siostry anderson

ustawiała mu kolorystycznie kubki w szafce i robiła przemeblowanie w kuchni!

jak on tego niecierpiał! w ogóle, jak tylko vicky przyleciała do niego z kanady, przeprowadził z rodzicami bardzo długą i żarliwą rozmowę. że on sobie nie życzy siostry w jego mieszkaniu! no ale cóż. przyleciała to zostanie. przyszedł z pracy, dzisiaj wcześniej skończył, bo jego kolega wcześniej przyszedł. ściągnął kurtkę, buty i powędrował do kuchni. - co ty znowu robisz diable? - podszedł do niej i zmierzwił jej włosy.

nie miał wyjścia, bo rodzicie za żadne skarby nie chcieli żeby mieszkała sama. pewnie bali się że rozniesie mieszkanie, albo zrobi sobie wielki kurnik w mieszkaniu. dlatego ktoś musiał okiełznać jej dzikie żądze.
- układam po swojemu - wyjaśniła przygładzając włosy. już traktowała to miejsce jak swoje mieszkanie - chyba, rzadko cokolwiek robisz w kuchni bo rozmieszczenie tego wszystkiego jest logicznie nielogiczne - odparła mądrze wyciągając z lodówki piwko. biedaczka musi zacząć szukać roboty, bo żyje na garnuszku brata.

co wy tak z dagną równo odpisujecie!!!
kurnik brzmi przezabawnie. powinna dostać własne mieszkanie, ale pewnie brat bałby się, że by się tam zabiła. wolał już chyba faktycznie mieć ją pod ręką, jak wszystkie siostry. odpowiedzialny braciszek. zabrał jej piwo - o nie moja droga panno, ty nie pijesz. masz dopiero 19 lat. jesteś pod moją opieką dziewczyno - zganił ją i napił się z butelki. on był starszy, mógł pić ile chce. - ehh, chcesz zapewne również umeblować drugi pokój gościnny dla siebie, nie? bo na razie jest tam wszystko i nic - usiadł sobie na blacie.

pełna synchronizacja xd
kurnik brzmi wspaniale. może tutaj mu taki zrobi. jest nieobliczalna... zaskoczę cię i nie zdradzę czy zrobi czy tez nie ;x
- eej - jęknęła kiedy zabrał jej piwo - tutaj można pić przed dwudziestką spokojnie więc to się nie liczy - zaraz wzięła drugie piwo. była nieustępliwa - a co jest nie tak z tym pokojem teraz? - nie chciało jej się meblować, miała to gdzieś. otworzyła drzwi do pokoju i był tam jeden wielki bałagan xd pewnie na lampie wisiały jej skarpetki.

wypierdoli ją wtedy w kosmos do kanady, tego chcemy? XD
zabrał jej kolejne piwo - czego nie rozumiesz przez to, że masz dziewiętnaście lat i nie będziesz piła pod moją opieką? możesz sobie pić na imprezach ze znajomymi, ale ja ciebie nie będę w domu alkoholizował - zachowywał się jak starszy niedobry brat. poszedł za nią. - ja pierdole, vicky, weź coś z tym coś zrób a nie - wywrócił oczami widząc co zrobiła z tym pokojem.

nonsens, może ją co najwyżej z mieszkania wywalić xd
przewróciła oczami i mruknęła pod nosem - emeryt - spojrzała tęsknie za tym piwem - przecież to tylko piwo light, daj spokój, wolisz żebym wypiła jedno w twojej obecności czy dziesięć ze znajomymi? - próbowała go urobić - o co ci chodzi? to przecież mój pokój, sam to powiedziałeś - wskazała na theo palcem. ale się czepiał!

czego nie zrobi xd
- tak tak może i emeryt, ale chcę, żebyś u mnie w domu była bezpieczna. nic już na to nie poradzę vicky. jestem twoim starszym bratem... - wymamrotał niezadowolony. na uwagi o imprezowaniu nic już nie powiedział. - wiem, że ty i ta twoja paczka trzymacie się razem i bóg wie co wy tam robicie, ale mnie w to nie mieszajcie - uniósł wysoko obie ręce. co ciekawe, jedną z zielonych znał, bo przeciez jo też się z nimi trzymała. - dobra, ale jedno piwo. JEDNO - podkreślił to dobitnie i oddał jej butelkę.

może, ale jakie będą tego konsekwencje? xd
- jestem twoim starszym bratem i musze zadbać o twoje bezpieczeństwo, tak tak.... - powtórzyła tą mantrę co zawsze przewracając oczami - masz o nas złe wyobrażenie, powinieneś choć jedną osobę z tej paczki poznać - wytknęła mu. nie wiedziała, że kogoś już znał - JEDNO - potwierdziła chwytając zadowolona piwa - jak było w pracy? - zapytała z ciekawości. ona sama zazdrościła mu, że coś robił i tez ku temu dążyła.

będzie fajnie! tego się trzymajmy.
- ja w sumie nawet nie wiem kto jest tam w tej twojej paczce. bo mam wrażenie, że tam u was to wszyscy trzymają ze wszystkimi, dobrze mniemam? ciągle imprezujecie, romansujecie między sobą i generalnie to jest dobra zabawa - zaśmiał się i poszedł usiąść na kanapie. co tak będzie stał. - w pracy? no świetnie. jak chcesz, mogę ci pomóc jakiejś szukać. na przykład mogłabyś pracować jako kelnerka - zauważył popijając piwko. - poznałem ostatnio interesującą dziewczynę - rzucił od niechcenia. chyba polubił jo. po prostu darzył ją jakąś sympatią.

he he
- nie wiem - wzruszyła ramionami - ja po prostu lubię z nimi spędzać czas - wyjaśniła wzruszając ramionami. nie romansowała z nikim na razie przynajmniej. w sumie nie myślała o tym nawet! spojrzała na niego z niedowierzaniem - nie chce być kelnerką, po za tym nie wytrzymam widząc cię w pracy i w domu - zaraz wygrzebała z kieszeni jakieś ogłoszenie o pracę w zakładzie samochodowym, a ona uwielbiała w nich grzebać - jutro tam pójdę, szukając kogoś kto się zna na samochodach - wypięła dumnie pierś, ona się znała - gdyby była interesująca to nie wspomniałbyś o niej mimochodem - zauważyła. brat raczej nie był wylewny jeśli chodzi o uczucia i dziewczyny.

podejrzewam, że będzie spoooro dram między rodzeństwem ;x
- musisz mnie kiedyś do nich zaprowadzić. może mnie też się wydadzą fajni. wy jesteście wszyscy mniej więcej w jednym wieku, nie? - zapytał się zainteresowany. nie wiedział, że niektórzy są starsi, niektórzy młodsi, swoją drogą ona chyba najmłodsza w tym towarzystwie całym. - dobra, jeżeli chcesz pracować w warsztacie, to proszę bardzo, czuj się jak u siebie w domu. bylebyś była bezpieczna i nie robiła głupot - pogroził jej palcem. ona za chwilę i tak coś wywinie. - mógłbym się z nią zaprzyjaźnić, wiesz? nie jest taka głupia na jaką wygląda. ma na imię jo i studiuje mikrobiologię - rzucił ponownie niby tą nieważną informację.

możliwe ;x
- mniej więcej - nie chciała się przyznawać że była najmłodsza i że otaczała się starszymi chłopakami. jeszcze zakazałby jej wychodzenia z nimi xd - możesz kiedyś do nas dołączyć, ale pod warunkiem że nie będziesz mnie upominał i robił siary - zastrzegła, bo tego się obawiała. zdobyła już ich szacunek xd
- wspaniale, chociaż pozwolisz mi wybrać miejsce pracy - zaklasnęła z zadowoleniem. jutro zatem pójdzie do warsztatu u pedro i zatrudni się tam!
- jo i mikrobiologia - zmarszczyła czoła - znam! piłyśmy razem ostatnio niebieskie szoty - zaśmiała się - ma mocną głowę - pochwaliła. niestety ale vicky jeszcze nie miała mocnej głowy ;x

no tak nadal nie spełniłaś obietnicy wielkiej dramy za wypominanie wieku xddd
theo tylko przy siostrze robił się starym piernikiem. tak to był rozrywkowym chłopakiem, który chodził od imprezy do imprezy i pił z panienkami. teraz nie będzie mógł nikogo sprowadzić do domu! nie, no niedobrze. musi chodzić do hotelu... - o znasz ją, fajnie. ostatnio właśnie byliśmy na pseudo randce. znaczy nie wiem co to było - wzruszył ramionami - to znam jedną jedyną osobę z twojej paczki, a to już coś - zauważył.

spokojnie, zemsta najlepiej smakuje na zimno xd
może udawał przy niej starego piernika żeby myślała, że jest spokojny. ale nie raz widziała jego wybryki, wiedziała że to zasłona dymna! może sprowadzać laski, ale nie gwarantuje że vicky im nie przeszkodzi ;x
- chciała iśc z tobą na randkę? - roześmiała się. teraz będzie jej to wypominać bo theo nie pasował generalnie według vicky do żadnej dziewczyny, a na pewno nie do jo - potwierdzam, znasz kogos z mojej paczki - pokiwała głową i dopiła piwo do końca - to może drugie? - zaproponowała na pewniaka xd

oh god why. to będzie coś pokręconego. w stylu konora. tęsknię za konorem. mieli niezłe dramki z karli.
- hola hola, nie będziesz pić drugiego. nie ma takiej możliwości. ja też nie będę pił drugiego. ale mogę zapalić, palisz? - zapytał. palenie to coś innego niż picie. zapalić sobie razem mogli. otworzył okno i zapalił papierosa. - poszła ze mną na randkę, bo to było jej wyzwanie dla mnie. miałem jej pokazać, że nie jestem dupkiem więc miała być randka z prawdziwego zdarzenia - zaciągnął się papierosem.

nie tęsknisz za konorem, tak ci sie wydaje xd
- więc nie mogę pić, ale mogę palić tak - założyła rączki na bioderka - jak zapalę to się porzygam, mogę więc wypić piwo? - zaproponowała. dla niej to było rozsądne. miała nierozsądnego brata w jej mniemaniu zatem - to jaką randkę jej zaproponowałeś romeo? - zaśmiała opierając o ścianę obok okna, przy którym palił.

xdddd muszę kiedyś zagrać wilkiem. no przecież i tak bym go nie zrobiła halo, mam sophie xd
- dobra, weź sobie to drugie piwo, już niech ci będzie - machnął na nią ręką. - właśnie sęk w tym, że to ona wszystko zorganizowała. poszliśmy do jakiegoś domu kultury, siedzieliśmy sobie przy stoliku i gadaliśmy o bzdurach - zauważył, zaciągając się ponownie papierosem. - jedliśmy przekąski, a na koniec graliśmy w szachy. miła dziewczyna - o nikim tak się nigdy nie wypowiadał. chyba pierwszy raz chciał się z kimś zakumplować. po prostu.

ha ha true.
- dzięki - poklepała go podekscytowana po ramieniu - jesteś najlepszym bratem pod słońcem - pochwaliła go jak mogła wziąc to drugie piwo. pewnie nie chciał ryzykować żeby się zrzygała xd od razu otworzyla je i zaczeła pić w razie gdyby się rozmyślił - czyli w zasadzie poszliście na randkę, którą ty miałeś zorganizować, ale ona to zrobiła? - podsumowała wszystko. to brzmialo na jo xd - wiec jest teraz twoją kumpelką? - dopytywała - jak kiedyś tu wparuję to jest szansa na to, ze zastanę was pijących piwo, anizeli obłapujących się? - wolała się upewnić.

na co mi konor, sophie najlepsza.
- ja w sumie wiem kim dla siebie jesteśmy. na pewno nie jesteśmy żadnymi kumplami, raczej znajomymi. i tak, jezeli by już tu przyszła, żadnego obłapiania. podoba mi się, fajna z niej dziewczyna ale raczej nie chciałaby mnie jako faceta dla siebie. jesteśmy z dwóch różnych światów. ja wolę wolność, ona chyba wolałaby stały związek - wiedział, że ma rację. nie nadawał się na żadnego chłopaka. - siostro, ale zwolnij zwolnij, pij powoli bo się faktycznie porzygasz - zauważył.

hihihi.
odstawiła piwo na parapet i stanęła prosto próbując naśladować nonszalanckość brata - jestem theo i jestem ponad związkami, lubię spać z przypadkowymi dziewczynami - zaczęła się z niego nabijać. nie była na bieżaco i nie kumała takich spraw. kto wie, może theo tak na prawdę w przeszłości skrzywdziła jakaś dziewczyna i teraz nie potrafił się zaangażować - nie porzygam się po dwóch piwach - zapewniła go, ale zaraz dodała po cichu - co najwyżej po czterech - bo pewnie takie ekscesy miała he he.

scena w sądzie i walka konora z karli o nią najlepsza.
- siostrzyczko moja kochana, nie widzę się w związku i tyle. nie dam się tak szybko zaobrączkować, co to to nie. jo zostanie moją kumpelą i od czasu do czasu mogę z nią wyskoczyć na piwo ale nie iść do łózka, no błagam cię - wywrócił oczami. jo była pierwszą dziewczyną, którą szanował, a to już coś. pewnie, że go dziewczyna skrzywdziła, poza tym, mieszkał z siostrami, miał dość kobiet. wolał z nimi obcować jedną noc i do widzenia. - chcesz coś obejrzeć? - zgasił papierosa dopalonego.

nie pamiętam już xd
- związek nie musi od razu oznaczać obrączki - zaznaczyła choć sama nigdy w życiu nie była w żadnym związku, co ona mogła o tym wiedzieć! nie nagabywała go jednak bardziej. usiadła na kanapie na propozycję theo - okej, oglądajmy coś - i skończyło się na tym, że oglądali jakieś programy o samochodach, na których theo zasnął ups ;x

nie poszła za radą tiffy i nie próbowała wmawiać sobie że jak była na randce z theo to już musiało to być coś więcej. zjawiła się jednak tutaj znienacka mając w woreczku foliowym dwa ładnie zapakowane skręty, które chciała wypalić z theo w podzięce za to, że ją ostatnio ogarnął po tym jak sie urżnęła!