thai square

nie wiem czy by to doceniła xd
jakby narzygała mu do talerza to jej godność po tym nigdy by się nie podniosła i musiałaby się zapaść pod ziemię.
- jak mam ją lubić skoro nagle ją przyprowadziłeś i oznajmiłeś, że to twoja żona co? - dani wolałaby gdyby ogarnęli to po bożemu - a co jesli nagle się nią znudzisz? albo ona tobą? co wtedy zrobicie ze swoim statusem małżeństwa? - zadawała mu dużo trudnych pytań - twoje zachowania są nienormalnie skrajne marcus, albo ruchasz co popadnie, albo się żenisz... - podsumowała jego szaleństwo/głupotę.

ech xd
dobrze, ze juz jej nic powaznego nie dolega.
- nie rozumiem jaki masz z tym problem - mruknal. nikt oprocz dani sie go o to nie czepial. zdecydowanie nie rozumial powagi sytuacji. myslal, ze latwo da sie to rozwiazac! - wezniemy rozwod, proste - wzruszyl ramionami. - mowisz to tak jakbym co chwile bral slub. z ming jest inaczej - upieral sie przy tym, ze to nie byl problem.

nie była idealna xd
dobrze że nikt o tym za bardzo nie wie, że coś dolegało xd
- najwyraźniej wyrazenie 'nie rozumiem' jest twoja najlepsza wymówka - tak, między wierszami nazwała go głupim xd - tak, jest to bardzo proste - zaśmiała się kpiąco - inaczej? - uniosła brew ku górze i zlustrowała go wzrokiem - zdecydowanie jest inaczej bo wziąłeś z nią bezmyślny ślub - uniosła się aż kiedy to mu przypominała. nie rozumiała jak można byc tak szalonym żeby wziąć ślub z prawie obca osoba. akurat coś o szaleństwie powinna wiedzieć.

haha nawet dani xd
wiedziala co robi zostawiajac annie testy xd
- tak, inaczej! nie zaluje tego co zrobilismy - powiedzial troche zeby zrobic jej na zlosc. troche dlatego, ze naprawde nie czul, ze ma czego zalowac. na razie xd gdyby nie to, ze czekal na jedzenie to by w ramach protestu stad wyszedl xd

to był przypadek, nie wiedziała że nico to rozgada xd
nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. ona starała się kierować rozumem, a on jakimiś pierwotnymi instynktami xd - boze jaki z ciebie idiota - podsumowała i sama wyszła zostawiając go z niezapłaconym rachunkiem. pewnie za kare musiał myć talerze xd

najadl sie i uciekl nie placac xd

wpadli tutaj coś zjeść, ale vicky zamiast jeść (o dziwo!) grzebała widelcem w jedzeniu i nic nie mówiła. miała tak od kilku dni xd wcześniej miała jeszcze fazę kopania wszystkiego i rzucania wszystkim xd plus nie powiedziała rodzicom że ją wywalili, ups?

vicky radosna jak nie vicky xd
archie czekal na dobry moment zeby zapytac co jej jest xd chwile jej sie przygladal jak tak grzebala w jedzeniu. - nie jestes glodna? - przetarl serwetka usta.

cieszy się z wiecznych wakacji od studiów, ale na razie jeszcze o tym nie wie xd
pewnie już słyszał że ją wywalili bo widział jak rzuca wszystkim w swoim pokoju. dobrze, że jemu nie zdemolowała chaty xd
- hm? - wyprostowała się - jestem - wcisnęła widelec z nabitym kawałkiem kurczaka do buzi - miałabym dziś pierwszy egzamin na uczelni - dodała zaraz.

ups xd
jego najcenniejsza rzecza bylo auto wiec jesli tego nie zdemolowala to by sie nie przejal xd chociaz skoro martyemu wybaczyl to jej tym bardziej.
usmiechnal sie i pogladzil ja delikatnie po dloni. - na pewno jeszcze bedziesz miala okazje go napisac - myslal pozytywnie xd

jeśli wybaczył marty'emu to jej też powinien. peggy za niczego już nie powinien wybaczać xd
- na pewno nie tutaj - wzruszyła ramionami - ugh, i nie pojadę na wycieczkę! - zabrała gwałtownie rękę i dźgnęła kurczaka z taką siłą jakby miała rozwalić talerz - mam nadzieję, że sępy wyrwą jej wszystkie włosy - psioczyła pod nosem na peggy xd

wszystko zawsze przez peggy xd
chcial powiedziec, ze tego nie wie, ale powstrzymal sie. - moze uda nam sie ciebie przemycic razem z nami - patrzyl jak meczy kurczaka. byl gotowy probowac przekupic kogo trzeba xd - jednak wolabym zeby obylo sie bez wyrywania wlosow - nie byl fanem przemocy xd

dagna nie ma na razie czasu czytać xd
jak zaczął żartować, że ją przemycą to spiorunowała go wzrokiem. chciała pojechać, a tak będzie musiała kiblować w domu - należy jej się - wzruszyła ramionami. w końcu odłożyła widelec z impetem i spojrzała na archiego - dlaczego jest taka wredna?! - rzuciła z wyrzutem.

ups xd
poklepal ja po dloni i oparl sie plecami o oparcie krzesla. troche sie bal tego wzroku i wolal nie testowac jak dalego moze isc z zartami xd - po prostu lubi pilnowac zasad, juz tak ma - bronil troche peggy bo nie wiedzial ile przyjemnosci sprawilo jej wywalenie vicky.

dobrze, że się bał. każdy by się bał. no może prócz peggy. choć tak na prawdę teraz mogła jej fikać skoro nie miała nad nią władzy!
- czyli jesteś po jej stronie? - znowu zmroziła go wzrokiem - powinni mnie wywalić? - pytanie podpucha, ciekawe jak archie z tego wybrnie xd

teraz peggy juz nie bedzie mogla jej straszyc straza uniwersytecka.
- nie jestem po jej stronie - odpowiedzial szybko. pozalowal pewnie, ze skomentowal bo teraz sie wkopal xd - wcale tego nie powiedzialem - ale nie zaprzeczyl xd

strażą, komisją, patrolem, wszystkim xd
- nie jestem przekonana czy aby na pewno nie jest - siedziała naburmuszona, w zasadzie gapiła się w okno - nie powiedziałeś nic w tym temacie, nic a nic - pokręciła głową - ona jest najgorszą osobą na świecie, jak możesz się z nią przyjaźnić - wytknęła mu to w końcu, bo to najbardziej ją irytowało xd

potem archie bedzie musial sluchac narzekania peggy xd moze to ja przekona zeby pomoc vicky wrocic. wtedy bedzie mogla ja znowu straszyc xd
- probuje cie wspierac, ale nie bede obrazac peggy - czul sie jakby byl pomiedzy mlotem, a kowadlem. vicky przeskrobala, a peggy musiala kierowac sie zasadami. moze jednak byl troche bardziej po stronie przyjaciolki, ups. - nie znasz jej dobrze - mruknal. miala duzo zalet. tak samo jak wad hehe xd

nie sądzę żeby jakikolwiek szantaż pomógł vicky wrócić xd
- to - pokazała na jego postawę - nie jest wsparcie - powinien być po jej stronie. przynajmniej w jej głowie xd uważała, ze powinna dostać drugą szansę - nie znam i nie chcę jej znać - nie była zainteresowana poznawaniem peggy, szczególnie w tej sytuacji.

ups xd
- wiec czego ode mnie oczekujesz? - rozlozyl rece. nie podobaly jej sie zarty o przekupstwie wiec nie wiedzial co ma robic. moze jak mu poda instrukcje to bedzie w stanie sie dostosowac. nie lubil brac stron, ups. - to moja przyjaciolka wiec niestety bedziesz musiala sie z tym pogodzic - jego zycie byloby latwiejsze gdyby sie potrafily dogadac!

patrzyła chwilę wkurzona w okno, aż w końcu spojrzała na niego - chce żebyś powiedział mi prawdę - tupała nerwowo nogą pod stołem - uważasz, że to dobrze że mnie wywalili? - patrzyła na niego spod byka - mam się pogodzić z tym, że mnie poniżyła i że zawsze z tą samą pogardą będzie na mnie patrzeć? - nie rozumiała czego oczekuje od niej archie? że będą się przyjaźnić? marzenia ściętej głowy xd

troche sie zestresowal zanim zadala mu pytanie. - nie uwazam, ze to dobrze - odpowiedzial szybko zeby nie myslala, ze ma watpliowci. dobrze, ze nie zapytala czy uwaza, ze nalezala jej sie kara xd - jak cie ponizyla? robila to co musiala - myslal, ze vicky dramatyzuje.

odpowiedział zbyt mechanicznie więc i tak jej się to nie spodobało!
zadawała niewłaściwe pytania xd choć może to i lepiej! dla archiego!
- jasne, rozumiem peggy jest idealna, robi wszystko co do niej należy - kopnęła nogę stołu. już dochodziło do rękoczynów - nieważne - zakończyła temat - masz rację, nie jestem głodna - wstała - idę do domu - oznajmiła, odwróciła się na pięcie i poszła. nawet nie życzyła mu miłej podróży xd

chcial ja zatrzymac, ale widzial jak sie wkurzyla. napisal do niej pewnie probujac sie pogodzic bo nie chcial wyjezdzac poklocony, ale pewnie nic to nie dalo, ups.

ojciec raven zabrał swoje dziewczyny na wspolny obiad, żeby się zintegrowały xd przed deserem poszedł do łazienki i zostały same.
- uff, to trochę zajmie - zapowiedziała bez ogródek, odprowadzając wzrokiem znikającego za drzwiami toalety kochanka. - jelito drażliwe to popularna sprawa w twojej rodzinie? - zapytała wprost, czy raven też ma problemy xd