il sole
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°1
il sole
First topic message reminder :
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°76
Re: il sole
zaczął grzebać widelcem w jedzeniu, napił się wina. annie była takim spokojnym dzieckiem. przytulił ją do siebie a ona automatycznie do niego. pocałował ją w głowę ale tak żeby się nie obudziła. wiedział, że maddie widząc ich razem będzie tęsknić za tym widokiem na co dzień. westchnął cicho - maddie, my już nawet nie umiemy ze sobą rozmawiać... czy nie możemy zapomnieć o tym co się stało wcześniej i żyć jak para normalnych ludzi? - wymruczał niezadowolony.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°77
Re: il sole
oczywiście, że ten widok sprawił, że serce madeline zaczęło mięknąć. ten krótki czas, w którym blaise mieszkał z dziewczynami i udawali rodzinkę, był najlepszym czasem w jej życiu. sama wiele razy zawalała samotne macierzyństwo, a przy blaisie wszystko wydawało się łatwiejsze. i annie tak bardzo go kochała!
- przecież to własnie robimy. żyjemy jak para normalnych ludzi, spotkaliśmy się na cywilizowanej kolacji, pobawiłeś się z annie... - zaczęła wymieniać. nie była głupia, widziała, że atmosfera jest do bani. już lepiej dogadywała się ostatnimi czasy z ojcem annie.
- przecież to własnie robimy. żyjemy jak para normalnych ludzi, spotkaliśmy się na cywilizowanej kolacji, pobawiłeś się z annie... - zaczęła wymieniać. nie była głupia, widziała, że atmosfera jest do bani. już lepiej dogadywała się ostatnimi czasy z ojcem annie.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°78
Re: il sole
najgorzej będzie jak będą musieli się rozejść do domów. annie będzie musiała wrócić z matką do domu, blaise będzie znów musiał się pożegnać z małą na jakiś czas a ona wpadnie w wielką rozpacz bo dlaczego jej ulubiony blaise nie może wrócić razem z nimi do domu. ona chciała widzieć go rano kiedy robił dla niej śniadanie i ją karmił, potem kiedy się wygłupiali przy oglądaniu bajek i na spacerach kiedy szli razem za rękę. dopił kieliszek wina i poprosił o dolewkę, bo na trzeźwo się nie dało - nie rozmawiamy ze sobą jak dwoje normalnych ludzi, ta rozmowa odbiega od normalnej - powiedział szczerze - nie chcę udawać rodziny maddie. nigdy nie chciałem. dla mnie jesteście po prostu rodziną - wymamrotał.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°79
Re: il sole
annie zdecydowanie za bardzo przyzwyczaiła się do blaise'a. nie można jej winić, to on zajmował się nią w bunkrze, kiedy nawet mamy nie było w pobliżu, a potem już z nimi został. wszystko wyglądało tak, jakby miał już być z nimi na zawsze, ale tak nie było i mała annie nie mogła sobie z tym poradzić. tak dawno go nie widziała, a teraz wreszcie pojawił się znowu i miał znowu zostać jej odebrany? to było okrutne, nawet madeline to wiedziała. ale wiedziała, ze nie może być inaczej. zresztą blaise nie był ojcem annie, nie mogli dzielić się opieką nad nią. szczególnie, że już dylanowi czasami ją podrzucała.
- blaise... - zaczęła powoli, spokojnym głosem. spojrzała na blaise'a i zacisnęła rękę na swoim kieliszku. - poznałam kogoś. - oznajmiła.
- blaise... - zaczęła powoli, spokojnym głosem. spojrzała na blaise'a i zacisnęła rękę na swoim kieliszku. - poznałam kogoś. - oznajmiła.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°80
Re: il sole
blaise zacisnął dłoń na kieliszku, bo nie tego się spodziewał od maddie. najbardziej szkoda mu było małej, która teraz tak słodko spała. miał ochotę wyjść w tym momencie w którym oznajmiła mu, że kogoś ma. zawołał kelnera, prosząc go o rachunek - umm, w takim razie cieszę sie twoim szczęściem maddie... - ściągnął z siebie małą i posadził ją na kolanach dziewczyny. zapadła niezręczna cisza, dostał rachunek a on wyciągnął pieniądze. zapłacił za całą kolację, zaczął ubierać płaszcz czy tam kurtkę - myślę że wystarczająco czasu spędziłem z annie. mam nadzieję, że ty i twój nowy chłopak będziecie razem szczęśliwi a on będzie dbał o małą tak samo jak ja. trzymaj się madeline - zebrał się do wyjścia.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°81
Re: il sole
zdenerwowała się na reakcję blaise'a. ze swoim wybuchowym charakterkiem miała ochotę już na niego krzyczeć, ale nie mogła urządzać scen przy annie albo w ogóle w środku eleganckiej, zatłoczonej restauracji.
- i co, tylko o to ci chodziło? chyba nie zależy ci na małej tak bardzo, jak myślałam. - aż wstała, bo miała ochotę mu przywalić w twarz, że tak po prostu odchodzi i stwierdza, że to koniec ich znajomości. zawsze był jej przyjacielem, a teraz nawet nie mógł być przyjacielem dla annie. cham i prostak!
- i co, tylko o to ci chodziło? chyba nie zależy ci na małej tak bardzo, jak myślałam. - aż wstała, bo miała ochotę mu przywalić w twarz, że tak po prostu odchodzi i stwierdza, że to koniec ich znajomości. zawsze był jej przyjacielem, a teraz nawet nie mógł być przyjacielem dla annie. cham i prostak!
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°82
Re: il sole
- zależy mi tak samo na tobie jak i na niej, to że masz kogoś nie znaczy że nie zamierzam widywać się z małą, która i tak niewiele z tego rozumie. mam po prostu dość twojego wiecznego niezdecydowania, ty nie potrafiłaś się określić w stosunku do mnie a teraz co, nagle znalazłaś kogoś kto jest lepszy ode mnie i co, opiekuje się tak samo wami jak ja?! bo w to wątpię madeline - powiedział szczerze - oboje doskonale wiemy, że pasujemy do siebie idealnie tylko to ty ciągle szukasz wymówek. zastanów się nad tym co mówisz, do kogo mówisz i co robisz - skrzyżował ręce na wysokości klaty.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°83
Re: il sole
pogłaskała wtuloną w nią annie, żeby ta nie martwiła się ostrą wymianą zdań swoich rodziców. spiorunowała blaise'a wzrokiem. jasne, że chłopak był odskocznią od blaise'a, ale trudno sie dziwić madeline, że musiała się kogoś uczepić, żeby nie myśleć o blaisie czy dylanie i wszystkich swoich głupich błędach życiowych. najlepiej przecież zrobić kolejny i zatrzeć ból poprzednich.
- wcale do siebie nie pasujemy! jestem złodziejką, sierotą, młodą matką, która nie może poskładać życia do kupy... przestan traktować mnie jako swój przypadek charytatywny, zajmij się w końcu sobą i pozwól mi zrobić to samo! - podniosła już głos, bo nie potrafiła za długo być spokojna. nawet przy annie, nawet w miejscu publicznym.
- wcale do siebie nie pasujemy! jestem złodziejką, sierotą, młodą matką, która nie może poskładać życia do kupy... przestan traktować mnie jako swój przypadek charytatywny, zajmij się w końcu sobą i pozwól mi zrobić to samo! - podniosła już głos, bo nie potrafiła za długo być spokojna. nawet przy annie, nawet w miejscu publicznym.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°84
Re: il sole
- dalej zachowujesz się jak dzieciak, który błądzi we mgle. napisz do mnie jak będziesz czegoś potrzebować albo jak annie będzie chciała się ze mną spotkać, możesz nawet mi ją kiedyś podrzucić żeby się ze mną nie widywać. rób z resztą jak chcesz madeline, przecież to tylko twoje życie - wzruszył ramionami - cześć - wyszedł z restauracji wściekły.
- madeline cruz
- bostonwychowuje anniea sama jest niedojrzała28
- Post n°85
Re: il sole
- było warto się spotkać. - warknęła przez zaciśnięte zęby, bo żałowała, że się umówili i rozdrapali stare rany, i u siebie, i u annie. - cześć. - rzuciła, przytuliła annie mocniej do siebie, bo ta zaczęła płakać, jakby wyczuwała co się stało i wróciły do domu.
- eleanor carden
- las vegasarchitekturaI thought you were real28
- Post n°86
Re: il sole
czas na wielką katastrofę. dwie ciapy i ich dziewczyny wybrały się na randki. elka odstrzeliła się w ładną kieckę. usiedli sobie przy stoliku. elka komplementowała wygląd swojej koleżanki, zachwycała się nad wyborem miejsca, ogólnie to było miło. jak na razie.
- jude hurd
- paryżlotnictwo i kosmonautykaniezdara28
- Post n°87
Re: il sole
nie wiem czemu wybrali się w takie niebezpieczne miejsce jak restauracja, gdzie mogli wylać na siebie zupy, poparzyć języki albo się udławić. bezpieczniej byłoby pójść do kina albo najlepiej obejrzeć film na kanapie u kogoś z nich. pewnie dziewczyny się uparły, że ma to być kolacja, skoro już ich chłopcy zmuszali je do lepszego poznawania ich mentalnych bliźniaków. dżud już wpadł na jakiś stolik, ale na razie obyło się bez ofiar.
- jestem, jestem - upewnił całą resztę, kiedy dosiadł się do ich stolika z opóźnieniem, bo musiał podnieść krzesło, które przewrócił po drodze. trochę się stresował, nie wiem czym. bał się, że morgan go rzuci pewnie.
- jestem, jestem - upewnił całą resztę, kiedy dosiadł się do ich stolika z opóźnieniem, bo musiał podnieść krzesło, które przewrócił po drodze. trochę się stresował, nie wiem czym. bał się, że morgan go rzuci pewnie.
- morgan butler
- Londyndziennikarstworeckless28
- Post n°88
Re: il sole
morgan cieszyła się, że elka jest normalna i nie okazała się taką samą ciamajdą jak jej chłopak. to by była już w ogóle totalna katastrofa. na szczęście jednak od razu znalazły wspólny język. będą mogły sobie pożartować ze swoich chłopaków i pocieszyć się tym, że oboje są po jednych pieniądzach i zdarzają im się podobne rzeczy. - uważaj kochanie - trzymała go specjalnie pod rękę, ale jak widać nic to nie dało i i tak na wstępnie narobił hałasu. przyzwyczaiła się jednak to takich akcji, więc nie było jej aż tak głupio. pomogła mu podnieść to co porozwalał i dosiedli się oboje do stolika.
- john singleton
- tokioinformatykageek30
- Post n°89
Re: il sole
john już dzisiaj zemdlał z powodu swojej siostry i nie chciał nigdzie wychodzić, tylko zakopać się pod kołderką i oglądać z eleanor jakiś serial fantasy, którym ją katował ostatnio. elka chciała z nim podczas oglądania uprawiać seks, a on ją zbywał bo na ekranie nakurwiali się czarodzieje! romantyk john! pewnie siedział przy stoliku w garniturze, którego nie znosił bo czuł się jeszcze bardziej sztywno niż normalne! kiedy zobaczył jude'a chciał się podnieść i przywitać, ale walnął stopą w nogę stołu, tak że ten aż podskoczył a wraz z nim john bo walnął się oczywiście w mały palec! - ałaaaaaaaaaaaaaa - jęknął zamiast przywitać się z morgan i dżudem.
- eleanor carden
- las vegasarchitekturaI thought you were real28
- Post n°90
Re: il sole
- kochanie, wszystko w porządku? - zapytała widząc jego minę. spojrzała na nogę, za którą się pewnie trzymał. ledwie przyszli, już narobili wielkiego rabanu. ale eleanor musiała trzymać klasę, dlatego też zmierzwiła włosy dżoniemu, pocałowała go w dolną wargę i się do niego uśmiechnęła - nie umrzesz, nic ci nie będzie - poprawiła mu koszulę. morgan była jej duchowym wsparciem na dzisiaj, i tak pewnie się upiją, będą się śmiały z chłopaków i potem wrócą razem do mieszkania któregoś z nich totalnie narąbane ;x
- jude hurd
- paryżlotnictwo i kosmonautykaniezdara28
- Post n°91
Re: il sole
jude i john już na wstępie wpadają na wszystko... ja nie wiem jak oni funkcjonują w świecie, skoro nawet nie potrafią normalnie usiąść do niego jak cywilizowani ludzie bez wpadania na niego w pierwszej kolejności. dobrze, że morgan i elka się tak dobrze rozumiały. prawie tak dobrze jak jude i john.
- to co, taka okazja zasługuje na toast! - zapowiedział od razu, bo widział, że w filmach tak robią. tyle że dopiero co usiedli do stolika i kelner nie zdążył im nawet podać menu, a co dopiero mówić o napełnianiu ich kieliszków. jude zachichotał więc jak dziewczynka, licząc na to, że wszyscy zrozumieli, że chodziło mu o toast w przyszłości, no przecież.
- to co, taka okazja zasługuje na toast! - zapowiedział od razu, bo widział, że w filmach tak robią. tyle że dopiero co usiedli do stolika i kelner nie zdążył im nawet podać menu, a co dopiero mówić o napełnianiu ich kieliszków. jude zachichotał więc jak dziewczynka, licząc na to, że wszyscy zrozumieli, że chodziło mu o toast w przyszłości, no przecież.
- morgan butler
- Londyndziennikarstworeckless28
- Post n°92
Re: il sole
oplułam się prawie herbatą xd jaki dżud zabawny.
uśmiechnęła się i pokręciła głową. - to jeszcze nie teraz - chociaż prawdę mówiąc przydałby się jej jakiś alkohol. trochę się stresowała, że jude przejdzie samego siebie i zrobić coś strasznie głupiego. pierwszy raz z nim wyszła w takie miejsce. - opowiadajcie co tam u was - spojrzała na elkę i johna. pewnie zaraz podali im karty menu, więc otworzyła swoją i zaczęła przyglądać się daniom.
uśmiechnęła się i pokręciła głową. - to jeszcze nie teraz - chociaż prawdę mówiąc przydałby się jej jakiś alkohol. trochę się stresowała, że jude przejdzie samego siebie i zrobić coś strasznie głupiego. pierwszy raz z nim wyszła w takie miejsce. - opowiadajcie co tam u was - spojrzała na elkę i johna. pewnie zaraz podali im karty menu, więc otworzyła swoją i zaczęła przyglądać się daniom.
- john singleton
- tokioinformatykageek30
- Post n°93
Re: il sole
john to chodził tylko do internet i tacos (gdzie notabene pracowała jego była!), bo tam mógł jeść swoje ukochane tacos i korzystać z sieci. a jak wiadomo nie mógł przeżyć bez internetu, dlatego wielkim ciosem w jego serduszko było to, że w tej knajpie nie ma wifi. pomasował się jeszcze chwile po nodze, chociaż nie wiem czy to coś dało przez buta. dobrze, że go nie zdjął bo pewnie miał walącą skarpetę. ze stresu oczywiście, naturalnie pachniał ładnie! jednak nie tak ładnie jak cycki edie, bo one pachniały jednorożcami. staaaaaaaaaap - wszystko dobrze - zaczął poluzowywać krawat, ale zaraz spotkał złowrogie spojrzenie elki więc przestał - a co u was? - chciał położyć rękę na stoliku, ale przypadkiem walnął kelnera podającego im wino w brzuch. dobrze, że go jednak nie znokautował he he.
- eleanor carden
- las vegasarchitekturaI thought you were real28
- Post n°94
Re: il sole
co ty mi tutaj wycieczki do mojej postaci robisz xd ale tak, potwierdzam, że cycki edie pachniały jednorożcami. elka też ładnie pachniała! starała się jak mogła nadrabiać miną, ale john jak zwykle robił z siebie jedną wielką ciapę. odchrząknęła, dając mu do zrozumienia że ma się dzisiaj zachowywać jak facet. wybrała swoje danie, miała już zaproponować kelnerowi żeby dał im popróbować różne rodzaje win, ale jej facet znowu coś zrobił - tak, tak, wszystko fajnie. kochanie uważaj trochę - położyła mu dłonie na kolanach - nie ruszaj się może aż tak gwałtownie, co? - mruknęła - a co u was? morgan, muszę koniecznie od ciebie się dowiedzieć jak robisz tą kreskę na oku - posłała jej uśmiech. ona jest w wieku dżuda a zachowuje się dwa razy lepiej jezu xd dobrze, że morgan też była jej rówieśnicą ;x
- jude hurd
- paryżlotnictwo i kosmonautykaniezdara28
- Post n°95
Re: il sole
jude nie wymagał od johna, żeby zachowywał się jak facet, a morgan pewnie już nic nie zaskoczy, więc nie wiem, czemu elka tak bardzo chciała zachowywać pozory. to było niepotrzebne!
- u nas? u nas wszystko dobrze. dalej jesteśmy razem. jesteśmy szczęśliwi. - wyrzucił z siebie z tempem rewolweru czy jak to się tam mówi. spocił się ze stresu i zrobiło mu się gorąco, bo wydawało mu się, że elka z johnem już sugerują, że jude i morgan są słabą parą i morgan będzie podatna na sugestie i go zostawi. - kochanie, powinniśmy się podzielić deserem. - wymyślił, bo to też widział na filmach. przygotował się przed dzisiejszą kolacją, obejrzał parę filmów o życiu. nachylił się do morgan, żeby przejrzeć z nią menu, ale zrobił to tak niefortunnie, że stuknęli się głowami. - auu! - jęknął i zaraz masował skroń. trzeba było słuchac rodziców, którzy założyli mu rowerowy kask w wieku sześciu lat i powiedzieli, że nigdy, przenigdy w życiu nie ma go ściągać z głowy, bo coś mu się stanie.
- u nas? u nas wszystko dobrze. dalej jesteśmy razem. jesteśmy szczęśliwi. - wyrzucił z siebie z tempem rewolweru czy jak to się tam mówi. spocił się ze stresu i zrobiło mu się gorąco, bo wydawało mu się, że elka z johnem już sugerują, że jude i morgan są słabą parą i morgan będzie podatna na sugestie i go zostawi. - kochanie, powinniśmy się podzielić deserem. - wymyślił, bo to też widział na filmach. przygotował się przed dzisiejszą kolacją, obejrzał parę filmów o życiu. nachylił się do morgan, żeby przejrzeć z nią menu, ale zrobił to tak niefortunnie, że stuknęli się głowami. - auu! - jęknął i zaraz masował skroń. trzeba było słuchac rodziców, którzy założyli mu rowerowy kask w wieku sześciu lat i powiedzieli, że nigdy, przenigdy w życiu nie ma go ściągać z głowy, bo coś mu się stanie.
- morgan butler
- Londyndziennikarstworeckless28
- Post n°96
Re: il sole
morgan za to rozumiała elkę, bo też miała nadzieję, że chłopaki jednak nie zrobią z siebie idiotów. wiedziała, że nie mają się co łudzić, ale zawsze można sobie pomarzyć. - tak - pokiwała głową potwierdzając słowa juda, który tak się rozgadał. zaraz jednak john zaczął się kręcić i szturać kelnera. wstrzymała oddech, bo już myślała, że obleje się tym winem. - na początku też miałam z tym problemy, ale zauważyłam, że łatwiej jest używać tego żelowego z pędzelkiem - pokazała jej nawet pod jakim kątem go trzema i jakie ruchy wykonuje, ale zaraz jude się zaczął wtrącać, więc przeniosła na niego wzrok. - no dobrze - pomacała się po czole, którym się nim zderzyła.
- john singleton
- tokioinformatykageek30
- Post n°97
Re: il sole
jak rozmawiały o kosmetykach to spoglądał niemrawo na jude'a, z którym porozumiewał się mrugnięciami, bo to o czym mówiły brzmiało jak w obcym języku! zgodnie z prośbą elki siedział i nie ruszł się. pewnie nawet nie oddychal i zrobił się czerwony na twarzy. zaraz zaczął kaszlać, na szczęście mieli wodę więc się napił i UWAGA nie oblał! sukces! - ja też już wybrałem - odparł dumnie. pewnie wybrał coś czego nigdy jadł, jakiegoś homara czy coś. a kiedy morgan z dżudem walnęli się głowkami to aż sam zasyczał bo na samą myśl go zabolało i odruchowo też pomasował się po głowie.
- eleanor carden
- las vegasarchitekturaI thought you were real28
- Post n°98
Re: il sole
- kochanie, wszystko dobrze? - spytała się, bo niezbyt dobrze wyglądał. pomiziała go po udzie pod stolikiem, żeby się uspokoił, chciała być miła. morgan naprawdę się jej spodobała, bo była normalną dziewczyną taką jak ona. obie zakochały się w dwóch ciapach, starając się ogarnąć ich życie, jakkolwiek, żeby sami się nie pozabijali - ooo, popatrz o tym nie pomyślałam. a gdzie kupiłaś tą biżuterię? świetna - zaszczebiotała - musimy zostawić kiedyś panów samych i koniecznie iść na zakupy, ewentualnie na imprezę - zaśmiała się. wybrała swoje danie, jakieś smakowite ale bez przesady ;x - kochanie, pochwal się jak ostatnio pomogłeś mi w naprawianiu szafki - złapała go za łapkę i pocałowała go w kącik ust. była z niego dumna!
- jude hurd
- paryżlotnictwo i kosmonautykaniezdara28
- Post n°99
Re: il sole
jak gadały o kosmetykach, wysyłał do johna sygnały zamykając i otwierając oczy, bo wydawało mu się, że udaje mu się puszczać mu oczko. już wyobrażam sobie johna próbującego poradzić sobie z homarem... jude zamówił coś prostego, co nie mogło go za bardzo zakłopotać albo zabić. deser też jakiś ładny wybrali sobie z morgan, chociaż pewnie pozwolił jej zadecydować i się nie wtrącał do wyboru, bo był takim pantoflarzem.
- ale super, że się dogadujecie! musimy to robić częściej! - wtrącił się w babskie szczebiotanie i właściwie wydawało mu się, że całkiem nieźle idzie, bo zapomniał o wszystkich swoich stresach i bólach sprzed chwili. oczywiście bał się, że naprawdę zostawią ich samych i będą się razem bawić lepiej i znajdą sobie nowych, lepszych chłopaków, dlatego musiał dopilnować, że zawsze będą się spotykać wszyscy w czwórkę. - pewnie najpierw ją zepsułeś, co, johnny? - zaśmiał się ze swojego żartu i uniósł nad stolikiem swoją rękę, żeby john przybił mu żółwika.
- ale super, że się dogadujecie! musimy to robić częściej! - wtrącił się w babskie szczebiotanie i właściwie wydawało mu się, że całkiem nieźle idzie, bo zapomniał o wszystkich swoich stresach i bólach sprzed chwili. oczywiście bał się, że naprawdę zostawią ich samych i będą się razem bawić lepiej i znajdą sobie nowych, lepszych chłopaków, dlatego musiał dopilnować, że zawsze będą się spotykać wszyscy w czwórkę. - pewnie najpierw ją zepsułeś, co, johnny? - zaśmiał się ze swojego żartu i uniósł nad stolikiem swoją rękę, żeby john przybił mu żółwika.
- morgan butler
- Londyndziennikarstworeckless28
- Post n°100
Re: il sole
nic dziwnego, że tak się dobrze dogadywały. całe szczęście, że się polubiły, bo przynajmniej będą mogły siebie nawzajem wspierać w trudnych chwilach. - w tym nowym sklepie z biżuterią, obok h&m. mają tam super rzeczy, możemy się tam kiedyś wybrać - powiedziała ucieszona, że będzie miała kolejną koleżankę, z którą będzie mogła wydawać kasę. - o tak, świetny pomysł. najpierw na zakupy, a potem na imprezę - zaśmiała się. - tak, zdecydowanie - przyznała rację judowi i pogładziła go delikatnie dłonią po udzie. zaraz jednak powróciła do wybierania czegoś smacznego. nie ufała za bardzo judowi jeśli chodzi o wybieranie czegokolwiek, więc było jej to na rękę, że musiała zrobić to sama. - brawo johnny - uśmiechnęła się. trochę były jak takie mamuśki, które musiały chwalić ich za każdy najmniejszy sukces.
|
|