thai square

no cóż, czasem lubię! musiałam sobie przypomnieć jego historię. poza tym nie czytuję wcale, nadrabiam wasze gry.
cyntia miała prestiż, grała w najlepszych miejscach, ludzie ją wręcz kochali. rozdawała autografy, była tą gwiazdą którą wszyscy lubili. wszyscy lubili słuchać jak śpiewa w jakimś klimatycznym miejscu, grając na ukulele i wczuwali się w muzykę. miała zapewne specyficzną formę wyrazu, była bardzo spokojną osobą, przynajmniej tak o sobie myślała. uśmiechnęła się lekko - przyjechałam dla ojca, mamy, dla ojczyma. chcieli mnie chociaż przez chwilę mieć dla siebie - zaśmiała się - jak ojciec wolałam mniejsze miejscowości - zauważyła, charles nie lubił blichtru, wolał działać dla społeczności i ogółu - poza tym, odwiedzam resztę rodziny - bo pewnie gdzieś tu byli - a ty? co ty tu robisz? - zapytała. musiała!

jasne xd
alexander za to doskonale odnajdywał się w blasku hollywoodzkich fleszy i choć z natury raczej był dość skromny i nie lubił jak wokół niego skakali to mimo wszystko odnajdywał się na ściankach w usa. cyntia trochę jak annie z tą klimatyczna, spokojną muzyką. różniło je tylko to, że jedna z nich odniosła sukces ups - czyli jesteś tu na chwile? - dopytał. musiał wiedzieć czy to powoduje dla niego jakieś komplikacje! - mieszkam tu, pracuję, wykładam - wyjaśnił. wiedziała przecież skąd przyjechał, nie krył tego że był z jakiejś tam mieściny w anglii.

no, tak xd mówię poważnie xd nie siedzę i nie rozpamiętuję starych gier, pls.
lubiła jak jej robili zdjęcia, przeprowadzali z nią wywiady i się nią ogólnie interesowali. no tak, annie nie odniosła sukcesu, a cyntia wiedziała jak wykorzystać swoją szansę. dziadkowie na pewno jej w tym pomogli, bo mieli jakąś tam wytwórnię płyt i ogólnie byli dziani. poza tym, miała ładny głos i wiedziała jak zapanować na sceną, kochała swoją publiczność! - na dłuższą chwilę, owszem. rok, może dwa lata, może nagram coś tutaj bo znając życie moja wena się za chwilę objawi - zaśmiała się z tego. mogła pisać i pisać i pisać, bez końca. piosenki same się tworzyły! - ooo, wykładasz. spełniasz swoje marzenia! a ja jeszcze nie wiem co tu będę robić, bo na pewno nie siedzieć bez żadnego działania, nie lubię siedzieć i nic nie robić - zastanawiała się na głos, bo szukała drogi w życiu. zapewne nie wiedziała czy mu komplikuje życie czy nie, bo cóż, na pewno jacyś paparazzi i tak zrobią im zdjęcie i tak.

no niech ci będzie xd
może annie tak na prawdę czeka jeszcze na swój moment i jej potencjał wybuchnie i zmiecie możliwości wszystkich wokół. nigdy nie wiadomo, już teraz była bardzo sławna. nie ze względu na swoją muzykę, no ale! skoro i cyntia lubiła być w centrum uwagi to na pewno jak się spotykali to doskonale prezentowali się na wszystkich ściankach itp! - czyli szukasz nowej inspiracji? - tak to dla niego brzmiało. skąd miał wiedzieć, że przyjechała tutaj odnawiać więzy rodzinne czy coś! może i coś ich łączyło, ale nie było to na tyle długotrwałe żeby znać wszystkie sekrety - mhm, wykładam - robił to też przed wyjazdem do stanów jakby co xd - masz w planie robić bardziej przyziemne rzeczy jak sprzedawanie kawy na dworcu czy raczej coś większego? - miał na myśli jakieś gale charytatywne itp! on też się tam czasem zjawiał więc i tam mogliby się widywać.

okej xd
być może, nie wiem na co annie czeka, ale na razie to wywołuje same skandale, a cyntia tego w przeciwieństwie do niej nie robiła. miała inny rodzaj kariery również, bo jej pomogli rodzice i dziadkowie, a annie dochodzi do wszystkiego sama. no prawie. nie da się ich dwóch porównywać. na pewno doskonale się prezentowali na ściankach, to prawda. to że wykładał wcześniej, najwyraźniej mi umknęło. niestety aż tak dobrej pamięci nie mam - owszem, szukam, inspirują mnie różne rzeczy. nawet może mnie zainspirować ten bar, ta butelka ginu czy tamta dziewczyna siedząca samotnie i czekająca na swojego partnera albo przyjaciółkę i puf, tekst gotowy - pstryknęła palcami - jeszcze nie wiem, muszę się zastanowić jak to wszystko wykorzystać. jestem tutaj od niedawna tak naprawdę - zauważyła przyglądając się mu - nic się nie zmieniłeś - stwierdziła po chwili.

nie wierzę w to, że będąc gwiazdą nie wywoływała żadnych skandali. to praktycznie niemożliwe jest! na pewno miała coś z uszami! annie bardzo powoli dochodzi do wszystkiego sama, ale może to wyjdzie jej na lepsze! - ja też cię mogę zainspirować - wskazał na siebie rozbawiony. w sumie nie śledził jej kariery, ale kto wie może pisała coś o nim niczym taylor swift o swoich ex! - w porządku, jeśli chciałabyś odwiedzić nasz wydział muzyczny to zapraszam - chętnie ją oprowadzi xd - nic? na pewno? - zaprezentował swoją twarz. wąs ciągle był xd - jestem trochę starszy - przyznał się do tego ze śmiechem xd

była grzeczna, potulna i ułożona, w przeciwieństwie do swoich rodziców! jej ojciec był buntownikiem, mama była równie szalona co on, ojczym jedynie był poważnym i dostojnym mężczyzną. cyntia była z tych, co siedzą jak mysz pod miotłą ale i tak wszyscy ją kochali. nie upijała się publicznie, nie brała narkotyków, publicznych romansów nie miała. była raczej cicha prywatnie, jarała zioło i próbowała żyć jakoś zwyczajnie. co z tego, że miała tonę kasy i mogła kupić sobie dwie wielkie wille za miastem - przecież napisałam jedną piosenkę o tobie na płycie whisky and roses - poinformowała go, ale to chyba nie było już teraz takie ważne z perspektywy czasu - a nie macie tam czasem wakatów? - zapytała, może by rozważyła uczelnię jako rozrywkę! - nic a nic, nadal takiego cię pamiętam - zaśmiała się równie radośnie co on i oparła podbródek na dłoni - nadal uroczy i tak samo szarmancki - pochwaliła go.

niby była grzeczna i potulna, a i tak wdała się w romans z nim! może jednak wcale nie była taka ułożona za jaką się miała? w końcu jednak widywani byli publicznie i na pewno media o nich pisały! może nie byli jakąś power couple, no ale ciągle byli sławni jednak!
- wybacz - włożył ręce do kieszeni płaszcza - wiesz doskonale, że nie orientuję się aż tak w muzyce - pewnie tylko ogarniał muzykę z lat osiemdziesiątych, a tej nowej kompletnie nie kumał, ups! - musiałbym to sprawdzić - czy chciałby żeby pracowała z nim? niekoniecznie. czy i tak sprawdzi bo jest miłym facetem? jasne! - dziękuje - zlustrował ją wzrokiem - ty też ciągle jesteś urocza, miła i piękna - też ją pochwalił, bo co innego mu zostało!

wdała się z nim w romans, bo może ją czymś uwiódł? swoim romantyzmem, słodkimi słówkami? może był po prostu w jej typie, a ona szukała czegoś ekscytującego o czym mogłaby później opowiadać swoim dzieciakom? na pewno ją czymś ujął! kiedy skończyli romans, trochę tego żałowała, ale nie miała na to wpływu. ciekawe dlaczego się rozstali - wiem wiem, po prostu chciałam żebyś wiedział. nie mam ci tego kompletnie za złe alexandrze - uśmiechnęła się łagodnie. nie trzymała żadnych uraz do nikogo ani do niczego, zawsze była pogodna i kochana. nie pracowaliby przecież w jednym i tym samym czasie, ona by pewnie wykładała albo uczyła młodzieży emisji głosu czy czegoś podobnego, a on tych swoich tam praktyk aktorskich - dziękuję - podziękowała mu za komplement - śpieszyłeś się bardzo? - zapytała orientując się, że zabiera mu czas.

na pewno ją czymś uwiódł. był starej daty, typowy amant. pewnie przynosił jej kwiaty i szeptał czułe słówka. uważał to jednak jedynie za romans, który nie będzie trwał wiecznie i tak też się stało kiedy oznajmił, ze wraca do anglii i że jakakolwiek relacja na odległość nie ma sensu. poza tym był skrzywionym emocjonalnie wdowcem, nie wiem czego się tu spodziewać! - w porządku, jako aktor i artysta wiem że trzeba wyrażać otwarcie swoje emocje, dlatego pisz ile chcesz - zapewnił ją, że też nie ma jej nic za złe. dopóki nie będzie imion w tych piosenkach xd nie pracowaliby, ale szansa na spotkanie wzrastała. nie chciał trzymać się przeszłości - tylko trochę - wtedy podali jego skrzętnie opakowane zamówienie - a co? zapraszasz mnie na herbatę? - zażartował, ale może miała to na myśli!

jej zakończenie tego romansu nie przeszkadzało, nie była opętana na jego punkcie. potrafiła zrozumieć i odpuścić w pewnym momencie, rozumiejąc, że jej nie chce na stałe, tylko na jakiś czas. teraz co najwyżej mogła się z nim przyjaźnić - dziękuję, to dla mnie ważne. moje piosenki to czasem moja historia życiowa. najbardziej lubię te, w których opisuję swoje własne prywatne emocje, których nie zna tak naprawdę nikt - lubiła je okazywać, miała duże serce i dużo do powiedzenia jeżeli chodzi o muzykę i swoje płyty. imion na pewno nie było. nie lubiła eksponować na tacy swoich miłostek, romansów czy tym podobnych. może i była ładna, ale nie bardzo miłość chciała się jej trzymać - nie, nie. jeżeli musisz lecieć to leć, przepraszam, że zajęłam ci tyle czasu - nie chciała zapraszać go na herbatę, to byłoby dziwne.

jemu przeszkadzało trochę jednak, bo dobrze się bawili, ale niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. poza tym miał za sobą zbyt dużo historii z dziewczynami i łamaniem im serc. nie bycie z nikim było łatwiejsze! zdecydowanie!
sam zdecydowanie wolał aktorstwo bo nie musiał tam pokazywać swoich prawdziwych emocji, ale mógł. z piosenkami było trudniej jesli były faktycznie o życiu danej osoby - w porzadku - poklepał ją po dłoni - idę - uśmiechnął się - miło było cię zobaczyć cyntia - zamachał i poszedł.
nie zaczynam nic bo ide soon.

nie mogli mieć wszystkiego niestety.
zamówiła coś, zjadła i potem poszła na cmentarz, bo musiała jednak odwiedzić grób ojca. a potem poszła do domu.

była umówiona z marcusem na jedzenie! które stawiała! pewnie to był cotygodniowy rytuał, na który nigdy nie docierał anderson xd
- już jestem - wbiegła zasapana i przystanęła przy stoliku opierając się o niego lekko. prawda jest taka, że nie doszła jeszcze do siebie po zabiegu i dużo spała więc po prostu zaspała. co jej się nigdy nie zdarzało!

skoro stawiala to oczywiscie nie mogl odmowic! biedny anderson sam musial placic za jedzenie przez nieporozumienia xd
to, ze sie spozniala nie bylo normalne co nawet on ogarnial i zaczal sie o nia martwic. zastanawial sie czy mu sie nie pomyslilo, ale w koncu sie pojawila. - jestes chora? - probowal ocenic jaki byl powod jej spoznienia.

ruby mogła mu stawiać zawsze xd
- nie? - wzięła głęboki wdech i zmierzyła go wzrokiem - a co? wyglądam tak? - usiadła i zaczęła się szczypać po policzkach żeby nabrać koloru - jestem blada? - dopytała. stresowała się tym zabiegiem, choć wszyscy ją zapewniali że wszystko będzie ok! bała się powikłań, o których naczytała się w internecie!

tymczasowo nie zasluzyl xd
- troche tak - przygladal sie jej uwaznie. - moglas powiedziec, ze sie zle czujesz - byloby mu smutno, ze jednak sie nie naje, ale by zrozumial. nie chcial zeby go zarazila xd

w jej głowie na pewno xd
- nic mi nie jest - zapewniła. to był bardziej stres niż to że faktycznie coś jej było. ale pewnie od czasu zabiegu była zestresowana i trochę dziwnie się czuła jednak!
- nie martw się, nie zarażę cię - mruknęła chwytając menu - wybrałeś coś? - dopytała ignorując jego obawy.

- na pewno? - skrzywil sie, ale nie sprecyzowal czy chodzilo mu o to czy na pewno nic jej nie jest wiec moglo wygladac jakby jej nie ufal, ze go nie zarazi xd - to co zawsze - nie spojrzal nawet w menu. nie lubil probowac nowych dan wiec upatrzyl sobie jedno curry ktorego sie trzymal. wiedzial, ze na pewno mu bedzie smakowac. nie chcial wyjsc glodny.

- na prawdę? marcus? - spojrzała na niego nieco rozgniewana - spotykamy się raz w tygodniu, a twoim jedynym zmartwieniem jest że mogę cię zarazić? - liczyła na bardziej ciepłe przyjęcie - spokojnie, jak pójdziesz do ming to nie zarazisz jej kichnięciem, to nie przenosi się tak łatwo - czyli przyznała że jednak jej coś było. choć akurat marcus łatwo mógł zarazić ming tym na co do niedawna jeszcze cierpiała dani xd - okej - zamachała do kelnera i zamówiła to co zawsze, plus dla siebie jakąś mini przystawkę. nie miała nawet za bardzo apetytu teraz! faktycznie zachowywała się jak chora xd

wzruszyl ramionami kiedy dani sie na niego zdenerwowala, ale jednak czul sie pewniej kiedy zapewnila go, ze na pewno jej choroba sie nie przenosi. - wiec co ci jest? - nie odpuszczal. byl przewrazliwiony bo wiesciach od nico i bal sie, ze jego tez czekaja jakies zle wiesci xd

jakby zachorował to przynajmniej ming by się nim opiekowała. dani nie miała takiej ming do opieki. bracia by się nią nie zajęli pewnie xd
musiała teraz szybko wymyślić jakieś kłamstwo - zatrułam się, ale już mi lepiej - pokiwała głową. chwyciła napój który dostała i upiła kilka łyków - co u ming? - zainteresowała się nagle. chciała wybadać czy ta mała, wścibska dziewczyna palnęła coś marcusowi.

gdyby im powiedziala to moze by sie zajeli xd nieudolnie, ale zawsze cos.
- ale chyba nie bedziesz rzygac? - przejal sie najwazniejszym. nie chcial zeby mu zrobila przypal. apetytu chyba by nie stracil xd - wszystko dobrze - upil lyka coli. - chociaz to dziwne, ze o oto pytasz skoro ona jest przekonana, ze jej nienawidzisz - dodal. nie zapomnial tego!

zmęczyliby się po jednym dniu i tyle by było z nich pożytku xd
- już nie - zapewniła go, etap nudności miała już za sobą xd hahhaha, apetyt i najedzenie najważniejsze, wiadomo!
- nienawidzę? - udała zdziwienie - na pewno coś przekręciła, przecież wiesz że średnio rozumie to co do niej mówimy - wina ming xd

ale przynajmniej by wiedziala, ze mieli checi do pomocy xd
na szczescie nie byl namiejscu andersona i ruby. lepiej, ze narzygala im na buty niz marcusowi do talerza. tylko to by go powstrzymalo przed jedzeniem.
- nie jest glupia zeby nie zrozumiec, ze jej nie lubisz - stanal w jej obronie. nie podobalo mu sie, ze sie nie dogadywaly. dani sie za bardzo nie ukrywala z tym, ze nie jest zadowolona z ich zwiazku i nawet on to czul.