thai square

słoik był romantycznym gestem xd najlepszym na jaki było go stać. tak zabiegał o rosie, ale nie przyszło mu do głowy, żeby poprosić ją o chodzenie. tak naprawdę ciągle unikał oficjalnych związków skoro w zeszłym roku był w dwóch i oba nie wypaliły. jednoczesnie chciał mieć rosie całą dla siebie. dramaty.
- taki był zamysł - cieszył się, że jej się podoba. myślał, że jej entuzjazm oznacza, że dante go nie przebije. - a ty co robiłaś przez ten czas? - nie chciał gadać tylko o sobie i okazywał zainteresowanie jej osobą.

za bardzo mu sie spodobaly szybkie numerki zeby pomyslec o chodzeniu z rosie, ech. a ona czekala kto sie pierwszy nia zainteresuje!
- niestety nic az tak ekscytujacego jak ty - napila sie wody. zalowala, ze nie mogla pojechac z nimi! wyobrazala sobie ich probujacych ogrzac sie przy kominku. tyle romantycznych chwil przepadlo! teraz najwyzej moze sobie wlaczyc kominek na telewizorze i usiasc obok kaloryfera xd

skupiał się na szybkich numerkach, żeby się za bardzo nie zaangażować i nie mieć złamanego serca znowu! ale co z tego skoro i tak będzie miał zlamane jak rosie wybierze dante xd
- ochh, przestań, ja też połowę czasu spędziłem w hotelu - zaśmiał się. nie chciał, żeby było jej przykro, że jej tam nie było. nawet jeśli opowiadał jak było super i tylko ją dobijał. faktycznie gdyby utknęli w hotelu razem to byłaby okazja do przytulania przy kominku, więc ben też miał czego żałować. - tak sobie myślę, może po kolacji chciałabyś pójść do mnie? - wypalił.

troche mu nie wyszlo xd a mogl byc pierwszy i nacieszyc sie rosie. zlamane serce by poczekalo, a tak przespal swoja szanse.
- ale przynajmniej miales lepszy widok za oknem - zauwazyla. moze i nic nie widzial przez sniezyce, ale to zawsze lepsze niz st albans xd - podoba mi sie ten pomysl - usmiechnela sie. miala nadzieje, ze w koncu nadszedl ten czas kiedy przejda do kolejnego etapu swojej relacji!

nie przyszło mu to do głowy. przeznaczeniem bena było być przegrywem.
- najlepszy widok jest tam gdzie ty jesteś - przypomniał jej, bo chyba już jej mówił to ostatnio? był tak dumny ze swojego tekstu, że się powtarzał xd co się w sumie zgadza skoro kiedyś pisałam, że miał parę sprawdzonych tekstów na podryw i tylko ich używał na zmianę. uśmiechnął się trochę zbyt szeroko na jej odpowiedź, więc stwierdził, że musi ostudzić entuzjazm, bo zaraz mu stanie jak tak siedzą przy tym stoliku. też liczył na przejście do kolejnego etapu ich relacji skoro sypiał z tyloma dziewczynami, a nie z nią. - możemy na przykład obejrzeć film - wymyślał, żeby nie wyjść na za bardzo napalonego.

ech!
zasmiala sie z jego komplementu i odgarnela kosmyk wlosow za ucho. nie przeszkadzalo jej, ze sie powtarzal xd takich komplementow na swoj temat mogla sluchac codziennie.
- albo porobic cos innego - powiedziala tajemniczo chociaz wiadomo co miala na mysli! szturnela noga pod stolem jego noge. domyslala sie co mial na mysli sugerujac film, ale chciala miec pewnosc, ze faktycznie nie skonczy sie tylko na ogladaniu.

znając bena mogło sie skończyć tylko na oglądaniu. w dodatku bajki disneya! a to nie byłoby ani romantyczne ani seksowne. ucieszył się jednak widząc jej reakcję, bo to oznaczało, że przeszło jej przez myśl to samo co jej i że on wcale nie wyjdzie na jakiegoś napaleńca albo nie narzuci jej się z czymś czego nie chciała. 
- na pewno znajdziemy coś do roboty - zapewnił ją i wcale nie miał na myśli grania w planszówki. pomiział ją nogą pod stołem i zaczął szybko w siebie wrzucać resztę dania, żeby jak najszybciej stąd wyjść. oby nie dostał niestrawności z tego pośpiechu, to zepsułoby ich plany xd

lubila ogladac bajki disneya, ale nie kiedy mogla robic cos ciekawszego! bylaby zawiedziona gdyby do niczego nie doszlo. ostatnio myslala, ze cos sie stanie gdy odwiedzila dante, ale tak nie bylo. wiec tym razem musiala sie upewnic, ze mysla o tym samym!
- ja juz sie najadlam - oznajmila po kilku gryzach. nie byla az tak glodna i jak najpredzej chciala dotrzec do niego wiec zjadla tylko tyle zeby nie wygladalo na to, ze marnuje jedzenie.

- to możemy już iść - też zostawił jedzenie i tylko dopił swoją lemoniadę. już wołał kelnera, żeby jak najprędzej zapłacić i udali się do jego pokoju, aby zrobić to o czym oboje myśleli. chyba że coś im przerwało (marcus? xd), możesz zadecydować czy benek był dziś uszczęśliwiony czy zawiedziony xd

hehe przerwal im marcus wiec obydwoje byli zawiedzeni, ups!

przyszła tu na dobre jedzonko bo nie chciało się jej gotować dla siebie i brata.

przyszła tu odebrać swoje zamówienie na wynos, więc czekała przy kasie i jednocześnie odpisywała na maile na telefonie. nie mogła marnować ani chwili czasu.

pewnie, że nie mogła. quinn ją zauważyła, więc do niej podeszła - cześć - przywitała się z nią ale nie była dla niej w ogóle miła i nie zamierzała być. jej brat przez nią cierpiał i quinn to widziała.

podniosła wzrok znad telefonu gdy quinn wyrosła obok.
- cześć - odpowiedziała też raczej obojętnym tonem, bo nigdy nie miały ze sobą nic wspólnego i tyle razy probowała być dla niej miła, a quinn tylko na nią szczekała. peggy wiedziała, że nie zmieni się to teraz po jej rozstaniu z marty'm. - czekam na zamówienie - poinformowała ją i odsunęla się lekko, żeby zrobić jej więcej miejsca, bo może quinn podeszła, bo chciała coś zamówić przy ladzie.

zmierzyła ją wzrokiem. nie zamierzała być dla niej miła ani teraz ani nigdy w życiu xd nawet jeżeli by się znów zeszła z jej bratem, to by już nigdy nie wybaczyła jej to co zrobiła jej bratu chociaż to w ogóle nie jej sprawa. może jak się jej urodzi rodzeństwo kolejne to odpuści i skupi się na maluchach a nie na życiu brata - mhm, to cudownie. wiesz, że marty przez ciebie cierpi - od razu się na nią rzuciła, bo co będzie się ograniczać.

peggy chciała być dla niej miła wcześniej, ale quinn skutecznie jej to utrudniała, a teraz peggy nie miała juz żadnych powodów, żeby się starać.
- tak to jest z rozstaniami, po nich zawsze obie strony cierpią. może kiedyś też będziesz w stanie wytrzymać z kimś dłużej niż jedną noc i to zrozumiesz. zrozumiesz też wtedy jakie skomplikowane są dorosłe relacje - odpowiedziała spokojnie.

- ty to mówisz tak na serio? - zaśmiała się z niej. dawno się na nikim nie wyżywał najwyraźniej to teraz rozbijała te wszystkie emocje spowodowane brakiem seksu na niej - zraniłaś go. ty to masz w dupie mojego brata i byłaś tylko z nim dla zabawy. eksperymentu - skrzyżowała ręce na cyckach - i nie obrażaj mnie, bo już z tym skończyłam i nie wiesz teraz jak wygląda moje życie - warknęła na nią.

wiedziała, że marty był zraniony po rozstaniu, ale ona tez cierpiała i naprawde nie potrzebowała, żeby ktoś postronny się teraz wtrącał w ich sprawy, tym bardziej siostra marty'ego, która nigdy nie wiedziała co tak naprawdę ich łączyło. poza tym rozstali się już prawie miesiąc temu, peggy próbowała ruszyć dalej i nie chciała rozdrapywac na nowo ran.
- masz rację, nie wiem jak wygląda twoje życie, tak samo jak ty nie masz pojęcia o tym co tak naprawdę wydarzyło się między mną a twoim bratem - odpowiedziała nadal spokojnie. nawet jeśli marty powiedział quinn o tym co się wydarzyło to nadal była jedna wersja historii. - prosił cię, żebyś mi coś przekazała czy po prostu masz ochotę na mnie nakrzyczeć? bo jeśli to drugie to wybacz, ale nie sądzę, żebyś była w stanie powiedzieć mi cokolwiek nowego - skrzyżowała ręce na cyckach.

zagapiłam się, myślałam, że wysłałam posta ale nie wysłałam xDDDDDDD
słuchała jej długiego i bezsensownego wywodu, doskonale rozumiejąc dlaczego marty i ona się rozstali. totalnie do siebie nie pasowali, ona była taka poukładana, a jej brat wolał imprezować i dobrze się bawić tak samo jak quinn kiedyś. tyle, że quinn teraz była jak w więzieniu i czuła się tymczasowo z tym dobrze - właściwie to masz się do niego nie odzywać ani nie próbować z nim kontaktować. dziękuję, do widzenia - obróciła się na pięcie i wyszła. next, zacznij coś!

i tak nie wyrabiam z postami xd
- nie planuję - powiedziała zgodnie z prawdą, bo miała rozpisany plan dziesięcioletni i nie było w nim wzmianki o kontaktowaniu się z marty'm xd odebrała swoje zamówienie i też poszla.

czekał tu na jedzenie na wynos i biegł do mieszkania żeby wymiziać swojego terapeutycznego psa jeszcze!

dzisiaj były urodziny jej ojca, więc przyszła tutaj do jego ulubionego miejsca, żeby poświętować. pewnie nuciła coś pod nosem, kompletnie nie zważając na to co się dookoła niej dzieje, więc wpadła na alexandra - och przepraszam - powiedziała odsuwając się od razu.

jej ojciec chyba nie żył? to było smutne świętowanie zatem...
nie rozpoznał jej nucenia i głosu, był zbyt zamyślony i skupiony na sprawach uczelni, plus nadchodzącym jedzonku też! - nic się nie stało - kiedy jednak na niego wpadła odruchowo złapał ją za ramiona żeby nie poleciała dalej. dopiero wtedy dostrzegł, że to cyntia - cześć - dawno się nie widzieli, pewnie ostatni raz w mieście aniołów więc uśmiechnął się jednak na jej widok.

ojciec nie żył bo go zamordował wilk na moje życzenie rip xDDDDD owszem, bardzo smutne!
spojrzała na niego, nie spodziewała się go tu spotkać. nie wiedziała, że też się tutaj przeniósł, tak samo jak ona. tyle, że ona zamierzała po jakimś czasie stąd uciec, a on pewnie nie za bardzo. była lekko zawstydzona, lekko zdenerwowana. odruchowo poprawiła swoje bujne włosy - alexander - powiedziała cicho - cześć - przywitała się w końcu nie wiedząc co ma dalej mówić - cóż za spotkanie - machnęła ręką na ten przybytek w którym się znajdowali. pewnie chodziła do dużo lepszych restauracji w los angeles niż tutaj.

za dużo się zaczytujesz w tym co było he he.
alexander miał w planie grać z filmach (nawet tych największych), a potem wracać do albans. pewnie miał już nowe propozycje i rozważał co i jak! nic i nikt tymczasowo go tutaj nie trzymali. pies mógł z nim podróżować na szczęście - cyntia - wypowiedział jej imię podobnie jak ona. też się jej tutaj nie spodziewał, nie wiedziała że robi sobie jakąś przerwę do fleshy i fotoreporterów - doprawdy niespodzianka - przyznał stukając palcami w bar przy którym stali - raczej spodziewałbym się ciebie w londynie, a nie tutaj - obserwował jak poprawia włosy.