wspólny pokój

nadeszła wielka impreza benka, ale udała się raczej średnio, a na pewno nie tak epicko jak to sobie ben wyobraził. wszystko przez flynna, który pojechał do manchesteru zamiast przyprowadzić ziomeczków i rozkręcić imprezę! niby coś tam się działo, ale nikt nie chciał grać w gry wymyślone przez benka, mimo że właśnie z entuzjazmem tłumaczył skomplikowane zasady.

mowilam, ze pewnie zapomni! trzeba bylo sie przypomniec dziec przed.
ashey pojawila sie bardzo spozniona bo nie miala zamiaru grac w gry benka. szukala bo taka z niej byla najlepsza przyjaciolka. stanela w drzwiach do pokoju i przygladala sie mu.

ben się obrazi na flynna xd
benkowi na pewno było przykro, że na imprezie nie było ani kuzyna, ani ashley. ale za to na pewno przyszły rosie, gabby i ming, które myślały, że to super impreza xd przynajmniej to podnosiło go na duchu. zauważył ashley i pomachał do niej z wyszczerzem na twarzy. wykonał zapraszający gest ręką, żeby podeszła i grała z nimi.

flynn nawet nie ogarnie, ze ben jest obrazony xd przynajmniej anderson przyszedl. on na pewno tez potrafi rozkrecic impreze xd
westchnela i leniwie podeszla do grupki, z ktora rozmawial. - mam nadzieje, ze wszystko zrozumieliscie i zapamietaliscie - powiedziela z rozbawieniem, po czym chwycila bena za nadgarstek i pociagnela w strone kanapy.

zapomniałam, że anderson przyszedł. xd czyli wszyscy woleli teraz pić na czas z andersonem niż grać w gry benka. no ale przynajmniej się dobrze bawili, a to sukces imprezy!
- zaraz się okaże! - już zacierał rączki, ale ashley go odciągnęła od grupki. - ejjj, nie chcesz grać? własnie zaczynamy - patrzył w stronę grupki, która próbowała teraz między sobą ogarnąć jak zacząć grać.

zawsze cos! przynajmniej beda gadac o tym jak dobrze bawili sie z andersonem, a nie jak nudna byla ta impreza.
- nie chce - nie miala zamiaru go oszukiwac i udawac, ze jego gry wygladaly zachecajaco. - to jest bardziej w moim stylu - pokazala mu piersiowke i upila lyka, po czym rozsiadla sie na kanapie.

czyli jednak impreza udana. benek będzie się chwalić, że to dzięki niemu.
roześmiał się widząc jej piersiówkę. nawet się nie obrażał, ze nie chciała grać w jego gry. wazne, że przyszła i że impreza jakoś się kręciła.
- jak ci się podoba moja impreza? cały dzień dekorowaliśmy. - powiedział dumny i usiadł obok niej na kanapie.

byleby nie zaczal czesciej organizowac imprez bo anderson czy flynn nie zawsze beda mogli jej podratowac.
- ludzie jeszcze tu sa wiec poszlo ci niezle - spojrzala na dekoracje i znowu napila sie. - nie zatrzymam sie tu na dlugo - poinformowala go i wreczyla mu piersiowke.

zielonych było dużo, będą na zmianę delegować swoich wysłanników.
pamiętaj, że większość osob na tej imprezie to pierwszaki, dla których to była pierwsza prawdziwa studencka impreza. byli zajarani nieważne co się działo xd
- dzięki! - zacieszał, bo nie skumał, że jej pochwała była tak naprawdę przytykiem. - jak to? nie możesz iść! dopiero przyszłaś! - zmartwił się i przejął piersiówkę, żeby napić się ze smutku.

a benek nieswiadomy bedzie myslal, ze jest taki super, ze ciagle chca do niego przychodzic na imprezy.
- jestem troche zmeczona - wymyslila. nie miala dzisiaj ochoty na imprezy wiec i tak mial szczescie, ze przyszla. - ale widze, ze wszyscy swietnie sie bawia wiec nie potrzebujesz mojego towarzystwa - spojrzala w strone jakichs pierwszakow.

dokładnie tak.
- niemożliwe! jest sobota! - mówił to tak jakby w sobotę trzeba było imprezować. ashley wczoraj odpuściła imprezę, dzisiaj znowu... - wiesz, że z tobą zawsze bawię się najlepiej - słodził jej i oddał jej piersiówkę. w sumie to mówił prawdę, lepiej się bawił z nią raz w łóżku niż na jakiejkolwiek imprezie ever xd

- wiem - zasmiala sie. moze byla chora i dlatego omijala imprezy! a tak naprawde impreza na miejscie nie byla warta tego by benkowi sprawic przykrosc wiec wolala sobie znalezc inne zajecie. - zaproponowalabym zebys poszedl ze mna, ale nie mozesz zostawic swojej imprezy - nie dzialalo na nia jego slodzenie.

- to prawda, nie mogę, poza tym skoro jesteś zmęczona to pewnie od razu się położysz do łóżka i co ja będę... - zawiesił się, bo zapaliła się w nim żaróweczka. - czy ty własnie zapraszasz mnie do swojego pokoju? - spytał konspiracyjnym szeptem.

- jestem juz pijana - zazartowala sobie i pociagnela kolejnego lyka z piersiowki, po czym pochylila sie w jego strone. - uwazaj bo twoja szansa zaraz minie - rowniez szeptala z rozbawieniem. moze nawet lepiej bo raczej by sie nie chciala przyznac do tego nikomu.

miał teraz ogromny dylemat, bo wyglądała jakby mówiła serio! popatrzył na imprezowiczów i ponownie na ashley.
- nie chciałbym cię wykorzystywać jeśli jesteś pijana, żebyś nie robiła nic czego mogłabyś żałować... - zaczął się plątać, bo jednak był dżentelmenem! nawet jeśli już miał ochotę olać imprezę i wskakiwać jej do łóżka. tym bardziej, że ming zaangażowała się w jego grę i na pewno mieli wolny pokój xd

o dziwo mowila serio! ciekawe co takiego sie jej w nim spodobalo skoro nie potrafil nawet wytrzymac tak dlugo by ona miala z tego wiecej przyjemnosci. moze zauwazyla w nim potencjal.
- zartowalam - zasmiala sie. - potrzebuje o wiele wiekszej ilosci alkoholu by podejmowac decyzje, ktorych zaluje - zapewnila go, ale nie miala zamiaru sie go prosic wiec wstala i szykowala sie w kierunku wyjscia.

wiedziała, że jest nieoszlifowanym diamentem i że może go nauczyć wszystkiego co ona lubi i jak już się wyrobi chłopak to będzie miała z tego same przyjemności xd
zawtórował jej śmiechem, chociaż jego mina wskazywała, że nie skumał jej żartu. zwykle pijani ludzie mówili, że są trzeźwi, a nie odwrotnie. wstał pospiesznie z kanapy, żeby naprawdę szansa mu nie uciekła.
- tego nie pożałujesz - powiedział z dużą dawką pewności siebie i poszli do jej pokoju. może i nie bylo tak jak mówił, ale się starał xd

zjarala sie za bardzo z reszta zielonych wiec ulozyla sie na kanapie I zdecydowala, ze bedzie tutaj dzisiaj spala.

summer była wśród tych zielonych i również się zjarała, ale pewnie miała większe doświadczenie niż rosie jeśli chodzi o odloty.
- posuń swój zgrabny tyłeczek, też chcę się tu ułożyć. - zaczęła ją macać po tyłku, żeby zrobić dla siebie miejsce.

rosie za czesto nie miala okazji palic bo nie chciala zeby Theo byl nia zawiedziony! to ze byla pijana potrafila ukryc, ale na czerwone oczy nie wiadomo czy by jej nawet kropelki pomogly.
- jeszcze! - zasmiala sie kiedy summer przestala ja macac. odwrocila sie na plecy I wyciagnela lapki w jej strone. - zimno mi! musisz mnie ogrzac - zdecydowala.

jeszcze trochę się pobuja z zielonymi i będzie umiała wszystko ukryć przed theo.
- podoba ci się? - roześmiała się i poklepała ją po pośladkach. zaraz już ładowała się na nią i zaczęła się trochę wiercić i układać na niej wygodniej. - będę twoim własnym gravity blanket - wymyśliła wtulając twarz do policzka w rosie jak już znalazła odpowiednią pozycję.

na to liczyla.
- tak - smiala sie dalej. zaden z jej chlopakow nie byl na imprezie I nawet ben zaginal w akcji wiec byla spragniona dotyku. smiala sie gdy summer sie wiercila I objela ja kiedy juz sie ulozyla. - w opowiesciach fan fiction tak wlasnie zaczalby sie nasz romans - zdradzila jej.

ben zaangażował rosie do dekorowania sali, a potem sam uciekł do pokoju ashley, ups.
- tak? i co potem by się wydarzyło? - zaczęła dopytywać z czystej ciekawości, bo nie interesowała się fan fiction i komediami romantycznymi. tak czy inaczej rosie mogla jej opowiedzieć bajeczkę na dobranoc.

nieladnie!
- I potem bysmy przezywaly rozne najdziksze przygody, poznajac siebie blizej - zdradzila jej. - czytalam ostatnio cos podobnego I chyba odkrylam w sobie cos nowego - wyznala jej z rozbawieniem bo jakby nie patrzec bylo to bardzo zabawne. - robilas to kiedys z dziewczyna? - zapytala. summer wyglada na osobe, ktora w zyciu przezywala takie przygody.