randolph

zaprosiła siostry do siebie, bo miała wieści, którymi chciała się podzielić. dzieciaki biegały rozsypując zabawki naokoło, a mąż zamknął się w pokoju na videokonferencji z kanadą, bo tam było rano.
- nie miałam czasu nic ugotować, a nie mogę wyłożyć słodyczy, żeby dzieci nie podjadały, więc to będzie musiało wystarczyć - poinformowała je kładąc marchewki na stole.

vicky przyleciała z pracy więc była umazana smarem w miejscu, którego nie zauważyła ale na pewno było widoczne dla innych ups xd była też głodna więc widok marchewek nie zadowolił jej - marchewki - skrytykowała jak małe dziecko na widok warzyw i chwyciła jedną niechętnie chrupiąc - co tu robimy? - zapytała bo już zapomniała, że sally miała im coś do powiedzenia.

spojrzala na marchewki z niezadowolona mina. - sa zajete, nie zauwaza, ze jemy - machnela w strone dzieciakow. nie miala doswiadczenia to nie wiedziala, ze te male potwory pojawia sie tu jak tylko uslysza najcichszy szelest papierka xd

krzątała się i przyniosła narzutkę, którą pokazała vicky, że ma podłożyć pod siedzenie, żeby nic nie wybrudzić. dzieciaki już usłyszały, że vicky chrupie, więc przyleciały do stołu i wzięły garść marchewek zaraz znikając tak szybko jak się pojawiły.
- mówiłaś coś? - zaśmiała się w stronę rosie. padła na kanapę i nawet nie chciało jej się wstawać i szukać innych przekąsek. - czy najstarsza siostra nie może już zaprosić swoich młodszych siostrzyczek w odwiedziny bez okazji? - spytała vicky. - ale tak, mam ekscytujące wieści - wyprostowała się i ułożyła ręce na brzuchu przez co wyglądała jakby znowu była w ciąży.

i tak jej dzieciaki pewnie wszystko brudziły, a vicky musiała siedzieć na narzutce. westchnęła głośno widząc jak dzieciaki wycierają palce o kanapę. podłożyła niechętnie narzutkę. widząc jak jej dzieci pochłaniają marchewki też pośpiesznie chwyciła kilka i włozyła do buzi. walczyła z nimi xd
widząc, że kładzie dłonie na brzuchu wskazała na nią - jesteś w ciąży? - zapytała roześmiana. chciała to przyśpieszyć xd

obserwowala co sie dzialo i poczula, ze tez musi walczyc o marchewki xd chwycila szybko kilka zanim vicky i dzieciaki wyczyscily talerz. zaczela chrupac z obrazona mina. spojrzala na brzuch sally gdy vicky zapytala o ciaze. - wybralas juz imie? - ucieszyla sie nawet. tylko dlatego, ze miala nadzieje, ze bedzie mogla pomoc wybrac xd

patrząc po dzieciach sally powinny zrozumieć, że marchewki to wartościowa przekąska i docenić, że sally się nimi dzieliła. a co do brudzenia... dzieci mogły brudzić, ale inni ludzie nie. zasady rodzicielstwa xd poza tym łatwiej było wyczyścić kanapę po kredkach niż smarze.
- co? - zmarszczyła czoło. nie wiedziała skąd im się wziął ten pomysł. już się wewnętrznie obraziła, że postrzegały ją tylko jako maszynkę do rodzenia dzieci - nie, nie, to nie to - pokręciła szybko głową. - zaczynam studia! - zawołała radośnie. - więc jeśli ty też - wskazała na rosie - a ty wrócisz na uczelnię - pokazała na vicky - to będziemy wszystkie uczyc się razem! - poczuła się jak ich równolatka.

vicky kochała pizzę, nie doceniała marchewek sorry xd i w ogóle dopiero zauważyłam jaki sally ma gifek xd
no tak, sally madka xd vicky też może pobrudzić jej kredkami kanapę, ciekawe czy tak samo by zareagowała jakby dzieciaki to zrobiły xd
sally była jedyną dorosłą siostrą, która posiadała dzieci więc trochę mogły ją przez ten pryzmat postrzegać - nie wracam na uczelnie - odparła pewnie zamiast pogratulować siostrze że zaczyna nowy etap. wsparcie xd

haha mommy milkers xd
vicky by dostala szmate i sama by szorowala kanape xd przy okazji slady po dzieciakach tez.
szybko zabrala sie za robienie dzieciakow, wiec w oczach rosie jej glowna rola to bycie matka. - vicky wywalili - przypomniala sally. - ale my bedziemy razem - ucieszyla sie nawet.

w gifku już jest nowa nieujrzmiona sally xd
vicky była dorosła i odpowiedzialna za swoje czyny i swoje brudzenie. sally była odpowiedzialna tylko za brudzenie dzieci xd
- vicky wciąż może aplikować na inną uczelnię albo uzupełniające kursy - spiorunowała vicky wzrokiem dajac jej do zrozumienia, że jej zdaniem jest to konieczna opcja - inaczej obudzi się za dziesięć lat żałując, że tego nie zrobiła i probując nadrobić - dodała z naciskiem, wiadomo o kim w tym momencie mówiła - a tymczasem my będziemy chodzić razem na integracje pierwszaków - dodała w stronę rosie z rozbawieniem.

w sumie sally im matkowała więc powinna odpowiadać też za brudzenie vicky i rosie xd
- poprawka - uniosła rękę i pacnęła nią w stół na słowa rosie - nie wywalili tylko byli podatni na insynuacje innych - to nie była wina vicky wiadomo xd - przecież mam pracę, nie muszę już studiować - lubiła siedzieć wśród facetów po czterdziestce w warsztacie co zrobisz xd

haha tak xd
- byli podatni na insynuacje innych - poprawila sie, ale zamiast zapamietac taka wersje juz myslami odleciala do swoich opowiadan zastanawiajac sie czy powinna to slowo dodac do swojego vocabulary. - vicky robi kariere w warsztacie - zasmiala sie. nie powinna skoro najbardziej sie opierdzielala xd

cierpliwość sally była na wyczerpaniu i dlatego nie miała już siły sprzątać po siostrach, musiały same się tym zająć.
sally w swojej głowie wybuchła na siostry wyrzucając im, że skupiają się na sobie zamiast pochwalić ją za jej odważny krok albo dopytać co to za studia albo skąd ta decyzja i tak dalej. na zewnątrz pozostała jednak ostoją spokoju jak przez ostatnie dziesięć lat i bez zająknięcia kontynuowała temat pracy vicky w warsztacie, a potem znowu przybiegły huragany dzieciaki i kazały ciotkom oglądać ich występy cyrkowe, więc temat studiów sally zupełnie odpłynął. kiedyś wybuchnie xd

wychodziła dziś na integrację z osobami z kierunku, więc właśnie się szykowała i malowała. wyciągnęła z szafy wystrzałową bluzkę, którą ostatnio miała na sobie jak poprzednio zaczynała studia. po weekendowych pogaduszkach na imprezie była pełna entuzjazmu do pełnego spotkania z nowymi znajomymi.

zakładam, że nie powiedział jej o tej wielkiej niespodziance jaką przyszykował.
miał klucze do mieszkania więc kiedy sally szykowała się przy lustrze on wparował - niespodzianka! - krzyknął na cały głos. oprócz walizek pod ręką miał jakieś smakołyki które przywiózł specjalnie z kanady bo wiedział, że je lubi. pewnie lukrecje które odstraszały dzieci haha.

nie powiedział, bo inaczej rzuciłaby wszystkie plany i razem z dzieciakami przygotowała mu godne powitanie. a tak to zaprowadziła dzieciaki na piżama party do innej zaufanej rodziny i wyglądała jakby szykowała się na randkę hehe.
- ian? - była tak zaskoczona jego widokiem, że zapomniała się poprawnie przywitać - nie mówiłes, że przyjeżdżasz - mówiła oszołomiona jego widokiem. cieszyła się, ale jednoczesnie wiedziała, że z jej wypadu nici.

dobrze, że dzieciaki znienacka nie wyskoczyły na niego to będą mieli czas dla siebie. szczególnie że ta bluzka z czasów studenckich była na pewno kusząca i nie taka ugrzeczniona jak to co nosiła sally mamuśka, czyli dres.
- cześć - on za to poprawnie się przywitał, objął i pocałował na 'dzien dobry', a raczej 'dobry wieczór' - nie mówiłem bo to niespodzianka - zgodnie z tym co krzyczał przed chwilą! - to dla mnie? - zażartował z tego wystrojenia się żony, choć doskonale wiedział że nie był tego przyczyną skoro nie wiedziała o jego przyjeździe.

no tak, ian już chciał dostać nagrodę za to, że przyjechał do żonki i korzystać z tego, że dzieci nie ma w domu. 
wtuliła się w niego jak poczuła jego dotyk, bo przypomniała sobie jak bardzo jej tego brakowało jak był na drugiej półkuli.
- to bardzo miła niespodzianka - przyznała - najwyraźniej podświadomie wiedziałam, że się dzisiaj zobaczymy - zażartowała i znowu go pocałowała, żeby nadrobić. już zrezygnowała z wyjścia ze znajomymi ups. nie mogła teraz go wychodzić z domu skoro wymusił spędzanie z nim czasu xd - jesteś głodny po podróży? - odsunęła się i wyszła z łazienki, żeby już wstawiać wodę na herbatę (nabrała angielskich nawyków) i dopiero wtedy zauwazyła, że wziął o wiele więcej walizek niż poprzednio jak wpadł na weekend.

jak sie jest rodzicem to trzeba korzystać z tego co los nam zsyła xd
- mam coś jeszcze dla ciebie - zaprezentował wtedy te słodkości. wiedział, że obżera się nimi jak jest smutna, wesoła lub przed okresem więc w któryś moment musiał trafić! - musiałaś mnie wyczuć jak tylko byłem nad europą - zażartował z jej szóstego zmysłu. byłby przypał jakby go zostawiła, prawda - przed lądowaniem serwowali kolacje więc może później - cmoknął ją w czoło i zaraz powedrował za nią patrząc jak patrzy herbatkę. pootwierał wszystkie szafki i zaśmiał się - jeśli ja mam od teraz gotować to potrzebujemy więcej garnków - nie tylko walizki coś zwiastowały.

haha nie to co beztroskie bezdzietne życie.
oczy jej się zaświeciły na widok tych słodyczy, pewnie bardziej niż na widok iana hahaha. 
- dziękuję, nie musiałeś! - dała mu buziaka. przejęła słodycze i miała spojrzenie "tak naprawdę to musiałeś" kiedy otwierała paczkę i już jadła pierwszego cukierka - przywiozłeś mi trochę kanady - zaśmiała się. ciekawe czy miał syrop klonowy w walizce. byłby przypał jakby przyjechał i nikogo nie zastał w domu - mogłeś się zapowiedzieć, lepiej bym się przygotowała - i nie chodziło o strój czy obiad tylko miała cały tydzień zawalony zajęciami na uczelni, nie chciała opuścić pierwszych zajęć. - aż tak bardzo nie lubisz moich potraw, że nie jesteś w stanie nawet zrobić sobie urlopu od gotowania? - zaśmiała się, ale faktycznie jego słowa były podejrzane. wiedziała, że ma zobowiązania w kanadzie i trochę już kłótni mieli na temat przeprowadzki, więc nie spodziewała się, że jednak z nimi tu zamieszka. wyobrażam to sobie tak, ze namawiał sally do powrotu do kanady jednak.

tak jak wszystkich innych postaci!
nie miał szans konkurować ze słodkościami niestety.
- chciałem - poprawił ją. musiał wychodzić na dobrego męża przy każdej okazji skoro i tak między nimi czuć było kryzys. tam gdzie się dało nadrabiał punkty xd na szczęście miał klucze więc co najwyżej siedziałby samotnie na sofie w salonie przy zgaszonym świetle i płakał że nikt się nie cieszy na jego przyjazd xd wiadomo musiało być to celebrowane i doceniane, to taki wielki gest!
- lepiej nie musisz - odgarnął jej włosy i cmoknął w szyję. oczywiście chodziło mu o jej wygląd, nawet przez myśl mu nie przeszło że może być zawalona zajęciami chociażby - na urlop pojedziemy gdzieś gdzie jest zdecydowanie cieplej - dalej mówił enigmami. mieli na pewno mnóstwo kłótni i ian nie raz dawał jej do zrozumienia, że tego nie rozumie, nie akceptuje i postąpiła samolubnie, ale ugiął się widząc, że jest między nimi coraz gorzej, a sally w tym przypadku nie odpuści - gdzie dzieciaki? - przypomniał sobie w końcu xd

kogoś w końcu musiało trafić rodzicielstwo xd
chociaż też był słodki!
- jesteś kochany - zapewniła go i jeszcze raz uścisnęła, żeby się nacieszyć jego dotykiem, a nie tylko gadaniem na facetime. nie zapowiedział przyjazdu, a potem miałby pretensje, że wszyscy mieli inne plany. dobrze, że jednak zastał sally, chociaż może ona trochę żałowała, że nie przyjechał godzinę lub dzień później. ups! cieszyła się na jego widok, no ale miała jakieś tam swoje życie bez niego, a właściwie próbowała je sobie zbudować. nie w sensie rozwodu tylko rozwijania nowych znajomości i zainteresowań. potrzebowała czasu dla siebie, zasłużyła na to po tych wszystkich latach. zachichotała jak głupia zakochana nastolatka na jego zaczepki - wiesz co mam na myśli - ucałowała go w nos i znowu przeszła, żeby krzątać się w kuchni - mhm, jak dadzą ci urlop na kolejny wyjazd - nie tryskala entuzjazmem na myśl o urlopie, bo wiedziała, że ianowi nie będzie łatwo się wyrwać. gdyby nie jego szalone nadmierne godziny pracy to może nawet zdecydowałaby się na własne studia już wcześniej. kiedyś to sally się poświęcała, więc teraz kolej iana! - nocują u penny i ollie'go - odpowiedziała od razu. ian na pewno kojarzył znajome dzieci z opowieści - ale zaraz mogę zadzwonić i po nie pojechać. będą zachwycone, że przyjechałeś - posłała mu ciepły uśmiech mówiący "dobrze, że przyjechałeś dla nich, dzieci się posikają ze szczęścia".

lepsze to niż wpadka xd
z kolorku tak, a jak wyjdzie w praniu? wiadomo przecież że słodziaki to największe chujki też!
- dla ciebie - dalej jej słodził. po x latach małżeństwa wiedział jak uderzać w czułe struny żeby przypadkiem nie uruchomić jakiejś kłótni z dupy. choć czasem jak tracił czujność i takie się zdarzały. ostatnio jednak najczęściej bywały poważniejsze z uwagi na charakter ich relacji teraz. z jednej strony tak, cieszył się że nie siedzi tu tylko w domu, ale z drugiej cóż, uważał, że jak przyjechał to był najważniejszy co zrobić - to, że marzysz żebym zrobił ci masaż? - próbował zgadywać. był tylko facetem więc tak, też się to sprowadzało do cielesności - nie przewiduję następnego urlopu na wyjazd tutaj - dalej mówił zagadkami, ale żeby nie przeciągać struny w końcu oznajmił - przeniosłem się tutaj, zostaję - spoglądał na swoje dłonie, bo jednak ta decyzja była bardziej z przymusu i jeszcze nie do końca był z tym pogodzony - nie będziemy ich wyrywać w środku nocy - zanegował jej pomysł, a tak na prawdę chciał żeby mieli chwilę dla siebie - jutro z rana ich odbierzemy i zabierzemy na śniadanie, zdziwią się widząc mnie - najlepsza niespodzianka i zabierze całe show matce jutro xd

ich wpadka nastąpiła dziesięć lat temu xd
już zapowiadasz! okaże się też czy sally od słodkich woli np. słone lub pikantne przekąski. metafory! 
- nie wiem czym sobie na ciebie zasłużyłam - pewnie za każdym razem od tylu lat mówili automatycznie te same formułki, które już dawno się wytarły i nie miały żadnego prawdziwego znaczenia. no ale przynajmniej jeszcze starali się sobie słodzić, co było szczególnie wazne jeśli oddalili się od siebie dosłownie i w przenośni. - może najpierw weźmiesz prysznic i się rozpakujesz? - zasugerowała kładąc dłoń na jego klacie. potrzebowała się go pozbyć na chwilę, żeby dać znać koleżankom, że jednak nie przyjdzie. albo liczyła, że ian padnie ze zmęczenia i uda jej się wyrwać niepostrzeżenie. juz chciała się wymykać po nocach xd było łatwiej jak jej nie pilnował, a nawet nie zdążyła się wyszaleć pod jego nieobecność. - na zawsze? - wykrzyknęła z radością i rzuciła mu się w ramiona, żeby mocno go ścisnąć i pocałować. zapomniała już o kolezankach skoro ian w końcu spełnił jej prośby i marzenie! podchodziła do tego pomysłu z większym entuzjazmem niż on - znowu wszyscy będziemy razem i będzie tak jak powinno być - oznajmiła. chociaż dynamika już się zmieniła w rodzinie i to z kilku powodów. zaraz jednak się odsunęła i coś sobie uświadomiła - co z pracą? - wiedziała, że to dla niego ważne - na pewno nie chcesz ich od razu zobaczyć? - upewniała się. ian przyzwyczaił się do życia bez dzieciaków i nie chciał zaburzać spokoju xd - oszaleją na twój widok - już się spodziewała tych pisków.