park różany

docenial to i dlatego czul potrzebe wynagrodzenia jej tego jak ja potraktowal. przynajmniej to mu dawalo jakis cel w zyciu.
znowu zrobilo mu sie glupio. chcial odhaczyc dwie wizyty w jednej, ale mu sie nie udalo xd teraz bedzie musial sie podwojnie starac. - nie musisz przychodzic razem z nia, tak tylko pomslalem, ze moze bys chciala - zaczal sie tlumaczyc. zestresowal sie wiec dal jej swoj adres i nowy numer. poprosil zeby dala mu znac wczesniej jesli bedzie chciala wpasc, a potem uzyl limit czasowy, ktory mu dali jako wymowke zeby uciec.

zieloni piwkowali w krzakach xd leila nie miala teraz co robic bo tiffy i jo zajmowaly sie soba. musiala znalezc kogos na zastepstwo tobiasa bo nie miala z kim spedzac czasu xd - czesc - przysiadla sie do andersona.

anderson idealnie nadawał się na zastępstwo tobiasa, skoro też był teraz singlem. kolejny magiczny penis do rozważenia, chociaż doświadczenie pokazuje, że penis andersona sprawia, że trzeba uciekać z kraju.
- hej! co pijesz? - stuknął swoją puszką o jej i zerkał, żeby sprawdzić czy piła normalne piwo czy jakiegoś radlerka 0%.

przynajmniej by ja przekonal do wycieczki xd
- chyba nie poprzesz mojego wyboru - zasmiala sie krotko i pokazala mu duze zero napisane na puszce. domyslala sie, ze znajomi beda potem chcieli isc na impreze, a ona nie chciala musiec wracac sama do domu po alkoholu. nie chciala sie narzucac i prosic zeby ktos ja odprowadzal.

wycieczka by ją lepiej wyleczyła niż jakikolwiek penis.
- tyle mam szacunku do ciebie w tym momencie - przycisnął paluchem do wielkiego zera na puszce, ale zaraz się zaśmiał, żeby nie myślała, że to tak na serio. tak jakby ktokolwiek kiedykolwiek brał słowa andersona na serio... no ale też minął już czas chodzenia wokół zielonych dziewczyn na paluszkach, więc znajomi mogli się czepiać ich braku imprezowania. - a jakie masz podejście do tego? - wyciągnął skręta magicznie znalezionego w kieszeni.

mozliwe.
zasmiala sie ze slow andersona. byla jedna z osob, ktora nie brala go na serio xd - ranisz mnie swoimi slowami - polozyla dlon na sercu udajac, ze ja to zabolalo. spojrzala na skreta, zastanawiajac sie nad jego pytaniem. tesknila za imprezami i nie chciala byc juz ta nudna wersja siebie. - bedziesz mnie pilnowal zebym sie nie zgubila? - zazartowala.

mógł gadać co chce, bo i tak nikt nie traktował go poważnie. nawet ruby nie brała go na serio i dlatego nie wierzyła w jego wierność.
- przykro mi, ale nie mogę żyć niezgodnie ze swoimi przekonaniami - śmieszkował dalej, zachęcony tym, że to podłapała... nawet jeśli mogła się obrazić w żartach. - czy ja kiedykolwiek dopuściłem do sytuacji, w której moglibyśmy się zgubić? - spytał poważnie, ale tu od razu przypomina mi się ich przygoda w meksyku. czy to on miał w karcie, że pilnuje pijanych ludzi jak sam jest pijany? może w końcu będzie miał okazję się wykazać xd

nie pomagal sobie swoim gadaniem.
- przykro mi, ze cie zawiodlam - pokrecila glowa. -  przypomina mi sie kilka okazji - byla tym rozbawiona. dobre wspomnienia! - ale zawsze gubilismy sie razem, wiec nie bylo tak zle - dodala. najwyzej bedzie wydzwaniac do nejta jesli zacznie freakowac xd albo tata ja odbierze. przydalo sie czytanie kart xd

myślał, że to jego najlepsza cecha xd
- jakoś ci wybaczę... znaj moją łaskę - ofiarował się i napił się piwka z tego wszystkiego. - oj tam - zawtórował jej śmiechem - teraz też zgubimy się razem i będę cały czas obok, okej? - uśmiechnął się do niej w pewien sposób wspierająco i motywująco i zaczął odpalać skręta. był podekscytowany jaraniem z leilą, pierwszy raz od tak długiego czasu!

zalezy w jakim momencie xd
- dziekuje za twoja laskawosc - poklonila mu sie lekko, po czym poszla w jego slady i pociagnela lyka ze swojej puszki. - dobrze, ufam ci - usmiechnela sie. te slowa byly szczerze i byl jedna z niewielu osob, przy ktorych czula sie swobodnie. obserwowala go jak odpala skreta. czula nerwy, ale rowniez ekscytacje.

czasem potrafił przegadać i się wywinąć xd
podniósł na nią wzrok i podtrzymał uśmiech. było mu miło przez jej słowa. nawet jego własna dziewczyna mu nie ufała, więc jednak dobrze było wiedzieć, że chociaż ktoś uważa inaczej. chociaż akurat w kwestiach jarania był ekspertem.
- panie przodem - podał jej skręta.

you win some you lose some xd
moze jego kolezanki powinny zrobic prezentacje dla ruby pod tytulem 'dlaczego warto ufac andersonowi'. to by bylo bardziej na jego korzysc niz jego gadanie.
chwycila niepewnie skreta. nie chciala sie zastanawiac czy to dobry pomysl czy nie wiec zaciagnela sie, nie zostawiajac okazji na to by sie rozmyslic. oddala skreta i zaczela grzebac w torebce. - przygotowalam sie - wyciagnela paczke zelkow.

najwyraźniej uważał, że wskaźnik wygranych jest wyższy xd
zazwyczaj to, że anderson kręcił się wokół dużej ilości koleżanek działało na jego niekorzyść xd
obserwował jak się zaciągała i zaraz zrobił to samo.
- czyli wiedziałaś, że to nastąpi - podsumował - a może specjalnie się do mnie dosiadłaś i wykonałaś na mnie psychologiczne sztuczki, żebym podzielił się z tobą trawą? - zaczął patrzeć na nią podejrzliwie i szukać głębszych sensów.

jak zawsze w swoim swiecie xd
nigdy mu to nie przeszkadzalo xd
- najpierw tracisz do mnie szacunek, a teraz zostaje oskarzona o taki spisek? - powiedziala z udawanym niedowierzaniem. - za kare sie nie podziele - otworzyla paczke i wsadzila kilka zelkow do buzi.

jak kazdy!
wyśle koleżanki i ruby jeszcze bardziej się wkurzy xd
- eeeej! ja się z tobą podzieliłem! - teraz on też zrobił obrażoną minę. - to była pochwała za to, że wymyśliłaś taki spisek i bezbłędnie go wykonałaś - probował jej zamydlić oczy. wyciagnął łapy, żeby próbować dorwać się do jej paczki żelek. skoro powiedziała, że mu ufa i jarali znowu trawę jak za dawnych dobrych czasów to nawet nie pomyślał o granicach jakie jeszcze mogła stawiać w kwestii dotyku innych.

bedzie myslala, ze sie chwali ile lasek przelecial xd
- teraz sie wycofujesz - nie dawala sie nabrac. pierwszy dotyk byl dla niej zawsze najtrudniejszy wiec nie przeszkadzalo jej to teraz bo juz to przerobili kiedy jezdzili na desce. nie bylo teraz tobiasa i nie miala sie do kogo przytulac i zaczelo jej troche brakowac takiej bliskosci. moze jednak to rozstanie wyjdzie im a dobre. - jesli chcesz to musisz mi je zabrac - pomachala zelkami, po czym przycisnela je mocno do siebie. ziolo ja rozluznilo na tyle, ze byla w stanie tak zartowac.

hahah tak, i że chwalą jego umiejętności łóżkowe, a nie inne pozytywne cechy xd
- nie jestem odpowiedzialny za to, co powiedziałem, tylko za to, co zrozumiałaś - wypalił od razu - nie, czekaj - zaczął się zastanawiać i zmrużył oczy - na odwrót - zamachał palcami prezentując, że powinna odwrócić te słowa - myślisz, że ja nie dam rady?! - tym bardziej zachęcił się do macania leili, to znaczy do zabierania jej paczki żelek. musiał ją podejść sposobem, więc zaczął ją łaskotać, żeby się rozluźniła i umożliwiła mu dotarcie do żelek.

haha ruby by byla zachwycona gdyby jego laski przyszly ja probowac przekonac, ze ma andersona wziac z powrotem bo jest dobry w lozku.
- to ma sens - nie skumala o co mu chodzilo dokladnie, ale wydawalo sie jej, ze dobrze mowi. zaczela sie wiercic i smiac gdy ja laskotal. jedna reka probowala zlapac jego rece, a druga chronila zelki. - stosujesz niedozwolone metody tortury! - zaprotestowala. zmienila strategie i teraz ona probowala go laskotac wolna reka.

może by ją przekonały xd
jeszcze niedawno łaskotki czy jakikolwiek dotyk mógłby być niedozwoloną metodą tortury, ale teraz anderson już przestał się tym przejmować. według niego wszystko wróciło do normalności (nawet jeśli leila piła piwo bezalkoholowe). robił uniki, żeby nie dać się łaskotać, ale miał grubszą skórę i nie ruszało go tak jak jej, więc udało mu się przetrwać i przejąć paczkę żelek.
- ha! zwycięstwo! - wykrzyknął prężąc się kiedy zdobył już żelki. zajął się wcinaniem, więc uwolnił leilę od tortur.

jesli powerpoint by byl dobry xd
czula sie dziwnie przez jego dotyk, ale nie w zlym sensie. laskotki moze byly torturami, ale poczula sie pewniej po tym, ze dala mu sie dotknac i nic zlego sie nie stalo. bedzie miala sie nad czym zastanawiac potem. moze minelo juz wystarczajaco czasu by przestac sie bac zblizen. pomacala sie po miejscu, ktore przed chwila laskotal. - dalam ci fory - udawala, ze tak mialo byc.

ruby doceniłaby dobrego powerpointa xd
anderson zachowywał się przy niej swobodnie, więc mogła też zobaczyć jak to jest kiedy ktoś się nie pilnuje i nie zastanawia nad każdym ruchem. leila i tobias po prostu za dużo się zastanawiali nad dotykaniem zamiast zabrać się do praktyki xd
- jaasne, teraz tak mówisz - śmiał się - ale spoko, podzielę się - wyciągnął do niej jedną dłoń z żelkami, a drugą ze skrętem.

tak xd
jego luzacka energia dobrze na nia dzialala. zacznie czesciej jarac na rozluznienie. kiedys byl taki plan, ale wyszlo tak jak z sekta julio xd
- nie bylbys dzentemenem gdybys sie nie podzielil - pierwszego chwycila skreta, a potem zabrala sie za zelki.

to dobry moment, żeby zacząć więcej jarać. w tym mieście dzieje się tak dużo dziwnych rzeczy, że sekta wydaje się wszystkim normalna.
- jestem dżentelmenem i oto dowody - potwierdzał. leila już może zapisywać przykłady do prezentacji dla ruby xd - to co robimy oprócz jedzenia żelek? - liczył na przygody!

w sumie, sekta za normalny pomysl.
- jestes najbardziej dzentelmenskim dzentelmenem - pochwalila go. to dopisze do prezentacji, ruby doceni kreatywnosc w wymyslaiu nowych slow. - nie wiem czy moje pomysli beda w stanie zaspokoic twoje pragnienie szalonych przygod - byla z nim szczera. jaranie trafy bylo najbardziej szalona rzecza jaka byla w stanie zrobic.

hahaha, sekta nudny wątek, dlatego porzucony xd
- dziękuję, dziękuję - zaczął się kłaniać przyjmując jej pochwały. teraz musisz zagrać sama ze sobą - ej, nie mów tak - szturchnął ją ramieniem - nie musimy robić nic szalonego, żeby fajnie spędzać czas - przypomniał jej. on zawsze dobrze się z nią bawił, nawet jeśli mieli tylko siedzieć i jarać i wcinać żelki.