęła się na jego widok - witaj gabrielu, dziękuję - poprawiła przy okazji sukienkę, która idealnie podkreślała jej wszystkie atuty.

zmierzył ją wzrokiem sprawdzając czy aby na pewno sukienka podkreśla wszystkie atuty zgodnie z tym jakie wydał polecenie.
- tina się spisała doskonale - pochwalił stylistkę, której zasługą było to, że ruthie tak dobrze wygladała xd spełniała standardy gabriela i tego miejsca. podszedł do nich kelner i gabriel od razu zamówił dla nich butelkę wina bez pytania na co towarzyszka ma ochotę.

wiadomo, że on się nigdy nie pytał na co ona ma ochotę bo był egoistą. jedynie szanował dani, która tymczasowo go nie chciała ups xd no ale ruthie korzystała ile tylko mogła - tak, owszem, rita wykonała świetną robotę - skinęła głową - ty również wyglądasz całkiem nieźle - nie wiedziała czy takie komplementy jakkolwiek na niego działają, bo jego ego było wybujałe.