night club

siedział w klubie nocnym, bo co miałby innego robić w dzień wolny od pracy, nie? obczajał jakieś dupeczki, wybierał z którą mógłby iść do domu.

wszystkie moje dziewczyny oprócz olivii już się spotkały z theo (teraz czas na jo! zobaczymy, z kim będzie najfajniej he he).
jo szalała na kolejnej w tym tygodniu imprezie ta to miała życie. skakała jak szalona na parkiecie. przed chwilą wypiła kilka mocnych szotów dlatego musiała je teraz wytańczyć. kiedy już ostatecznie się zmachała podbiegła do baru, pewnie tuż obok theo i błagalnym wzrokiem spojrzała na barmana - wody, błagam - była troszkę zziajana, ale uwielbiała tańczyć co zrobisz!

o proszę proszę, tak, szczególnie, że z jedną zwyzywał się w supermarkecie xd
akurat wyrwała go z zamyślenia, bo zasłoniła mu dziewczynę, która wydawała mu się interesująca i chciał ją wziąć do domu. cóż, jo była też niczego sobie. oblukał ją całościowo, mało subtelnie, ale theo nie należał do subtelnych gości - jesteśmy w klubie, a ty chcesz, żeby ci nalano wody? barman, dla tej pani poprosimy tego drinka - wskazał na jednego z karty.

trudno, co zrobisz, jak oboje mają temperament? xd
jo na pewno była ładniejsza od tamtej dziewczyny. choć na pewno nie ładniej ubrana bo po wzycie w afryce stawiała na wygodę, a nie elegancję. dlatego zamiast szpilek miała płaskie balerinki, a zamiast kusej sukienki obcisłe jeansy i tshirt na ramiączkach (i tak wygladała dobrze!).
na pewno poczuła jego wzrok na swojej osobie, a w szczególności na tyłku! chyba w karcie napisałam że nie lubi chłopaków-cwaniaków ups? teraz na prawdę chciała się napić wody(a potem pewnie drinka). odwróciła się więc do theo - słuchaj, doceniam propozycję ale jednak zamiast alkoholu wolałabym wodę - odsunęła drinka od theo i poprosiła jeszcze raz barmana o wodę. kto jak kto, ale jo na pewno nie była uległą lalunią.

z olivią by pewnie wiele nie ugrał. nie dałaby się kanadyjczykowi.
a theo nie lubił dziewczyn, które mu się stawiały. najczęściej z nich rezygnował, bo po co mu kłopoty? wolał takie, które sobie mógł dowolnie owinąć wokół palca. uśmiechnął się i sam poprosił o kolejną szklaneczkę dobrego alkoholu dla siebie. - mhm, no tak, woda jest zdrowsza. widzę, że się świetnie bawisz, ale żeby tak bez alko? - uniósł jedną brew do góry. nie pasowała tu. wszystkie laski były odstrzelone, a ona jedyna w tych balerinkach.

mierzyła wyżej aniżeli kanadyjski barman hehehe.
no to źle trafił biedak, mógł zostać przy tamtej lasce którą obczajał. pewnie już się do niego przymilała i prawie byłaby jego, ale wtedy pomiędzy nich weszła jo, która zamarzyła w szklance wody - piłam wcześniej, nie musisz się bać o moją tolerancję na tą elektroniczna muzykę bez alkoholu - zapewniła i kiedy dostała szklankę wody to pochłonęła ją prawie na raz. chyba serio tu nie pasowała bo dziewczyny sączyły drinki przez słomeczki, a jo się nie pieściła. ale jednocześnie w ogóle się tym nie przejmowała. rozejrzała sie szukając koleżanki, z którą tutaj przyszła, ale nie mogła jej zlokalizować. zerknęła na tego drinka od theo, którego przed chwilą odmówiła - mogę jednak? - namyśliła się jak już ugasiła pragnienie.

wolała księcia z bajki a nie przystojniaków, znających się na fizyce, niech żałuje.
miał się już do niej więcej nie odzywać, ale ta postanowiła, że jednak będzie inaczej. wrócił do niej wzrokiem, szukając wcześniej jakiejś pierwszej naiwnej, no ale co poradzić jak jo mu się wcięła w widoki. nie żeby była jakaś brzydka, ale nie była według niego dziewczyną na jedną noc. przypominała mu takie, które przyczepiają się do ciebie na zawsze. a theo nie chciał nikogo na zawsze, a przynajmniej nie teraz. teraz się bawił! - jasne, proszę bardzo. nie krępuj się - napił się ze szklanki. - skoro juz rozmawiamy, theo - przedstawił się.

hahaha, chwilowo nikogo nie wolała xd była księżniczką i to była najważniejsza rzecz i obowiązek ponad wszystko.
nic o niej nie wiedział w takim razie, bo nie była taką wariatką jak sofia. jo też się lubiła dobrze bawić. nawet napisałam w karcie że do afryki uciekła nie tylko żeby pomagać ale rownież żeby uciec przed jakimś poważnym związkiem/relacją! także theo był w wielkim błędzie! bo choć jo nie preferowała szybkich, jednorazowych numerków to na pewno też nie była sztywniarą - dzięki - chwyciła drinka i wypiła spory łyk - o boże, jakie słodkie - aż oblizała usta bo się jej kleiły - myślisz, że jak jestem dziewczyną to koniecznie muszę pić cukierkowe drinki? - zerknęła na niego i machnęła do barmana - jo - przedstawiła się - i zdecydowanie bardziej wolę whisky z lodem - zaraz też zamówiła whisky właśnie.

chwilowo xdd
theo był tutaj przez przypadek, przyjechał na wymianę studencką i już został na stałe zostawiając w ottawie rodziców i aż trzy siostry. aż dziwne, że wychowując się w tak kobiecym domu tak koszmarnie traktował kobiety. no ale cóż, czasem tak bywa. chłopak musiał się najwyraźniej wyszumieć. - miło poznać, jo. to jakiś skrót od josephine być może? czy po prostu jesteś jo od urodzenia? - zapytał jakby go to jakoś super ciekawiło. faktycznie, pomyliłby się co do tego, że nie lubi zabawy. - whisky? dobry wybór. mało kobiecy, ale to mi się podoba. przyszłaś tu sama? - zainteresował się.

dramki muszą być halko.
właśnie, tak sobie myślę że chyba był zepsuty skoro z domu pełnego kobiet nie wyniósł dobrego traktowania płci przeciwnej, ciekawe....
- zgadłeś, bingo - nie lubiła swojego pełnego imienia, tylko jej matka go używała, a z nią wiecznie się kłóciła. dlatego praktycznie od zawsze była jo - ale jeśli nie chcesz dostać w piszczel, albo inną delikatną część ciała to mów mi jo - zastrzegła - whisky jest mało kobiece? utarty przez patriarchalne masy schemat - zaśmiała się pijąc ochoczo whiskacza właśnie - właściwie to przyszłam tu z koleżanką, która jest... - rozejrzała się i dojrzała kumpelę całującą się w rogu z jakimś nieznajomym - właśnie tam - westchnęła bo to oznaczało że koleżanka ją porzuciła xd - a co? chciałbyś żebyśmy lepiej poznali, badasz grunt pod wspólny powrót? - zaczęła się do niego zbliżać, ale wcale nie w celach intymnych - nie myśl, że nie widziałam jak patrzysz na tamtą dziewczynę jak zdobycz - a jo zdecydowanie nie była niczyją zdobyczą.

no muszą xd
chyba matka i siostry tak mu obrzydziły płeć piękną, że stwierdził, że wystarczy mu tyle kobiet w rodzinie, on sam nie będzie się z nikim wiązał. wolał bzykać wszystkie panienki jak leci. na dziwki nie chodził, bo za seks nigdy nie zapłacił, miał swoją godność chłopak. ale rzucał każdą dziewczynę, która się w nim po prostu zakochała. - ładne imię - skwitował tylko jej wypowiedź na temat imienia. jego własne mu się też podobalo, przynajmniej nie było typowe. spojrzał na koleżankę i się roześmiał. faktycznie była zajęta. - wybacz, ale jestem facetem, mam wolne dzisiaj od pracy to przyszedłem na podryw, co miałbym robić w klubie? - zauważył.

po co miałby płacić za to gdy dziewczyny same pchały się mu do łóżka, to się nie kalkulowało.
- dzięki - uniosła szklaneczkę whisky i wyzerowała je. trzeba było przyznać że miała spust. pewnie ojciec nauczył ją pić. ona za to nie znosiła swojego imienia, ale lubiła jego zdrobnienie. proste, konkretne, może nawet trochę chłopięce? - przecież nie sugeruję ci oświadczyn, ale na prawdę musisz na te dziewczyny patrzeć jak predator? - uniosła brew i machnęła do barmana żeby podał jej kolejne whisky - zaproponuj im chociaż taniec, albo drinka - wyjaśniła - zapewne to co masz pod koszulką to niezły pakiet, ale wydaje mi że stary, dobry, modny podryw jest ciekawszy niż szybka wymiana zdań i numerek w kiblu lub mieszkaniu co? - spojrzała na niego.

no patrz, a marcie płacą xdddd
- masz może rację, jo. modny podryw zawsze będzie lepszy od szybkiego numerka w kiblu. ale wiesz co, muszę już iść. zostawię ci mój numer, zrobisz sobie z nim co chcesz. ah, płacę za każdego drinka, który ta dama dzisiaj wypije, wpisz mi to na rachunek gary - zostawił numer telefonu dla jo, a sam pożegnał się z dziewczyną, kłaniając się w pas i poszedł do domu. bo ja idę spać ;x
dobranoc!

przynajmniej zniechęciła go do numerka w kiblu i piła na jego koszt.
dobranoc!

siedział tutaj w jakiejś prywatnej loży (vip na maxa) i pił kolejne whisky z lodem. wokół otaczali go koledzy i ochroniarze, może nawet zmieszani między sobą żeby była zaskoczka jak coś! a on obserwował pijanych, tańczących ludzi.... nie oszukujmy się, szczególnie dziewczyny.

gigi nie byla za to takim vipem jak George, wiec musiala siedziec pomiedzy ludzmi, a nie w prywatnej lozy. na szczescie jej to nie przeszkadzalo, bo chciala dzisiaj wyrwac jakiegos przystojnego kolesia. weszla wiec na bar, zeby miec lepszy widok. no I zaczela tanczyc, nie przejmujac sie niezadowolonym barmanem.

george za to sięgając po kolejną dolewkę whisky (tak, mieli własną butelkę, albo butelki, może nawet sługusa który im nalewał!) zauważył tańczącą gigi. w zasadzie bardziej jej tyłek aniżeli twarz. ale założył i to słusznie że z takim tyłkiem twarz musi być niczego sobie. wstał zatem i machnął do swojej świty żeby została na miejscach. ruszył do baru i usiadł na hokerze spoglądając z dołu na gigi, to był dobry widok. w końcu dotknął jej łydki przesuwając palcami po niej - jeśli chcesz możesz tańczyć dla nas tam, a w zasadzie dla mnie - zaproponował bez ogródek.

gigi na pewno zawsze nosila krotkie sukienki, wiec George rzeczywiscie mial z dolu teraz dobry widok. na poczatku nie zwracala na niego uwagi. przeniosla na niego wzrok dopiero gdy sie odezwal. usiadla na barze I zalozyla noge na noge. musiala mu sie blizej przyjrzec. mozliwe nawet, ze nie ogarnela kim byl bo rodzina krolewska jej nie interesowala ani troche. - dla ciebie moge - usmiechnela sie. byl nawet niczego sobie.

nie obchodziło go czy ogarniała kim był, czy też nie. nie było to ważne dopóki mógł zdobyć wszystko czego pragnął, a teraz uważał że mu się udało - to chodźmy - wskazał na swoją vip miejscówkę i kiedy ruszyli w tym kierunku machnął tylko do barmana żeby przyniósł szampana i dwa kieliszki. niech ma jakąś nagrodę za taniec. choć oczywiście on liczył na coś więcej!

zeskoczyla z baru I zaczela z nim isc. ona rowniez liczyla na cos wiecej, ale szampanem raczej nie pogardzi.
- widze, ze bede miec niezla widownie - powiedziala jak juz doszli. spojrzala na tych wszystkich ochroniarzy i kolegow. nie przeszkadzalo jej, ze bylo tu tyle osob, bo lubila byc w centrum uwagi. jeden koles jej sie nawet spodobal, wiec usmiechala sie do niego teraz uroczo.

gigi niestety się rozczaruje, ale wcale nie będzie miała dużej widowni. jak tylko zobaczył, że zwróciła uwagę na jego kumpla to od razu rozesłał całą świtę po kątach klubu. z reguły tak nie robił bo był towarzyski raczej, ale dziś po raz setny pokłócił się z ojcem o jakieś sprawy wagi państwowej i potęgowała w nim agresja i samolubność - nie będziesz miała - odpowiedział i usiadł na kanapie patrząc na nią.

moze nie byla za bardzo zadowolona gdy George rozgonil wszystkich, ale z drugiej strony przynajmniej teraz latwiej jej sie bedzie skupic na jego osobie. pomachala do swojego nowego kolegi. znajdzie go potem. - ktos tu chyba ma zly humor - powiedziela lekko rozbawiona. zaraz jednak zaczela sie wywijac bo puscili jakas jej ulubiona piosenke.

pewnie kiedy zaczęła tańczyć nagle pojawił się barman z tym szampanem. zagapił się na gigi, ale zaraz spotkał się z lodowatym spojrzeniem dżordża i uciekł zanim zamienił się w sopel lodu - nie wiem o czym mówisz - odparł nie spoglądając na nią, a zajmując się szampanem, którego zaraz otworzył i nalał do dwóch kieliszków. pewnie aż wylewało się z nich, bo nie żałował alkoholu. chwycił jeden kieliszek, oparł się wygodnie i patrzył na nią.

oczywiscie zauwazyla gdy gapil sie na nia barman. lubila gdy faceci patrzeli na nia z pozadaniem, wiec byla zadowolona, ze podobala sie wszystkim dookola. - jasne - odpowiedziala obojetnie. nie przejela sie nawet, ze na nia nie patrzyl bo wczula sie za bardzo w taniec. - powinienes sie troche rozluznic - podeszla do niego gdy jej piosenka sie skonczyla. pochylila sie nad nim, wiec mial teraz swietny widok na jej cycki.