stare miasto

zero zagadek i tajemnic z tobą xd
zatem poprowadził do siebie, gdzie robili inne piruety i nate ich nie przyłapał, uff!

był tutaj jakiś jarmark (ale nie świąteczny i nie noworoczny). i były budki z grzanym winem. podawał właśnie kubeczek z napojem elle.

wino to było coś co jej dzisiaj było potrzebne. wczoraj wieczorem się spiła, zgodziła na jakieś bzdury które zaproponowała jej peggy i rano miała kaca. ciężko się jej pracowało. ale teraz po ciężkiej pracy, należał się jej odpoczynek. wzięła od patricka winko i się napiła. - ooo jakie dobre, jak ja tego dawno nie piłam - objęła kubek obiema dłońmi.

elle ma chyba problem z alkoholem xd patty za to miał całkiem przyjemny dzień. najpierw staż, potem wspólny obiad z rodziną. mogło być gorzej!
- tydzień temu tu byliśmy - zaśmiał się, bo to wcale nie było tak dawno. choć może żyli z elką w innych czasoprzestrzeniach?

jedyną osobą która żyje w jakiejś innej czasoprzestrzeni to ja xd elka żyła... filmami. i nie, nie ma problemu z alkoholem! po prostu lubi czasem wypić. raz się jej zdarzyło i już alkoholiczka, no pfff. - a faktycznie tak, możliwe soryy, za dużo mam roboty na głowie ostatnio - westchnęła cicho. - ooo ale tego to ja nie widziałam - pociągnęła go w kierunku ze stoiskiem z jakimiś super grami - jak coś dla mnie wygrasz, to zrobię co tylko chcesz - podpuściła go.

to prawda, ta 21:30 xd
będę liczyć w ilu grach piła zatem! czy sprawdzałaś ich różnicę wzrostu? z ciekawości!
- zdaję sobie sprawę, spokojnie - poklepał ja po ramieniu. widział jaka była zapracowana, ile serca wkładała w swoje filmy itp. on przy niej był obibokiem! - serio? - ni to westchnął, ni się zaśmiał - mam strzelać do kaczek? tego chcesz? - zerknął na elke.

xddd to moja magiczna godzina! przecież ich różnice wzrostu mamy już ustaloną, no halo skiba!!!
- tak, chcę żebyś strzelał do kaczek. a obiecuję, że zrobię co chcesz jak tylko dla mnie wygrasz o tamtego wielkiego miśka - uśmiechnęła się uroczo tak jak tylko ona potrafiła. miała w sobie ten urok, który jednak sprawiał, że panowie na nia lecieli. no i chęć dominacji również. - no weeeź moja muzo, moja inspiracjo życiowa - uczepiła się jego rękawa jak małpka. a była od niego niższa.

tak? nie pamiętam xd pamiętam, że sprawdzałaś ileś tam osób, ale nie byłam pewna czy ich..... ech, głowa mnie boli xd
dziekuje za przypomnienie o wzroście i zobrazowanie tego. patrick nie był strzelcem wyborowym więc spojrzał niepewnie na tego dużego misia - a co jeśli wygram tamtego? - wskazał na jakiegoś średniej wielkości.

ona 172 on 181. sporo jest od niego niższa.
- może być, najważniejsze żebyś coś wygrał. no weź, nie daj się prosić, patriiiiiiiick - zaczęła mu jęczeć jak małe dziecko. - tylko, to wszystko to nic dziwnego ani głupiego proszę. mogę zrobić no prawie że wszystko - posłała mu uśmiech numer pięć. pan czekał aż coś zrobią, bo kolejka tam za nimi stała się coraz dłuższa. - to jaaaak? - nadal się nie odczepiła.

postaram się zapamiętać.
biedny patrick nie lubił słuchać jęczęnia więc szybko wręczył panu banknot i chwycił za zabawkową strzelbę - okeeej - przymierzył się i bach, nie trafił za pierwszym razem. pewnie przeklął cicho pod nosem. zmienił nieco pozycję i strzelił drugi raz, bum! trafił, brawo on! nawet uśmiechnął się z zadowolenia i zerknął kątem oka na elke i wtedy poszedł trzeci strzał, trafiony też! pan wręczył mu jakąś pokraczną zieloną kaczuszkę zamiast misia, ale cóż... lepszy rydz niż nic - może być? - podał jej kaczkę.

ja to czasem zapisuje xd
wzięła od niego tą kaczuszkę i ją obejrzała - a jak najbardziej, fajna nawet jest. będzie mi się kojarzyła od dzisiaj z tobą - odciągnęła go na bok, żeby inni mogli skorzystać z tej wspaniałej rozrywki, którą było strzelanie do kaczek. - dobra, to co chcesz w zamian? bo jak mówię, zrobię wszystko. no prawie! ale coś na pewno. zakład to zakład. ty dla mnie coś wygrałeś, ja daję nagrodę - dopiła wino, które ją chyba rozgrzało.

w tajnym dokumencie word xd
odetchnął z ulgą że spodobała się jej ta kaczuszka. nie chciał drugi raz strzelać! swoją drogą to makabryczne że strzelając do kaczek wygrał kaczkę!
- w zamian? - pomasował ją po ramieniu - nie chce nic, daj spokój - napił się swojego winka, bo tego chciał teraz - zrobiłem to dla ciebie - wyjaśnił - żebyś się trochę rozchmurzyła - był jednak fajnym chłopakiem.

tak, bardzo tajnym xd kiedyś te 5-6 lat temu jak grałyśmy, pisałam sobie relki na kartce! i takie duperele xd
elka chyba była w szoku. pierwszy raz ktoś coś zrobił dla niej i było to bezinteresowne! nie spodziewała się. wywaliła wcześniej kubek po winie do kosza i po prostu przytuliła się do patricka. odruch serca, też miała jakieś ludzkie uczucia. rzadko bo rzadko ale moze to wino sprawiło, że coś się zadziało? - jejku, dziękuje ci patrick, to bardzo miłe. to będzie moja ulubiona kaczuszka ever - spoglądała na niego z dołu tak się tuląc nadal. pewnie za chwile się od niej odklei, ale co tam.

jak ambitnie xd
patrick czasami miał takie ludzkie odruchy. raczej wobec osób, które lubił. bo wobec tych którymi gardził nie miał żadnych skrupułów. chyba raz doprowadził jakąś irytującą dziewczynę do płaczu nawet, no cóż....
trochę był zaskoczony jak się w niego wtuliła i nie wiedział co zrobić z rękoma. dawno się z nikim nie przytulał najwyraźniej! - nie ma sprawy elle - trzymał tak chwile w bezruchu ręce, ale potem nawet cząstkowo ją przytulił bo chyba tego potrzebowała.

taka byłam 6 lat temu xd teraz mi się nie chce xddd ale był fun dla dzieciaka.
stała tak w niego wtulona jeszcze przez chwilę. był taki ciepły i milusi, a ona dawno nikogo nie przytulała. tym bardziej nie faceta. zazwyczaj był to tylko nieistotny seks bez żadnych głębszych uczuć. odsunęła się od niego - ładnie pachniesz - uśmiechnęła się i poprawiła mu płaszcz czy kurtę cokolwiek miał na sobie. - idziemy dalej? czy może tym razem pójdziemy coś zjeść? - nie zaproponowała picia, wow, sukces.

mi też się nie chce, nawet relek nie potrafię zapamiętać!
pewnie ostatnio tak ją marty przytulał! ale że przestraszył się jej i jej rodziny to już jej nie przytulał... a nie sorki, to ona go rzuciła za brak ogarnięcia - tak? cynamonem? ciastkami? grzanym winem? - zaśmiał się, ale to były ładne zapachy - możemy pójść coś zjeść - zaproponował i poszli! idę zaraz, także gramy w sobotę ;x

panienka sophie wracała sobie powoli do domciu po pracy. miała jej dzisiaj dużo, bo musiała nadrabiać za patricka!! nigdzie się nie spieszyła, ale co chwila się jej ziewało. miała dzisiaj jakiś taki średnio udany dzień.

archie za to spedzil sobie super dzien z olivia. przez to, ze nie widzieli sie dlugo tak sie zagadali, ze siedzieli razem az do teraz. oczywiscie byl juz po kilku drinkach, wiec mial wysmienity humor. wyszedl sophie na przeciw i ucieszyl sie ogromnie gdy tylko skapnal sie, ze to ona. - sophieeee! - rozlozyl ramiona i szybko ja uscisnal.

architektura chyba jest u nich rodzinna xd ona architektura, on architektura wnętrz, geny holtzmanów są legendarne! ni z tego ni z owego niespodziewanie była przytulana! i to przez nie byle kogo, ale przez swojego kuzyna. - ojeeejku, archie! jak ja cię dawno nie widziałam! - ucałowała go w oba policzki na przywitanie. - stęskniłam się - przytuliła się do niego mocniej.

tez wlasnie o tym pomyslalam xd
- ja tez! - powiedzial podekscytowany. nawet ja uniosl lekko nad ziemie tak sie ucieszyl, ze ja widzi. dzisiaj byl jego szczesliwy dzien skoro spotkal sie nie z jedna, ale dwoma osobami, ktorych tak dawno nie widzial. - gdzie idziesz? odprowadze cie - zaproponowal. bylo juz dosyc pozno, a nigdy nie wiadomo kto czyha w krzakach!

tak miało być xd to przeznaczenie.
- ojeeeeejuu przestań - chichotała jak mała dziewczynka, kołując się razem z nim. jak już odstawił ją na ziemię, trochę się jej kręciło w głowie, ale to nic, szybko doszła do siebie. - idę z pracy do domu, musiałam nadrabiać pracę za patricka który gdzieś zniknął. mówię ci, ale szef był dzisiaj wkurzony na niego, nie mógł się do niego dodzwonić! a ja biedna zostałam z projektami sama - rozłożyła bezradnie ręce. będzie musiała jutro porozmawiać na poważnie ze swoim kolegą! - a ty skąd wracasz? - zapytała zainteresowana.

tez tak mysle.
nie do konca ogarnial kto to patrick, ale cos mu zaczelo w koncu switac. gadali o wszystkim, wiec pewnie nie raz slyszal to imie. - nie ladnie z jego strony - pokrecil glowa. - daj mi znac jesli jeszcze raz odwali taki numer, a sam go poszukam - powiedzial z rozbawieniem. dla sophie na pewno bylby w stanie rzucic wszystko i doprowadzic patricka do pionu. - z miasta. spotkalem sie na brunch z olivia i tak wyszlo, ze dopiero teraz sie rozstalismy - zasmial sie.

moje postacie ciągle mają coś do patricka najwyraźniej xd
- weź, nie nie, chłopakowi daj spokój, ale faktycznie nieładnie z jego strony że mnie dzisiaj zostawił sam na sam z szefem, który do niego dzwonił i dzwonił a ja tylko siedziałam jak na tureckim kazaniu - westchnęła cicho. - ojej, aż tak? ej nie no to musieliście się świetnie razem bawić. pozdrów ją proszę jak następnym razem będziecie się widzieć - wzięła go pod rękę.

wczoraj elle, dzisiaj sophia xd powiedzialabym biedny patrick, ale ten dzisiaj od rana chlal z ashley zamiast pracowac, wiec nalezal mu sie opierdal xd
- na pewno? - spojrzal na nia zeby sie upewnic, ze to jej ostateczna decyzja. - nie mozesz dac sobie na tyle pozwalac. kazdy ma swoje obowiazki, a ty nie powinnas sie przejmowac jeszcze jego praca - powiedzial. - pozdrowie. mielismy sporo do nadrobienia - zasmial sie.

elka zjebała po całości, pewnie też dzisiaj chlała xd a sophie po prostu cierpiała za to, że patrick coś zawalił! niedobry patrick jeden.
- no na pewno na pewno. chłopak ma złote serce. nigdy niczego nie zawalał wcześniej, pierwszy raz mu się zdarzyło. ale nie wiem, myślałam, że jest jednak bardziej odpowiedzialny i że chociaż ode mnie odbierze telefon ale najwyraźniej nie zasłużyłam! - poprawiła włosy. - a co tam się ostatnio działo? coś przegapiłam? - pewnie siedziała u konora w berlinie xd