essie

przebłagać essie to naprawdę trudna sprawa i mało komu się to udawało. i tak nie była zbytnio stanowcza. mogła mu na przykład powiedzieć, że mógłby przed nią na rzęsach stawać a ona i tak by na tą imprezę nie poszła. "jak chcesz" jest o wiele milszymi słowami, niż mógłby się po niej spodziewać xd westchnęła przyglądając mu się z rezerwą. - a co ja mam ci innego powiedzieć, skoro jak sam stwierdziłeś, z resztą dobrze, ten pomysł mi się nie podoba.... jeśli tak bardzo ci na tym zależy, to pójdziemy. - powiedziała obojętnie. jakoś to zniesie. może nawet będzie udawała, że dobrze się bawi. może marysię bardziej lubiła od bliźniaków. albo właśnie wręcz przeciwnie dlatego tak bardzo nie chciała iść i stawiała większe opory niż przy imprezie braci xd

sorry musiałam pogadać z mamą xd
- dla mnie to prawie jakbyś się obraziła i pójdziesz tylko dlatego, żebym ja już cię więcej nie naciskał. pójdziemy na tą imprezę wyobraź sobie, będziemy się dobrze bawić, a ja jutro też zostanę w domu i odrobimy całe popołudnie i wieczór, tak? - pocałował ją w nos. - essie, nie obrażaj sie na mnie, bo ja nie zamierzam właściwie ci robić na złość. ale chcę iść na imprezę. - odsunął się od niej i napił się kawki.

spoko ja gadam z babcią bo jej wybieram karmę dla psa co wcale nie jest takie łatwe ;x
- jezu, ale ja się wcale na ciebie nie obrażam....- wywróciła oczami. - wiesz, że nie lubię takich imprez, ale skoro ci na tym zależy to pójdziemy. - wzruszyła ramionami. liczyła na to, że to nie będzie totalna porażka. najwyżej zostawi tam caspra samego i po prostu wyjdzie, a potem się do niego nie będzie odzywała przez tydzień, przez to, że ją tam zaciągnął xd

spoko spoko, nie spieszy mi się nigdzie xdddd
no tak, essie to jest bardzo apodyktyczna dziewczyna przecież. wszystko musi być według jej planu. jak nie będzie się do niego odzywać to trudno, najwyżej on będzie się odzywał do kogoś innego xd do leo na przykład bo dawno się nie widzieli. uśmiechnął się pod nosem. - zależy mi, bo nie chcę zawieść swoich przyjaciół. essie, pójdziemy na góra godzinę, może być? - zaproponował takie rozwiązanie. zaczął coś ogarniać na obiad.

to dobrze. dawno się tak nie namęczyłam! u kotów sprawa jest prostsza ;x
tak, nie zaprzeczę, że tak właśnie jest. ale ktoś w związku rządzić musi xd jak on zamiast ją przepraszać za głupie pomysły pójdzie do leo to się na niego obrazi już do końca życia pewnie xdd powinien mieć to na uwadze. - no dobrze, dobrze. - nawet lekko się uśmiechnęła, żeby nie było, że uważa to za najgorszy pomysł świata chociaż w sumie tak było. - pójdziemy, przywitamy się ze wszystkimi, napijemy i wrócimy. - taki był jej plan.

to aż taki duży wybór jest?
nie będzie jej przepraszać, bo to nie były wcale głupie pomysły. z reszta, od kiedy wspólna impreza jest tym złym pomysłem, co? xd będzie chlał z leo. a nie, wcale do niego nie pójdzie, skoro on leci z niną na jamajkę, żal. casper będzie musiał się obejść smakiem. - pójdziemy, pogadamy, potańczymy chyba chciałaś powiedzieć. to impreza, nie zamierzam stać tam jak kołek. będzie dużo fajnych ludzi. - dodał i zaczął coś kroić.

może nie duży, ale trudny, bo szukam dobrej karmy dla sterylizowanej suki, która na pierwszym miejscu nie ma mączki kukurydzianej ani sproszkowanego kurczaka tylko świeże mięso z kurczaka, a to już jest wielki problem, bo takich karm nie ma.
może i on będzie uważał, że nie ma za co przepraszać, za to essie zupełnie odwrotnie. będzie oczekiwać od niego przyznania się do winy, że wpadł na najgłupszy pomysł na świecie z tą imprezą xd no chyba, że jej się spodoba. ;o to by było dopiero zaskoczenie. musiałby jej dać zajarać przed wejściem to może by się rozluźniła. powiedzieć jej, że ma nowe fajki czy coś. wątpię, żeby essie kiedyś paliła zioło nawet jeśli obracała się w takim towarzystwie ;x biedny casper. nici ze spotkania z leo. xd - skoro tak twierdzisz. - wzruszyła ramionami i podeszła, żeby mu pomóc kroić. może się skusi na jakiś taniec.

łoo jakie wymagania ;o
dobra to zrobili ten obiad i poszli na tą imprezę, next! zacznij kimś!

leżeli w łóżku po dobrym seksie i pili wino xd

uhuhu szaleństwo. pewnie spędzili święta u niego, bo coś mi się wydaje, że essie mu to obiecywała i teraz w końcu mieli chwilę dla siebie. essie sobie nawet zapaliła papierosa chociaż ostatnimi czasy dość mocno się ograniczała z tym. jakoś odeszła jej ochota na fajki. przytuliła się do niego i cicho westchnęła zadowolona ze spokoju i ciszy jaka panowała w jej mieszkaniu. czy może już ich mieszkaniu.

dobrze ci się wydaje, essie mu obiecała to essie musiała spędzić z nim całe święta. nie mogła się wymigać. z resztą, teraz mieszkali razem, to nie miała innych wymówek xd zabrał jej papierosa i sam się zaciągnął. - nareszcie mamy spokój. - wymruczał, odstawiając kieliszek wina na stolik nocny i tuląc ją do siebie.

no i grzeczna była, nie wymigiwała się! może mu napomknęła, że to bez sensu czy coś, ale pojechała grzecznie, zachowywała się grzecznie, dużo się uśmiechała i byla miła..... starała się jak mogła, żeby wypaść jak najlepiej! - cieszę się, że już wróciliśmy, lubię swoje łóżko.... - zmarszczyła nosek. bo jednak nie ma to jak spać u siebie!

- nie przesadzaj, nie było aż tak źle essie. rodzice cię pokochali. a mówiłem, że ojcowie nie gryzą i też są ludźmi? - zaśmiał się i pocałował ją krótko na pocieszenie. - masz mimo wszystko rację, nasze łóżko jest najwygodniejsze na świecie. szczególnie jak znajdujemy sie w nim oboje. - pocałował ją w szyję. zgasił papierosa. - essie, wiesz, kocham cię i dziękuję, że jesteś taka wyrozumiała. - hahaa, szkoda, że nie wiedział, że go szpieguje xd

- racja, nie było najgorzej. - uśmiechnęła się bo nawet polubiła jego ojców. byli sympatyczni i ciepło ją przyjęli. - no oczywiście. - zaśmiała się. - nie ma wygodniejszego miejsca na świecie. - powiedziała przygryzając wargę. chociaż w sumie jej było dobrze tam gdzie mogła się przytulić do caspra, co wcale nie oznacza, że dobrze jej się spało wszędzie. - też cię kocham. - uniosła kącik ust. gdyby go nie kochała to by go nie szpiegowała bo zwisałoby jej co robi jak nie jest z nią, a jednak ją to interesowało!

casper nadal żył w błogiej nieświadomości, że essie jest ideałem. a ona zaglądała mu do jego telefonu, portfela, komputera, liczyła ile pieniędzy wydał. zapewne miała na ten temat obsesję, czy aby nie kupował na przykład gumek jak ze sobą nie sypiali bo mieli ciche dni. robię z essie jakąś okropną małpę ale tak było xd przeciągnął się zadowolony. jego telefon zawibrował, więc odebrał smsa. essie pewnie mu zaglądała przez ramię xddd - ojcowie byli tobą zachwyceni. dla nich jesteś jak druga córka. - zaśmiał się i pstrykał coś na telefonie. może dostał smsa od kylie, że neil to debil xdd

no właśnie robisz z niej strasznego potwora, ale spoko xd wierzę, że essie była do tego zdolna! to by nawet do niej pasowało. a miała być taka miła i kochana. chyba powinnam jej kolorek zmienić tak w ogóle xd na pewno zerknęła kątem oka kto do niego pisał, bo przecież skoro to nic takiego to na pewno by tego nie ukrywał! a jednak nie pozwolił jej zobaczyć. czekała aż pójdzie po coś do picia, albo do łazienki... wtedy będzie miała szansę xd - naprawdę? - zaśmiała się.- to chyba powinnam się cieszyć, co? - mruknęła ale dalej kątem oka próbowała ogarnąć co robi na telefonie.

zmień jej zmień, najlepiej na kwaśny bo to taka dwulicowa dziewczyna z niej jest xd mówisz, że dramę czas zacząć, tak? casper pomyślał, że skoro wino się skończyło, to przyniesie coś innego, też dobrego do picia. na przykład drugie wino. zabrał pustą butelkę i pocałował jeszcze essie w nos. - naprawdę! przyniosę drugie wino, skoro to pierwsze się skończyło. poczekaj, zaraz wracam. - oczywiście zostawił telefon, bo przecież ufał essie. ups. poszedł do kuchni podśpiewując pod nosem.

ale to jak będę miała więcej siły, na razie mi się nie chce xd no pewnie. tyle czasu było fajnie i uroczo to trzeba by było w końcu coś popsuć. - okej. - uśmiechnęła się uroczo i patrzyła jak znika za drzwiami odczekała sekundkę i zaczęła przeglądać jego telefon, smsy od siostry jej nie interesowały, ale może coś pisał jak zasnęła a nie miała czasu dzisiaj zrobić przeglądu!

casper siedział w kuchni przez dłuższą chwilę, bo nie mógł znaleźć otwieracza, poza tym sporo czasu zajęło mu otwieranie butelki. korek mu się złamał, a to jest najgorsza rzecz na świecie. to musiało zmylić essie, która tak bardzo zaczytała się w telefonie caspra, jego mailach i jego smsach, że nie zauważyła, że casper w pewnym momencie po prostu wrócił. a pierwsze co zobaczył to essie. przeglądającą jego telefon i coś mamroczącą pod nosem. - co to kurwa ma być. - warknął wkurwiony. postawił butelkę na stole i wyszarpnął jej swój telefon. - co ty do cholery robisz?! od dawna już przeglądasz mój telefon?! - sprawdził co akurat przeglądała i były to maile z pracownicą.

essie na pewno tak się zaczytała, że straciła kontakt z otaczającym ją światem i nie usłyszała jak casper wraca. w końcu tyle razy udawało się jej tego uniknąć, miała wprawę. nie była nowicjuszką! spojrzała na niego chłodno, bo pewnie napisał raz do pracownicy jakieś słońce czy coś równie słodkiego i od razu myślała, że ją zdradza. - skoro ty nie miałeś mi zamiaru powiedzieć o tym, że mnie zdradzasz, to sama się musiałam o tym jakoś dowiedzieć, nie sądzisz? nic mi nie mówisz! gdzie idziesz, po co i z kim! jak myślisz jak to mogę odbierać!? - zrzuciła całą winę oczywiście na niego bo sama nie czuła się winna ani trochę.

patrzył na nią z coraz bardziej zdziwionymi oczami. - nie wierzę... ty mnie po prostu śledzisz... dla twojej wiadomości: nie zdradzam cię, a z resztą, po cholerę ci ja to wszystko mówię skoro i tak przeglądasz mój telefon! i to od dawna sądząc po tych twoich wypowiedziach! dziewczyno, ogarnij się, ty jesteś nienormalna! - złapał się za głowę. nie wiedział co ma robić. mieszkanie wynajął, a w nocy nie pójdzie na próg. essie się bał. wycofał się z pokoju i poszedł do garderoby, złapał jakąś małą torbę i wcisnął przypadkowe ciuchy żeby się ubrać w coś. przejrzał portfel i zauważył, że coś jest nie tak. - co, w portfelu też mi grzebiesz?! zniknęło zdjęcie mojej kuzynki i rachunek za paliwo, co, gdzie to trzymasz, masz jakiś notes?! pewnie masz... - zaczął grzebać w szufladach i znalazł. dziennik z pozapisywanymi wszystkimi jego smsami, gdzie wychodził itp. rachunki i takie tam xdd

hahaha tego to ja się nawet po niej nie spodziewałam, że będzie prowadzić dziennik spotkań caspra xd - jakbyś mi więcej mówił to nie musiałabym cię sprawdzać! - wakrnęła bo irytował ją jego podniesiony ton głosu, szczególnie że uważała, że nie robi niczego złego. - jej zdjęcie masz, a mojego nie! - krzyknęła na swoją obronę. skoro nie ma jej zdjęcia to nawet zdjęcia kylie nie może tam być. patrzyła obojętnie jak wyciąga ten zeszyt. skoro już się o tym dowiedział to nie będzie panikować, że go znalazł. siedziała spokojnie na łóżku i patrzyła na swoje paznokcie.

przeglądał powoli ten jej dziennik i był coraz bardziej przerażony. - nie wierzę. masz wszystkie moje rachunki, wszystkie moje smsy, nawet prywatne smsy z pracownikami. wiedziałaś zawsze gdzie jestem, z kim jestem i co robiłem... jakim trzeba być psycholem, żeby robić coś takiego, co? ty dziewczyno powinnaś się leczyć. jezu, a ja chciałem ci się oświadczyć... - cisnął notatnikiem gdzieś obok niej. po policzkach popłynęły mu łzy ups. szybko się ubrał, zabrał to czego potrzebuje. - pójdź do psychiatry. zacznij się leczyć, bo to co robisz, nie jest ani zdrowe ani normalne. zastanów się czego tak naprawdę chcesz. czy mnie i zdrowego zwykłego związku, w którym sobie ufamy czy twojego szpiegowania i mojego strachu, czy mnie przypadkiem nie zabijesz bo napiszę coś nie tak do swojego pracownika. ja pierdolę. - zapiął torbę, gdzie schował telefon, portfel, laptop itp. wyszedł do przedpokoju.

słuchała go i zastanawiała się z kim tutaj jest coś nie tak tak naprawdę, bo ona ciągle nie miała sobie nic do zarzucenia. przecież robiła to z miłości! z miłości robi się różne rzeczy. z drugiej strony jednak jego reakcja na to wszystko trochę nią wstrząsnęła i może jak chwilę później nad tym pomyśli do dojdzie do wniosku, że to ona mocno zawaliła. kiedy się tak na nią darł to się rozpłakała nie wiem czy z nerwów czy ze wściekłości jaka w niej się zebrała. w końcu to nie jej wina, że postanowił wszystko przed nią ukrywać! - zabić?! za kogo ty mnie masz?! - rzuciła w nim czymś co miała pod ręką. a może miała dziewczyna jakąś depresję i nie czuła się pewnie w związku bo nikt wcześniej jej tak mocno nie kochał i wpadła w jakąś paranoję... w sumie innego wytłumaczenia nie ma. - idź stąd jak masz tak mówić. wypierdalaj! - warknęła zachrypniętym od płaczu głosem.

oboje płakali. on dlatego, że tak bardzo ją kochał i tak mocno zawiodła jego zaufanie a ona dlatego, że go po prostu straciła w jednej chwili. - tak, właśnie to robię. wypierdalam z twojego życia raz na zawsze. - wytarł pospiesznie łzy rękawem bluzy, założył kurtkę. wcisnął sobie kluczyki do auta do kieszeni spodni a klucze od domu położył na szafce. - po resztę rzeczy wrócę osobiście. nie będę załatwiał tego przez kuriera. kocham cię, ale jak widać dziwnie to postrzegasz. masz obsesję na moim punkcie. to nienormalne. - mruknął niezadowolony. - złamałaś mi serce essie. złamałaś mi serce. - powiedział patrząc prosto w jej oczy. zapomniał, że pił i że nie powinien prowadzić ups.