aula

First topic message reminder :

gonił ją, bo jeszcze się nie wysrał na jej mordzie, a chciał być jak dżakasi i zrobić coś nieoczekiwanego! pewnie jakieś dziewuszki się na nich spojrzały i zachichotały. bo apple wyglądała bardziej, jakby się przed chwilą pieprzyła, a nie walczyła z tym idiotą!
- tu jesteś! jeszcze z tobą nie skończyłem, amerykańska debilko! - nie lubił amerykanek, bo.. one nie lubiły go? coś w tym jest. złapał ją za szlufkę od spodni i pchnął na krzesełka. pewnie popsuła ze swa swoim tłustym tyłkiem ;x

- Ojej! W takim razie może nie będę ci przeszkadzać? - Speszyła się, bo nie chciała go rozpraszać, chociaż to już pewnie zrobila, siadając obok niego. Podniosła więc swój chudy tyłek i obciągnęła koszulkę, wzruszając ramionami, po czym pokiwała głową. - Prowadzimy zajęcia dla małych dziewczynek, które chcą być baletnicami! Fajnie, prawda? - Uśmiechnęła się szeroko, bo uwielbiała balet, a co za tym idzie, ubóstwiała wszystkich, którzy podzielali jej pasję, łącznie z rozwrzeszczanymi, małymi dziewczynkami. - Ale przeznaczyli nam tylko fragment auli, więc nic dziwnego, że nas nie widziałeś. Zresztą.. Nieważne - machnęła ręką, próbując poprawić swego koczka, ale szło jej to dosyc nieporadnie, więc koniec końców rozpuściła włosy, bo i tak nie będą jej miały w czym przeszkadzać.

-Nie, nie przeszkadzasz. Miałem i tak zastój weny. -odparł miło. Trochę skłamał, ale przecież nie powie kobiecie, że mu przeszkodziła. Zamknął notes i odłożył go do plecaka. -Oo, świetna sprawa! Poświęcać swój czas dla małych dziewczynek z marzeniami. -pokiwał głową z uznaniem. -Oj, jak zobaczą jak wspaniale wam idzie nauka, to wydzielą wam większy rejon. No i myślę,że pochwalicie się swoimi uczennicami na jakimś przedstawieniu, co? -spytał przyglądając się jej całkiem naturalnie.

- Skoro tak.. - Uśmiechnęła się, wyzbywając się jakiegokolwiek poczucia winy i wyrzutów sumienia związanych z tym, że właśnie mu przeszkodziła. Oblizała usta i podrapała się po ramieniu. - Też myślę, że to coś naprawdę wspaniałego! Zresztą uwielbiam te małe dziewczynki, mam nadzieję, że nie brzmię jak jakaś pedofilka.. - Zachichotała. - To naprawde cudowne, obserwować, jak się uczą i ile przyjemności im to przynosi. I nawet na małym kawałeczku sali świetnie sobie radzą! - Zapewniła go. Bo tak właśnie było! - Nie wiem, jak z tym przedstawieniem, ale może kiedyś uda nam się coś wystawić - stwierdziła po chwili namysłu. - Nie masz może ochoty na jakąś kawę? Wiele bym dała, by się stąd w końcu wyrwać! - Westchnęła.

Zaśmiał się. -Uspokoję cię, bo wcale nie brzmisz jak pedofilka, a wręcz przeciwnie, brzmisz jak nauczycielka z ambicjami, której zależy na dobru dziewczynek. -odpowiedział i pogładził się po potylicy unosząc lekko brwi. -Może kiedyś...dziewczynki na pewno by się bardzo cieszyły, gdyby mogły się pochwalić szerszej widowni. Rodzice też tryskaliby dumą. -nadal tkwił przy swoim. Gdyby zebrały same pozytywne opinie to małe baletnice jeszcze bardziej by się w to wszystko wkręciły. -Kawa, brzmi świetnie. To może umówimy się za pół godziny w White Lion? Bo pewnie chciałabyś skoczyć się przebrać czy coś. Zresztą też jeszcze nie byłem w akademiku.

Zarumieniła się nieznacznie na jego słowa, usmiechając się przy tym uroczo, bo mało kiedy komplementowano jej poświęcenie na rzecz dziewczynek, zazwyczaj Zoe się z niej nabijała, że spędza tyle czasu z dziećmi, inni to natomiast ignorowali zwyczajnie. - Dzięki, to miłe, że tak mówisz.. Jestem pewna, że masz rację! Ale nie jestem dobra w wymyślaniu scenariuszy do przedstawień, czy do czegokolwiek, więc chyba zajmie nam trochę czasu napisanie czegokolwiek - westchnęła ciężko. Była nogą z pisania! Chyba, że zwolnień z lekcji. - Za pół godziny mi pasuje! Faktycznie muszę się przebrać, umyć i trochę ogarnąć - westchnęła, marszcząc nieco nos. Nie, żeby była spocona, o nie! Bunny się nie pociła. Była na to za urocza.

Uśmiechnął się. Dla niego takie bezinteresowne poświęcanie się dla innych powinno być doceniane. -Nawet jeśli nie wymyślicie jakiegoś scenariusza, to przedstawcie po prostu układy, których się uczycie. Kilka utworów, a i tak pewnie wszyscy będą zadowoleni. -wzruszył ramionami i wstał. Zarzucił plecak na ramię i puścił Bunny przodem. -No to widzimy się za pół godziny. -ofiarował jej uśmiech i pewnie rozeszli się do akademika. Możesz potem zacząć już w białym lwie.

Kończył się jakiś dodatkowy wykład z literatury czy coś takiego, a że Simon naprawdę ją lubił to chętnie na nim został. chociaż facet przynudzał i kilka razy miał ochotę z niego wyjść. jednak stwierdził, że pogra sobie na telefonie a przynajmniej będzie mial odnotowaną obecność i jakieś punkty czy coś. teraz zbierał swoje rzeczy do torby.

a lucy z pewnością z wielkim zafascynowaniem słuchała tego wykładu, chociaż jej ulubioną literaturą były głupie harlekiny... chyba że wykład dotyczył poezji, to inna sprawa, to też ją fascynowało. nieważne, ważne, że świeciły jej się oczka cały wykład i wszystko notowała! aż była zawiedziona, że już się skończył, chociaż wszyscy naokoło prawie pozasypiali. podeszła szybko do wykładowcy, bo miała jeszcze kilka pytań.

przeleciała obok simona jak burza, zleciała po schodkach a on się za nią oglądnął i uniósł kącik ust czując znajomy zapach perfum. jego dziewczyna miała takie same. dlatego o wiele bardziej zainteresował się małą lucy. stał przy drzwiach i czekał aż dziewczyna będzie wychodziła bo nie mógł tego tak puścić!

co za psychol. xd lucy za to też mogła się wydawać nieco szalona, bo zasypała wykładowcę milionem pytań, na które on nie był w stanie odpowiedzieć, bo spieszył się na jakiś wieczorek poetycki w londynie i olał biedną lucy. niepocieszona ruszyła do wyjścia, po drodze próbując zapakować swoje wszystkie kartki z notatkami do torby.

kiedy znalazła się niedaleko niego poprawił sobie torbę na ramieniu. - podobał ci się wykład? - zapytal nachylając się bardziej nad jej uchem, żeby dokładnie go usłyszała. ale dość miłym jak na niego tonem! przyjrzał się jej dokładniej stwierdzając, że wygląda bardzo podobnie do tej lasi, której imienia wcale nie chce mi się wymyślać.

wychodziła tak zamyślona, że aż podskoczyła, kiedy ktoś się do niej nachylił i odezwał. a wraz z podskokiem podniosła ręce do góry i podrzuciła do góry wszystkie te kartki, które właśnie trzymała w ręce, a one opadły na ziemię. szybko pochyliła się i zaczęła je zbierać, ale jeszcze torba jej spadła z ramienia i w ogóle wszystko było przeciwko niej.
- ale ze mnie niezdara. - wymruczała, bardziej do siebie, próbując pozbierać jakoś swoje rzeczy i z wrażenia zapomniała, jak brzmiało jego pytanie.

roześmiał się na jej niezdarność i pokręcił głową. pozbierał jej kilka kartek bo nie mógł pozwolić, żeby sama to robiła. cóż, w sumie w innym wypadku by tak zrobił, ale jednak stwierdził, że w tym wypadku powinien tak zrobić.
- przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział udawanym skruszonym głosem, a akurat aktorem był niezłym! po za tym nie sądzę by naiwna lucy się zorientowała nawet gdyby!

czyli skoro był dobrym aktorem, to tak naprawdę kłamał i chciał ją przestraszyć! xd mówiłam, że to psychol, ahahaha.
- w porządku, nic się nie stało. - zachichotała. - mi wiecznie takie rzeczy się przytrafiają. - dodała i wstała, bo udało jej się już zebrać wszystkie kartki. - dzięki. - wymruczała jeszcze, kiedy podał jej te, które podniósł. schowała wszystkie do torby, którą zawiesiła sobie z powrotem na ramieniu i modliła się w duszy o pięć minut życia bez robienia czegoś głupiego.

nie zaprzeczyłam, że nim jest! przyglądał jej się z nieznacznym uśmiechem.
- więc.... pytałem jak ci się podobał dzisiejszy wykład....... - chciał dodać jej imię ale go nie znał. to było sprytne wyłudzenie tego by się przedstawiła. przyglądał się jej uważnie zauważając coraz więcej podobieństw między nią i tą dziewczyną. westchnął cicho i poprawił sobie swoją torbę na ramieniu. wyglądał na pewno fajnie nie chce mi się go ubierać.

no nieee, czemu moje postacie zawsze trafiają na jakiś psycholi. może dlatego, że wszystkie postacie na tym forum są w mniejszym lub większym stopniu niezrównoważone psychicznie.xd
- lucy. - wtrąciła, bo pewnie tak zaakcentował pytająco te wielokropki, że wiedziała, że musi się przedstawić po widziała takie sceny wielokrotnie w filmach! - bardzo mi się podobał! zresztą jak widać po notatkach. - zachichotała i poklepała zamkniętą już torbę. - a tobie? - spytała jeszcze.

- to są wszystko twoje notatki z tego jednego wykładu? - zapytał poważnie. i kto tu jest psycholem! simon nie uważał tego za normalne to na pewno. wzruszyl ramionami z lekkim uśmiechem.
- w sumie byłem kiedyś na lepszym w oxfordzie, facet był bardziej ogarnięty i mówił ciekawiej, aczkolwiek musze przyznać, że i tak byl ciekawszy niż ten z zeszłego tygodnia. - stwierdził. - pomóc ci z czymś? twoja torba wygląda na naprawdę ciężką. - zaproponował.

przytaknęła. chociaż połowa notatek to pewnie jakieś serduszka z imionami wszystkich przystojniaków, którzy byli na wykładzie. serduszka z imieniem simona tam nie było, bo nie znała jeszcze jego imienia. nie przedstawił jej się, mimo że ona to zrobiła!
- a jak ty masz na imię? - spytała więc. pokiwała głową na jego słowa o oxfordzie, bo sama nigdy tam nie była, a nie chciała wyjść na taką nieobytą! - ale nie jest, dzięki. - uśmiechnęła się.

to naprawdę szkoda! simonowi na pewno byłoby przykro gdyby tylko o tym wiedział, ale nie przeglądał jej notatek bo w sumie nie było na co patrzeć. on miał wszystko w głowie bo miał super pamięć słuchową.
- och wybacz, że się nie przedstawiłem! - powiedział udając, że popełnil największą gafę na świecie.
- simon, mam na imię simon. milo mi cię poznać lucy. - powiedział z uśmiechem i wyciągnął w jej kierunku dłoń.
- och jak uważasz, ale jak coś to chętnie ci z tym pomogę. - zaoferował się.

- cześć simon. - powiedziała słodko i uścisnęła lekko jego dłoń. - naprawdę nie trzeba. i tak muszę pójść teraz coś załatwić w sekretariacie. - skinęła głową w lewo, bo gdzieś tam na drugim końcu szkoły znajdował się sekretariat. - miło było cię poznać, pa! - zawołała jeszcze, posyłając mu uśmiech, kiedy otwierała drzwi i zaraz za nimi zniknęła i tak zakończyło się ich pierwsze spotkanie.

poszedł do siebie!

siedział jak trusia na apelu z okazji afery narkotykowej w szkole, bo wywalali coraz więcej ludzi. wczoraj poleciał ash i tyler nie chciał podzielić jego marnego losu, bo nawet jak był debilem to chciał jednak skończyć tą jebaną szkołę! drapał się po piersi, bo go koszula od mundurku drapała w cyce.

Ona przyszła na ten apel trochę spóźniona, musiała oddać zaległy referat nauczycielowi, bo w zeszłym tygodniu była chora. Szukała jakiegoś wolnego miejsca w tyle auli, żeby nie pchać się o przodu i ten co przemawia nie wywołał ją na środek. Ona tam nie miała nic wspólnego z tą aferą, co najwyżej paliła papierosy, ale narkotyki jakoś do niej nie pasowały. No ale każdy miał być na auli.
Znalazła miejsce gdzieś w rogu i poszła do niego. Usiada na krześle nie rozglądając się na boki.

i trąciła biednego, znerwicowanego tylera w głowę! pomyślał sobie, że zajebiście. hollywood właśnie zszedł ze sceny i podszedł do niego by wywalić go przy całej szkole. dlatego osunął się na miejscu, jakby to miało go uchronić przed dyrektorem i spojrzał na megie, która siadała obok niego. - kurwa, wiewióra, wystraszyłaś mnie - syknął do niej szeptem. chodzili razem na jakieś zajęcia, na którym tyler był totalnym gamoniem (nie żeby z czegoś oprócz wfu był dobry) i nawet megie była od niego mądrzejsza. chyba, ze ona kujonka. xd

Słuchając go od razu wiedziała, że ma coś na sumieniu, w przeciwnym razie nie siedziałby tutaj taki przestraszony jak mała dziewczynka, która została sama w domu. - A co myślałeś, że już po Ciebie przyszedł. - blefowałam bo skąd miała wiedzieć o nim więcej kiedy tylko kilka razy coś tam od niej odpisywał. Nie była kujonką, co najwyżej prymuską, joke xD Z jednych przedmiotów jej szło lepiej a z innych gorzej, oni akurat chodzili razem na ten z którego była dość dobra.