begrade club

domyśliłam sie, że nie chce ci sie wpisać bo jestem leniem, dobrze że w ogóle ogarniasz w miarę moje nowe postaci ;x
kiedy cody zaczął kręcić tyłkiem to gemma do niego doskoczyła i zaczęła klepać jego pupcię jak bębenki! do tego zaczęła go jeszcze podszczypywać, oczywiście tylko po to żeby sprawdzić jego jędrność.

ogarniam i benedykt jest jak łagodniejsza wersja joshuy. też był malarzem xd
oczywiście, że miał jędrny tyłek. nie wiem dlaczego w to wątpiła. - nie tak prędko - podskoczył kiedy go zaczęła szczypać. odwrócił się do niej i zaczął jej robić 'oj oj oj', machając paluchem przed jej oczyskami. zaraz jednak wrócił do machania pupcią.

właśnie tak rozkminiałam, że chyba jest do niego podobny xd cóż, jak widac jon może być tylko malarzem w naszych wyobrażeniach xd
- nie jesteś taki łatwy co? - zachichotała. pewnie z codym trzeba było trochę pochodzić zanim dobrało się do jego pupci. cóż, gemma wolała pomacać zamiast pochodzić, dlatego kiedy znów zaczął kręcić to zaczęła go szczypać - sam prowokujesz! - stwierdziła.

- o nie, nie - dalej kiwał jej paluszkiem. - ja się szanuję i chcę, żeby szanowali mnie - powiedział całkiem poważnie, ale zaraz się roześmiał. nikomu nie pozwalał dorwać się do swojej dupki, więc wcale nie trzeba było z nim pochodzić. co innego do innych częsci ciała. - szczypanie dopiero na drugiej randce! - położył sobie łapki na pośladkach. zaraz jednak był koniec ich czasu, więc klapnął sobie obok gemmy. - i jak ci się podobało? - zapytał ze śmiechem.

kto by pomyślał, że cody taki porządny! ;oo gemma już dawno siedziała i popijała rozweselona swoje piwko. wcale nie zależało jej aż tak na macaniu tyłka cody'ego! - noooooooo - przeciągnęła lekko znudzona - choreografia się powtarzała i była monotonna - zaśmiała się popijając piwerko bo niech ten cody nie myśli, że jest taki superancki!

nie porządny tylko nie był gejem! bo jak ktoś mówił o jego dupce to mu tylko i wyłącznie z tym się to kojarzyło. - oj oj - pokręcił głową. tak się zgrał z kumplem, że teraz ten był dla nich po piwko, więc teraz mu je przyniósł. - wcale nie było tak źle, skoro chciałaś już zaliczyć drugą bazę i mnie szczypałaś po tyłku! - przypomniał jej, popijając piwo. miał wąsa z pianki, więc wyszczerzył się do niej, po czym go oblizał.

słabo,że dupka mu sie tylko kojarzyła z gejostwem xd gemma za to dopijała swoje piwko i chichrała się co jakiś czas widząc wyczyny jej znajomych na parkiecie - nie pochlebiaj sobie! - oburzyła sie nieco - jak chcesz to możesz mnie też sczypnąć po tyłku, to nic nie znaczy! - zaraz wskoczyła na krzesełko wypinając się co cody'ego i gibając mu tyłeczkiem no może nie przed nosem, ale blisko.

no trochę słabo, ale co zrobisz ;x
- wysokie poczucie własnej wartości to klucz do sukcesu - pouczył ją. - ah tak? - zaśmiał się i jak dla niego zaczęła kręcić tyłkiem, to zaczął ją też po nim szczypać i klepać i się ogólnie radować, że może sobie popatrzeć.

- zboczeniec! - chwyciła się za pupcię bo jej się odmieniło i uciekła w tłum kryjąc się przed codym xd

jj trochę dzisiaj zabalował, ale on mógłby balować cały czas. no może nie do końca, bo oprócz imprez lubił jeszcze swoją pracę, więc wychodzi na to, że cały wolny czas mógłby poświęcać imprezowaniu, czego oczywiście nie popierała jego żona. ostatnio jednak sprzeczali się cały czas, o byle co, ale głównie to zarzucała mu zdradę... ward opróżniał już którąś z kolei szklaneczkę szkockiej, przy okazji też gapił się na jakąś ładną laskę wywijającą na parkiecie, dzień jak co dzień. no może nie do końca, ale tak zdecydowanie lubił spędzać czas.

dalej mi sie twój awek nie wyświetla xd
tą laską wywijającą na parkiecie nie była oczywiście peggi. peggi siedziała w obcisłej sukience przy barze i piła kolejnego drogiego drinka, którego postawił jej nieznajomy, kolejny z wielu który chciał ją zabrać do domu. ale przecież jej nie dało się ot tak tam zabrać, właściwie to w ogóle nie dało jej się tam zabrać. peggi chodziła do domu tylko z tymi, którzy jej za to płacili przecież! zajrzała więc do swojego kończącego się drinka i wzrokiem szukała następnego gościa, który postawi jej martini. pech chciał że padło na dżej dżejaaa, na którym zawiesiła wzrok he he.

Jutro coś z tym zrobię, jak mi ktoś pożyczy kompa, bo z tego tebletu to pewnie nerwów sobie tylko napsuje, a avka nie ustawie :/
jj pewnie dalej gapił by się na tą laskę na parkiecie, bo jej kocie ruchy i zgrabny tyłek przyciągały spojrzenia, no ale chyba jakiś inny facet pomyślał tak samo, bo zaczął przystawiać się do laski, a ona nie miała nic przeciwko temu. ward nie miał ochoty patrzeć na ten wirujący seks, więc powiódł wzrokiem dookoła i wtedy wyhaczył pegi, ta jej obcisła sukienka sprawiła, że musiał się napić. kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały to oczywiście długo się nie wahał, zaraz zabrał swoją szklaneczkę i przeniósł się bliżej niej. - mogę ci postawić jakiegoś drinka? - zapytał, za bardzo oryginalny to nie był, no ale stał przed nią prawie pusty kieliszek, więc on mógł być tym kolejnym gościem, który postawi jej drinka.

spoko spoko, tylko ci mówię xd
peggi nie wiedziała, że ten wgapiał się w jakąś inną, na pewno mniej atrakcyjną laskę. nie oszukujmy się, miała o sobie tak wysokie mniemanie że uważała się za najbardziej seksowną tutaj i była tego pewna. było to widać nawet w jej mowie ciała - uważasz, że jesteś godny tego żeby postawić mi drinka? - założyła nogę na nogę smyrając go przy tym niby przypadkiem stópką i uśmiechnęła się. zlustrowała go wzrokiem i postukała paznokciami o blat baru - podwójne martini poproszę - odparła w końcu co oznaczało, że tak... może postawić jej drinka.

pegi była niezła, no dobra, była zajebistą laską, ale na pewno nie była tu jedyną taką, a przynajmniej według jj'a. jednak przyznać trzeba, że ta bijąca od niej pewność siebie sprawiała, że trudno było oderwać od niej wzrok. słysząc jej słowa ward zamieszał szklaneczką, opróżnił ją, a potem się odezwał - godzien? no nie wiem, ale... stać mnie na to - kiedy tak go smyrnęła stópką tylko się uśmiechnął, a potem zamówił i dla siebie szkocką, plus oczywiście to martini. - jednak jestem godzien? mam uznać to za zaszczyt? - trochę go to bawiło, no to, że to taki zaszczyt, ale w sumie pegi była gorąca, więc może rzeczywiście mu się trafiło.

peggi uważała sie najwyraźniej za królową. nie potrzebowała innych konkurentek, dlatego uważała się za najlepszą i najbardziej zajebistą. i taka była według wielu facetów, ale jak widać nie według jj'a. - powinieneś uznać to za zaszczyt - pokiwała głową chwytając mocno w łapkę to martini. zaraz pewnie przypadkiem laska, która tańczyła na parkiecie przeszła obok nich, dlatego jj na nią pewnie mimowolnie zerknął. peggi nie mogła sobie pozwolić na to żeby jakikolwiek facet interesował się inną, dlatego wypiła duszkiem to martini i wstała. poklepała go po ramieniu i zaśmiała się - właśnie straciłeś swoją szansę - i pewnie zwiała bo się trochę upiła i bała się że straci kontrolę. ja lece spać jednak już ;c paa!

nie to, że jj nie uważał jej za zajebistą, no ale nie jedyną, więc kiedy ta laska z parkietu koło nich przeszła to za nią zerknął, taki odruch. kiedy peggi tak duszkiem wypiła to martini pomyślał, że może zaraz sama zakręci tyłeczkiem na parkiecie, no ale jej słowa sprawiły, że odruchowo się skrzywił. taki zaszczyt, a on to zchrzanił, no nie. jj opróżnił sqojego drinka, a potem poszedł do domu, do żony, bo stracił ochotę na podrywy.
spoko, dobranoc :-)

przyprowadził tutaj essie, bo chcieli porządnie się napić, pewnie i tak na koniec wieczoru wylądują razem w łóżku jak to bywało w życiu. usiedli sobie gdzieś przy barze, on zamówił im całą butelkę whisky. stać go, to sobie nie żałował - to opowiadaj co u ciebie - poklepał ją po udzie.

na pewno się będą świetnie bawić, a po wypiciu całej butelki whisky to zdecydowanie casper będzie tym, który dzwoni po taksówkę i robi rano śniadanie. chociaż nie wiem czy będą w stanie coś zjeść na drugi dzień xd - pomyślmy.... - mruknęła udając, że się zastanawia. - dużo się pozmieniało. znalazłam idealnego faceta i myślimy nad tym, żeby się pobrać. - powiedziała z powagą i upiła małego łyczka. - może niedługo nawet zamieszkamy razem. wiesz, wychodzę z założenia, że lepiej jest zamieszkać razem przed ślubem i sprawdzić siebie nawzajem niż zaraz się rozwodzić. - wzruszyła ramionami.

zaczął się śmiać jak mu zaczęła takie historyjki opowiadać. nie uwierzył w ani jedno jej słowo, skąd miał wiedzieć z resztą czy mówiła prawdę. casper żył w przekonaniu, że essie będzie wiecznie singielką, która chodzi na randki od czasu do czasu, pije dużo alkoholu, dużo imprezuje, gra w głupie gry z chłopakami z paczki i tyle. napił się trochę whisky - czekaj, mówisz teraz poważnie, czy żartujesz? nie uwierzę ci w ani jedno słowo dopóki nie pokażesz mi zdjęć. chcę go zobaczyć, czy jest ciebie godzien - wypiął dumnie pierś. czuł się w obowiązku sprawdzania jej wszystkich facetów xd

essie oczywiście żartowała, bo rzeczywiście to całkiem możliwe, że będzie wieczną singielką, chociaż podejrzewam, że jednak chciałaby mieć faceta. do tego opisu bardziej pasuje mi maryśka xd - mówię całkiem poważne! - oburzyła się i wywróciła oczami. - nie wiem czemu w to nie wierzysz, patrz... - wyciągnęła telefon i pokazała mu zdjęcia z jakimś kolegą z zajęć, z którym na ostatniej imprezie się wygłupiali po pijaku. dobrze, że miała takie rzeczy na telefonie a nie od razu je usuwała bo teraz wszystko by się wydało i nie mogłaby go dalej wkręcać!

- nie wierzę ci essie, przykro mi. nie nabierzesz mnie, starego wyjadacza i specjalisty od związków - poklepał ją po kolanie. essie może i chciałaby mieć kogoś na stałe, casper wręcz przeciwnie, uwielbiał się bawić. może też trochę tęsknił do bycia z essie, dlatego też odbijał sobie jej brak innymi dziewczynami. pewnie jak na wakacjach mieszkali w jednym pokoju to spędzali ze sobą sporo czasu. westchnął teatralnie, wypił znów coś ze szklanki - kłamczucha, ja tak próbuję z tobą po dobroci a ty mnie tak nieładnie okłamujesz, wstydź się essie. a teraz tak na poważnie, wszystko dobrze? - zapytał. chciał się dowiedzieć, był ciekawski.

roześmiała się skoro jednak wyszło, że go okłamuje. za dobrze ją znał, żeby uwierzyć w to co mówi. no trudno. a myślała, że tak dobrze jej idzie! mógł chociaż chwilkę poudawać, że wierzy w jej chłopaka xd na pewno poczułaby się lepiej. ona sobie raczej nie odbijała, bo nie była z tych, które szukały sobie wrażeń sypiając z facetami, których nie zna czy nie lubi. - myślałam, że lepiej idzie mi wkręcanie ludzi... - powiedziała i zrobiła smutną minkę. - wszystko w porządku. z resztą dużo się nie zmienia. nie mam na pewno na co narzekać. - uśmiechnęła się. - a co u ciebie? z pewnością masz o wiele ciekawsze życie.

oja nawet nie wiedziałam, że ona jest od niego starsza o 2 lata xd widocznie essie poleciała na jego urok osobisty czy coś takiego. casper też ma gadane, musiał ją do siebie czymś przyciągnąć. nachylił się nad nią i założył jej włosy za ucho - nie przejmuj się, nie wszystko ci zawsze musi wychodzić. ja po prostu zbyt dobrze cię znam, żebyś mnie z taką łatwością oszukać - zaśmiał się słodko - co u mnie? aktualnie szukamy z leo miejsca w którym będziemy mogli otworzyć pierwszą ciastkarnię. powiem ci, że idzie nam to opornie, ale powoli i do przodu - pochwalił się jej. casper miał coś w sobie z dziewczyny, może to przez to że miał dwóch ojców. ale był w pełni hetero, hm.

leoś też jest od niej młodszy, no cóż... widocznie takich lubi xd z resztą sama wcale nie czuła się stara i jakoś nie było czuć między nimi różnicy wieku. - jak to nie musi? - zmarszczyła nosek. - zobaczysz.... jeszcze kiedyś cię wkręcę. nie będziesz wiedział nawet kiedy. - zaśmiała się, bo to teraz będzie jej życiowy cel, żeby casper nie zorientował się kiedy go wkręca! - ciastkarnię w st albans? sądzisz, że to doby pomysł? to małe miasteczko. - stwierdziła. życzyła im jak najlepiej to oczywiste, dlatego chciała żeby się upewnili czy taki biznes jest tutaj rzeczywiście opłacalny....

no tak, widocznie mieć młodszych od siebie facetów. poza tym ani leo ani casper jakoś zbytnio dojrzali nie są. jeden i drugi zachowują się jak totalne dzieciaki, palą dużo zioła, grają w gry na konsoli, nie ogarniają świata a jedyne co im wychodzi to pieczenie ciasteczek dla swoich dziewczyn. essie to ma dopiero gust ;x zaśmiał się - może albans czeka na nasze babeczki, co? kto nie lubi w końcu słodyczy, babeczki, torty, ciasteczka, zamówienia specjalne... mówię ci, to wypali - był pewien, że ich biznes będzie super. leo też w to wierzył. a najważniejsza była dla nich wiara. wychylił szklankę, dolał sobie więcej, jej też dolał bo pewnie piła xd