posterunek policji

przyniosła akurat ojcu obiadek, bo zapomniał drugiego śniadania i wchodząc na komisariat dostała od razu w mordę od jakiegoś rzucającego się kolesia, którym okazał się finn. ha ha, jaki przypał, bo wyjebała się na podłogę, obiad jej wyleciał z rąk a jego złapało ze trzech policjantów i dostanie kolejny zarzut usiłowania zabójstwa córki komendanta xd

no ładnie! abel już dzisiaj zrzucił margo ze sceny, teraz finn przywala kathy, muszę zacząć trochę pilnować tych moich chłopców, bo się rozhulali i kobiet nie szanują.
finna złapali za jakąś rozróbę. był na imprezie, tańczył sobie z panienką, która okazała się czyjąś panienką, tamten zaczął się rzucać, butelki i pięści latały, a teraz lore próbował wykłócać się to, że wszystko tamtego wina, a tak poza tym to on studiuje kryminologię i jest porządnym człowiekiem. taa.
- pomógłbym ci wstać, ale nie mam jak. - powiedział do dziewczyny figlarnie, próbując się do niej jakoś nachylić, ale osiłki go trzymały jakby co najmniej to on wczoraj podłożył bombę w pociągu.

bo to bandziory są. zwłaszcza hultaj abel! xd
no właśnie! bomba w pociągu. pewnie ojciec teraz będzie ją podwójnie, potrójnie czy jakkolwiek pilnował, żeby czasami nie była w niedopowiednim miejscu. cała policja badała sprawę, mieli na głowie służby specjalne i pewnie ojciec bał się, że spadnie ze stołka za nieupilnowanie miasta i nie wykrycie tego w odpowiednim momencie.
- och - oczy jej zabłysły na jego widok, bo był taki seksi ale zaraz się otrzepała i wyminęła ich wszystkich, bo się przestraszyła, że to ten bandzior. dała ojcu żarcie i została tam do końca służby, albo jakiś krawężnik odwiózł jej do domu, żeby sama nie musiała iść. a finna skopali za przyjebanie kathy. teraz ty kimś zacznij xd

hultaj <3
borze! nie spodziewałam się, że to aż tak ekspresowa gra. xd finna jeszcze przetrzymali na tym posterunku, ale mieli na głowie ważniejsze sprawy związane z tą bombą, więc w końcu go puścili, a on przynajmniej miał wymówke, czemu nie był dzisiaj na zajęciach, hehe.

jakiś chamski policjant wlepił jej mandat za złe parkowanie czy coś w tym stylu, oczywiście obyłoby się bez większego zamieszania gdyby nie to, że lidka nabluzgała na niego i w ten sposób wylądowała na posterunku. po trzech godzinach błagania żeby ją wypuścił policjant się ugiął. w ten sposób lydia stała pod posterunkiem, gdzie chamsko paliła mentolowego papierosa i przecierała nadgarstki bo bolały ją od kajdanek, w które je zakuli bo wzięli ją za wariatkę, miała nawet siniaka po tych kajdankach taka była delikatna, zupełnie jak księżniczka na ziarnku grochu.

jeremy na posterunkach policji nie bywał, bo to był bardzo grzeczny chłopak. pewnie za to dylan coś nabroił i musiał iść teraz zapłacić za niego kaucję czy coś podobnego. miał szczęście, że ma takiego dobrego starszego brata. o mało co nie wszedł w lydię jak wychodził, ale całe szczęście zatrzymał się tuż za nią. rozpoznał ją od razu, więc stanął sobie obok niej. - cześć - wyszczerzył się .

aż podskoczyła ze strachu bo była przekonana, że to ten sam policjant i chciał ją znów zakuć tylko tym razem chciał ją zatrzymać na noc w celi. przecież ona by tego nie wytrzymała ;cccc - jejku, cześć - uśmiechnęła się i odetchnęła z ulgą - nie strasz mnie - zaciągnęła się fajką i wrzuciła ją do kosza na śmieci - za co cię zamknęli? wyglądasz na grzecznego chłopaka - pogroziła mu palcem tuż przed jego nosem i roześmiała się. fakt, wyglądał na grzecznego chłopaka.

położył dłoń na jej plecach, kiedy tak podskoczyła. - wybacz, nie chciałem - powiedział rozbawiony, po czym wsadził łapy do kieszeni kurtki. - mnie za nic, ale mój brat sobie znowu coś przeskrobał - wzruszył ramionami. zdążył się już przyzwyczaić do tego, że dylan był czarną owcą w rodzinie i tylko on ciągle miał problemy. - a ty co zbroiłaś, że musiałaś odwiedzić komisariat? - zapytał rozbawiony. - znowu zakłócałaś ciszę nocną? - dodał zaraz, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie.

- masz takiego niegrzecznego brata? - uniosła brew. musi go w takim razie poznać to będą razem szaleć! - macie niezwykłą mieszankę genów w rodzinie - bo on wydawał się grzeczny, jude to w ogóle był aniołkiem. może ten dylan był podrzucony, albo adoptowany? - hm, powiedzmy że powinnam nauczyć się nie obrażać policjantów na służbie - wzruszyła ramionami - ci idioci zakuli mnie, zupełnie jakbym miała im coś zrobić - pokazała mu siniaki od kajdanek na rączkach - przez nich będę musiała chodzić w rękawiczkach - westchnęła teatralnie i przeczesała swoje jasne włosy.

- wyszło, że tak - powiedział trochę rozbawiony, bo jakby nie było, to zupełnie nie pasował do reszty hurdów. najwyraźniej odziedziczył wszystkie złe geny po mamusi za czasów młodości. bo ona też miała jednak swoje za uszami. ktoś w końcu musiał odziedziczyć jakieś wady i wyszło, że wszystkie przeszły na dylana. - może lubią widok kobiety w kajdankach, a że żadna im się nie dała zakłóć, to musieli ciebie zwinąć siłą - wymyślił. - no rzeczywiście nie za ciekawie to wygląda - skrzywił się trochę, bo jednak skoro jej się zrobiły siniaki, to musiało ją zaboleć.

no ja w ogóle dopiero co ogarnęłam że bracia hurdowie to od franka i mercedes xd
- jesteś perwersyjny - zaśmiała się - to brzmiało niczym wstęp do pornola - stwierdziła uśmiechając się, w sumie teraz chciało jej się śmiać z tej całej sytuacji, choć te siniaki trochę ją martwiły - myślisz, że szybko to zejdzie? - wskazała na siniaki - nie chciałabym żeby ktoś na uczelni pomyślał że lubię jakieś perwersyjne zabawy czy coś - bo chyba nie lubiła. seks seksem ale nie dałaby się związać facetowi, pewnie to ona musiała dominować xd

lepiej późno niż wcale xd
- ludzie mają różne fetysze i fantazje. skąd wiesz, że ci policjanci akurat nie mają takich marzeń - zaśmiał się krótko. chociaż jakby o tym pomyśleć, to było dość niesmaczne. szczególnie, ze zgarnęli lidkę z ulicy. jeremy raczej też wolał tak w łóżku nie wariować. no ale kto wie, może akurat by się im spodobało gdyby to wypróbowali. - to raczej zależy od twojego organizmu - spojrzał jeszcze raz na jej nadgarstki. - zawsze możesz ubrać długi rękaw i to trochę zasłonić. chociaż skąd wiesz, może komuś by się to spodobało - zasmiał się.

- mógłbyś mnie nie straszyć - przestąpiła z nogi na nogę, trochę było jej zimno. nic dziwnego skoro ubrała dziś sukienkę, ale nie przewidziała że do wieczora będzie siedzieć na komisariacie - następnym razem jak spotkam policję to im ucieknę, bo będę się bała że będą chcieli spełnić jakieś swoje chore fantazje - wytknęła mu to, bo to on ją nastraszył - długi rękaw? - skrzywiła się - nie chodzę w takich ciuchach - wyjaśniła. pewnie uważała, że ma za ładne ramiona żeby je zasłaniać - na prawdę to mogłoby się komuś spodobać? - bo ona nie wierzyła w to, że siniaki mogłyby się komuś spodobać - a tobie się podobają? -zapytała jakże podchwytliwie.

- na razie jestem z tobą, więc cię obronię przed zboczonymi policjantami - obiecał jej. pewnie i tak nie dałby rady jeżeli byłoby ich dwóch, ale przynajmniej by próbował. no i miałaby czas, żeby uciec. taki kochany był, że byłby wstanie się dla niej poświęcić. - możesz uciekać, ale wtedy będa mieli jeszcze więcej motywacji, żeby cię dogonić - zauważył. - nie wiem, ludzie lubią różne rzeczy - wzruszył ramionami, po chwili zamyślenia. - może tak to ujmę, podoba mi się wszystko inne oprócz tych siniaków - zaśmiał się. bo w sumie mu się podobała nawet, a on nie należał raczej do osób, które podniecałyby siniaki.

był taki uroczy oferując że ją obroni. normalnie nie mogła przestać się uśmiechać. trochę jej było głupio, bo z reguły wolała zachowywać twarz zimnej, aroganckiej suki, ale przy nim nie mogła, szczególnie jak tłumaczył, że przy nim nie musi się bać policjantów ani nikogo xd - jeremy - zachichotała i pomiziała go palcem wskazującym po klacie - nie musisz zgrywać superbohatera, duże dziewczynki też potrafią sobie radzić - a ona uważała się za zaradną - aczkolwiek dziękuje za poświęcenie, twoje czyny zostaną docenione - dygnęła teatralnie - więc podoba ci się podduszanie albo rażenie prądem? - dalej ciągnęła temat, bo skoro powiedział, że wszystko to wszystko no xd

nie mógł jej tego nie zaoferować. nawet gdyby ci policjanci byli pięć razy więksi od niego, to zachował by się bohatersko i stanął w jej obronie. - domyślam się, że potrafią się obronić, ale w tym wypadku sobie jednak nie poradziłaś - przypomniał jej. - po za tym czy to nie prawda, że nawet duże dziewczynki lecą na superbohaterów? - zapytał rozbawiony, ujmując jej dłoń, kiedy go tak miziała. - źle się wyraziłem - powiedział jak już się przestał śmiać. - chodziło mi o to, że ogólnie podoba mi się twoja osoba, siniaki nie koniecznie - wytłumaczył jej, szczerząc się jak głupi. - aczkolwiek nie mogę się wypowiedzieć na temat rażenia prądem, podduszania ani niczego podobnego, bo nigdy takiego czegos nie próbowałem - dodał zaraz.

- musisz mi przypominać tą sromotną porażkę? - uniosła brew i zmierzyła go poważnym wzrokiem. w środku jednak nie była do końca poważna. w zasadzie miała dobry humor, może dlatego że dawno nie gadała ze swoim upierdliwym bratem, który był teraz zajęty suzie. swoją drogą będzie musiała z nią porozmawiać! - a i owszem lecą - zaśmiała się - ale na tych, którzy nie latają po mieście w rajtuzach, pelerynka jeszcze ujdzie, ale facet w rajstopach nie jest zbyt męski - na przykład taki batman, albo robin xddddddd za to taki iron man, robert downey jr jest taki mruczu ;x - to miłe że tak uważasz - pokiwała głową i przygryzła dolną wargę. skłamałaby gdyby stwierdziła, że nie jara się tym iż mu się podoba - więc następnym razem założę jednak coś z długim rękawem żeby podobała ci się cała moja osoba i żebyś nie widział siniaków - stwierdziła - więc nie jesteś całkiem przeciwny podduszaniu? - zaśmiała się - jednak nie jesteś do końca grzecznym chłopcem - stwierdziła zaraz.

- wybacz. ale z drugiej strony co to za porażka, kiedy przeciwników jest więcej i jednak jakby nie było jesteś na dosyć straconej pozycji - wyszczerzył się. nie żeby wątpił w jej siłę, czy uważał ją za osobę słabą i nieporadną, ale jednak zadko która kobieta miałaby więcej sił niż kilku mężczyzn. szczególnie taka drobna. - no jak to? na robin hooda leciały wszystkie laski we wiosce - powiedział zaskoczony faktem, że mogą jej się nie podobać faceci w rajstopach. no downey jr zarąbisty, szkoda tylko, że taki stary ;<. - a więc okazuje się jednak, że chcesz mi się podobać - zaczął ją łapać za słówka. nie miał zamiaru ukrywać tego, że mu się podoba. była atrakcyjną kobietą, więc chyba musiałby być gejem, żeby nie zwracać uwagi na jej urodę. - pozory czasami mylą - roześmiał się.

- ale robin hood leciał tylko na lady marion, choć nie rozumiem jak mogła polecieć na faceta w obcisłych gatkach - wzruszyła ramionami - na szczęście obyczaje się zmieniły, a faceci nie chodzą po ulicach w rajtuzach - bo tego nie mogła by znieść. co to za facet który w ogóle nie jest męski? okej, lydia nie gustowała w jakiś koksach, ale nie znosiła też totalnych fajtłap i ciap, więc jude, brat jeremiego odpadał sorry xd - każda dziewczyna chce się podobać facetom - starała się odpowiedzieć wymijająco, nie mogła ot tak się zdradzać to nie w jej stylu! - och, ciekawa jestem czego jeszcze mogę się po tobie spodziewać ty niegrzeczny chłopaku - zaśmiała się, a potem pocałowała go w policzek - muszę uciekać, nie chcę żeby znowu próbowali mnie zakuć - wyjaśniła, nawet dała mu swój numer, a potem wsiadła w taksówkę i zwiała. dobranoc!

a on sobie poszedł spacerkiem do akademika.

aaron właśnie wyszedł z pracy. przystanął przed posterunkiem żeby zapalić papierosa, rozejrzał się czy nikogo już na parkingu nie ma. było pusto, tak mu się przynajmniej wydawało. stanął przy jednym z samochodów i pisał smsa do jakiejś swojej lasi.

kathy po zajęciach przyszla do ojca po cos tam i tak została aż do teraz, gdy się z nim pokłóciła o jakąś głupotę i wyszła z posterunku praktycznie włażąc w plecy aarona.
- nie wiem, jak z nim wytrzymujecie! - prychnęła rozczarowana zachowaniem ojca, które było karygodne. pewnie pokłócili się o matkę, bo on zaczynał tracić nadzieję, że z tego wyjdzie. kiedy ona myslała, że wszystko będzie jak dawniej. z tego co pamiętam, to chyba ma małą siostrę czy tam brata i nie chciałaby go wychować bez matki. musiałaby ją zastąpic. czuła w podświadomości, że ojciec się już w ogóle rozklei. masakra! nie chciała tego.
- hej - przywitała się jeszcze krzyżując ręce na piersi, które automatycznie wyeksponowała.

wypadł mu telefon z ręki, dobrze że nic się nie stało i szybka mu nie pękła. kathy była kochaną dziewczyną, nawet nie miał pojęcia bladego że kiedyś się w nim podkochiwała. musimy zrobić coś z tym faktem właśnie. aaron zmierzył wzrokiem najpierw jej biust a potem jej śliczną twarzyczkę - kathy. a ty jak zwykle chodzisz sama po nocy, nie masz niczego innego do roboty tylko przeszkadzanie ojcu? łazisz w tą i z powrotem niezadowolona - westchnął - podwieźć cię do domu? bo ja skończyłem teraz służbę i mam trochę wolnego czasu - zaproponował gasząc wypalonego papierosa.

jasne, że się nim jarała, bo chyba faktem już jest, że laski szukają faceta na wzór ojca, więc ona chciała kogoś w mundurze. a aaron był w podobnym wieku, pracował już na policji, robił czadowe rzeczy, o których kiedyś marzyła ale wolała naprawiać zwierzęta niż siedzieć w laboratorium i badać różne, przedziwne rzeczy.
- co?! to on mnie tu chciał. w ogóle najlepiej zamknąłby mnie w celi, bo przypadkiem mogę nadepnąc na minę w centrum miasta i wybuchnąć. - prychnęła obrażona, że nawet aaron ma ją za dzieciaka, który nie potrafi o siebie zadbać. uniosła brew.
- mam tu niby na niego czekać, aż on skończy. to znaczy tak mi mówił, ale mam go w nosie. pójdę na pieszo! - zarządziła, bo przecież nie będzie się wozić po mieście z przydupasem ojca, który ma takie same opinie i głupie teorie na jej temat.