ławka

lea była wykończona bo to dla niej w niedzielę trochę środek nocy, lubiła sobie w wolne dni posiedzieć trochę w łóżku, być leniwą i nieogarniętą, a tutaj musiała wyjść na długi spacer z psem, żeby potem mieć chociaż godzinkę spokoju od niego. sądziła, że alfie będzie się znów darł, ale okazało się że nie. - taak, to ja. - wzruszyła ramionami. w sumie to nie miała dzisiaj ochoty się z nim kłócić. w ogóle nie miała ochoty się z nikim kłócić, przynajmniej na razie nie wiadomo kiedy ktoś podniesie jej ciśnienie. - co? - zdziwiła się i spojrzała na siebie a potem zaśmiała się. - nie, ale trochę szkoda by mi było drogich szpilek i ładnej sukienki na spacer z psem po lesie... - stwierdziła.

pewnie jak była z alfim to ten jej robił śniadanka do łóżka taki z niego kochu chłopak był! a ona narzeka, że skurwiel! wcale się nie darł, wbrew pozorom też miał całkiem sympatyczny humorek ;x zaraz jednak oddelegował tego psiaka do lei, bo nie chciał żeby ten oślinił mu spodnie - dobry wybór, może drzewa się nie obrażą że nie wyglądasz jak z hollywodzkiego ekranu - roześmiał się - żartuję, i tak wyglądasz świetnie - machnął zaraz ręką że to niby taki komplement od niechcenia xd

teraz mówiła o nim, że jest skurwiel bo ją zostawił dla głupiej bree, a wtedy pewnie była tym zachwycona. albo przynajmniej się jej to podobało bo wątpię, żeby była w stanie się rozczulać nad tym jaki jest kochany. chyba rzeczywiście miała problemy z wyrażaniem uczuć... eh. trzymała go najkrócej jak mogła ale pomimo swoich małych rozmiarów był naprawdę silny! jak dla niej przynajmniej. zmrużyła lekko oczy ale zaraz uśmiechnęła się delikatnie i pokręciła głową. - moje odbicie w lustrze mówiło coś innego, ale dzięki. - powiedziała i przysiadła się do niego bo nie chciało się jej iść dalej. potrzebowała odpoczynku xd - jak ci się podobało na balu? - zapytała, bo w sumie pewnie powiedzieli sobie tylko jakieś chłodne cześć jak sie mijali.

jasne, że była zachwycona kiedy z nim była. nic dziwnego, to alfie. ideał na ideałami. może miała problemy z wyrażaniem swoich uczuć, ale na pewno nie miała problemów z bluzganiem na alfiego. to jej wychodziło idealnie he he - twoje odbicie w lustrze nie zna sie tak dobrze jak ja - zafalował brewkami rozbawiony. wow, niemożliwe że rozmawiali normalnie, szok! - było w porządku? - wzruszył ramionami. w sumie obyło się bez przypałów, bo był z gio, a nie z bree - a tobie jak się podobało? - nawet nie pytał o maxa bo na samą myśl, że z nią byl szlag go trafiał.

haha. to opanowała to mistrzowsko. xd ale jak byli razem to na pewno nie krzyczała na niego bardzo.... czasami jej się zdarzało to pewne, ale nie była suczą. no dobra, pewnie jednak była ;x - możliwe. - zaśmiała się. rozmawiali normalnie i to chyba drugi raz od rozstania bo tak to zawsze się kłócili.... super zdrowa relacja xd - trochę nudno... zmęczyłam się uśmiechaniem do wszystkich, ale tak to nie było chyba najgorzej... - stwierdziła niepewnie. bo w sumie sama nie wiedziała czy jej się podobało czy nie.

nie była suczą? oczywiście, że była ;x
alfons nie ma zdrowych relacji, ani z siostrą, ani z dziewczyną, ani z eks dziewczyną więc dlaczego się spodziewasz zdrowych relacji? xd byłoby nudno jakby wszystkie relacje były zdrowe - zmęczylaś się prezentowaniem dobrze i uśmiechaniem do wszystkich? - zdziwił się - przecież to jak twoje naturalne środowisko - roześmiał się.

nope. była super miła zawsze ;o
nie oczekuję, że wszystkie relacje będą zdrowe.... ale skoro alfie takich nie ma to może jest z nim jednak coś nie tak xd - rzeczywiście to dość oczywiste, że zawsze prezentuję się dobrze, ale chyba powinieneś coś wiedzieć o tym, że nie lubię się uśmiechać do każdej napotkanej na swojej drodze osoby... - mruknęła i pogłaskała duka, który zaczął po niej skakać z nudów. - szczególnie do tych wszystkich starszych babci, które wymyślają sobie historię mojego życia, albo opowiadają cały swój życiorys... - westchnęła.

JASNE.
ma w miarę zdrową relację z gio xd - ale lubisz się uśmiechać do ludzi, dzięki którym możesz mieć jakieś profity - wytknął jej to zaraz. zresztą kto tego nie lubił, nawet alfons sie tak uśmiechał - poza tym nie przesadzaj, niektóre babcie miały ciekawe historie - może nawet lekko zboczone. alfons zaśmiał się po przypomniał sobie jakąś szaloną babuleńkę z balu xd dobrze, że nie poszedł z nią do łóżka jak leonard z teorii xd

OCZYWIŚCIE
"w miarę".... to chyba mówi samo za siebie xd - nie lubię... ale wiem, że to jest konieczne, więc to robię. kto lubi mieć do twarzy przyklejony sztuczny uśmiech przez całą noc.... - wzruszyła ramionami. ona pewnie więcej sie uśmiechała do takich ludzi niż do alfiego ;x - och bardzo.... jedna nawijała do nas przez 40 minut o tym, że jej córka nie znalazła sobie porządnego faceta z bogatej rodziny tylko zwykłego barmana... - uniosła brew. - nie wiem na jakie babcie ty trafiałeś, ale mnie atakowały właśnie takie... - westchnęła. hehe. oglądałam ostatnio jakoś ten odcinek. ale i tak moje ulubione to jak howard jest mistrzem w D&D i walentynki w chyba 7 sezonie w pociągu ;x

NIE WIERZĘ CI.
zejdź z alfonsa, on jest cudowny! nie wiem czego się go czepiasz. pewnie suczowatośc lei przeszła na ciebie xd - nawet z tym sztucznym uśmiechem wyglądasz bardzo atrakcyjnie - przyznał zaraz. pewnie będąc razem też chodzili na jakieś takie poważne eventy i sie tak uśmiechali - te które ja spotkałem opowiadały mi o swojej młodości, niektóre historie były na prawde zabawne - wzruszył ramionami - widać wybierałaś złe babcie - zasmiał się. to w pociągu to było jak szeldon pocałował amy no nie?

A POWINNAŚ.
nie powiedziałam, że nie jest cudowny! to się chyba rozumie samo przez się. w ogóle to zawsze lubiłam twoich chłopców, więc nie wiem czemu się czepiasz. i wcale nie jestem suczowata, no coś ty. jestem milusia ;x - dzięki. - uniosła lekko kącik ust, bo oczywiście, że lubiła słuchać o tym jaka jest zajebista i kochana. nie dość, że chodzili to pewnie wszyscy chcieli z nimi zamienić słówko i z nimi przebywać, więc było gorzej xd - w takim razie nie wiesz jak bardzo ci zazdroszczę. - zaśmiała się. - na pewno twój wieczór był bardziej udany od mojego. - dodała. tak, tak.

NOPE.
powinnaś wszystkie moje postaci lubić. patrz jak cię skłaniam do tego żebyś wszystkich lubiła xd - skoro mój wieczór był bardziej udany, to teraz sprawię że twój dzień będzie bardziej udany - wziął ją pod rękę i pewnie poszli do tego lasu spacerować z psem. bratali sie znowu xd zacznij willem xd

kupił wielką paczkę truskawkowych lodów i dla ochłody wpieprzał je na ławce ;x

wyszła na spacer szukać inspiracji na kolejny post na bloga. zauważyła leo, więc podeszła do niego i wręczyła mu aparat. - cześć, zrób mi zdjęcie - ustawiła się i czekała aż jej cyknie fotkę.

leo był zafascynowany tą całą paczką lodów i tym czy jak je zje to rozboli go brzuch. dlatego kylie wyrwała go z tego zamyślenia! - eeeee - wahał się nad czym czy choć na chwilę porzucić tą pakę lodów. ostatecznie chwycił ten aparat i cyknął jej zdjęcie - może być? - oddał jej aparacik.

stała przed nim trochę zniecierpliwiona, bo robiło się coraz ciemniej, a on jeszcze czas marnował. uśmiechnęła się, pozując dalej, po czym zaraz do niego podleciała. - leo.. uciąłeś mi nogi i nie widać moich butów. zrób jeszcze dwa, bo muszę zmienić pozycję - oddała mu aparat i się inaczej ustawiła.

leo już mial prawie wielką łychę lodów w buzi kiedy kylie zaczęła marudzić. odłożył nieco zirytowany łyżkę do pudełka, westchnął i chwycił aparat. zgodnie z jej prośbą zrobił jeszcze kilka zdjęć i znów oddał jej sprzęt - po co ci tyle fotek? - zadawał najgłupsze pytanie na świecie.

zmieniała pozy, żeby mieć z czego wybierać. - potrzebuje na bloga. zajrzałeś chociaż na niego kiedyś? - wywróciła oczami. męczyła wszystkich dookoła, żeby czytali i informowała ich o każdej nowej notce. a potem wypytywała, żeby sprawdzić czy nie ściemniają xd zrobiła sobie jeszcze zdjęcie bransoletki na nadgarstku i usiadła obok niego. - zmieścisz to wszystko? - spojrzała na te lody.

- eeeeeee - prawie zakrztusił się tymi lodami kiedy usłyszał jej pytanie - no jasne, ze tak - pokiwał głową - piszesz tam o pieskach prawda? - pomylił to z czyś innym bo nie widział jej bloga ani razu xd spojrzał na w połowie puste pudełko, pewnie że zjadł by całe ale poczuł się w obowiązku żeby ją poczęstować - a chcesz trochę? - zapytał kierując pudełko w jej stronę.

już miała go pytać co wyczytała w takim razie, ale wyprzedził ją z tym. - mógłbyś chociaż nie kłamać - mruknęła niezadowolona. - w ogóle mnie nie wspierasz - zarzuciła mu. jak mógł taki być! potrzebowała wyświetleń, więc powinien chociaż raz dziennie wchodzić, żeby miała więcej wejść. - nie dzięki, nie jem takich śmieci - pomachała głową. jadła same mrożone jogurty pewnie przeważnie.

przewrócił oczyskami - dobra nooo, kliknę na subskrypcję czy co tam się z tymi blogami robi - zaczął machać łyżeczką przed jej oczyskami. spojrzał przerażony na te lody - śmieci? jak to śmieci? - mruknął - przecież to śmietana zmisksowana z truskawkami - dalej wpieprzał, jak nie chciała to nie. sam się nażre.

- nie będę się do ciebie odzywać jak znów kłamiesz - zastrzegła mu od razu. napisze do niego pewnie potem, żeby mu przypomnieć, bo leo miał dziury w mózgu i na pewno nawet nie pamiętał jak się jej blog nazywał. chociaż paplała o nim cały czas. - plus te wszystkie chemikalia, które do nich dodają - pokazała palcem liste składników. zawsze je czytała, bo musiała dbać o zdrowie.

jasne że miał dziury w mózgu. od jarania i alkoholu najbardziej, głupi był od zawsze więc może dobrze że chciała mu o ty przypomnieć. choć i tak pewnie zapomni, ups. spojrzal na nią nieco gniewnie - okej, rozumiem, nie chcesz lodów - przysunał je bliżej siebie - ale przynajmniej mi ich nie obrzydzaj - poprosił.

będzie musiała go posadzić przed komputerem i na siłę pokazać. ach ten leo. przynajmniej reszta grupy nie zapominała o tym i nie musiała im powtarzać milion razy. - nie obrzydzam ci ich - zmarszczyła nosek. nie jej wina, że nie potrafił znieść prawdy.

pewnie go przykuje kajdankami do krzesła i będzie kazała przeczytać każdy wpis bo inaczej wyrzuci jego cenne zapasy zioła do śmietnika... - obrzydzasz - westchnął zamykajac pudełko - teraz nie mam na nie ochoty w ogóle - burknął - i widzisz co narobiłaś - naburmuszył się bo popsuła mu genialny plan.