droga do miasta

nie wiem gdzie ją tak wywiało z tym psem, ale właśnie sobie tutaj tuptała z nim i teraz wracała do domu już lekko padnięta. na szczeście nie ubrała szpilek na ten spacer tylko zwykłe adidaski,co do niej jest nie podobne, ale najwyraźniej wiedziała, że nie będzie jej długo więc musiało jej być wygodnie.

wywiało ją aż poza miasto, żeby się przejść z psem?! o matko kochana, niezła jest. dobrze, że przynajmniej nie miała ze sobą szpilek. max urządzał sobie wieczorne bieganie w takim razie. huehue, ledwo zmieniłam mu ryjek a już nim gram huehue. dobra, ale wpadł prosto na leę, której dawno nie widział. ucałował ją w oba policzki na przywitanie - siema młoda - wyszczerzył się.

co cię tak wzięło? max miał w sumie fajny ryjek, ale ten tez jest spoko xd nie wiem co jej się stało, że tak ją na to wzięło, ale może duke dawał w dupę i chciała go porządnie zmęczyć na cały tydzień od razu xd - cześć staruszku. - zaśmiała się bo skoro ona była młoda to on musiał być stary, a przecież była tylko rok młodsza. - co cię tu wywiało? - zapytała.

wiem, że miał fajny ryjek ale ja miałam potrzebę odświeżenia z lekka swoich postaci, a nie robienia nowych, bo to bez sensu. wolałam wybrać ryjki i je pozmieniać ot co. rozejrzał sie dookoła. przywitał się też z psem, który radośnie zamerdał ogonem na jego widok. - potrzebowałem się przewietrzyć, a dlaczego tutaj akurat trafiłem to nie mam bladego pojęcia - zaśmiał się. - a ty co, wieczorny spacerek za miastem? nie boisz się? - zapytał. poza tym, zapomniałam co to była za rasa psa.

a no chyba, że tak xd ja już nie robię nikogo nowego choćby się paliło bo mam milion postaci i jest ich zdecydowanie za dużo, ale że nie umiem ich mordować i kasować bo wszystkie lubie to tak właśnie to się dzieje... - no to chyba musiałeś bardzo potrzebować powietrza skoro zabiegłeś aż tutaj. - powiedziała rozbawiona. w końcu był raczej trochę daleko od domu.... - a czego miałabym się bać? - zapytała zdziwiona, bo nie sądziła, że mogłoby jej tutaj coś grozić. - a martwisz się o mnie? - zapytała i pogłaskała go po policzku milusio. a pies to rhodesian ridgeback i pewnie był już dość duży...

właśnie tego chciałam uniknąć. zostawić wszystkie postaci i starać się je na nowo rozkręcać. trudno, najwyżej będę im zmieniać ryjki. przy okazji nina zyskała nową twarz. zaśmiał sie i złapał ją za rękę. - tak. musiałem poza tym odlecieć myślami gdzieś daleko, bo sam się nie spodziewałem, że aż tutaj się pojawię. twój pies już jest poza tym grzeczniejszy. szkolenia dały radę - poklepał psa po głowie. - pewnie, że się o ciebie martwię! zawsze się o ciebie martwię, nie wiedziałaś... - zaśmiał się. chociaż wcale nie powinien się śmiać, bo mówił poważnie.

widziałam. jak zmieniałam ryjek davinie to się zastanawiałam czy nie brać właśnie jej, albo dla lei właśnie myślałam jeszcze o kristinie... ale jakoś wyszło, że jej nie wzięłam xd - zdecydowanie za daleko, skoro znalazłeś się aż tutaj. - powiedziała śmiejąc się. - no oczywiście, że jest grzeczniejszy. w sumie to zaczyna być najwspanialszym towarzyszem. - powiedziała z uśmiechem. bardzo się z tego cieszyła bo przecież nie brała psa po to, żeby ją denerwował. - ale wiesz jak jest.... czasem daje mi popalić. - zmarszczyła nosek niezadowolona. - no wiem, wiem. - ucałowała go w policzek. - ale świetnie sobie radzę. - zapewniła go.

w ogóle żeby było śmiesznie, zastanawiałam się nad sanchez ale nie pamiętam już dla której mojej postaci xd teraz już jestem zadowolona. przynajmniej na razie. przytulił ją do siebie jak przyjaciółkę - radzisz sobie beze mnie? no proszę proszę, moja mała dziewczynka robi się coraz bardziej odważna - pocałował ją w czoło. - to co, wracamy powoli już do miasta? nie będziemy tutaj stać bezczynnie. zapraszam oczywiście do siebie na herbatę. albo na grane wino. zależy co będziesz woleć - rozłożył dłonie bezradnie.

haha, no to się powymieniałyśmy trochę xd - oczywiście, że sobie bez ciebie radzę. każda singielka powinna sobie radzić sama i być samowystarczalna i tak dalej. - machnęła ręką bo nie wiedziała bo więcej mogłaby jeszcze powiedzieć, ale max chyba wiedział o co jej chodzi bo musiał to wiedzieć. - jeśli uważasz, że to już czas. - uśmiechnęła się szeroko. i tak już przecież wracała bo duke pewnie ledwo stawiał łapę za łapą po takim spacerze.

to fakt xd - singielka? czy ja dobrze słyszałem? czyli to co mówią na mieście, że nadal nikogo nowego nie znalazłaś to jest najprawdziwsza prawda - zażartował z niej trochę. pomiział ja po policzku i pstryknął zaraz w nos. - tak, uważam, że stanowczo to jest już nas czas na to, żebyśmy wracali do miasta. na wino. wino pomoże nam zasnąć po tym cięzkim treningu - pokiwał głową.

roześmiała się na jego słowa. - plotki nie kłamią, jestem ciągle singielką. - powiedziała uśmiechając się uroczo. - ale odkąd jest duke zdecydowanie mi to nie przeszkadza. - miała się do kogo przytulić, w ciężkich chwilach miała też maxa, wyżywać się mogła na danielu.... wszystko się układało jakoś xd - wino, wino.... brzmi przyjemnie, chętnie się skuszę. - pokiwała głową. dawno nie piła nic dobrego, to czemu by nie!

- musiałem się upewnić u źródła, czy mi ktoś przypadkiem nie zabrał tej mojej cudownej przyjaciółki. poza tym, obraziłbym się na ciebie gdybyś z kimś była i po prostu mi nic nie powiedziała - dźgnął ją w brzuch i sie roześmiał. powoli zaczęli iść w stronę miasta. - grzane wino na dodatek. zrobię własnoręcznie, obiecuję - pokiwał głową zadowolony i dumny z siebie. napiłabym sie jeszcze tego winka, wczoraj mi się jakoś udało dostać jedną szklankę ;x

- no coś ty, nie mogłabym ci tego zrobić! - pokręciła głową. zdecydowanie by mu powiedziała gdyby zdarzył się taki cud i przestała być singielką, ale na to się nie zanosiło bo pewnie wszyscy mieli ją za okropną sukę i się jej bali xd - mmmm... brzmi fantastycznie. - uśmiechnęła się szeroko

nawet były chłopak jej nie chciał, skoro wolał jakąś smarkulę od niej. max miał za to za dużo roboty żeby ogarniać całą sytuację wokół lei, ale musiał wiedzieć czy aby przypadkiem nie związała się z jakimś kolesiem. - z pomarańczami i goździkiem, może być? zostaniesz u mnie na noc, zrobisz sobie odprężającą kąpiel bo wiem jak bardzo o tym teraz marzysz - uśmiechnął się tajemniczo.

no cóż, to już jego wariackie wybryki i lea nic na to nie poradzi, co więcej nawet się już z tym pogodziła! ale bree dalej nie trawiła. - rozumiem, że potem jeszcze dasz mi super koszulę, w której będzie mi mega komfortowo i będę mogła się wyłożyć na sofie.... posłuchamy jakiejś przyjemnej muzyki.... - wymieniała. gdyby była głupia mogłaby pomyśleć, że zabiera ją do siebie na mini randkę!

bree tolerowali jedynie jej przyjaciele. alfie ją tolerował bo przecież musiał. wcale nie zamierzał jej zabierać na randkę. ustalili przecież pewne zasady, których już nie zamierzał łamać. - tak, dokładnie tak. posłuchamy muzyki, ty zaśniesz wtulona w tą wielką puchatą poduszkę a potem przeniosę cię do swojego wygodnego dużego łóżka a rano zrobię ci naleśniki - roztaczał nad nią wizję idealną.

zaśmiała się. - to fantastyczny plan. - uśmiechnęła się. ja chyba jednak idę spać to właśnie tak zrobili.

ja też zaraz się zbieram ;x ale napiszę jeszcze ze trzy posty. dobranoc!