ścieżka

- nie mogę się z nim pożegnać, nawet się nie całowaliśmy! - teraz przejmowała się bardziej tym, że nie udało jej się całować z takim przystojniakiem bez koszulki niż że umarł i że to było samo w sobie traumatyczne. zafiksowała się na tej jednej rzeczy i nie była w stanie logicznie myślec. nie słuchała też tego co maya miała do powiedzenia. - n-nie wiem... - odgarnęła włosy przez co jeszcze bardziej rozmazała krew chłopaka na twarzy. nie wiedziała w tym momencie jak ma na imię, jaki jest dzień tygodnia, gdzie się znajdują. wiedziała tylko, że chłopak lubił monty pythona.

- dobrze. ja mam na imię maya - przedstawiła się jej. zapewne udało się jej w końcu ogarnąć maisie, ale potrzebowała do tego dłuższego czasu, zaprowadziła ją do karetki gdzie dostała leki uspokajające a sama maya została odwieziona do domu, gdzie już była bezpieczna.