laboratorium

- uff, ulżyło mi - złapał się za serce teatralnie i zaśmiał się pod nosem. - już się przestraszyłem. jesteś jedną z najlepszych studentek tutaj, jeżeli ty byś czegoś nie rozumiała to nie byłoby nadziei dla pozostałych albo dla mojej kariery profesorskiej. - podsumował i wrzucił ostatnie parę papierów do swojej męskiej torby na ramię. - jasne, że mam czas. już ci wszystko tłumaczę, siadaj. - pokazał gestem dłoni, aby usiadła, ale w tym momencie głośno zaburczało mu w brzuchu xd

miała już usiąść ale usłyszała, że jest głodny. wyjęła z torebki jakiegoś batonika zbożowego i jabłko, które akurat miała przy sobie - to się chyba panu przyda a ja powinnam przyjść kiedy indziej. może jutro będzie miał pan dla mnie czas panie arnoldzie? - zapytała przygryzając niewinnie wargę - bo jak pan jest zmęczony to ja już pójdę. ale niech pan się częstuje. smacznego - podała mu jedzonko, była dobrą duszyczką!

popatrzył na tego batonika i jabłko. to było babskie żarcie, nic takiego nie mogło zagłuszyć jego gastro fazy.
- dziękuję, doceniam gest, ale to zupełnie niepotrzebne - ułożył dłoń na jej dłoni wyciągającej jedzenie, żeby odsunąć ją od siebie. - muszę zjeść coś konkretnego na stołówce. jeśli dałabyś mi... - spojrzał na zegarek. - dwadzieścia minut to możemy wrócić do tego tematu. albo możesz pójść ze mną na stołówkę, żebyś nie musiała czekać. wyjaśnię ci wszystko w międzyczasie. - zaproponował.

- no dobrze, niech będzie, mogę z panem pójść jak pan chce - wzruszyła ramionami i schowała jedzenie z powrotem do torebki - ale, wie pan co, naprawdę nie chcę panu przeszkadzać. to pana już czas wolny, a ja panu truję głowę, ja naprawdę sobie pójdę. spotkamy się kiedy indziej - zapewniła go i ruszyła w kierunku wyjścia, bo czuła się trochę niewygodnie z tym, że zawracała mu głowę.

arnold za to zinterpretował jej zachowanie w taki sposób, że to ona poczuła się niezręcznie, że proponował jej obgadywanie tematu przy talerzu zupy, co było mało profesjonalne z jego strony. ciągle przyzwyczajał się do tego, że nie może traktować swoich studentów jak swoich kumpli, z którymi może pójść na lunch i pogadać o insektach czy innych fascynujących ploteczkach.
- przepraszam, to było niestosowne z mojej strony, wiem, że nie chcesz siedzieć na obiedzie z wykładowcą - zaśmiał się, chcąc poluzować atmosferę. - konsultacje w moim gabinecie są we wtorki od jedenastej do trzynastej. - przypomniał jej, bo jak do tej pory nikt nie przychodził na konsultacje i było mu smutno.

odwróciła się do niego - okej, to ja przyjdę wtedy to porozmawiamy. a nie, pan zadał to kolokwium w poniedziałek, to to nie będzie miało sensu. muszę wiedzieć znacznie więcej wcześniej niż we wtorek - podrapała się po nosie - hm. no to niech to pan napisze mi jednak mailowo. zostawię panu do siebie kontakt, jakbym mogła, ma pan coś do pisania może? - zapytała spoglądając na niego - jak zapiszę, to sobie pójdę, obiecuję! - przyrzekła mu.

zaśmiał się kiedy zaczęła mówić o kolokwium.
- zdradzę ci sekret. - powiedział pod wpływem trawki i tego, że chciał wychodzić na cool wykładowcę. - tego nie będzie na kolokwium. - uśmiechnął się do niej szelmowsko. skoro najlepsza studentka tego nie kumała to na pewno wszyscy by oblali jakby zadał to na kolokwium! nie chciał mieć opinii ostrego wykładowcy, który na pierwszym kolokwium wszystkich oblewa. wtedy na pewno studenci będą się z niego śmiali za jego plecami. zaśmiał się jak obiecała sobie pójść. - cieszy mnie twój pociąg do wiedzy - podał jej długopis.

zaśmiała się na jego słowa - dziękuję panie waddingham za małą podpowiedź - wzięła od niego długopis i zapisała mu swój adres email i przy okazji numer telefonu - to tak na wszelki wypadek, żeby pan mógł się ze mną skontaktować w sprawie tego maila. byłaby wdzięczna jakby pan mi dał znać smsem czy coś, że pan wysłał to zagadnienie, bo mogę nie zauważyć. albo nie daj boże mail mi wpadnie do spamu i nic nie zrozumiem a ja muszę - zachichotała - dobrze, więc. dziękuję jeszcze raz za to co pan dla mnie robi - ukłoniła się mu.

- ale to nie znaczy, że nie masz tego tematu zagłębiać i że nie pojawi się na egzaminie końcowym - zastrzegł, ale ciągle z rozbawieniem. strasznie dużo gadała, więc tylko patrzył na nią i uśmiechał się lekko i kiwał głową. przynajmniej znalazła się jakaś studentka, która nie unikała jego wzroku na wykładach bojąc się, że ją o coś spyta i chciała jeszcze poszerzać wiedzę po godzinach. doceniał to. miała szanse stać się jego ulubienicą. - takie moje zadanie, czyż nie? - podsumował. byłby kiepskim wykładowcą gdyby zamykał studentom dostęp do wiedzy. - tak czy inaczej zapraszam na konsultacje, będziemy mogli podyskutować na ten temat. - dodał jeszcze.

- cudownie - wcisnęła mu do ręki karteczkę - bardzo chętnie przyjdę! dziękuję panu bardzo, jest pan bardzo miły. do widzenia! - powiedziała i się ulotniła zaraz, poszła do domu, next i zacznę.

schował karteczkę do swoich papierów i popędził na stołówkę, bo jego burczenie w brzuchu można bylo już usłyszeć na drugim końcu budynku.

skoro był open day to dante siedział w laboratorium opowiadając przyszłym studentom o chemicznych studiach i tworząc cuda z różnych substancji które wybuchały, parowały itp. miał na sobie słodki fartuszek i google i w ogóle wyglądał profesjonalnie.

rosie nie zdecydowala co by chciala studiowac wiec prawie kazda opcje brala pod uwage. drzwi byly otwarte i zainteresowala sie tym co sie dzialo w sali. zdziwil ja widok dante, ale nie zastanawiala sie nad tym dlaczego jest tak ubrany. weszla do srodka i przygladala sie co robia.

pewnie dante przelewał jakieś ciecze i dodawał jakieś opiłki i wtedy bum ciecz stała się pianą która zaczęła się rozlewać po biurku - i tak oto robi się piankowy armagedon - oznajmił kłaniając się w pas - jeśli tylko zdecydujecie się na studiowanie kierunku związanego z chemią to na moich zajęciach nie tylko będziecie uczyć się wzorów, ale także przyswoicie jak tworzyć właśnie takie ciekawe eksperymenty - opowiadał. jeszcze nie dostrzegł rosie!

sluchala go uwazanie, przygladajac sie jego eksperymentom. nie sluchala nigdy na lekcjach chemii, ale dante nawet ciekawie to opowiadal i sie jej spodobalo. zaczela bic brawo gdy sie uklonil, nie przejmujac sie, ze byla jedyna osoba, ktora klaskala. wesolo pomachala mu gdy spojrzal w jej kierunku.

i dopiero kiedy zaczęła klaskać to ją dostrzegł. trochę się speszył bo jednak przed znajomymi nie odstawiał takich cyrków. chyba, że przed benkiem bo lubił takie pokazy xd ale potem uśmiechnął się o odmachał - koniec pokazu, tu macie do zabrania ulotki i trochę fiolek z fluorescencyjną cieczą, mogą służyć jako lampki - wytłumaczył, a kiedy rozeszli się podszedł od razu do rosie żeby nie uciekła - cześć - przywitał się i zdjął google zostawiając je jednak na czubku głowy. wyglądał jak doc z powrotu do przyszłości xd - przyszłaś do mnie? - naiwniak xd

rosie raczej nie byla fanka takich rzeczy, ale moze jakby jej to pokazal w fajny sposob to by sie bardziej zainteresowala i w koncu czegos nauczyla. w szkole pewnie placila nerdom zeby pisali za nia egzaminy xd - czesc - usmiechnela sie. - przyszlam na dzien otwarty, musze sie w koncu zaczac zastanawiac co chce robic po skonczeniu szkoly - chwycila jedna z fiolek by sie jej przyjrzec.

pewnie te nerdy myslały, że się z nimi umówi i dlatego pisali za nią egzaminy.... biedaki! dante mógł być takim nerdem w sumie xd
słuchał ją ale jednocześnie zdejmował z siebie fartuch, który odwieszał na jakiś stojący wieszak właśnie. wtedy usłyszał słowo 'szkoła' i aż przełknał głosno ślinę - jak to szkoły? - zapytał nerwowo się śmiejąc jednocześnie. nie wiedział, ze rosie taka młoda! już sobie wyobrażał siebie za kratami xd

pewnie tak bylo. zapisalaby sie do niego na zajecia po to zeby wstawial jej dobre oceny xd on akurat za to by na pewno dostal nagrode.
- no szkoly - powiedziala wesolo, nie wyczuwajac jego zdenerwowania. - zastanawialam sie czy bede sie chciala uczyc dalej czy wole sobie zrobic gap year, ale rodzice uznali, ze najlepiej bedzie jesli i tak sie troche tu rozejrze i pomysle powaznie nad kazda opcja - opowiadala mu.

hahaha, seks za oceny? nie wiem czy moralność dantego by to wytrzymała. pewnie wykrzykiwałby jej wzory i równania podczas ruchania xd
- szkoły szkoły? - powtórzył - to znaczy liceum? - wyjaśniał pewne kwestie. zazwyczaj spotykał się z dziewczynami odrobinę młodszymi lub w swoim wieku więc była to dla niego pewna nowość której doznał w albans. studentki i licealistki takie niegrzeczne hehehehe - i jak wrażenia? jeśli chodzi o naszą uczelnie? - wtedy na pewno czułby się niezręcznie spotykając rosie na korytarzu.

to byloby dziwne, ale nie wiadomo czy by jej to nie krecilo xd jeszcze dokladnie nie wiedziala co lubi, wiec moze wykrzykiwanie wzorow i rownan by jej przypadlo do gustu. najlepszy sposob by sie czegos nauczyc xd
- liceum - potwierdzila. ona w sumie tez nie wiedziala ile on ma lat, ale nie zrazilaby sie do niego z tego powodu. uwazala, ze sie dobrze dogaduja a to bylo najwazniejsze. - teraz kiedy wiem, ze ty tu pracujesz podoba mi sie bardziej - zasmiala sie i przyblizyla sie do niego. mogliby sie pobawic w roleplay! ona bylaby niegrzeczna studentka, a on profesorem, ktory musi ja ukarac.

może to byłaby jej metoda na naukę. każdy ma swoją, a to byłaby metoda rosie!
eden lubił roleplay, nie wiem czy dante byłby w stanie to zrobić! może rosie by odkryła w nim jakieś pokłady zboczenia - mhm, liceum - powtórzył za nią przygryzając dolną wargę ze zdenerwowania. jak się zbliżyła to zrobił krok w tył. na uczelni nie wypadało! - taak? - zaśmiał się - a może coś poza tym? - szukał innych tematów. rosie była niebezpiecznie blisko.

mozliwe!
moze rosie to wyczula i dlatego lata za edenem. a on nie chcial skorzystac z okazji ech. bedzie musiala to wydobyc z dante w takim razie.
nie zwrocila uwagi na to, ze sie od niej odsunal. nie pomyslala, ze to mogla byc dla niego lekko niezreczna sytuacja. - to ekscytujace - usmiechnela sie slodko i niewinnie, robiac kolejny krok w jego strone.

nie wiem w sumie dlaczego eden nie chciał skorzystać oprócz tego ze byla małolatą. muszę się bardziej zagłębić w jego psychikę zatem.
jego serce biło jak szalone ze stresu kiedy się przybliżała. analizował wszystkie scenariusze, w końcu stanął za nią. położył dłonie na jej ramionach i zaczął wyprowadzać z sali - to ja ci pokażę najciekawsze i najbardziej ekscytujące miejsca na uczelni - oznajmił robiąc z siebie przewodnika, a potem zanudzał ją fun facts w najbardziej obleganych miejscach żeby nie zostali sam na sam! biedna rosie! next!

biedak sprawdzał jakieś kolokwia do późna. pił kolejną kawę, a i tak nie mógł się już skupić. oparł policzek o dłoń i zagapił się na chwilę w przestrzeń.