Stare tory

jak zaczął ją obwąchiwać jak jakieś zwierzę to zdębiała totalnie - co ty do cholery robisz!? - warknęła na niego i nawet trochę się przestraszyła, a potem niestety dostrzegła tego stojącego ptaka i aż wytrzeszczyła oczy z wrażenia bo faktycznie był duży, hehe! jak widać odmienia jej się, raz go widzi raz nie! stwierdziła jednak, że trzeba iść więc odwróciła się do niego plecami i ruszyła przed siebie.
dobij ją łopata czy czymś bo ja zaraz idę xd

/ to sybil dostanie bana na zabijanie :c

Arsenowi zrobilo sie cholernie przykro ze tak go odpychala i obudzilo sie w nim prawdziwe zwierze. Przywalil jej glowa o tory takze pewnie na miejscu umarla a arsene zaplakany wzial ja do domu gdzie ojciec go uczyl jak odpowiednio pocwiartowac i te sprawy i moze po raz pierwszy ojciec byl z niego dumny!

Tory były pewnie opuszczone, rzadko kto tutaj urzędował, więc było to idealne miejsce do picia i ćpania. A Felix miał jakiś spaprany tydzień, stracił jakieś tam dwa kontrakty na duże sesje fotograficzne i się tym cholernie zmartwił, bo wykonanie tych sesji przyniosłoby mu nieco większą sławę. Toteż był dobrze zaopatrzony w towar, miał kokainę, marihuanę i browce. Siedział na torach, z kapturem na głowie i palił skręta. Musiał się tam jakoś rozgrzać do pudrowania noska. NIe wiem jakie oni mają tam rytuały, bo nie ćpiem, to nie wiem. A no i w słuchawkach mu brzmiał Rob Zombie.

Jak on z Bristolu to powinien trip hopu słuchać! O pewnie Hanka go lubi własnie za to skąd pochodzi bo ona kocha wszystkie zespoły z tego miasta i nawet dziś miała na sobie koszulkę Portishead i jakąś ramoneskę. Jej styl w połączeniu z anielskim wyglądem musiał działaś na takich kolesi jak Felix. Pewnie wracała z próby zespołu i jak zwykle wybrała jakąś dziwną drogę, dziś padło na podążanie za torami, opuszczonymi torami. Gdy zauważyła tam jakiegoś chłopaka wcale się nie ucieszyła, wszystko zmieniło się wtedy gdy rozpoznała w chłopaku Felixa. Uśmiechnęła się lekko i podeszła do niego - cześć - powiedziała krótko siadając na torach. -co tam masz? - zapytała ciekawa bo ona ostatnio nie miała pieniędzy na lepszy towar i cierpiała okropnie przez jakiś tani szajs, który obok czystego towaru nawet nie stał!

Oj tam, oj tam. Jej styl działał na niego piorunująco i pewnie gdy tylko ujrzał ją zmierzającą w jego kierunku, to poczuł się jakoś lepiej w środku i jego przejściowe problemy jakoś zmalały. Wyciągnął słuchawkę jedną z ucha i uniósł kącik ust. -Cześć Hanka. -przywitał się i wydmuchnął ostatnią porcję dymu z ust i podał jej skręta. -Dziś nadzwyczajnie dobry towar. Oprócz tego - wskazał na dilerkę z gotowymi skrętami - mam jeszcze to. -i wyciągnął ze swojej ramoneski nieco mniejszą dilerkę z białym proszkiem. Pewnie czasami z Hannah urządzali sobie takie ćpuńskie melanże tylko we dwójkę. I Felixowi bardzo odpowiadało jej towarzystwo.

Dziewczynie aż zaświeciły się oczy i od razu zaciągnęła się jointem. Przymknęła na chwilę oczy i oddychała spokojnie, zrobiła jeszcze jednego bucha i oddała mu fajkę -uwielbiam cię! Mój diler niestety okazał się dość, problematyczny - zaśmiała się krótko i nachyliła nad nim przykładając ucho do słuchawki zwisającej mu przy klacie, bo po co sięgać i wsadzać sobie słuchawkę do ucha, natychmiast jednak się odsunęła - tragedia- skwitowała go z niewinnym uśmiechem na twarzy - szkoda, że ja nie urodziłam się w Bristolu - westchnęła i wyciągnęła sobie sama jednego skręta i odpaliła -rodzice odcięli mi kasę przez tego idiotę jamesa i w moich działkach jest więcej tynku ze ściany niż koki - powiedziała smutno i potarła swój nos bo on na tym cierpiał najbardziej.

Uśmiechnął się zadowolony, że mógł jej sprawić radość swoim towarem. Lubił ją uszczęśliwiać, czy to prochami czy to samym sobą, bo o ile nie jest dziewicą, to pewnie kiedyś się po prochach ze sobą przespali. To co, że w kwestii muzyki trochę się różnili. -No chyba żartujesz. Rob jest kwintesencją mojego życia, wolałbym pochodzić z Massachusetts niż z Bristolu. -odpowiedział jej. Nie był fanem jakichś srających, angielskich indie rockowych zespołów. Wolał dosadniejsze rytmy, bardziej mroczne. Dlatego gustował w Zombie i Mansonie. -Zabawne, chyba tylko ja znam twój mały sekrecik. -wskazał na skręta i uśmiechnął się tajemniczo spoglądając na nią. -Który cię tak wykiwał? Znam większość dostawców w Londynie i tutaj też, mogę szepnąć co nieco, padnie mu zainteresowanie i przestanie rozprowadzać trefny towar. -odpowiedział. Wziął do ręki dilerkę z kokainą i zaczął jej się przyglądać unosząc ją do nieba. Jakby chciał tam znaleźć ziarnka złota czy coś.

Właśnie jeszcze jest! Ale pewnie niedługo, wiec niech się feliś stara.
Hanka skrzywiła się okropnie słysząc takie herezje! -Stany?! Oszalałeś już totalnie - poklepała go po głowie -wszystko co najlepsze w muzyce powstało w Anglii - powiedziała z przekonaniem - chyba, ze mówimy o muzyce klasycznej, to inna sprawa - ona doceniała muzykę klasyczną, bo jednak wszystko co wtedy powstało jest fundamentem dla muzyki teraz. Hanka tez nie słuchała indie rocka przecież, no weź. Hanka szybko pokręciła głową - nie, nie on już nie potrzebuje więcej problemów. Zresztą Percy nie sprzedaje trefnego towaru, tylko topi w wodzie świetny towar! No i musiałam kupić gdzieś indziej a jak już ci mówiłam, nie ma kasy - westchnęła ciężko bo to był wielki problem i położyła głowę na jego ramieniu. Lubiła się z nim droczyć o muzykę, pewnie robili to ciągle, ale nie zmieniało to nic w ich znajomości. Felix pewnie szukał szkła, bo to jest najniebezpieczniejsze w wciąganiu dragów nosem a 100% czystego towaru to już chyba nigdzie nie ma.

Wielka szkoda!
-A ty ciągle swoje...angielski akcent jest okropny, nie znoszę go. Ani w muzyce ani nigdzie indziej. A tu taki niefart od życia dostałem, że muszę żyć z tym akcentem do końca życia. -mruknął niezadowolony. Owszem, ciągle kłócili się o te same kwestie w muzyce i właściwie nigdy nie mogą dojść do żadnego porozumienia. -Percy to spoko koleś, przyznaję. -pokiwał głową z uznaniem. Skończył już tam przeglądać tą paczuszkę. Zresztą pewnie w domu ją jakoś po swojemu przebadał, przesiał przez sito 0,5 mm czy jeszcze mniejsze i w ogóle. W dzisiejszych czasach, zwłaszcza w kwestii dragów, nie można było ufać nikomu na 100%. -No to co, gotowa na przypudrowanie noska? -uniósł brewkę i spojrzał na nią z diabelskim uśmiechem. Pewnie od dawna planował, żeby ją przelecieć, nie wiedział czemu ona taka oporna, a to przez to, że jeszcze nigdy nie uprawiała seksu. Tylko, że on o tym nie wiedział.

Jaka szkoda, wszystko przed nim, to przecież najlepsze.
W ogóle ona chyba jednak woli amfetaminę, bo tedy tańczy na koncertach tak jak jej mistrz w gifku<3 ale na codzien koka może być! Hanka porzuciła już temat muzyki bo feliś był taki straszny jeśli o to chodzi i nie mogła go przeprowadzić na dobrą stronę. -zawsze gotowa! - uśmiechnęła się i już zaczęła szukać w torbie dyskietki do zrobienia sobie ścieżek. Gdy znalazła pomachała przed nim dumnie starą kartą telefoniczną taką do telefonów na ulicy! Miała na nim Jamesa Deana i była szalenie dumna z jej posiadania i tylko nią formowała kreski. Spodobał się jej ten jego uśmieszek. Pewnie po okresie z trefnym towarem teraz zadziała to na nią bardziej, lepiej!

On pewnie widział tą kartę telefoniczną już któryś raz z kolei jak sobie tam urządzali koka party. Kiedy oznajmiła swoją gotowość, on wyciągnął jakiś zeszyt, notes czy cokolwiek sztywnego, żeby można było na tym wysypać proszek i uformować białe kreseczki. Wysypał dwie kupki, dla niej i dla niego. Wyciągnął swój przyrząd do formowania kresek i zabrał się za swoją część. Przygotował kreskę idealnie i zrobił wsiup noskiem. Pociągnął solidniej i palcami przetarł płatki nosa czy jak to się nazywa. A potem wydobył z siebie pomruk zadowolenia i ułożył się wzdłuż szyny. Że mu tak wygodnie było...ja nie wiem.

Ona natomiast przyglądała się uważnie jego ruchom uśmiechając się lekko. Naprawdę go lubiła. Nie narzucał się, był dojrzałym facetem a nie jakimś chłopaczkiem z jej szkoły, który w ogóle jej nie słuchał tylko gapił się na nią jak na coś do zjedzenia. Chociaż miała takie dni gdy potrzebowała adoracji, chociaż sama przed sobą sie do tego nie przyznawała, lubiła uwodzić! Gdy felix dokonał już dzieła przejęła od niego notek i poszatkowała skrupulatnie biały proszek. Trzy razy w poziomie, trzy razy w pionie, uformowała kreski i wciągnęła je szybciutko. -uwielbiam cię za to - mruknęła tylko w oczekiwaniu na efekty, które miały nadejść niedługo.

On był tego świadomy. Zawsze dziewczyny z liceum się rajcowały, że się z nim zadają, bo on starszy i bardziej doświadczony i w ogóle. W stosunku do Hannah miał inne podejście. Ona była inna niż te inne głupiutkie nastolatki, które się chwaliły wszystkim ,że spały ze starszym facetem. No i nie zaliczył jej, więc musi ją szczerze lubić, skoro poświęca jej swój czas. -Uuu, szkoda, że tylko za to. -stwierdził i podniósł się, by na nią popatrzeć. -Może cię trochę sponiewierać ten towar, po tych siurach, które wciągałaś ostatnio. -dodał cały czas bacznie jej się przyglądając.

Hannah nie była świeżynką jeśli o dragi chodzi i wiedziała, że może być nieźle. -oj nie tylko za to - powiedziała siadając ze skrzyżowanymi nogami naprzeciwko niego, powoli zaczęła odczuwać szybsze bicie serca i ogólny zastrzyk energii. Uśmiechała się teraz już jakoś automatycznie, natychmiast poczuła się lepiej, wszystko widziała wyraźniej, nawet trawa była bardziej zielona. - ratujesz mi życie - powiedziała zbliżając się do niego i muskając lekko jego policzek jakby w podzięce. Ratuje jej życie dając kokę, nieźle. Ale ona zaczynała się czuć już fatalnie przez brak dostępu do narkotyków i dzisiaj był jej prawdziwym wybawicielem. Hannah zamknęła oczy i pozwoliła działać narkotykowi.

Powinni go zamknąć za to, że sprowadza na złą drogę tak młodą osobę! Ale w sumie to ona doprowadziła się do tego stanu sama, że już nie mogła sobie poradzić z brakiem narkotyków. Kiedy zamknęła oczy on zapatrzył się na nią z takim głupkowatym uśmieszkiem, jaki to mają zawsze pijani. Jednak ta jedna kreseczka to było za mało dla niego i jeszcze zapalił skręta przybliżając się do niej. Usiadł okrakiem na szynie mając ją między nogami, tak wiesz o co mi cho. I jeszcze specjalnie wydmuchał dym w pobliżu jej twarzy, by poczuła charakterystyczną woń ziółek babci Jadzi. W ciszy delektowali się działaniem koki. A w torebuni była jeszcze jedna porcyjka.

Normalnie pewnie nawijałaby teraz bez końca nawet z ludźmi, z którymi zwykle nie zamienia nawet słowa, jednak teraz, tutaj z Felixem nie chciała nic mówić. Tak było dobrze. Jej było wręcz fantastycznie. Gdy wydmuchał dym rozchyliła lekko usta jakby chciała złapać ten dym. Uśmiechnęła się do niego, chociaż go nie widziała bo miała zamknięte oczy. W jej głowie rozgrywały się teraz wspaniałe sceny. Jednak gdy to wszystko zaczynało się nieco uspokajać otworzyła najpierw jedno, potem drugie oko i odszukała wzrokiem chłopaka. -niezłe- powiedziała zadziwiająco rzeczowo i wzięła głęboki oddech. Nagle nie wiedzieć czemu zaczęła sobie nucić Love is to die -LOVE IS TO DIE, love is to not die, love is to dance
Love is to dance - nuciła i bujała się lekko a trzeba zaznaczyć, że śpiewać to ona potrafiła.

Kiedy skomentowała jego towar dosyć pozytywnie w jego mniemaniu, uśmiechnął się tylko. -Nie częstowałbym cię bublem. -mruknął takim niskim, chrypiącym głosem, wydobytym z gdzieś zgłębi przystawiając twarz do jej ucha, bo skoro siedziała pomiędzy jego nogami, jakoś tak bokiem to miał idealny zasięg. I wtedy ona zaczęła śpiewać. Chyba po raz pierwszy usłyszał jej głos. Nawet w najśmielszych snach nie podejrzewał, że w tym drobnym ciałku mieści się taka barwa. Jeszcze bardziej mu się podobała. Wydawała mu się taka dojrzała, choć pewnie nie miała więcej niż 18 lat. Gdy tak sobie nuciła on przygotował na notesiku kolejne dwie kreseczki białego proszku i podsunął jej, bo kobiety mają pierwszeństwo. -Nie wiedziałem, że potrafisz tak śpiewać...-rzucił lekko czekając na swoją kolejkę.

nie słyszał nigdy jej zespołu? ojej, to nie dobrze, chociaż pewnie on nie lubił jej muzyki to niech zostanie takie nucenie tylko. hanka zarumieniła się lekko, jeśli nigdy mu nie śpiewała to tylko w obawie przed jego oceną, nie chciała źle wypaść. a teraz wyszło to bez jej kontroli. wzięła więc bez słowa notes, odprawiła swój rytuał i wciągnięła kreske, dopiero podając mu notes na niego spojrzała -podobało ci się? -zapytała cichutko

No zdecydowałam, że nie słyszał xd Gdy dostał z powrotem notes, wciągnął, co miał do wciągnięcia, przetarł nos wierzchem dłoni i pochylił się w jej kierunku. -Bardzo mi się podobało. Brzmiało to....bardzo...-przeciągał swoją wypowiedź by odnaleźć odpowiednie słowo. -bardzo zmysłowo. -ocenił w końcu i musnął wargami płatek jej ucha, pewnie też okrył jej delikatną skórę na szyi swoim ciepłym oddechem. -Musisz to robić częściej. -szepnął i powędrował z subtelnymi pocałunkami na szyjkę.

hanka ucieszyła się bardzo z jego słów. uśmiechnęła się pod nosem i znów przymknęła oczy a wtedy on zaczął ją całować! dziewczynę przebiegł przyjemny dreszcz. przełknęła ślinę i odwróciła się do niego przodem. zazwyczaj w takim momencie uciekała do domu i zostawiała facetów z niczym, ale to był felix i z nim czuła się jakoś dziwnie bezpiecznie dlatego też musnęła jego usta!

Gdyby byli trzeźwi to raczej Felix bałby się czynić takie śmiałe kroki. Zazwyczaj był dosyć ostrożny w poczynaniach z kobietami. No chyba że był spity albo naćpany, albo i to i to. Dlatego bardzo mu się spodobało to, że ona pierwsza go w te usta pocałowała, bo odebrał to jako sygnał, że ona akceptuje to, co teraz robią. Przeniósł dłoń na jej szyję i odwzajemnił pocałunek nieco czulej niż ona. A potem odchylił lekko głowę by na nią spojrzeć. -Jesteś śliczna Hannah. -w jego obecnym stanie była najśliczniejszą osobą pod słońcem pewnie. Jedną rękę dalej trzymał na jej szyi, a drugą odważył się przesunąć po wewnętrznej stronie jej uda, które potem lekko ścisnął.

to masz maxa co nie! i w ogóle nie, zebym wcześniej też napisała, ze coś zjedli i pogadali i się rozeszli ale wszyscy wiemy że nie czytasz ze zrozumieniem xd więc max sobie tutaj urzędował nie wiem co robił. może po imprezie zasnął gdzies tu w krzakach i dopiero się budził, a może przyszedł tutaj bo miala tu być potem jakaś impreza i wielkie ognicho i stwierdził, że już zacznie przygotowania bo pewnie był organizatorem w każdym bądź razie teraz i tak niezależnie od wszystkiego sobie palił.

nie wiem, o czym ty w ogóle do mnie mówisz? xd więc chyba faktycznie nie umiem czytać xd
tyler go tu szukał, bo tamten mówił, że się schlał i wylądował gdzieś i nie wiedział, gdzie jest, bo dalej był taki najebany! a że tyler ostatnio trochę przystopował, bo musiał się młodym zajmować, to oczywiście go szukał. wykupił nawet tą opcję, gdzie jest moje dziecko, by wyczaić go po sygnale z telefonu, ale ten chwilę temu mu padł, bo tyler nie widział żadnego sygnału u siebie! - MAX?! - wolał do niego i się rozglądał, ale nigdzie jego czupryny bujnych loków nie widział :c

no że theo skończyłam zanim tam pisałaś, ze strasznie żal i takie szmery bajery duperele. nieważne xd
hahaha. gdzie jest moje dziecko xd nie wiem w ogóle jak to działa i nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby tego używać, ale tyler najwyraźniej był całkiem zdolny że na to wpadł! max siedział sobie gdzieś niedaleko a jakiś krzaczkach to dlatego go nie widział. - tuuuuuuutaaaaaj! - krzyknął chociaż po tym to myślał, że mu głowę rozpierdoli od glośności ale dał radę. musiał jakoś go tyler znaleć bo nie chciał tu skonczyć jako pożywienie dla jakiś sępów (on wcale nie ogarniał, ze tutaj ich nie ma) albo co gorsza dla hugo!