siostry anderson

tak wlasnie pewnie bylo!
- tak, z ksieciem - powiedziala dumna z samej siebie, ze udalo jej sie w koncu zawrzec znajomosc z kim waznym. - tego kraju - zasmiala sie. spotkala go pod palacem w londynie wiec musial byc jednym z windsorow xd

- wow! - wykrzyknął szczerze. wiedział, że rosie jarała się takimi rzeczami, więc on też był z niej dumny, że udało jej się złapać księcia. oby nie arthura, który miał mieszane opinie w mediach xd rosie nie wygooglowała jeszcze sida i nie wiedziała, że w jego żyłach wcale nie płynie błękitna krew. - czy mam już mówić do ciebie "wasza wysokość"? jaki jest dress code na królewskich ślubach? będziecie mieszkać w pałacu czy wiejskiej rezydencji? - zasypał ją pytaniami, których nie powinien zadawać po pierwszej randce, ale domyślał się, że rosie chce już snuć takie plany i się wygadać xd

cieszyla sie, ze rafe sie z nia jara. byla zbyt podekscytowana zeby go googlowac. albo podswiadomie wiedziala, ze to zbyt piekne zeby bylo prawdziwe i dlatego nie zrobila researchu xd - tak mozesz mowic do mnie po drugiej randce - zazartowala. wiedzial dokladnie co chciala uslyszec i wszystko mu opowiedziala razem z najdrobniejszymi szczegolami.

wylegiwala sie na lozku z pluszowym jamnikiem od sida I ogladala stary folder z dream wedding, ktory zrobila jak byla mala. sprawdzala czy pomysly byly aktualne xd

popłynęła xd
vicky zostawiła jej za to listę zadań do zrobienia jak jej nie będzie i kiedy wróciła z zajęć i treningu nic nie było zrobione - rooooooooooooooooooooosie! - krzyknęła sprawdzając czy siostra żyje.

manifestuje xd
nie miala ochoty wykonywac zadan wyznaczonych przez siostre. usiadla sie I odplynela z marzeniami, a czas zlecial. tak wyszlo xd - w pokoju! - zawolala nie ruszajac sie z miejsca.

niech będzie xd
vicky była zmęczona, sprzątała w tamtym tygodniu więc w tym wypadła kolej siostry, nie była więc zadowolona. wparowała do jej pokoju nie zdejmując nawet ubłoconych butów po treningu - straciłaś umiejętność czytania?! - warknęła pokazując listę zadań.

- wybrudzisz mi dywan! - jeknela. pewnie miala taki bialy puchaty przy lozku I nie chciala zeby siotra wchodzila glebiej do pokoju. - jestem zajeta - przewrocila oczami na widok kartki - nie przeczytala jej nawet do konca bo od razu uznala, ze nic nie bedzie robic.

pewnie juz i tak wybrudziła, dobrze że nie zarzygała xd
- zajęta czym? nie robisz nic produktywnego - zauwazyła. sorry, ale planowanie fejkowego ślubu nie było produktywne. nie w oczach vicky bynajmniej. nie żeby vicky pracowała od rana do wieczora, ale jedak miała więcej zajęć niż rosie xd rosie już zapomniała o wąsie xd

rzygi trudniej byloby wyprac xd
- planuje swoja przyszlosc! to bardzo produktywne - uparla sie na swoim oczywiscie. zamknela folder zeby vicky czasem nie podejrzala sukien slubnych. podzielilaby sie pomyslami gdyby jej nie rozkazywala, a tak nie chciala zeby jej jakis ukradla xd

no właśnie, więc niech docenia!
vicky nie interesowały suknie ślubne więc rosie była raczej bezpieczna! - w jaki sposób? leżąc i pachnąc? - wyglądała jak leń, a nie jak osoba planująca przyszłość, sorry!

szkoda, ze jej nie interesowaly. kiedy rosie byla w dobrym humorze I nie byla poklocona z vicky to pewnie tez sobie wyobrazala jej wielki slub z Archiem xd co roku szukala odpowiedniej sukienki dla druchny jakby co xd - dla twojej informacji poznalam ksiecia, ktoremu nie przeszkadza to, ze leze I pachne! - oczekiwala, ze nie bedzie musiala nic robic w zyciu I bedzie tylko chodzic na zakupy za kase sida xd

po prostu rosie chciała być na królewskim weselu niezależnie od tego czy byłaby panną młoda czy druhną!
- co zrobiłaś? - zaśmiała się nie wierząc w realność tych słów. wybrańcy rosie nie należeli raczej do elity więc niezbyt jej wierzyła. i nie chodziło nawet o elitę jako o rojalsów, ale raczej o to że rosie z desperacji wybierała chłopaków, którzy chcieli w większości tylko jednego xd

tak! ale oczywiscie lepiej by bylo gdyby byla panna mloda.
- poznalam ksiecia! ma na imie Sid I moglabys byc bardziej wspierajaca! - obrazila sie. vicky powinna skakac z radosci! wiedziala, ze poznanie dobrego chlopaka bylo bardzo wysoko na jej liscie piorytetow xd

wiadomo xd

jakby była szansa że rosie szybko sie wyprowadzi to może, ale w tej sytuacji cóż, mało w to wierzyła xd - to nie zwalnia cię z wykonywania obowiązkow domowych - zamachała listą - ja spotykałam sie z archiem, a i tak robiłam pranie - przypomniała jej że też spotykała się z księciem!

nie chciala juz z nia mieszkac xd
- twoja strata, ja juz nie musze - zyla w stu procentach w swiecie swoich delulu. wstala z lozka, wyminela ja I poszla do kolezanek, ktore ja rozumieja!

ich drogi dawno się rozeszły, któraś się zwali sally na głowę xd
a vicky zamiast posprzątać poszła z hunterem na piwo i nadawała na nią!

nie miała co zrobić z dzieciakami, a była umówiona z treyem na imprezę przebieraną, na którą się dawno szykowali. z desperacji pojawiła się pod drzwiami sióstr z dzieciakami pod pachą, mając nadzieję, że którąś tu zastanie. może jednak powinna wybaczyć archiemu i zaangażować go jako niańkę, zawsze najlepiej się do tego nadawał.

archie uczyl sie na bledach I na pewno bylyby bezpieczniejsze z nim niz z rosie, ktora nie potrafila sie opiekowac dziecmi. otworzyla drzwi I widok dzieciakow ja zaniepokoil. - hej? - przywitala sie niepewnie. - vicky jeszcze nie wrocila - myslala, ze moze sie umowily.

archie miał jeden duży wybryk i został skreślony, a siostry miały dużo małych wybryków i mniej się do tego nadawały.
- a ty gdzieś wychodzisz? - spytała. to był podstęp, zamierzała postawić rosie przed faktem dokonanym. millie już się przytulała do cioci i opowiadała o nowej kolorowance.

ciekawe ile mniejszych wybrykow potrzeba bylo zeby sie zlozyly w wiekszy. sally nie miala w Kim wybierac jesli chodzilo o opieke nad dziecmi. moze powinna sprowadzic na dluzej babcie.
- to zalezy - od tego co siostra od niej potrzebowala. objela dziewczynke I patrzyla na sally, czekajac az powie po co tu przyszla.

będzie częściej zrzucać dzieci do nari lub tony'ego na playdate xd nie zamierzała sprowadzać swojej matki i słuchać jej monologów dezaprobujących rozwód xd
- czyli nie masz planów - tyle wyłapała. była starsza i bardziej doświadczona w wymówkach, więc rosie nie mogła się już wywinąć xd - dzieci są już wykąpane, wystarczy dać im danonka, włączyć bajkę i o ósmej położyć spać. tu masz wszystkie rzeczy - przekazała jej wielką torbę.

nari bedzie oczekiwala przyslog w zamian za play dates xd chyba, ze beda sie zajmowac dzieciakami razem z Tonym to moze jej to wystarczy.
zalowala, ze nie sklamala I nie wymyslila lepszej wymowki. - jak to!? - oburzyla sie. - Ian nie moze ich pilnowac? dlaczego ja musze? gdzie idziesz? - zaczela zadawac pelno pytan na raz.

nari i tony nie będą mogli się miziać, bo będą musieli pilnować, żeby cody nie całował millie i żeby corey nie obciął włosów yuri xd
- bo jesteś kochaną ciocią i dzieci chciały przyjść specjalnie do ciebie, prawda? - pogłaskała dzieci po włosach, żeby wyglądały na aniołki, ale zaraz się wyrwały i już biegały po mieszkaniu. za nimi wszedł jeszcze pies, trzecie dziecko sally xd - karma dla pixie też jest w torbie, może spać w łóżku z dziećmi - dała instrukcje i spojrzała na zegarek.

haha po jednym play date nari bedzie miala dosyc xd
sally mogla najpierw oglosic konkurs na najlepsza ciocie to moze wtedy rosie bylalby bardziej chetna zeby wygrac. odwrocila sie za dzieciakami zeby sprawdzic gdzie biegna. - nie odpowiedzialas mi dlaczego je tu zostawiasz! - nie mogla podrzucac dzieci I psa bez tlumaczen!