posterunek policji

wszystkie twoje postacie mają daddy issues? xd czy trust issues? xd moje wszystkie postacie też są społecznie upośledzone w ten czy inny sposób.
- na pewno. - zapewniał ją, chociaż co on tam wiedział. głaskał ją po włosach. - wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - mruczał jej do uszka.

raczej trust issues xd i z komunikacją, bo żadne nie potrafi normalnie porozmawiać o tym co je dręczy. ciekawe po kim to mają.. dałam im część siebie xd
- to dobrze - wymruczała. - nie chcę już brać. wszystko mi się pokręciło przez to - podciągnęła nosem. trochę się zagubiła pomiędzy realnym świaem a tym w jej głowie utworzonym przez narkotyki.

w takim razie moje też powinny mieć takie problemy...
- ja też nie chcę, żebyś brała. - westchnął. - i wiem, że możesz żyć bez tego. teraz było nam tak dobrze, morgan. nie potrzebujesz tego. - zapewniał ją. łezka mu pociekła, bo był ciotą, ech.

poszedł pewnie z nią się przyszykować mentalnie fizycznie, a potem czekał ją sąd.

cherry dopiero wyszła bo corny łaskawie się po nią zjawił! wyglądała średnio bo nie spała całą noc bo się bała więzień! opowiadali o nich takie straszne historie... corny od razu się zmył a ona chciała iść do domu i poprzytulać się do swojego wielkiego pluszaka.

muszę mu awek zmienić, a nawet nie ogarniam gier. najwyraźniej matt był wciąż jakiś wczorajszy xd miał okropnego kaca giganta. wyszedł z domu się wywietrzyć, tym bardziej, że strasznie tam śmierdziało i nikt nie chciał się wziąć za sprzątanie. na pewno dalej miała na sobie strój księżniczki czy co ona tam miała...
- walk of shame? - zaśmiał się na jej widok.

w domu to musieli mieć sodomę i gomorę. a co do takich powiedzonek to się mnie dzisiaj kumpel w pracy pytał co to puszka pandory xdd no ręce mi opadły. pewnie tak, bo wczoraj się obraziła na ochroniarzy i nie chciała go zdjąć to teraz tak wracała do domu.
- weź nic nie mów. - mruknęła zawstydzona i westchnęła ciężko.

hahahahah, trzeba było mu wyjaśnić na przykładzie pandory z wolfs xddd
- rozumiem, że dobrze się wczoraj bawiłaś. - roześmiał się. wskazał na jej ciuszki. - nie przypominam sobie, żebyś latała w stroju księżniczki. tak bardzo ubrudziłaś się na twisterze, że przebrałaś się w coś takiego? - śmiał się dalej, chociaz głowa go bolała od jego własnego śmiechu.

xdd na pewno by zrozumiał
- w domu świetnie się bawiłam. - pokiwała głową. - a potem z niną wpadłyśmy na głupi pomysł to głupio się to skończyło. - westchnęła.

ona była prawdziwą puszką pandory.
- co to za głupi pomysł? - zmierzył ją wzrokiem. zastanawiał się czy wylądowała z niną w łóżku, skoro 1) miała na sobie inne damskie ciuchy, 2) miała walk of shame... chociaz nina mieszkała z bliźniakami, to nie wiem, do hotelu musiały uciec czy coś. nie myślał racjonalnie, bo wyobrażał sobie teraz je dwie w akcji! na szczęście cherry wszystko mu zaraz wyjaśniła, to się z niej pośmiał, bo tak to się kończyło, kiedy uciekało się z najlepszej imprezy.

harper ją śledziła pewnie i zakablowała jak naprawdę madeline coś ukradła i w ten sposób wyladowała na posterunku xd zadzwoniła po jeremy'ego, żeby wpłacił za nią kaucję, bo nie wiedziała do kogo innego zadzwonić, żeby to nie doszło do blaise'a.

jeremy nie był zadowolony kiedy zostawić swoje zajęcia i iść po madeline. gdyby był inny to kazałby jej dłużej czekać albo miał ją gdzieś, ale to jeremy. pozbierał się i przyszedł zapłacić karę i czekał na nią aż ją wypuszczą.

wyszła zadowolona. nawet nie czuła poczucia winy, raczej przesłoniła ją wściekłość. no i pilnowanie, żeby blaise się nie dowiedział. nawet nie przemyślała tego, że jeremy może powiedzieć dylanowi i ten obróciłby to przeciw niej. bardziej bała się, że blaise się dowie o tym, że nie żyją w bańce mydlanej.
- dzięki, ile mam ci oddać? - spytała jeremy'go od razu.

on za to nie był zadowolony jak wyszła taka dumna z siebie. trochę nawet pożałował, że nie pozwolił jej tam siedzieć ile musiała żeby wyciągnęła z tego jakąś lekcję. - za co cię zamknęli? - podał jej jakąś kartkę na której było wszystko co musiała wiedzieć.

- to było nieporozumienie. - odparła od razu. spojrzała na kartkę i zaraz wyciągnęła odpowiednią sumkę z portfela, nawet o jeden banknot więcej, za samą fatygę. wow, dostał napiwek za to, że wyciągnął ją z więzienia. nosiła tyle kasy w portfelu, a jeszcze kradła. głupia.

wow tyle wygrać. - no dobra - westchnął. nie wiedział czy jej wierzy zupełnie, ale nie chciało mu się za bardzo męczyć ją o prawdę. pewnie i tak by mu nie odpowiedziała, więc to byłoby bez sensu. - odprowadzić cię? - zapytał. skoro już wyszedł to równie dobrze może zrobić sobie przerwę i pójść na spacer.

- nie wiem czy to dobry pomysł. nie chciałabym, żeby blaise nas zobaczył i coś podejrzewał. - przeczesała palcami włosy i przygładziła bluzkę, żeby wyglądała jakby wróciła sobie z zakupów bez przygód. może blaise był zazdrosny o wszelkich hurdów, kto wie xd

- jak chcesz - wzruszył ramionami. jeremy był ostatnim kolesiem, który próbowałby podbijać do madeline albo robić coś podejrzanego. od razu było widać, że jest niewinny. - nie pakuj się już więcej w kłopoty - powiedział na pożegnanie i sobie poszedł/

poszła do domu udawać, że jest normalna.