george street

spojrzałam czy w ogóle jakiekolwiek relki mają, boom, mają, ona na niego leci, matkobosko. zoe jest nimfomanką.
jak chcesz, mogę ci je poszkodować, jestem w tym specjalistką.
- no już nic się nie stało, następnym razem uważaj bardziej gdzie biegniesz. czego szukasz, to ci pomogę? - zaproponowała przyjaźnie. zignorowała idiotyczną ksywkę, nie zamierzała tego komentować, bo jak zwykle coś sobie wymyślił.

zoe chyba leci na wszystkich. a sammy taki niewinny!
nie mam na razie pomysłu i musze się zastanowić kto zasłużył xd
może wszystkim wymyślał ksywki! nie wiem czemu na niego leciała skoro tak brzydko ją nazywał. może faktycznie była nimfomanką - słuchawki... - jęknął i znalazł jedną. uniósł ją w triumfalnym geście niczym jakąś sztabkę złota - bez nich moje bieganie nie będzie takie same! - przyznał szukając panicznie drugiej.

patrząc na listę jej byłych/obecnych/potencjalnych partnerów, owszem, leci na wszystkich. ostatnio stwierdziłam, że pewnie na faye też.
hehe jak się dowiesz, to daj znać xd wypchniemy kogoś przez okno xd
był drugim andersonem, który wymyślał quinn koszmarne ksywki, odpłacając się za nazywanie go andym? xd nieźle. pomogła mu w szukaniu drugiej i mu ją podała - proszę bardzo i nie ma za co. ale następnym razem ścisz sobie muzykę - zaproponowała klepiąc go po ramieniu.

a czy ona też dziewczyny lubi? xd gdyby nie fakt że faye jest twoją postacią to mogłaby ją odbić nico hehehe.
samuel na pewno nie był andersonem. anderson przy nim był silnym samcem. a sammy co najwyżej średnio ogarniętym słodziakiem! - dzięki - odparł podekscytowany i wrzucił słuchawki do kieszeni dresiku - dlaczego jeździć na wrotkach po nocy? - dopiero to zauważył, wcześniej był zbyt zaaferowany innymi sprawami - to niebezpieczne i myślę że jeżdżąc tak łamiesz co najmniej kilka przepisów drogowych - zaczął ją karcić xd

tak, zoe jest biseksualna! hehehe no mogłaby ale nie będę sama ze sobą grać, sorry xd
spojrzała na niego jak na jakiegoś wariata i zmierzwiła mu włosy - dlaczego? bo lubię jeździć na wrotkach po nocy. to jest fajne, nie ma nikogo i nikt mi nie przeszkadza, mam mniejszy ruch, takie tam - wyjaśniła mu - dobra, jakie przepisy ruchu drogowego łamię? wyjaśnij - zaproponowała mu. niech się chłopak wypowie! powodzenia xd

ech, a może jednak?
- niby jest mniejszy ruch, a i tak spowodowaliśmy kolizję drogową - zauważył. miał świra na punkcie zasad i bezpieczeństwa, skrzywili go w wojsku sorry! - jak to jakie!? - złapał się za głowę widząc tą dezinformację o zoe - jeżdżenie bez odblasków, nie po tej stronie ulicy, dodatkowo bez kasku - zaczął wymieniać - i nie zachowałaś zasady bezpiecznego odstępu od krawężnika - a on dalej swoje i to na poważnie. bezpieczeństwo przede wszystkim.

już byś chciała.
- no to nie jest kolizja drogowa, bo zderzyły się dwie osoby a nie dwa pojazdy czy człowiek z pojazdem. ja nadal mimo wszystko według prawa jestem uznawana za pieszą, ty tym bardziej, więc nie wiem skąd to rozumowanie - wytknęła mu to wszystko - co najwyżej mieliśmy wypadek. ale nie, wypadek jest też inaczej klasyfikowany - zastanowiła się na głos. hehe, zoe miała sporą wiedzę jak widać, ale to tylko dlatego, że ja też tą wiedzę mam xd - o stary, daj spokój, kto by o tym pamiętał. to tylko rolki - poklepała go po klacie - spokojnie, nie umarliśmy, a mnie się nic nie stało - zapewniła go - mam ściągnąć wrotki? - zapytała.

tak xd
samuel sobie wymyślał te wszystkie zasady myśląc że jest ekspertem od bezpieczeństwa. tymczasem zachowywał się jak harcerzyk, a nie chłopak który był w wojsku. ja też mam prawko, ale moja wiedza jest ograniczona bo nie jeżdżę xdd - czepiasz się - wytknął jej spoglądając na wrotki. on by się bał jeździć. pewnie nóżki by mu się rozjeżdżały! - to nie rolki, tylko wrotki - wytknął jej i zaraz nie wiadomo skąd wyjął naklejkę odblaskową którą przykleił jej na samym środku bluzki. od razu się uśmiechnął bo bylo mu lepiej - powinnaś je zdjąć jeśli nie chcesz umrzeć lub się połamać - zauważył poważnie.

hehe ale ja nie chcę. to by było już mega pokręcone, jakby była dziewczyna odbiłaby mu obecną. nope. a poza tym to moje otp xd
a ja tam jeżdżę i to bardzo chętnie, ale to też nie stąd moja wiedza xd znaczy nie tylko z prawka. no mniejsza o większość! samuel może i się zachowywał jak harcerzyk, ale jej to nie przeszkadzało najwyraźniej - dzięki, że tak o mnie dbasz - nikt wcześniej pewnie tego nie robił, no może nate by tak zrobił skoro wzajemnie o siebie dbali ale to zupełnie inna historia jest - wszystko jedno co to jest, wrotki, rolki, już zdejmuję - posłusznie ściągnęła to co miała na nogach - ale teraz jestem bez butów, będziesz musiał mnie nieść - zauważyła.

nie ma w tym nic pokręconego xd
w waw nie ma sensu jeździć samochodem, nie opłaca się finansowo hehehehehehe.
może pociągali ją chłopaki harcerzyki, kto wie! samuel dbał o każdego na kim w jakimś stopniu mu zależało. zoe najwyraźniej też była na tej liście. szczególnie że wrogów miał niewielu - polecam się - zasalutował, a potem patrzył jak ściąga wrotki. chciał jej dać wykład czym się różnią od rolek, ale nawet ugryzł się w język, a potem odwrócił - wskakuj - pokazał na swoje plecy. był gotów zanieść ją do domu!

nie no nie ma, ja już bym zapętliła się w relacjach zoe totalnie xd więc nie.
wiem wiem, dlatego w waw nie mam samochodu.
możliwe że tak było! generalnie mam wrażenie, że zoe pociągali ludzie. bez względu na wszystko to jak wyglądali i jak się zachowywali, jej targetem byli ludzie xd wskoczyła mu na plecy, skoro już się zaoferował - no to ja poproszę w takim razie do domu. wiesz gdzie mieszkam, nie? wiesz. to małe miasto. to lecimy - musiał wziąć jej wrotki w ręce xd

e tam xd
powinna w orientacji mieć wpisane że pociągają ją po prostu ludzie xd
na szczęście samuel był wysportowany więc zoe nie była dla niego wielkim cięzarem w porównaniu do plecaka z prowiantem który nosił na wojskowych przebieżkach - w takim razie do twojego domu! - zarządził chwytając wrotki i zaczął biec. dobiegł z nią do domu na plecach w kilkanaście minut niczym zgrabny konik xd a potem poszedł dalej biegać bo miał jeszcze dużo energii!

nie e tam! no drama for u. zoe jej nie odbije!
czyli tak naprawdę zoe jest panseksualna.
ona już nie jeździła nigdzie, została w domu i się wyspała.

wracał do domu tędy na desce i podśpiewywał pod nosem.

on za to szedł na imprezę, bo widział na insta stories, że peter jest w jakimś barze i benio zamierzał do niego dołączyć jako jeden z jego najlepszych kolegów. zamiast tego spotkał jake'a, też dobrze!
- hej ho! - zamachał do niego. - daj się przejechać! - poprosił od razu.

oj to się chłopak zdziwi jak się jake zaraz odezwie. zatrzymał się na chwilę przy benie - nie gadam z palantami, którzy ranią moje przyjaciółki - rzucił na niego pogardliwe spojrzenie. jake rozmawiał z maud i zamierzał teraz wygarnąć benowi to, co maud mu przekazała.

no cóż, ben nie miał szans. jake nigdy nie trzymał strony benka skoro już wiele miesięcy temu powinien był powiedzieć mu, że maud się puszcza za jego plecami, a zamiast tego patrzył jak tamta mydli mu oczy. faktycznie nie spodziewał się teraz takiej odzywki i od razu się wyprostował.
- chodzi o maud? to jest sprawa między mną a nią, tylko i wyłącznie. - odparł od razu. no i może aimee xd

jake był raczej fejk friendem bena, tak samo jak peter. lubił go, ale przecież jak to mówił ashley, czasem przed nim musiał uciekać. tak jak na przykład uciekli z ashley do meksyku xd uśmiechnął się ironicznie - mhm, między tobą a nią, a to ciekawe co powiedziałeś. zadzwoniła do mnie ostatnio zapłakana, że ją rzuciłeś dla nie wiadomo kogo i że wyjechała do amsterdamu. moje gratulacje, miałem cię za porządnego faceta, a zachowałeś się jak dupek - prychnął na niego.

peter czy ashley byli faktycznie osobami nie z ligi bena, do których się przyczepiał, ale ben był przekonany, że jake był takim samym friendzonowym przychlastem jak on i że są na tym samym poziomie xd
- pary się rozstają to normalne. między nami nie było tego czegoś. - przełknął ślinę. chciał powiedzieć "tego co między mną a aimee", ale się powstrzymał, bo wiedział, że jake tego nie zrozumie. - fakt, źle to się między nami skończyło i nie zdołaliśmy sobie wszystkiego wyjaśnić, ale zrobimy to jak wróci z amsterdamu. - zaplanował.

to ben był mega naiwny w takim razie skoro myślał, że ma takich przyjaciół xd znaczy, ashley to może jeszcze go lubiła naprawdę ale jake to chyba niekoniecznie skoro takie rzeczy robił i bronił maud jak lew. przeczesał palcami włosy - tak? to po co mówiłeś jak bardzo ją kochasz, co? wiesz jak ona teraz cierpi przez ciebie? nie wiesz i się zapewne nie dowiesz - powiedział oschle - ben, ona już nigdy nie wróci tutaj, wyjechała na zawsze - wytłumaczył mu.

jake okazuje się największym czarnym charakterem heheh. słodki, ale chujek, zupełnie jak nate.
- bo ją kocham! cały czas ją kocham, ale nigdy nie będę tym kogo ona potrzebuje, nie jestem w stanie jej tego zaoferować. nigdy nie chciałem, żeby cierpiała przeze mnie... - wyrzucił z siebie i rozłożył ręce. poczuł się źle z tym, że jake go tak atakuje, tym bardziej, że jake nie był w ich związku, więc nie wiedział co kto czuje, no i znał jedną wersje tej historii. ben faktycznie rzucił maud, ale to nie oznaczało, że jej nie kochał. była jego pierwszą dziewczyną i zawsze będzie ją kochać. - jak to na zawsze? - zmrużył oczy. nie było ku temu wcześniej przesłanek!

hehe cicha woda brzegi rwie xd
- no to super, że ją kochasz, moje gratulacje, to jesteś debilem w takim razie. jaki facet rzuca kobietę, którą kocha?! nie rozumiem ciebie ani twojego postępowania. maud też tym bardziej nie rozumiała. poczuła się kompletnie upokorzona. pomagam jej w sprzedaży mieszkania i ogarnianiu jej rzeczy, żeby móc je przesłać do amsterdamu. wróciła do mamy z tego co mi wiadomo - westchnął - na zawsze, a co? zdziwiony? - zapytał rozbawiony - jak ją tak potraktowałeś to teraz masz za swoje - zapalił papierosa.

hahah potwierdza się xd
- w wypowiadaniu się za nią też jej pomagasz? ja jestem gotow się z nią umówić i z nią porozmawiać, ale nie chcę tego robić przez pośrednika. ty i tak nie rozumiesz tego co czuję. nigdy nie byłeś zakochany i nie miałeś dziewczyny! - wytknął mu, bo ben uważał, że miał większe doświadczenie xd potrząsnął głową. - to na pewno nie przeze mnie. maud miała wiele innych spraw na głowie. nie porzuciłaby całego swojego życia przeze mnie, więc nie próbuj zwalić tego na mnie! - złapał się pod boczki. udawał odważnego, ale tak naprawdę już miał wyrzuty sumienia. nigdy nie chciał zranić maud.

wiadomo!
- tak, pomagam jej, bo ona nie chce z tobą w ogóle rozmawiać. kazała mi to tobie przekazać, żebyś jej nie szukał ani do niej nie dzwonił, z resztą i tak zablokowała już twój numer. nie chce cię znać ben - powiedział mu poważnym tonem - co z tego, że nie miałem dziewczyny, co to ma w ogóle do siebie, co? wiem doskonale co czuje maud i wiem, że cierpi. złamane serce boli zawsze - zauważył - na pewno? tak? jesteś tego pewien, że nie przez ciebie wróciła do amsterdamu? jeszcze tego samego wieczora po zerwaniu kupiła bilet do holandii i ty mówisz, że to nie przez ciebie? ja pierdole, kretyn - mruknął zaciągając się papierosem.

- przykro mi. naprawdę tego nie chciałem i mi też ciężko jest żyć teraz bez niej. co innego mam ci powiedzieć? ja też ją kochałem i też nie wiem co się wydarzyło! ale żyjemy dalej i będzie nam lepiej bez siebie! - rozłożył ręce. benek w jednej chwili myślał, że straci cnotę, a w drugiej rzucał maud dla ducha, kompletnie mu odbiło i nic dziwnego, że nie wiedział co się stało xd - jeśli tak zrobiła to znaczy, że działała bez przemyślenia, poleciała do mamy i jak już wszystko przemyśli to na koniec wakacji wróci tutaj. - stwierdził, oddalając od siebie odpowiedzialność za to, że maud porzuciła dotychczasowe życie przez niego.